"Czujemy, że mamy prawo sztucznie zapłodnić krowę i ukraść jej dziecko [...]. Po czym bierzemy jej mleko, które przecież jest dla cielęcia i wlewamy je do naszej kawy oraz płatków śniadaniowych". Laureat Oscara Joaquin Phoenix wstawił się na gali za krowami i cielętami. W hodowlach zwierzęta cierpią i fizycznie, i psychicznie
Joaquin Phoenix otrzymał Oscara dla najlepszego aktora za pierwszoplanową rolę Jokera w filmie Todda Philipsa "Joker". Amerykański aktor od lat jest weganinem i aktywistą prozwierzęcym. W swoim przemówieniu dużo miejsca poświęcił przyrodzie i prawom zwierząt.
"Myślę, że bardzo odłączyliśmy się od świata przyrody. Wielu z nas zawiniło egocentrycznym sposobem patrzenia na świat. Wierzymy, że jesteśmy centrum wszechświata. Wchodzimy w przyrodę i rabujemy ją dla zasobów" - mówił aktor. Podkreślił też pełen cierpienia los hodowlanych krów:
"Czujemy, że mamy prawo sztucznie zapłodnić krowę i ukraść jej dziecko, choć krzyczy ona w udręce i co do tego nie możemy się mylić. Po czym bierzemy jej mleko, które przecież jest dla jej cielęcia i wlewamy je do naszej kawy oraz płatków śniadaniowych".
Menu podczas ceremonii wręczenia Oscarów - jak donosiły media na całym świecie - było całkowicie wegańskie.
W OKO.press kilkakrotnie pisaliśmy o sytuacji zwierząt w hodowlach przemysłowych. Między innymi w tekście omawiającym raport organizacji Compassion, która w 2019 roku przeprowadziła śledztwo w pięciu fermach w Polsce, by zbadać, jak wygląda rzeczywistość hodowlanych cieląt. Wyniki były przerażające - zwierzęta cierpią i fizycznie, i psychicznie:
„Izolacja, brak kontaktu z innymi cielętami i możliwości zabawy, głód, brak możliwości swobodnego poruszania się oraz stres z tym związany, a zimą niska temperatura i brak możliwości ogrzania”.
Raport pokazuje bezmiar nieludzkiego stosunku hodowców do żywych istot. Zaś załączone do niego zdjęcia prezentują codzienną rzeczywistość zwierząt, które – choć brzmi to strasznie – są „produktem ubocznym procesu produkcji mleka”.
Cielęta krowim matkom odbiera się zaraz po urodzeniu albo kilka godzin później. Trafiają do klatkopodobnych kojców, gdzie są izolowane od innych cielaków, albo do plastikowych budek (zwanych igloo), gdzie również przebywają samotnie.
"Niektóre większe cielęta nie mogły się wyprostować w budkach i przyjąć naturalnej pozycji ciała" - czytamy w raporcie.
W innych przypadkach, zwierzęta w kojcach nie mogły się swobodnie poruszać, nie mówiąc o zabawie.
"Zaobserwowano także przypadki naruszeń unijnego prawa: trzymanie cieląt w zamkniętych drewnianych kojcach, w których nie mogły się wzajemnie widzieć ani dotykać; na jednej z ferm w kojcach trzymane były cielęta w wieku 3-4 miesięcy".
„System ten ogranicza naturalny rozwój społeczny cieląt, które z natury są zwierzętami społecznymi i uniemożliwia im swobodne poruszanie się i zabawę” - pisze Compassion Polska. Przepisy UE jednak na to zezwalają - „pomimo dowodów, że trzymanie cieląt w grupach od urodzenia może zapewnić im dobrostan".
To nie wszystkie udręki, na jakie są skazane zwierzęta: „Na jednej z ferm cielęta trzymane były w plastikowych budkach na śniegu. Nie miały możliwości być blisko siebie lub z matkami, żeby wzajemnie się ogrzewać, ponieważ indywidualne kojce całkowicie to uniemożliwiają".
Cielaki były też ciągle głodne, bo karmiono je zbyt rozcieńczonym mlekiem, a do tego rzadko (widziano cielaki ssące z głodu smoczki przymocowane do pustych wiader). I cały czas ubrudzone własnymi odchodami, bojące się ludzi. Organizacja pisze też, że jej
śledczy widzieli zwłoki cieląt pozostawione na fermach: w igloo oraz poza kojcem.
Ponad połowa tych zwierząt tak spędza pierwsze osiem tygodni swojego życia. Według szacunków organizacji, to 1 mln cieląt w Polsce (w całej Unii Europejskiej - 12 mln).
"Oddzielenie maleńkiego bezradnego psiego szczeniaka od matki i zamknięcie go w kojcu z dostępem tylko do jedzenia i picia są w świetle naszego prawa nielegalne – to przestępstwo znęcania się nad zwierzętami. Analogiczne postępowanie wobec cielaka – jest prawnie dopuszczone. To się musi skończyć"
- mówiła „Wyborczej” mec. Karolina Kuszlewicz, Rzeczniczka ds. ochrony zwierząt przy Polskim Towarzystwie Etycznym, komentując raport Compassion Polska.
Sytuacji cieląt OKO.press poświęciło również obszerny tekst Marii Pankowskiej "Krowy polskie, czyli przewodnik po hodowli cierpienia". Młode szybko oddziela się od matek, bo ich mleko jest przeznaczone dla ludzi.
„Także po to, by nie zdążyła wykształcić się więź. Krowy bardzo cierpią, gdy odbiera im się dzieci – jak większość samic w takiej sytuacji” - mówiła OKO.press Marta Gregorczyk z Compassion Polska.
Jeśli nie pochodzą z rasy, która jest typowo mięsna, to uznaje się je za zbędne. Nawet gdy nie zostaną zabite tuż po urodzeniu, to i tak przeznacza się je na mięso po kilku tygodniach lub miesiącach. „Zwykle nie hoduje się ich dłużej, bo to się nie opłaca, nie osiągną takiej wagi jak bydło mięsne” – wyjaśniała aktywistka.
W przypadku występującej coraz rzadziej hodowli na tzw. białe mięso, cielętom podaje się wyłącznie pokarm mlekozastępczy o niskiej zawartości żelaza, by wpędzić je w anemię.
Dziennikarz i publicysta. W OKO.press pisze o ochronie przyrody, łowiectwie, prawach zwierząt, smogu i klimacie oraz dokonaniach komisji smoleńskiej. Stały współpracownik miesięcznika „Dzikie Życie”.
Dziennikarz i publicysta. W OKO.press pisze o ochronie przyrody, łowiectwie, prawach zwierząt, smogu i klimacie oraz dokonaniach komisji smoleńskiej. Stały współpracownik miesięcznika „Dzikie Życie”.
Komentarze