0:00
0:00

0:00

Zaczęło się nerwowo. Na placu Zamkowym w Warszawie grupa prowokatorów z grup pseudokibicowskich rzuciła racami w stronę protestujących. Ludzie zaczęli uciekać w panice, ale policja szybko odgrodziła dwie grupy kordonem.

Na "Wielki Marsz" w stolicy przyjechały osoby z całego kraju. Reporterki OKO.press Dominika Sitnicka i Maria Pankowska rozmawiały m.in. z dziewczyną z Jastrzębia Zdroju. "Chcę tu być, bo chcę być częścią tej walki. Ja naprawdę wierzę, że uda nam się obalić ten rząd i w końcu coś zmienić" — mówiła.

"Jesteśmy tu, bo nie możemy być nigdzie indziej, nie możemy od tygodnia nic innego zrobić. Jesteśmy bardzo zmęczone, ale musimy protestować" — opowiadała naszym reporterkom mieszkanka Warszawy. Co powinien zrobić rząd, żeby przestały wychodzić na ulice? "No, na pewno nie mówić do nas »Szanowne panie, nie zrozumiałyśmy się«. Zdecydowanie się nie zrozumiałyśmy, nara!". Chodzi o wypowiedź premiera Mateusza Morawieckiego, który na konferencji prasowej wsparł dziś pomysł inicjatywy ustawodawczej prezydenta Andrzeja Dudy, który chciałby, by dozwolone było przerywanie ciąży w przypadku wad letalnych, ale żadnych innych nie. W praktyce to więc i tak brutalne zaostrzenie ustawy antyaborcyjnej z 1997 roku.

"Pierdolimy wasz kompromis", "Mamy dość!" — słychać wielokrotnie podczas przemarszu.

"Kaczor nie jest naszym panem"

Gdy trzy grupy manifestujących z Placu Zawiszy, Placu Zamkowego i spod KPRM zmierzały w kierunku ronda Dmowskiego, punkcie zbornym dla dzisiejszego protestu, taksówkarze zablokowali rondo Waszyngtona. Za to warszawskie tramwaje i autobusy, które po raz kolejny w ciągu ostatniego tygodnia zostały unieruchomione, przygotowały specjalne hasła dla manifestujących:

"Kobiety, jesteśmy z Wami", "Jeszcze będzie przepięknie".

Solidarnościową akcję przygotował też Greenpeace Polska. Jej aktywistki i aktywiści wspięli się na dźwig budowlany nieopodal Pałacu Kultury i Nauki i rozwiesili piętnastometrowy transparent z hasłem “Nie jesteśmy same” i dużą czerwoną błyskawicą, symbolem Strajku Kobiet.

Żandarmeria wojskowa, która dziś tłumnie pojawiła się na ulicach Warszawy, w asyście policji odgradza szczelnym kordonem kościoły na trasie przemarszu. Ochraniają je też nacjonaliści i młodzieżówki PiS. Jednak tłum mija budynki bez większego zainteresowania. Od czasu do czasu pojawia się tylko hasło: "Warszawa wolna od faszyzmu" czy "ONR to zbiór zer". Policjanci starają się być niewidoczni. Za to nad bezpieczeństwem manifestujących czuwają ratownicy medyczni, wolontariusze. Tłum wielokrotnie dziękował im za obecność.

"Na rogu Hożej i Marszałkowskiej w szyku bojowym starożytnej falangi maszerują ludzie, niektórzy z małymi dziećmi. Niosą wielkie napisy, wśród nich »Nie ucz matki dzieci rodzić« i »Rodziny przeciwko fanatykom«. To uderzające, że tradycyjne, patriarchalne hasła, takie jak »Nie ucz ojca dzieci robić« zostały zastąpione sfeminizowanymi przekazami" — opowiada redaktor naczelny OKO.press Piotr Pacewicz. Obok przechodzi studentka reżyserii dźwięku. Niesie wielki, własnoręcznie wykonany napis "Kaczor nie jest naszym panem". Na pytanie skąd to hasło, odpowiada: "Nikt nie będzie za mnie decydować. Mam tego dość".

Na Marszu pojawia się też dziś wiele tęczowych emblematów. "Aborcja jest prawem człowieka, tak jak prawa osób LGBT są prawami człowieka. Za jednym i drugim będę wychodzić na ulice, dla zasady" - mówi Dominice Sitnickiej i Marii Pankowskiej jedna z manifestujących.

Estetyka protestów, którą na podstawie haseł przeanalizował Piotr Pacewicz, ciągle ewoluuje. I choć szlagierem wciąż jest "Jebać PiS" w rytm utworu "Call on me", to każdy przemarsz przynosi nowe inspiracje. Są waleczne ("Jest opresja, jest opór"), transgresywne ("PiS na śmietnik herstorii"), nawiązujące do popkultury ("W piątki leżę w wannie, a przez was muszę strajkować"), a także przewrotne ("A dajcie mi świecki spokój", "Kto ty jesteś? Kaczor mały! Jaki znak twój? Mózg zgrzybiały", "Protesty się odbywają, bo nie organizuje ich Sasin").

