0:000:00

0:00

16 listopada 2017 „The New York Times” opublikował publicystyczny tekst Jana Tomasza Grossa - socjologa i historyka, emerytowanego profesora historii na Uniwersytecie Princeton, autora „Sąsiadów” oraz „Złotych żniw” - przestrzegający przed budzącym się w Polsce na powrót rasizmem.

Artykuł Grossa można przeczytać tutaj.

Neofaszyzm i Fox News na sterydach

„Polacy znowu tęsknią za «czystą krwią»” — pisze Gross. „Jeżeli chcecie zrozumieć, w którą stronę może zmierzać Polska, przyjrzyjcie się wydarzeniami z ostatniej soboty w Warszawie. Dziesiątki tysięcy ludzi - wśród nich wielu krótko ostrzyżonych młodych mężczyzn, ale także rodzice z dziećmi - napłynęło do polskiej stolicy, żeby uczcić Święto Niepodległości zorganizowane w części przez dwie neofaszystowskie organizacje.

Machali biało-czerwonymi polskimi flagami, paradowali z płonącymi pochodniami i nosili symbole «białej siły». Nieśli transparenty ogłaszające «śmierć wrogom ojczyzny» i krzyczeli «Sieg Heil!» oraz «Ku Klux Klan»”.

(…) Tuzin niewiarygodnie odważnych kobiet próbowało protestować w trakcie marszu. Zmieszały się z maszerującymi i odsłoniły długi pas materiału z napisem «Stop faszyzmowi». Zostały natychmiast zaatakowane. Ich transparent podarto. Maszerujący przewrócili niektóre protestujące na ziemię i kopali inne.

Czy te kobiety przesadzały, nazywając marsz faszystowskim? Czy w rzeczywistości jesteśmy świadkami odrodzenia faszyzmu w Polsce? Żeby zapożyczyć zdanie: wierzę kobietom”.

OKO.press wyjaśnia: Gross posłużył się w tym miejscu aluzją do słów senatora Republikanów Mitcha McConnella, który w ten sposób odpowiedział na zarzuty o molestowanie seksualne wytoczone przed kilkoma dniami wobec kandydata jego partii na senatora ze stanu Alabama, ultrakonserwatywnego sędziego Roya Moore’a. 13 listopada McConnell pytany o to, czy wierzy w prawdziwość zarzutów, odpowiedział „wierzę kobietom, tak”.

Następnie Gross cytuje wypowiedź prezydenta Dudy - odcinającego się od „chorego nacjonalizmu” - oraz pochwały, którymi obsypał maszerujących minister spraw wewnętrznych Mariusz Błaszczak. „To brzmi szokująco” - komentuje. „Ale dla tych z nas, którzy śledzą polską politykę, podejście ministra nie jest niespodzianką”.

Gross: „Od kiedy partia Prawo i Sprawiedliwość wygrała zarówno wybory prezydenckie, jak i parlamentarne w 2015 roku, Polska przechodzi niepokojącą polityczną transformację.

«Prawo i Sprawiedliwość» to orwellowska nazwa dla partii, która stale łamie prawo, narusza zapisy konstytucji i jest zdeterminowana, aby poddać swojej kontroli sądy.

Partia rozbiera instytucjonalną strukturę demokracji parlamentarnej kawałek po kawałku, aby usunąć wszystkie ograniczenia dla osobistej władzy jej przywódcy, Jarosława Kaczyńskiego. «Prezes», Szef - tak nazywają go ludzie”.

Historyk pisze następnie, że dwa lata temu PiS wpadł na pomysł pozyskania głosów dzięki wykorzystaniu obaw związanych z napływem uchodźców do Europy. Służy mu do tego telewizja publiczna, której Gross nie oszczędza. „«Prawo i Sprawiedliwość» zmieniły ją w Fox News na sterydach, opłacane przez podatnika. TVP karmi widzów non stop propagandą o rosnącym zagrożeniu dla polskiej suwerenności ze strony Unii Europejskiej, w szczególności w postaci uchodźców muzułmańskich”.

Gross przypomina, że dzięki tej kampanii radykalnie zmieniły się postawy polskiej opinii publicznej wobec uchodźców - których i tak Polska nie przyjmuje. Mimo to maszerujący 11 listopada w Warszawie krzyczeli „nie chcemy muzułmanów”. Historyk pisze: „Do bardzo niedawna Polacy nie myśleli dużo o islamie - czasem tylko wyrażając uczucie historycznej dumy z tego, że król polski, Jan Sobieski, pokonał Turków w XVIII w. w bitwie pod Wiedniem, w ten sposób ratując Europę przed niewiernymi. To pasuje do powracającego wątku w polskiej narodowej mitologii: Polska jest przedmurzem chrześcijaństwa, Chrystusem Narodów. Polska, według tego wyobrażenia, wielokrotnie i heroicznie cierpiała dla innych, zwłaszcza za resztę chrześcijańskiej Europy.

