0:000:00

0:00

Jeszcze przed wtorkową (1 października) debatą można było poczuć rozczarowanie, gdy okazało się, że wezmą w niej udział raczej drugoligowi politycy partyjni, a z liderów ugrupowań wystąpi jedynie Władysław Kosiniak-Kamysz, szef Polskiego Stronnictwa Ludowego. PiS reprezentował minister Jacek Sasin i wypadł bezbarwnie. Koalicję Obywatelską reprezentował niezły Borys Budka. Lewica to chyba aż za spokojny Andrzej Rozenek. Konfederacja – Jacek Wilk, który próbował się pozycjonować jako przedstawiciel listy najbardziej liberalnej.

Paradoksalnie, choć na obniżeniu rangi debat teoretycznie zyskiwał PiS, obróciło się to chyba przeciwko obozowi władzy. Jacek Sasin był niemiłosiernie i solidarnie obijany przez wszystkich polityków opozycji i nie radził sobie z krytyką, zwłaszcza z konkretnym i energicznym Kosiniakiem-Kamyszem. I to mimo tego, że cały format debaty (niemal pozbawiony bezpośrednich ripost, ograniczający dyskusję), jak i prowadzący Michał Adamczyk pracowali na sukces Sasina.

Związki partnerskie - bez emocji

Zaczęło się od kwestii utrzymania programu 500 plus. Poza Jackiem Wilkiem, który odpowiadał nie na temat, wszyscy jednoznacznie opowiedzieli się za kontynuowaniem przyznawania świadczenia w obecnej formie. Na tym tle zaklęcia Jacka Sasina, że zapewnienia opozycji są niewiarygodne i potajemnie dybie ona na programy społeczne PiS, nie zabrzmiały zbyt przekonująco.

Pytanie o związki partnerskie i możliwość adopcji dzieci przez pary homoseksualne również - o dziwo - nie wzbudziły wielkich emocji. Nikt nie kluczył. No, może oprócz Jacka Wilka.

Jacek Wilk

Lider PSL Kosiniak-Kamysz zgodnie z oczekiwaniami mówił o wartościach chrześcijańskich i wspólnocie – opowiedział się przeciwko związkom. Zaprotestował zarazem przeciwko cynicznemu wykorzystywaniu Kościoła przez partie polityczne. Jacek Sasin, również zgodnie z oczekiwaniami, recytował słowa prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego o potrzebie tolerancji i zakazie afirmacji.

Borys Budka opowiedział się za związkami partnerskimi rozumianymi jako możliwość dziedziczenia, rozliczania podatków i dostęp do informacji o stanie zdrowia osoby bliskiej.

Andrzej Rozenek był w tej kwestii najodważniejszy, oprócz poparcia dla związków jednoznacznie opowiedział się za umożliwieniem w przyszłości adopcji dzieci przez pary homoseksualne.

Jacek Wilk stwierdził, że związki partnerskie nie są nielegalne, więc nie można ich zalegalizować, ale nie bardzo wiadomo, co miało to oznaczać. Zapewne to, że Konfederacja jest przeciwko sformalizowaniu relacji osób tej samej płci.

Sasin: „Aż wszystko pierdyknęło”

W części dotyczącej polityki zagranicznej w roli frontmana obozu władzy wystąpił Michał Adamczyk z TVP, który autorytatywnie stwierdził, że Polska jeszcze nigdy nie była bezpieczniejsza, silniejsza i nie miała lepszych stosunków ze Stanami Zjednoczonymi. Po wygłoszeniu tego exposé, Adamczyk łaskawie pozwolił Sasinowi się z nim zgodzić, a przedstawicielom opozycji – skrytykować.

Według Lewicy państwo państwo PiS to pasmo niekończących się porażek i katastrof dyplomatycznych, czego przykładem jest porażka 27:1 podczas wyboru Donalda Tuska na szefa Rady Europejskiej. Od Koalicji Obywatelskiej usłyszeliśmy, że skuteczność w polityce zagranicznej mierzona jest pieniędzmi przywiezionymi do kraju. I że KO obiecuje 100 miliardów więcej od PiS. Kosiniak-Kamysz stawiał na dialog z partnerami, a Jacek Wilk mówił, że zmieniliśmy klęczniki z europejskich na amerykańskie, a mieliśmy przecież wstać z kolan.

