0:000:00

0:00

Jak sugerowały Newsweek oraz Rzeczpospolita, to właśnie Dobrzyński miał stać za lutowymi odwołaniami wieloletnich i cenionych w branży prezesów stadnin koni w Janowie Podlaskim oraz Michałowie – Marka Treli i Jerzego Białoboka – oraz Anny Stojanowskiej, inspektora ds. hodowli z Agencji Nieruchomości Rolnych.

Odwołanie całej trójki miało być spowodowane personalnym konfliktem z Dobrzyńskim, a możliwe dzięki dobrej znajomości senatora z Krzysztofem Jurgielem, ministrem rolnictwa, który sprawuje nadzór nad Agencją Nieruchomości Rolnych.

Zemsta senatora

Dobrzyński, właściciel jedenastu koni czystej krwi arabskiej konflikt z Białobokiem rozpoczął w czerwcu ubiegłego roku, kiedy w Michałowie wybuchła epidemia rodokokozy. W wyniku choroby padły trzy miejscowe źrebaki oraz klaczka [samica konia w wieku 18-36 miesięcy - przyp. red.] należąca do senatora.

Białobok, ówczesny prezes stadniny, odmówił senatorowi wypłaty odszkodowania. Powołał się na umowę, w której zapisano, że stadnina nie odpowiada za nagłe zachorowania koni.

Z kolei Stojanowska i Trela mieli „podpaść” senatorowi w sierpniu 2015 roku, podczas poprzedniej edycji aukcji "Pride of Poland". Dobrzyński chciał, aby należąca do niego Febris znalazła się w pierwszej dziesiątce, czyli wśród najcenniejszych koni. Ostatecznie klacz wystawiono jako szóstą od końca (numer 23). Zarówno Trela, jak i Stojanowska mieli wpływ na układ listy licytowanych koni.

„Dwa tygodnie po ukazaniu się listy zadzwonił do mnie, zaznaczył, że jest senatorem, powiedział, że nie podoba mu się miejsce Febris i chce do pierwszej dziesiątki. Zagroził, że będzie interweniował u mojego przełożonego w Agencji i tę sprawę załatwi inaczej” – wspomina tamtą sytuację Stojanowska.

Z biura poselskiego do Senatu

Zarówno Dobrzyński, jak i Jurgiel zgodnie twierdzili, że doniesienia mediów są nieprawdziwe. Senator w rozmowie z „Rzeczpospolitą” zaprzeczył, jakoby decyzja o zwolnieniu trójki fachowców miała cokolwiek wspólnego z jego osobą. Przyznał jednak, że domagał się odszkodowania i sugerował wystawienie swojej klaczy na początku aukcji.

Minister Jurgiel stwierdził, że z Dobrzyńskim łączy go jedynie wspólny okręg wyborczy. W rzeczywistości łączy ich zdecydowanie więcej. Obaj są związani z Podlasiem. Kiedy w 1990 roku Jurgiel tworzył struktury Porozumienia Centrum w Białymstoku, Dobrzyński był jednym z pierwszych członków nowej partii. Przyszły minister przechodził kolejne szczeble kariery samorządowej, od radnego po prezydenta Białegostoku; senator działał w biznesie.

W wyborach samorządowych w 1998 roku obaj startowali z listy AWS. Dobrzyński został wtedy radnym Białegostoku, Jurgiel wszedł do Sejmiku Województwa Podlaskiego. Kiedy w 2001 roku Jurgiel (już z listy PiS) dostał się do Sejmu IV kadencji, Dobrzyński został dyrektorem jego biura poselskiego, które prowadził do 2006 roku.

Prowadzenie biura poselskiego Jurgiela stało się dla Dobrzyńskiego przepustką do kariery. W 2006 roku premier Kazimierz Marcinkiewicz powołał go na urząd wojewody podlaskiego. Rok później został kandydatem PiS na senatora (wybranym) z okręgu białostockiego.

W tym roku drogi tych dwóch polityków zeszły się dwukrotnie. Raz oficjalnie, kiedy na lipcowej konferencji prasowej wspólnie ogłosili powołanie społecznego komitetu na rzecz budowy w Białymstoku pomnika Lecha Kaczyńskiego. Drugi raz mniej oficjalnie, kiedy w lutym – w tym samym miesiącu, w którym pracę stracili Białobok, Stojanowska i Trela – minister rolnictwa powołał Pawła Dobrzyńskiego, syna senatora, w skład rady Polskiego Klubu Wyścigów Konnych z ramienia Totalizatora Sportowego.

Przeczytaj także:

Gdy nie wiadomo, o co chodzi…

W sprawie zwolnienia prezesów państwowych stadnin pojawił się wątek, na który zwrócił uwagę Marek Szewczyk, były wieloletni redaktor naczelny miesięcznika „Koń polski”.

Otóż 22 lutego, trzy dni po zwolnieniu Białoboka, Dobrzyński skierował do sądu w Pinczowie wniosek o wypłacenie mu przez stadninę w Michałowie 120 000 złotych tytułem odszkodowania za padłą klaczkę po Estopie.

We wniosku senatora jest mowa o „wezwaniu do zawarcia próby ugodowej”. Taka forma postępowania oznacza, że jeżeli przedstawiciel stadniny – obowiązki prezesa pełni obecnie Anna Durmała z podległego ministerstwu ANR – zgodzi się na ugodę, to senator dostanie całość wnioskowanej kwoty. I to niezależnie od tego , czy wniosek ma jakiekolwiek uzasadnienie merytoryczne (vide umowa między stadniną a senatorem), ani tego, czy klaczka faktycznie była tyle warta.

Zdaniem Stojanowskiej, cena źrebięcia tej klasy oscylują w graniach 10 tysięcy złotych.

Pierwsze spotkanie między stronami odbyło się w sądzie w Pinczowie 31 marca. Przedstawiciele stadniny w Michałowie poprosili o odroczenie sprawy o dwa miesiące. W drugim terminie (27 czerwca) nie stawił się senator Dobrzyński. Kolejny termin próby ugody sąd wyznaczył na 17 października.

;

Komentarze