0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Jemeńczycy podnoszą atrapę rakiety i skandują hasła podczas wiecu solidarności z Palestyńczykami i potępiającego Izrael i Stany Zjednoczone, który odbył się 19 września 2025 r. w stolicy kraju, Sanie, kontrolowanej przez Huti. (Zdjęcie: Mohammed HUWAIS / AFP)Jemeńczycy podnoszą ...

Jemen, jeden z najuboższych krajów Półwyspu Arabskiego, od ponad dekady pogrążony jest w wojnie, którą świat zdaje się ignorować. To konflikt, który nie schodzi z czołówek raportów humanitarnych, ale rzadko przebija się do zbiorowej świadomości – mimo że jego skutki są jednymi z najbardziej dramatycznych na świecie.

Według ONZ od 2014 roku konflikt pochłonął życie ponad 100 tysięcy osób, a kolejne 130 tysięcy zmarło z głodu i chorób, które rozpanoszyły się w cieniu walk. Państwo, które jeszcze niedawno zapewniało obywatelom choćby podstawowe usługi, rozpadło się na militarne strefy wpływów, gdzie przemoc i głód stały się codziennością. Jemeńczycy są dziś więźniami konfliktu, w którym nie mają ani głosu, ani sprawczości – uwięzieni między lokalnymi watażkami, regionalnymi mocarstwami i obojętnością świata.

To właśnie o nich – o zwykłych ludziach zmuszonych żyć w niekończącej się wojnie – pisze Buszra al-Maktari, jemeńska pisarka i dziennikarka. Zainspirowana twórczością Swietłany Aleksijewicz, wyruszyła w podróż po kraju, by zebrać setki świadectw wojennej codzienności. Jej książka Co zostawiliście za sobą? (ArtRage, 2025) to nie polityczna analiza, lecz zbiór dramatów i głosów, które inaczej zostałyby zagłuszone przez huk bomb i obojętność międzynarodowych instytucji.

Opowiada historię lat 2015-2018, kiedy kraj rozdarła trwająca do dziś wojna domowa pomiędzy siłami rządowymi (lojalnymi wobec ówczesnego prezydenta Abd Rabbuha Mansura Hadiego), wspieranymi przez międzynarodową koalicję pod wodzą Arabii Saudyjskiej oraz rewoltą plemion zajdyckich (szyickich) zjednoczonych w ruchu Huti. To, co opisuje, mogłoby się jednak wydarzyć w każdym innym miejscu regionu czy nawet świata – jemeńska reporterka próbuje uchwycić, czym dokładnie jest doświadczenie wojny.

W rozmowie z OKO.press al-Maktari mówi o poczuciu obcości we własnej ojczyźnie, o wojnie jako powrocie do barbarzyństwa, o przemocy, która przenika każdą sferę życia, i o nadziei – kruchej, ale niezbędnej, by myśleć o przyszłości Jemenu.

Przeczytaj także:

Krzysztof Katkowski, OKO.press: Jemen to twoja ojczyzna?

Buszra al-Maktari*: Tak, ale nie wybierałam jej.

Ojczyzna nie jest produktem, który można wymienić – to biologiczna, psychiczna i egzystencjalna przynależność. Jest jak rodzice – ich też nie wybierasz, a twoje istnienie jest z nimi nierozerwalnie związane. Jednak świadomość ojczyzny zmienia się w czasie wojny, kiedy dochodzi do wyniszczenia i zniszczenia zarówno strukturalnego, jak i wartościowego: rozrywania jemeńskiej geografii, przekształcania jej w militarne kantony, które ograniczają swobodę przemieszczania się i dzielą ludzi według tożsamości, a także do narzucania przymusu w codziennym życiu przez władze wojny, które łamią jakiekolwiek formy obywatelskości – tworząc poczucie bezsilności i obcości.

Jak w ogóle można pisać o wojnie? To trudne pytanie – nie ma jednej recepty. Każdy autor wybiera formę artystyczną, która najlepiej pasuje do jego wrażliwości i doświadczenia wojennego. To samo dotyczy języka – zależy on od kultury autora i jego psychicznych przeżyć. Jednak pisanie o wojnie wymaga języka bardziej wrażliwego i uczciwego w przedstawianiu jej światów.

Twoja książka jest opowieścią o jednostkach, o ich tragediach – a nie o wielkiej polityce. Zapytam z innej strony – gdzie tutaj jest miejsce na politykę? Część komentatorów, także w Polsce, mówi o „sprawiedliwych” i „niesprawiedliwych” ofiarach wojen.

