0:00
0:00

0:00

Joaquin Phoenix otrzymał Oscara dla najlepszego aktora za pierwszoplanową rolę Jokera w filmie Todda Philipsa "Joker". Amerykański aktor od lat jest weganinem i aktywistą prozwierzęcym. W swoim przemówieniu dużo miejsca poświęcił przyrodzie i prawom zwierząt.

"Myślę, że bardzo odłączyliśmy się od świata przyrody. Wielu z nas zawiniło egocentrycznym sposobem patrzenia na świat. Wierzymy, że jesteśmy centrum wszechświata. Wchodzimy w przyrodę i rabujemy ją dla zasobów" - mówił aktor. Podkreślił też pełen cierpienia los hodowlanych krów:

"Czujemy, że mamy prawo sztucznie zapłodnić krowę i ukraść jej dziecko, choć krzyczy ona w udręce i co do tego nie możemy się mylić. Po czym bierzemy jej mleko, które przecież jest dla jej cielęcia i wlewamy je do naszej kawy oraz płatków śniadaniowych".

Menu podczas ceremonii wręczenia Oscarów - jak donosiły media na całym świecie - było całkowicie wegańskie.

Największy dar, jaki otrzymałem - ja i wielu innych [w przemyśle filmowym] - to możliwość używania swojego głosu w imieniu tych, którzy są go pozbawieni. Myślę o alarmujących kwestiach, których doświadczamy wspólnie.

Czasami wydaje nam się (albo ktoś sprawia, że tak nam się wydaje), że walczymy o różne sprawy. Ale ja widzę ich podobieństwo. Kiedy mówimy o nierównościach między płciami, o rasizmie, o prawach osób queer, rdzennych mieszkańców lub zwierząt — mówimy o walce z niesprawiedliwością.

Walczymy przeciwko przekonaniu, że jeden naród, jedna wspólnota, jedna rasa, jedna płeć, jeden gatunek ma prawo dominować, bezkarnie wykorzystywać i kontrolować innych.

Bardzo mocno odłączyliśmy się od świata natury. Wielu z nas zawiniło egocentryzmem, wierzymy, że jesteśmy centrum wszechświata. Wchodzimy w przyrodę i plądrujemy ją. Czujemy, że jesteśmy uprawnieni, by sztucznie zapłodnić krowę i ukraść jej dziecko, mimo że nie da się nie słyszeć jej okrzyków udręki. A potem zabieramy mleko przeznaczone dla jej cielęcia i wlewamy sobie do kawy albo do płatków śniadaniowych.

Obawiamy się zmiany, która dotknie nas osobiście, bo myślimy, że musielibyśmy coś poświęcić, coś porzucić. Ale istoty ludzkie w swoim najlepszym wydaniu są przecież tak twórcze i pomysłowe, możemy stworzyć, rozwinąć i wprowadzić zmiany korzystne dla wszystkich odczuwających istot oraz dla całego środowiska.

Przez całe życie byłem draniem, egoistą. Bywałem okrutny, ciężko było ze mną pracować. Teraz jestem wdzięczny, że tak wielu z was tu obecnych dało mi drugą szansę. Uważam, że właśnie wtedy jesteśmy najlepsi: kiedy wspieramy się nawzajem. Nie kiedy przekreślamy kogoś za błędy z przeszłości, lecz wówczas gdy pomagamy sobie nawzajem rosnąć w siłę. Kiedy edukujemy się nawzajem, gdy kierujemy się nawzajem w stronę odkupienia.

Jako 17-latek mój brat [River] napisał te słowa: „spiesz z pomocą przepełniony miłością, a nadejdzie pokój"

"Produkt uboczny procesu produkcji mleka"

W OKO.press kilkakrotnie pisaliśmy o sytuacji zwierząt w hodowlach przemysłowych. Między innymi w tekście omawiającym raport organizacji Compassion, która w 2019 roku przeprowadziła śledztwo w pięciu fermach w Polsce, by zbadać, jak wygląda rzeczywistość hodowlanych cieląt. Wyniki były przerażające - zwierzęta cierpią i fizycznie, i psychicznie:

„Izolacja, brak kontaktu z innymi cielętami i możliwości zabawy, głód, brak możliwości swobodnego poruszania się oraz stres z tym związany, a zimą niska temperatura i brak możliwości ogrzania”.

Raport pokazuje bezmiar nieludzkiego stosunku hodowców do żywych istot. Zaś załączone do niego zdjęcia prezentują codzienną rzeczywistość zwierząt, które – choć brzmi to strasznie – są „produktem ubocznym procesu produkcji mleka”.

