4 lipca, Białowieża. Na granicy z Białorusią ukończono prace nad zaporą. Rząd zdecydował się odwołać strefę stanu wyjątkowego w przygranicznych miejscowościach. Do Białowieży, która przed kryzysem migracyjnym przyciągała turystów z całego świata, powoli wracają miłośnicy przyrody.
Mieszkańcy, którzy prowadzą biznesy, mówią, że ruch jest jednak ograniczony, a obłożenie bazy noclegowej oceniają na 20 proc. Miejscowość wciąż jest silnie zmilitaryzowana. Stacjonuje wojsko, policja i Straż Graniczna.
Nie wszyscy chcą spędzać wakacje czy urlopy tam, gdzie ludzie codziennie walczą o przetrwanie. Tylko w pierwszym tygodniu lipca aktywiści Grupy Granica wyjechali do 300 osób proszących o pomoc.
„Uchodźcy są tak zagubieni, że wychodzą na ulice miast i wsi. Często spotykamy ich maszerujących w stronę granicy, a gdy pytamy, dokąd chcą się udać odpowiadają: Warszawa” — mówi OKO.press Monika Matus, która niemal od roku pomaga migrantom i uchodźcom na polsko-białoruskim pograniczu. I dodaje, że wśród osób, które przeprawiają się przez granicę, coraz większą grupę stanowią studiujący w Ukrainie Afrykańczycy.
– Płot im nie przeszkadza? – pytam.
„Ludzie przechodzą pod i nad, dlatego wśród zgłoszeń mamy coraz więcej złamań i zwichnięć. Inni pokonują granicę w najtrudniejszych, bagiennych terenach, gdzie nie ma zapory. Z każdym murem na świecie jest tak samo: przejścia robią się coraz bardziej niebezpieczne, ale ludzie z nich nie rezygnują” — opowiada Monika.
Rodzina z Konga ucieka z Donbasu
Josephine, Manuel i dwójka ich dzieci zaporę przeszli cztery razy. Białorusini kazali im kopać pod drutem. Stali za nimi z karabinami wymierzonymi w głowy. Gdy się niecierpliwili, uderzali kolbami. Przy ostatnim przejściu, poszczuli rodzinę psem. Spuścili go ze smyczy, a ten poszarpał Josephine udo.
Gdy Monika spotkała ją 4 lipca pod Białowieżą, zobaczyła gojące się rany po ugryzieniach. „Rodzina tułała się po okolicznych lasach od dwóch tygodni. Okazało się, że kobieta jest w ciąży z trzecim dzieckiem” — mówi Monika.


Josephine i Manuel pochodzą z Konga. Najpierw wyjechali na studia do Rostowa w Rosji, potem przenieśli się do Donbasu. Manuel uciekał z kraju przed prześladowaniami politycznymi, Josephine przed traumatyczną historią — przemocą seksualną i pracą niewolniczą.
Wiedzieli, że w Ukrainie, ze studiami czy bez, i tak nie znajdą pracy. „Osoby z krajów afrykańskich nie mają na wschodzie perspektyw. Dlatego wojna tylko przyspieszyła ich decyzję o wyjeździe do Unii Europejskiej” — opowiada Monika. – „Aż trudno w to uwierzyć, ale z Donbasu, od rakiet i artylerii, uciekli BlaBlaCarem” — mówi.
W Rostowie dowiedzieli się o szlaku przez Białoruś. Za 40 dolarów dostali się do Moskwy, za kolejne 200 – samolotem do Mińska. Tam Białorusini trzymali ich dwa dni, a potem wysłali na granicę. Polska Straż Graniczna wyrzucała ich za płot trzy razy. „Polscy żołnierze dawali im wodę, a inni uchodźcy spotkani na szlaku dzielili się suchym jedzeniem, ze względu na dzieci. Spotkaliśmy ich pięć dni po ostatnim pushbacku” — mówi Monika.
Josephine poroniła
Dzień po pierwszej interwencji aktywiści wrócili do rodziny z położną. Po badaniu powiedziała: wysokie ciśnienie, obrzęki, gestoza [red. – zatrucie ciążowe].
„Jedyne, co mogliśmy zrobić to podanie kroplówek, jedzenia i cieplej herbaty. Josephine nie chciała jechać do szpitala. Bała się, że zostanie rozdzielona z rodziną, że jej mąż i dzieci nie przeżyją kolejnej wywózki” — mówi Monika.