Świadectwa zawarte w książce to historie jednostek – ich tragedii i doświadczeń wojennych, czyli osobistej historii, a nie politycznej historii wojny w Jemenie. Choć polityka, czyli walka o władzę między stronami, stanowi tło nieszczęść ludzi, to w książce schodzi ona na margines, a historie indywidualne stają się główną treścią okropności wojny – tym zapomnianym, spychanym na bok wymiarem historii. Dla mnie – najpierw jako człowieka, a dopiero na drugim miejscu jako dla pisarki – kluczowe jest współczucie dla ofiar i opisywanie ich losów bez ocen moralnych czy politycznych, bez szufladkowania, niezależnie od poziomu ich zaangażowania w wojnę.

Piszesz, że wróciliśmy do czasów sprzed cywilizacji. Co masz na myśli?

Wojna jest w swej istocie cofnięciem się do etapu zwierzęcego – do barbarzyństwa, przemocy i narzucania ludziom nieludzkich warunków życia, które niszczą ich człowieczeństwo i godność.

W Jemenie wojna była takim powrotem – materialnym i duchowym – do „przed cywilizacyjnego” etapu. Stała się codziennością, która niszczy znane sposoby życia i wpycha ludzi w nieskończony cykl potrzeb i upokorzeń.

Centralne struktury państwa, które zapewniały podstawowe warunki nowoczesnego życia (elektryczność, wodę, edukację, opiekę zdrowotną), zostały zburzone. Ludzie zmuszeni byli wrócić do praktyk sprzed wieków: gotowania na drewnie czy stania w kolejkach po wodę. Zniszczono również przestrzeń miejską i osobistą, a w ich miejsce narzucono polityki tożsamościowe, przy jednoczesnym braku instytucji prawa i porządku – zamiast tego rządzi prawo dżungli, czyli władze wojny i ich sieci społeczne, niszczące wspólne wartości i więzi.

Ale twoja książka to opowieść o społeczeństwie w ogóle – a więc nie tylko o przemocy wojennej, ale też “mikroprzemocy” – także tej patriarchalnej.

Przemoc w Jemenie jest złożona i instytucjonalizowana przez różne władze wojenne. Jej natura, poziomy i funkcjonowanie różnią się w zależności od tego, kto nią zarządza i jakie ma ideologie. Jednak ogólnie rzecz biorąc, nie pochodzi ona z przemocy strukturalnej państwa – które w normalnych warunkach monopolizuje przemoc – ani jedynie z patriarchatu, jak w czasie pokoju. Jest to przemoc wielopoziomowa i niekontrolowana: z góry – od władz wojennych, które stosują represje, dyskryminację i podporządkowanie, oraz z dołu – w społeczeństwie wobec słabszych i marginalizowanych. Choć społeczność jemeńska jest w większości wiejska i plemienna, a więc posiada mechanizmy samokontroli, to czynniki regionalne i międzynarodowe potęgują tę przemoc i czynią ją nieokiełznaną.

Opisujesz też wydarzenia w fabryce – z punktu widzenia robotników. Wojna to koniec pracy? Wszystko nagle się zatrzymuje?

Praca w fabryce (hangarze, który zbombardowało lotnictwo koalicji) zatrzymała się tymczasowo. Ale jeśli mówimy o odpowiedzialności, to głównym winowajcą śmierci robotników jest koalicja, która zbombardowała zakład – co stanowi naruszenie prawa międzynarodowego. Jednak także kierownictwo fabryki ponosi winę – według relacji siostry jednej z ofiar, nie pozwolono pracownikom uciec po pierwszym nalocie, przez co stali się celem ataku. Zarząd nie podjął też żadnych działań, by ich ratować – uciekł, zostawiając robotników na pastwę losu.

Porozmawiajmy o nadziei. Czy widzisz jakąkolwiek nadzieję dla Jemenu?

Oczywiście, zawsze pozostaje nadzieja – wojna nie może trwać wiecznie. Ale kto zdecyduje o przyszłości Jemenu? Historia pokazuje, że Jemeńczycy często byli wykluczani z decyzji politycznych – zamiast nich decydują obecne elity polityczne i wojenne. A ponieważ elity wojenne są jednocześnie elitami politycznymi, problem staje się jeszcze trudniejszy: nie tylko dlatego, że społeczeństwo jest wykluczone, lecz także dlatego, że owe elity są zależne od swoich regionalnych sojuszników. Przyszłość Jemenu zależy więc od ich decyzji, a nie od woli samych Jemeńczyków.