Zwłoki cieląt na fermach

Cielęta krowim matkom odbiera się zaraz po urodzeniu albo kilka godzin później. Trafiają do klatkopodobnych kojców, gdzie są izolowane od innych cielaków, albo do plastikowych budek (zwanych igloo), gdzie również przebywają samotnie.

"Niektóre większe cielęta nie mogły się wyprostować w budkach i przyjąć naturalnej pozycji ciała" - czytamy w raporcie.

W innych przypadkach, zwierzęta w kojcach nie mogły się swobodnie poruszać, nie mówiąc o zabawie.

Cielaki w tzw. igloo. Fot. Compassion Polska
"Zaobserwowano także przypadki naruszeń unijnego prawa: trzymanie cieląt w zamkniętych drewnianych kojcach, w których nie mogły się wzajemnie widzieć ani dotykać; na jednej z ferm w kojcach trzymane były cielęta w wieku 3-4 miesięcy".

„System ten ogranicza naturalny rozwój społeczny cieląt, które z natury są zwierzętami społecznymi i uniemożliwia im swobodne poruszanie się i zabawę” - pisze Compassion Polska. Przepisy UE jednak na to zezwalają - „pomimo dowodów, że trzymanie cieląt w grupach od urodzenia może zapewnić im dobrostan".

Cielaki w ciasnych kojcach, bez możliwości kontakt z innymi zwierzętami. Fot. Compassion Polska

To nie wszystkie udręki, na jakie są skazane zwierzęta: „Na jednej z ferm cielęta trzymane były w plastikowych budkach na śniegu. Nie miały możliwości być blisko siebie lub z matkami, żeby wzajemnie się ogrzewać, ponieważ indywidualne kojce całkowicie to uniemożliwiają".

„Igloo” z cielakami w śniegu. Fot. Compassion Polska

Cielaki były też ciągle głodne, bo karmiono je zbyt rozcieńczonym mlekiem, a do tego rzadko (widziano cielaki ssące z głodu smoczki przymocowane do pustych wiader). I cały czas ubrudzone własnymi odchodami, bojące się ludzi. Organizacja pisze też, że jej

śledczy widzieli zwłoki cieląt pozostawione na fermach: w igloo oraz poza kojcem.
Martwe cielę na jednej z kontrolowanych ferm. Fot. Compassion Polska

Ponad połowa tych zwierząt tak spędza pierwsze osiem tygodni swojego życia. Według szacunków organizacji, to 1 mln cieląt w Polsce (w całej Unii Europejskiej - 12 mln).

"Oddzielenie maleńkiego bezradnego psiego szczeniaka od matki i zamknięcie go w kojcu z dostępem tylko do jedzenia i picia są w świetle naszego prawa nielegalne – to przestępstwo znęcania się nad zwierzętami. Analogiczne postępowanie wobec cielaka – jest prawnie dopuszczone. To się musi skończyć"

- mówiła „Wyborczej” mec. Karolina Kuszlewicz, Rzeczniczka ds. ochrony zwierząt przy Polskim Towarzystwie Etycznym, komentując raport Compassion Polska.

Przeczytaj także:

Wpędzanie w anemię

Sytuacji cieląt OKO.press poświęciło również obszerny tekst Marii Pankowskiej "Krowy polskie, czyli przewodnik po hodowli cierpienia". Młode szybko oddziela się od matek, bo ich mleko jest przeznaczone dla ludzi.

„Także po to, by nie zdążyła wykształcić się więź. Krowy bardzo cierpią, gdy odbiera im się dzieci – jak większość samic w takiej sytuacji” - mówiła OKO.press Marta Gregorczyk z Compassion Polska.

Jeśli nie pochodzą z rasy, która jest typowo mięsna, to uznaje się je za zbędne. Nawet gdy nie zostaną zabite tuż po urodzeniu, to i tak przeznacza się je na mięso po kilku tygodniach lub miesiącach. „Zwykle nie hoduje się ich dłużej, bo to się nie opłaca, nie osiągną takiej wagi jak bydło mięsne” – wyjaśniała aktywistka.

W przypadku występującej coraz rzadziej hodowli na tzw. białe mięso, cielętom podaje się wyłącznie pokarm mlekozastępczy o niskiej zawartości żelaza, by wpędzić je w anemię.
;
Na zdjęciu Robert Jurszo
Robert Jurszo

Dziennikarz i publicysta. W OKO.press pisze o ochronie przyrody, łowiectwie, prawach zwierząt, smogu i klimacie oraz dokonaniach komisji smoleńskiej. Stały współpracownik miesięcznika „Dzikie Życie”.

Komentarze