Rodzina utrzymywała, że chce jechać dalej, na Zachód. „I tak jak po innych spotkaniach, odnieśliśmy wrażenie, że nie za bardzo mają konkretne plany. Ludzie, którzy do nas trafiają, są coraz bardziej zagubieni i osamotnieni” — dodaje.
Ubieganie się o azyl byłoby też utrudnione, bo rodzina jeszcze przed przekroczeniem granicy z Rosją postanowiła zniszczyć wszystkie dokumenty, które świadczyły o tym, że mieszkali wcześniej w Ukrainie. „Bali się, że trafią w ręce służb, albo do więzienia” — mówi Monika.
Kobieta została więc z rodziną w lesie. Kilka dni później poroniła.
„Ludzie będą oceniać, że sama jest sobie winna, że nie powinna pakować się w niebezpieczną podróż. Jaką Josephine i Manuel mieli alternatywę? Bezrobocie w Rosji? Kolejna wywózka? A może śmierć całej rodziny?” — zastanawia się Monika.



„Ludzie uważają, że lato to taki bezpieczny czas na migrację. Nieprawda. W lesie jest straszliwie mokro. Po ulewnych deszczach może nie zamarzniesz, ale dostaniesz hipotermii albo zapalenia płuc” — dodaje.
Gdy pytam, jak czują się ci, którzy pomagają, Monika odpowiada: „A o czym tu mówić? Byliśmy u kresu sił kilka miesięcy temu, jesteśmy i teraz. Dopóki ludzie, którzy docierają do naszej granicy, nie będą mieli możliwości wejścia w legalną procedurę azylową, nic się nie zmieni. Ile jeszcze będziemy w stanie chodzić w las? Już dawno nas to przerosło i systemowo, i psychicznie”.

Komentarz został usunięty ponieważ nie spełniał standardów społeczności.
A przemyt powinien być surowo karany
Dziękuję, że tam jesteście.
Dokładnie. Nigdzie indziej nie można poczytać takich historii 😂😂😂
Z jakiego powodu Europa ma przyjmować każdego kto "nie ma perspektyw" u siebie?
Mamy prawdziwych uchodźców, z Ukrainy, kryzys ekonomiczny i klimatyczny. Mamy dość własnych problemów, nie potrzebujemy kolejnych w postaci imigrantów socjalnych. Kolejne fale zagrażają bezpieczeństwu Europejczyków, naszemu stylowi i poziomowi życia.
Dość spojrzeć na statystyki przestępstw, w krajach, w których są imigranci
Przyjmowanie ludzi ktorzy sie nigdy nie zintegruja, licza tylko i wylacznie na socjal bir mozemiec miejdca. Porozumienie z Rwanda i problem rozwiazany.
Cudowna historia, zdecydowanie najlepszy fragment o tym jak zniszczyli dokumenty z Ukrainy , żeby nie móc przekroczyć granicy legalnie🤣🤣🤣
Ja to nawet tego nie czytam do końca.. bo aż płakać się chce…
Jedno tylko można powiedzieć i tak zapewne będzie.
Kiedyś ci wszyscy SKUR….. którzy tym ludziom blokują przejście na zachód będą w piekle a sam szatan im zrobi taki sam mur z ognia. Żeby się smażyli a po drugiej stronie widzieli błękitny ocean….
Ci wszyscy politycy którzy śmią nazywać siebie katolikami,to są poplecznicy szatana. Może bogaci pełni pychy księża tutaj będą ich rozgrzeszać. Ale nic to. Itak czeka tam i ich ten los.