Przy okazji lider ludowców ostro zaatakował PiS za import rosyjskiego węgla, co zupełnie zaskoczyło Jacka Sasina, który próbował się odgryzać, ale wyglądało, że jest do debaty zupełnie nieprzygotowany. Ratował się retoryką: „Siedzieli, jedli, palili, lulki palili, aż wszystko – przepraszam – pierdyknęło”. Na co prowadzący Michał Adamczyk ucieszył się, że „debata jest gorąca”.

Budka: „Paragon hańby”

Jeśli dyskusja w TVP miała decydować, czy polska opieka zdrowotna przetrwa, czy rozpadnie się na kawałeczki, nie byłoby dla nas nadziei. W tym temacie znów element surrealizmu wprowadził Sasin, który stwierdził, że w zasadzie jest świetnie poza drobnymi i przejściowymi trudnościami, z którymi PiS raz dwa sobie poradzi.

Borys Budka stwierdził, że problemem jest marnotrawienie pieniędzy. Pokazał też rachunek za leki dla dziecka po przeszczepie, nazwał go „paragonem hańby tego rządu”. Z jego wywodu można było zrozumieć, że za to wszystko da się bez problemu zapłacić z kasy państwa, jeśli tylko politycy PiS przestaną latać samolotami.

Borys Budka/ źr. TVP Info

Lewica zaproponowała zwiększenie nakładów budżetowych na opiekę zdrowotną do 7,2 proc. PKB, ale skąd weźmie te pieniądze i jak je przesunie w budżecie, nie sposób było się dowiedzieć. Kosiniak-Kamysz podpisał za to „ponadpartyjny pakt na rzecz służby zdrowia”. Pakt rzeczywiście był o tyle ponadpartyjny, że żaden z przedstawicieli pozostałych partii go nie podpisał.

Kto odbiera telefony od gangsterów

Za problem wart debaty tuż przed wyborami TVP uznała „jawność majątkową najważniejszych polityków”.

Jacek Sasin odpowiedział tyradą o tym, że to PiS “było prekursorem wprowadzenia jawności do życia publicznego”.

Ale właśnie to pytanie przedstawiciele wszystkich pozostałych partii wykorzystali, żeby przypomnieć partii rządzącej kolejne afery. Władysław Kosiniak-Kamysz ciurkiem wymienił nazwiska osób, które stały się dla PiS-u problemem: „Misiewicz, Kuchciński i Banaś są symbolami obecnej kadencji”.

Andrzej Rozenek wypomniał, że PiS ma problem z ujawnieniem list poparcia kandydatów do KRS. Wplótł też w swoją wypowiedź odniesienie do protestów pod sądami i przypomniał, że PiS nie poprawił sprawności działania wymiaru sprawiedliwości, tylko wymienił sędziów na swoich.

Borys Budka błysnął odniesieniem do szefa NIK Mariana Banasia: „Nie trzeba specjalnej ustawy, żeby czołowi politycy nie odbierali telefonów od gangsterów”. Polityk PO/KO zaprosił też widzów na stronę 100AferPiS.pl. Na stronie faktycznie jest lista 100 spraw (niektóre z nich można określić jako afery, m.in. SKOK-i, finansowanie kampanii z pieniędzy PCK, Piebiak, loty Kuchcińskiego, ale twórcy podciągnęli pod to słowo też łamanie konstytucji czy przejmowanie sądów).

Co wie Jacek Sasin?

Ostatnie pytanie przypominało te momenty, kiedy dziennikarskie wygi przepytują politycznych debiutantów z liczby posłów zasiadających w Sejmie: „Ile wynosi dziś i ile powinna wynosić średnia dopłata do hektara?” - pytał Michał Adamczyk tonem prowadzącego teleturniej, a nie przedwyborczą debatę.