Ale była Arabska Wiosna…

Była. Mimo że rewolucje w większości krajów Arabskiej Wiosny zakończyły się porażką, to jednak spowodowały głęboką zmianę polityczną. Nawet jeśli upadły, stworzyły ogromny moment „rewolucyjnego marzenia”. Ale brakowało wizji „po rewolucji”, co pozwoliło tradycyjnym elitom i siłom zagranicznym przejąć kontrolę. W efekcie sytuacja w wielu krajach stała się gorsza niż przed rewolucjami. Mimo to nie można ich wymazać z pamięci – pozostaną doświadczeniem, które wpłynie na przyszłe przemiany.

Tradycyjne pytanie na koniec: Jak widzisz przyszłość regionu? Co może zrobić „globalna Północ”?

Przyszłość regionu wydaje się niestety coraz bardziej mroczna – ze względu na złożoność problemów politycznych, społecznych i ekonomicznych, a także z powodu rywalizacji regionalnej (Arabia Saudyjska, Iran, Emiraty). Działania Izraela dodatkowo pogłębiają kryzys i – moim zdaniem – będą miały tragiczne konsekwencje także dla samego Izraela. Do tego dochodzi przenoszenie rywalizacji globalnych mocarstw (USA, Chiny, Rosja, Europa) na teren Bliskiego Wschodu. Patrząc na brak odpowiedzialnych elit politycznych, trudno być optymistą – ale intelektualista musi wierzyć w możliwość zmiany priorytetów świata i powrotu do rozsądku.

Jeśli chodzi o globalną Północ – niestety, muszę wyrazić wielkie rozczarowanie.

Kiedyś widzieliśmy w niej wzór cywilizacyjny, ale ostatnie wydarzenia pokazały coś przeciwnego – nie tylko, jeśli chodzi o pomoc „globalnemu Południu”, lecz także o zdolność Północy do pomocy samej sobie. Najbardziej dramatycznym przykładem jest ich stanowisko wobec zbrodni w Gazie. Politycy nie tylko wspierają je politycznie i militarnie, ale ogranicza się też prawa własnych obywateli do protestu i wolności słowa. To poważne cofnięcie się w zakresie wolności i demokracji.

Na zdjęciu: Jemeńczycy z atrapą rakiety skandują hasła podczas wiecu solidarności z Palestyńczykami i potępiającego Izrael i Stany Zjednoczone, który odbył się 19 września 2025 roku w stolicy kraju, Sanie, kontrolowanej przez Huti. Fot. Mohammed HUWAIS / AFP

Buszra al-Maktari* – (ur. 1979) – jemeńska pisarka i dziennikarka. Jej teksty ukazywały się na łamach licznych arabskich i międzynarodowych magazynów, w tym w „New York Timesie”. Jest laureatką wielu nagród za walkę w obronie demokracji i wolności słowa, przed rokiem uhonorowano ją prestiżową Nagrodą im. Kurta Tucholsky'ego, którą przyznaje się prześladowanym bądź przebywającym na przymusowej emigracji autorom. Choć wielokrotnie proponowano jej życie za granicą, wciąż mieszka w stolicy Jemenu, Sanie.

„NIEDZIELA CIĘ ZASKOCZY„ to cykl OKO.press na najspokojniejszy dzień tygodnia. Chcemy zaoferować naszym Czytelniczkom i Czytelnikom „pożywienie dla myśli” – analizy, wywiady, reportaże i multimedia, które pokazują znane tematy z innej strony, wytrącają nasze myślenie z utartych ścieżek, zaskakują właśnie.

;
Na zdjęciu Krzysztof Katkowski
Krzysztof Katkowski

Krzysztof Katkowski (ur. 2001) – socjolog, tłumacz, dziennikarz, poeta. Absolwent Universitat Pompeu Fabra w Barcelonie i Uniwersytetu Warszawskiego. Współpracuje z OKO.press, „Kulturą Liberalną”, „Dziennikiem Gazeta Prawna” i „Semanario Brecha”. Jego teksty publikowały m.in. „la diaria”, „Gazeta Wyborcza”, „The Guardian” „Jacobin”, , „Kapitàl noviny”, „Polityka”, „El Salto” czy CTXT.es.

Komentarze