"Uważajcie, okresy nam się synchronizują" — taki baner niosą trzy kobiety w wieku niestudenckim. "Mówię: »Super hasło«. One odpowiadają śmiechem. »Tak naprawdę to menopauzy«" - relacjonuje Piotr.

Po godzinie 18:00 Rondo Dmowskiego i ulice do niego dochodzące są już pełne ludzi.

View post on Twitter

Atak na marsz

Jak donosi Maria Pankowska, o godzinie 18:30 na rondzie de Gaulle'a ktoś rzucił petardy. Ludzie przestraszyli się wystrzałów i zaczęli rozbiegać się w sąsiednie ulice. W tłum wmieszali się agresywni mężczyźni. Mają gaz pieprzowy, który rozpylają w kierunku ludzi. "Ewidentnie ktoś próbuje zakłócić przemarsz. Słychać regularne wybuchy" - opowiada Maria. "Widziałam ludzi, których opatrują ratownicy". Interweniują też posłowie. Bartłomiej Sienkiewicz z PO podczas próby oddzielenia agresorów od tłumu został potraktowany gazem.

O godzinie 18:38 na miejsce dociera policja. Także używa gazu, ale grupki "faszystów" — jak nazywają ich manifestujący — kryją się w bramach.

"Wybiegają, psikają gazem, leją, a potem uciekają"

— opowiada naszym reporterkom jeden z protestujących, który opatrywał kolegę.

View post on Twitter

Tuż przed 19:00 Marta Lempart informuje, że w manifestacji bierze już udział 100 tys. osób. Marsz idzie tam, gdzie wszystko zaczęło się dziewięć dni temu: na Żoliborz, pod dom prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego.

"Człowiek przy człowieku"

O godzinie 19:20 reporter OKO.press Maciek Piasecki, który jest na Rondzie Dmowskiego — od dziś Rondo Kobiet — informuje, że ludzie stoją w ogromnym ścisku, a kolejne grupy osób dołączają z sąsiadujących ulic. "W centrum Warszawy nie działa internet, są problemy z połączeniami telefonicznymi".

Za to Maria Pankowska i Dominika Sitnicka alarmują, że tył marszu nie jest ubezpieczony przez policję, a wciąż słychać tam wystrzały rac hukowych.

Stołeczna policja na twitterze potwierdza, że konieczna była interwencja na rondzie de Gaulle'a i Nowego Światu. "Doszło do agresji pomiędzy dwoma grupami młodych ludzi. Rzucano różnymi przedmiotami, atakowano się fizycznie, używano pirotechniki" — piszą.

Manifestujący zwracają uwagę, że policji brakuje tam, gdzie jest potrzebna. Po mieście wciąż grasują uzbrojeni agresorzy: mają gaz, pałki teleskopowe, noże. Za to funkcjonariusze chronią kościołów, których nikt nie chce atakować.

View post on Twitter

O godzinie 19:40 czoło marszu wchodzi na plac Bankowy, ale ogromna część manifestujących wciąż jest w ścisłym centrum, przy Rondzie Kobiet.

Z platformy organizatorki przypominają: "Pamiętajcie po co się tu zebraliśmy: Moje ciało, moja sprawa"

Żoliborz już zablokowany. Na ul. Mickiewicza, gdzie mieszka prezes PiS, trwa protest samochodowy. Biorą w nim udział motocykliści i stołeczni taksówkarze, którzy wspierają Strajk Kobiet od samego początku. "Z głośników puszczają »Wind of change«" — opowiada reporterka OKO.press Agata Szczęśniak, która jest na miejscu. "Policja już się rozstawia".

View post on Twitter

Jeden z taksówkarzy ma baner: "Chcemy dymisji rządu. Kiedy kobiety nas wzywają, jesteśmy", inny niesie transparent: "Mam dwie córki, mam dla kogo walczyć". Ludzie pytają: "Gdzie jest marsz?".

20:06 - Ostatni protestujący opuszczają Rondo Dmowskiego. Policja informuje, że można już przejechać al. Jerozolimskimi. Czoło Marszu mija plac Inwalidów. Pod domem Jarosława Kaczyńskiego zgromadziły się ogromne posiłki policji. "Jeszcze 20 minut temu były tu dwa radiowozy. Teraz są ich dziesiątki" — relacjonuje Agata Szczęśniak. "Przed chwilą, po okrzyku »Przejście! Policja idzie« jeden z policjantów mnie popchnął. Pasem zwolnionym już przez taksówkarzy, którzy chcieli zrobić miejsce dla protestujących, jadą teraz radiowozy. Minęło mnie z 10 pojazdów, stoi wciąż ok. 50. Policjanci między sobą mówią: »Oni tu nie wejdą«".

