Trwa mobilizacja wyborców, niezwykła jak na polskie wybory do Parlamentu Europejskiego, choć po południu minimalnie mniejsza niż rano. Wg PKW o 17:00 głosowało już 32,51 proc. uprawnionych, znów prawie dwa razy więcej niż w 2014 roku. Porównując z wyborami z lat 2015-2018 (nie tylko do PE) możemy oczekiwać ostatecznej frekwencji w okolicach 42,5-45,8 proc.
Na konferencji prasowej o 18:30 przedstawiciel Państwowej Komisji Wyborczej ogłosił, że do godziny 17:00 zagłosowało 32,51 proc. spośród prawie 30 milionów uprawnionych do tego Polaków.
Tak dane z dzisiejszych wyborów porównujemy na wykresie z czterema wyborami w latach 2009-2018
UWAGA: W wyborach europejskich 2009 głosowaliśmy również 14 godzin, ale między godziną 8 a 22. Dane na wykresie są przesunięte tak, aby odpowiadały dynamice głosowania z innych wyborów, w których głosowaliśmy między godziną 07.00 a 21.00
Policzyliśmy w OKO.press, jak na tej podstawie można szacować ostateczną frekwencję eurowyborów 2019. Korzystaliśmy z danych z godz. 17:00 w poprzednich wyborach. Okazuje się, że:
Uwaga! Porównania przez analogię mogą być mylące, bo z różnych względów intensywność głosowania może rozkładać się inaczej w kolejnych wyborach (np. w samorządowych ludzie mogli trochę później głosować z uwagi na jesienną pogodę).
Prognozy te są nieco niższe niż to, co przewidywaliśmy po ogłoszeniu frekwencji z godziny 12:00. Wówczas frekwencja wyniosła 14,39 proc. Fala mobilizacji była w porównaniu z innymi wyborami nieco wyższa rano niż po południu.
Wobec roku 2009, kiedy padł dotychczasowy rekord w eurowyborach (24,53 proc.) frekwencja już jest wyższa aż o 8 pkt proc. choć do końca głosowania zostały cztery godziny.
Dzisiejsza frekwencja wciąż jest dużo bliższa wyborom parlamentarnym z 2015 roku (ostatecznie: 50,92 proc.) i samorządowym z 2018 roku (ostatecznie: 54,9 proc.) niż wyborom europejskim.
Jak frekwencja wygląda w regionach? Najwyższa jest w:
Najniższa frekwencja to:
Najwyższa frekwencja w miastach:
Wyższa frekwencja była zapowiadana przed wyborami. To wynik wysokiej temperatury sporu politycznego. Szczególnie oba wiodące bloki polityczne podkreślały, że są to niezwykle ważne wybory i namawiały do głosowania na siebie, aby pokonać największego rywala.
W badaniach CBOS deklaracje udziału były około 20 pkt proc. wyższe niż pięć lat wcześniej. W kwietniu aż 60 proc. badanych deklarowało, że weźmie udział w wyborach. Deklaracje są zwykle wyższe niż ostateczna frekwencja, ale różnice między deklaracjami w tym roku a tymi z poprzednich wyborów były wyjątkowo duże.
10 maja prognozowaliśmy, że frekwencja może wynieść około 40 proc.
Według ostatniej przedwyborczej prognozy wyników eurowyborów IPSOS dla OKO.press frekwencja miała wynieść 45 proc.
Wyższą frekwencję przewidywała też Państwowa Komisja Wyborcza. Na konferencji prasowej w piątek 24 maja, dzień przed ciszą wyborczą, Wiesław Kozielewicz mówił:
"Ciekawa jest liczba wydanych zaświadczeń o prawie do głosowania. Ta liczba naszym zdaniem wskazuje na to, że zainteresowanie wyborami do Parlamentu Europejskiego w tym roku jest większe niż było to pięć czy dziesięć lat temu. Według stanu na dzień dzisiejszy na godz. 14.00 w całej Polsce wydano 118 763 zaświadczenia o prawie do głosowania, czyli dla tych obywateli, którzy będą głosowali poza miejscem zamieszkania".
W 2014 takie zaświadczenie pobrało 50 704 osób - ponad dwa razy mniej niż w tym roku.
Dziennikarz OKO.press. Autor książki "Ja łebków nie dawałem. Procesy przed Żydowskim Sądem Społecznym" (Czarne, 2022). W OKO.press pisze o gospodarce i polityce społecznej.
Dziennikarz OKO.press. Autor książki "Ja łebków nie dawałem. Procesy przed Żydowskim Sądem Społecznym" (Czarne, 2022). W OKO.press pisze o gospodarce i polityce społecznej.
Komentarze