Minister Henryk Kowalczyk zaproponował zmiany w prawie, które mają ukrócić plagę podpaleń na wysypiskach śmieci. "Są one zasadniczo dobre, ale gdyby pojawiły się wcześniej, można by było uniknąć wielu pożarów, których szkodliwość możemy odczuwać przez długie lata" - mówi ekspertka HEAL Polska. A na dodatek nie wiadomo, kiedy zostaną wprowadzone
"Powinniśmy dążyć do całkowitego zakazu importu odpadów. Zaś system gospodarowania odpadami powinien być nastawiony na poradzenie sobie z tymi, które mamy na miejscu i które sami produkujemy, a nie na to, by skupować je dodatkowo z zagranicy" - mówi OKO.press Weronika Michalak, ekspertka z Health and Environment Alliance (HEAL) Polska, organizacji zajmującej się analizowaniem wpływu środowiska na zdrowie obywateli Unii Europejskiej.
"Sama praktyka importowania śmieci otwiera pole do nadużyć i importu nielegalnego, co wciąż stanowi duży problem" - zaznacza ekspertka.
Dodaje też, że zaproponowane przez ministra Kowalczyka zmiany nadal zostawiają pole dla recydywy. Co prawda przedsiębiorca, który złamie prawo dotyczące obrotu i składowania odpadów, zostanie ukarany. Nie grozi mu jednak zamknięcie interesu. Dostaje - można powiedzieć - drugą szansę.
"Jednak skoro świadomie złamał prawo, to dlaczego miałby ją dostać? Musimy pamiętać o tym, że zabezpieczenie zdrowia mieszkańców powinniśmy traktować priorytetowo i w żadnym wypadku nie dawać przyzwolenia na działania, które mogą temu zagrażać" - mówi Weronika Michalak.
Od początku 2018 roku wybuchło blisko 70 pożarów na wysypiskach w całej Polsce. Płonęły śmieci komunalne, tworzywa sztuczne, opony, oleje, lakiery. W powietrze poszły takie szkodliwe substancje, jak cyjanowodór i benzo(a)piren.
Pod naciskiem opinii publicznej rząd zaczął gorączkowo przygotowywać zmiany w ustawach, by zatrzymać groźne pożary. Zmiany ogłosił 8 czerwca minister środowiska Henryk Kowalczyk.
„W odpowiedzi na pojawiające się patologie w gospodarce odpadami i skalę problemu, o której świadczy m.in. wzrost statystyk pożarów odpadów, przygotowaliśmy propozycje zmian legislacyjnych, które mają przeciwdziałać takim sytuacjom w przyszłości. Znalazły się one w projektach ustaw o gospodarce odpadami i o Inspekcji Ochrony Środowiska” – mówił minister Kowalczyk.
Weronika Michalak z HEAL mówi, że te propozycje "są konkretne i dobrze, że się pojawiły, ale są spóźnione przynajmniej o pół roku". W dodatku, uważa je za niewystarczające.
Zmian zaproponowanych przez resort środowiska jest dużo, to m.in.:
"Dolny próg kary za nielegalne zbieranie, przetwarzanie lub składowanie odpadów jest zbyt niski. 10 tys. zł to za mało i ta kwota powinna zostać podwyższona" - mówi Weronika Michalak z HEAL Polska. Podkreśla, że dla dobrze prosperującej firmy groźba zapłacenia 10 tys. zł nie będzie stanowić problemu.
"Może to prowokować do dalszego łamania prawa. Przedsiębiorca skalkuluje, że może mu się opłacać ponieść karę finansową, ponieważ potencjalny zysk może mu ją zrekompensować" - dodaje.
Obiekcje budzi też kwestia prawa do sprowadzania do Polski śmieci komunalnych i odpadów, które wymagają unieszkodliwienia (to np. elektronika zawierająca szkodliwe substancje). Zdaniem Michalak powinniśmy dążyć do całkowitego zakazu importu odpadów.
Michalak przypomina, że już we wrześniu 2017 roku było wiadomo, że Chiny wprowadzą od 2018 roku zakaz importu 24 kategorii odpadów. I to wtedy środowiska ekologiczne alarmowały, że będzie problem z ich zagospodarowaniem w Europie.
"Gdyby proponowane teraz przepisy pojawiły się wcześniej, można by było uniknąć wielu pożarów, które wybuchły nieprzypadkowo, a ich szkodliwość dla środowiska i naszego zdrowia będziemy odczuwać przez długie lata" - mówi Michalak.
Warto dodać, że sprawa leżała w gestii byłego ministra środowiska Jana Szyszki. Jak podała Wirtualna Polska, gdy Szyszko był szefem resortu środowiska, nadzorowany przez niego Główny Inspektor Ochrony Środowiska wydał 226 zgód na wwóz śmieci do Polski - łącznie 733 tys. ton. W 2014 roku, a więc za rządów PO-PSL, takich zezwoleń wydano 150, co równało się 380 tys. tonom odpadów.
Obecny minister Henryk Kowalczyk chce, by nowe przepisy weszły w życie od 1 września. Ale obydwa projekty nie trafiły jeszcze pod obrady Sejmu i Senatu. Na wprowadzenie nowego prawa przyjdzie nam więc jeszcze poczekać. Nie wiadomo, jak długo.
Dziennikarz i publicysta. W OKO.press pisze o ochronie przyrody, łowiectwie, prawach zwierząt, smogu i klimacie oraz dokonaniach komisji smoleńskiej. Stały współpracownik miesięcznika „Dzikie Życie”.
Dziennikarz i publicysta. W OKO.press pisze o ochronie przyrody, łowiectwie, prawach zwierząt, smogu i klimacie oraz dokonaniach komisji smoleńskiej. Stały współpracownik miesięcznika „Dzikie Życie”.
Komentarze