20:29 - Czoło marszu, który rozciąga się już na długości 4 kilometrów, powoli dociera pod dom prezesa PiS, Jarosława Kaczyńskiego. "Prawdopodobnie jesteśmy w najbardziej ufortyfikowanym miejscu w Polsce" — relacjonuje Maciek Piasecki. Nad protestującymi krążą helikoptery. "Robi się coraz gęściej" — mówi Agata Szczęśniak.

20:54 - Prawnicy wspierający zatrzymanych informują, że narodowcy zbierają się na ul. Lelewela. "Uważajmy na siebie, nie dajmy się sprowokować" — komentuje Agata Szczęśniak. "Mamy informację, że zagłuszany jest też internet". Ludzie skandują: "Precz z Kaczorem - dyktatorem" i "Moje ciało, moja sprawa".

21:00 - Czoło marszu czeka na pl. Wilsona na kolejne samochody z nagłośnieniem. "Jeżeli jest nas milion to nie wiem, jak on nas pomieści" — mówi jedna organizatorka. Tłum skanduje: "Nie wystarczy Ci herbaty!".

Miejskie Biuro Bezpieczeństwa informuje, że w marszu bierze udział co najmniej 80 tys. osób.

Jak podaje "Gazeta Wyborcza" wśród ofiar dzisiejszego ataku nacjonalistów i kiboli jest kobieta. Została pobita metalową pałką.

21:22 - Organizatorki zatrzymały się na pl. Wilsona i to tam trwają przemówienia. Tłum nie wchodzi w ul. Mickiewicza. "Bardzo możliwe, że to na pl. Wilsona zakończy się protest" — mówi Dominika Sitnicka. "Wciąż jest tu młodzież, ale dzisiejszy marsz zasilony jest przez 30, 40, 50, a nawet 60-latków" — dodaje reporterka OKO.press.

21:48 - Policja informuje, że po atakach na protestujących zatrzymano już 30 osób.

View post on Twitter

21:59 - "Zrobiłyśmy Jarosławowi lockdown" — organizatorki protestu na twitterze informują, że zawracają kilkudziesięciotysięczny tłum do centrum. Publikują też film, który pokazuje, jak wiele osób wzięło udział w dzisiejszej manifestacji.

View post on Twitter
;
Na zdjęciu Agata Szczęśniak
Agata Szczęśniak

Redaktorka, publicystka. Współzałożycielka i wieloletnia wicenaczelna Krytyki Politycznej. Pracowała w „Gazecie Wyborczej”. Socjolożka, studiowała też filozofię i stosunki międzynarodowe. Uczy na Uniwersytecie SWPS. W radiu TOK FM prowadzi audycję „Jest temat!” W OKO.press pisze o mediach, polityce polskiej i zagranicznej oraz prawach kobiet.

Na zdjęciu Anton Ambroziak
Anton Ambroziak

Dziennikarz i reporter. Uhonorowany nagrodami: Amnesty International „Pióro Nadziei” (2018), Kampanii Przeciw Homofobii “Korony Równości” (2019). W OKO.press pisze o prawach człowieka, społeczeństwie obywatelskim i usługach publicznych.

Na zdjęciu Maria Pankowska
Maria Pankowska

Dziennikarka, absolwentka ILS UW oraz College of Europe. W OKO.press od 2018 roku, od jesieni 2021 w dziale śledczym. Wcześniej pracowała w Polskim Instytucie Dyplomacji, w Komisji Europejskiej w Brukseli, a także na Uniwersytecie ONZ w Tokio. W 2024 roku nominowana do nagrody „Newsweeka” im. Teresy Torańskiej.

Na zdjęciu Dominika Sitnicka
Dominika Sitnicka

Absolwentka Prawa i Filozofii Uniwersytetu Warszawskiego. Publikowała m.in. w Dwutygodniku, Res Publice Nowej i Magazynie Kulturalnym. Pisze o praworządności, polityce i mediach.

Na zdjęciu Piotr Pacewicz
Piotr Pacewicz

Założyciel i redaktor naczelny OKO.press (2016-2024), od czerwca 2024 redaktor i prezes zarządu Fundacji Ośrodek Kontroli Obywatelskiej OKO. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".

Na zdjęciu Maciek Piasecki
Maciek Piasecki

Maciek Piasecki (1988) – studiował historię sztuki i dziennikarstwo na Uniwersytecie Warszawskim, praktykował m.in. w Instytucie Kultury Polskiej w Londynie. W OKO.press relacjonuje na żywo protesty i sprawy sądowe aktywistów. W 2020 r. relacjonował demokratyczny zryw w Białorusi. Stypendysta programu bezpieczeństwa cyfrowego Internews.

Komentarze