Podczas gdy demonstranci w Warszawie paradowali z płonącymi pochodniami, Kaczyński wygłosił przemówienie w Krakowie, w którym wypowiedział nowy zwrot w tej znajomej opowieści: misją Polaków jest teraz uratowanie «chorej Europy» przed nią samą.

Neofaszystowscy maszerujący w Warszawie sugerowali, jak na zawołanie, jak to można zrobić. «Czysta krew» widniało na jednym transparencie. «Biała Europa» - mówił drugi.

Ale większość Polaków nie mogłaby odróżnić muzułmanina od buddysty lub od Jezusa. Ich zapał, który nadaje polskiemu nacjonalizmowi tak bardzo agresywną i ksenofobiczną artykulację, wypływa pierwotnie z głębokich pokładów etnicznej i religijnej nienawiści, która jest organicznie polska [ang. indigenous to Poland] i była historycznie wymierzona w Żydów”.

Jan Tomasz Gross przypomina następnie, że antysemityzm był fundamentem ideologicznym polskiego nacjonalizmu i obsesją Romana Dmowskiego, pod którego pomnikiem wystartował Marsz Niepodległości. Organizacja młodzieżowa - zapewne chodzi o Młodzież Wszechpolską - która pomagała organizować marsz, to spadkobierca faszystowskich odnóg polskiego nacjonalizmu - ONR (te nazwy w tekście Grossa nie padają, zapewne dlatego, że amerykańskiemu czytelnikowi nic by nie powiedziały).

„Ci, którzy maszerowali w sobotę, są spadkobiercami tego haniebnego dziedzictwa” - pisze Gross. Dodaje także, że polscy przywódcy „wypuścili złowrogiego dżina z butelki” i że „to, co widzieliśmy na ulicach Warszawy, reprezentuje nie tylko zagrożenie dla liberalnej demokracji w Polsce, ale także dla stabilności i dobrobytu Unii Europejskiej”.

„Słowa i idee mogą zabijać” - konkluduje Gross.

Kłopot ze sprostowaniem

Artykuł Grossa wzbudził oburzenie w prawicowych mediach. „Skandaliczne kłamstwa na łamach NYT” - oburzał się portal wPolityce.pl. Chodzi o rzekomo kłamliwe zarzuty, że na demonstracji pojawiły się hasła „Sieg Heil” oraz „Ku Klux Klan”. Ze swojej strony możemy dodać, że Gross tego nie wymyślił - te hasła pojawiły się np. w relacji „Newsweeka” opublikowanej 12 listopada (a „Newsweek” powoływał się na twittera dziennikarza prawicowego „Do Rzeczy”).

„Najbardziej podły, godny tylko pogardy atak przypuścił na łamach portalu „New York Timesa” socjolog i historyk, Jan Tomasz Gross. Bredzi o transparentach z napisem „Śmierć wrogom ojczyzny” i okrzykach: „Sieg Heil!” i „Ku Klux Klan!”.

oburzało się „wPolityce.pl”. Jerzy Jachowicz pisał:

„Jedynym sposobem jest podanie Jana Grossa do sądu cywilnego przez państwo polskie. To, że przegra jest pewne”.

Jak poinformowało „Do Rzeczy”, powołując się na korespondentkę TVP w USA, artykułem Grossa zajmuje się już polska ambasada w USA. Nie jest jednak jasne, na czym to miałoby polegać - być może na żądaniu napisania sprostowania. „Do Rzeczy” tak bardzo nie lubi Grossa, że nazwało go „znanym pisarzem” - odmawiając mu w ogóle statusu naukowca, chociaż jest profesorem jednego z najbardziej prestiżowych i cenionych uniwersytetów na świecie.

View post on Twitter

Zdaniem OKO.press ambasada może mieć kłopot ze sprostowaniem - Gross opierał się na relacjach w wiarygodnych mediach (takich jak „Newsweek”). To zaś, co pisał o związkach antysemityzmu i polskiego nacjonalizmu, jest stuprocentowo prawdziwe. Podobnie trudno zakwestionować jego opinię o naruszaniu zasad demokracji przez rząd PiS.

Ambasada może protestować na użytek wewnętrzny, podobnie jak „Reduta Dobrego Imienia”, która niechybnie zabierze głos w tej sprawie. Atakowanie światowej sławy naukowca za napisanie prawdy może zadziałać na polskim rynku medialnym - w TVP czy „Do Rzeczy”. Nie przejdzie jednak w żadnym liczącym się medium na Zachodzie.

Rzekome sprostowanie artykułu o Marszu w "Wall Street Journal", o którym tak się rozpisują prawicowe media, dotyczy tylko jednego transparentu. WSJ podało, że baner "Módlmy się za islamski Holocaust" wisiał w Warszawie, a wisiał w Poznaniu.

;

Udostępnij:

Adam Leszczyński

Dziennikarz OKO.press, historyk i socjolog, profesor Uniwersytetu SWPS w Warszawie.

Komentarze