Jak się okazało, jedynym który znał dokładną odpowiedź był… Jacek Sasin z PiS.

Politycy pozostałych partii mówili ogólnie o sytuacji polskiego rolnictwa. Jacek Wilk do bólu przewidywalnie ostrzegał, że „polska ziemia przejdzie w obce ręce”. Budka przypomniał, że o 100 proc. wzrosła sprzedaż polskiej ziemi cudzoziemcom, a Rozenek jako pierwszy i jedyny odniósł się do problemu katastrofy klimatycznej, mówiąc o suszy i stepowieniu gleb. Kosiniak-Kamysz zażądał przy okazji dymisji ministra rolnictwa.

I tylko Jacek Sasin wyrecytował liczby, o które pytał prowadzący, a na koniec dorzucił złośliwość: „Nie dziwi mnie, że lider PSL nie wie, jak wygląda wysokość dopłat”. Jeśli ktoś przypadkiem nie zauważył tej merytorycznej przewagi polityka PiS, to Michał Adamczyk z TVP ją jeszcze podkreśli: „A widzowie sami widzą, czy przedstawiciele odpowiadają konkretnie na pytania”.

Widzowie przede wszystkim mogli odnieść wrażenie, że Sasin znał to pytanie wcześniej. Po debacie Andrzej Rozenek powiedział, że on pytania nie znał.

Kosiniak-Kamysz: „Wiem, że nie jestem idealny”

Na koniec każdy z uczestników miał minutę na powiedzenie tego, co chce. Borys Budka zaprosił widzów do obserwowania mediów społecznościowych Koalicji Obywatelskiej („tam zobaczycie ogrom pracy i pokory”). Jacek Wilk z Konfederacji postraszył („Polska stopniowo przechodzi w obce ręce”) i pozachwalał („Jesteśmy najmłodsi. Jesteśmy spoza tego układu. Mamy najlepszy program”. Andrzej Rozenek z Lewicy uderzył w tony sentymentalne - mówił o swoich dzieciach, z którymi często rozmawia o przyszłości i które będąc nastolatkami już wybierają Lewicę. Jacek Sasin topornym i wielokrotnie powtarzanym tekstem przypomniał, że według jego partii „Polska przestała być bankomatem dla przestępców”.

Kosiniak-Kamysz wykorzystał okazję, by po raz kolejny przypomnieć, że jako jedyny lider partyjny nie bał się stanąć do debaty: „Przyszedłem dziś do studia jako jedyny lider polityczny. Wiem, że nie jestem idealny, ale będę pracował na rzecz odbudowania wspólnoty narodowej”.

Jeśli komuś było mało Jacka Sasina z PiS w trakcie debaty, to mógł go zobaczyć również po debacie. TVP bowiem poprosiła go o komentarz do zakończonej właśnie debaty jako pierwszego.

A niezamierzoną puentą mogą być słowa Jacka Karnowskiego z "Sieci", który przejęzyczył się: "Myślę, że ta debata była niezła, jak na te ustawione... ustalone reguły".

;

Udostępnij:

Agata Szczęśniak

Redaktorka, publicystka. Współzałożycielka i wieloletnia wicenaczelna Krytyki Politycznej. Pracowała w „Gazecie Wyborczej”. Socjolożka, studiowała też filozofię i stosunki międzynarodowe. Uczy na Uniwersytecie SWPS. W radiu TOK FM prowadzi audycję „Jest temat!” W OKO.press pisze o mediach, polityce polskiej i zagranicznej oraz prawach kobiet.

Michał Danielewski

Wicenaczelny OKO.press, redaktor, socjolog po Instytucie Stosowanych Nauk Społecznych UW. W OKO.press od 2019 roku, pisze o polityce, sondażach, propagandzie. Wcześniej przez ponad 13 lat w "Gazecie Wyborczej" jako dziennikarz od spraw wszelakich, publicysta, redaktor, m.in. wydawca strony głównej Wyborcza.pl i zastępca szefa Działu Krajowego. Pochodzi z Sieradza, ma futbolowego hopla, kibicuje Widzewowi Łódź i Arsenalowi

Komentarze