Jutro minie miesiąc odkąd wykryto wirusa u pierwszego polskiego pacjenta. Teraz zakażonych jest już 3383, padł rekord nowych zakażeń (437). Wciąż daleko nam do Zachodu - Hiszpanii, Francji, Włoch czy USA, ale SARS-Cov-2 zaatakował mocniej. Już połowa ludzkości siedzi w domu. W Wielkiej Brytanii zaczyna się dramat
Jason Hargrove był kierowcą autobusu w Detroit. W tym nagraniu zamieszczonym na Facebooku 21 marca 2020 żalił się, że ludzie, których wozi, nie robią nic, żeby nie zarazić innych. „Niektórzy z was wsiadają do autobusu, kaszlą i nie zakrywają ust. Mają to w d…, przepraszam za słownictwo – mówił bardzo zdenerwowany, ocierając twarz chusteczką. Kilka dni później poczuł się źle. Zmarł w czwartek, 2 kwietnia, zakażony koronawirusem.
Jason Hargrove jest jedną z 55 tys. śmiertelnych ofiar pandemii. Jego twarz i nazwisko mogliśmy poznać, ale większość pozostanie dla nas na zawsze anonimowa.
3 kwietnia przyniósł w Polsce rekord zakażeń jednego dnia, a dokładniej - doby, jeszcze dokładniej - informacji, które zdążyły spłynąć do centrali w ministerstwie zdrowia w ostatnich 24 godzinach. Już poranna informacja o 203 zakażeniach SARS-CoV-2 zabrzmiała niepokojąco, w ciągu dnia doszło 117 osób i wieczorem kolejne 117.
Razem w piątek w Polsce przybyło 437 zakażeń potwierdzonych testami - czyli najwięcej od początku epidemii.
Stwierdzenie o dziennej liczbie zakażeń nie powinno być mylące, dotyczy wyłącznie podanych tego dnia oficjalnych danych. Zakażenia nastąpiły oczywiście wcześniej.
Suma wszystkich zakażeń od początku epidemii sięgnęła 3383, zmarło 71 osób.
Do tej pory przedstawialiśmy postęp epidemii w Polsce - tak jak zresztą wszystkie media- na prostym wykresie
Ten wykres jest jednak mylący, bo podsumowuje wszystkie zgłoszone przypadki zakażenia, ale w miarę upływu czasu część osób zostaje wyleczona, a kilka procent niestety umiera (u nas na razie 2 proc. wykrytych przypadków zakażeń). Od dziś będziemy przedstawiać rozwój epidemii przy pomocy wykresu, który przedstawia wielkość tych trzech kategorii.
I tak, 3 kwietnia wieczorem wszystkich zakażonych do tej pory było 3383 osób, z czego:
Oto ten nowy wykres, dla większej czytelności podajemy dane poczynając od 14 marca, gdy liczba zakażeń zbliżyła się do 100.
W tej fazie epidemii wyzdrowieńców i ofiar epidemii jest relatywnie mało, tak że koloru czarnego i zielonego prawie nie widać. Z czasem obie te liczby będą rosnąć, a pod koniec - za kilka, góra kilkanaście tygodni - kolor zielony zacznie dominować nad czerwonym, który będzie się kurczył.
Warto jeszcze zwrócić uwagę na tajemnicze wydarzenie z 24 marca, gdy liczba osób, które wyzdrowiały - podawana oficjalnie przez ministerstwo zdrowia - nagle została zredukowana z 13 do 1. Nie jest to jedyna nieścisłość i tajemnica podawanych przez ministerstwo statystyk.
Mimo skoku dziennych zakażeń nie zwiększa się zasadniczo tempo polskiej epidemii. Dzisiejsza suma zakażeń 3383, stanowi niewiele więcej niż podwojenie stanu z 28 marca (1638 zakażeń), co oznacza, że w Polsce koronawirus nie odnotowuje takich sukcesów jak w wielu krajach zachodnich, gdzie podwajanie liczby zakażonych następowało co dwa, a potem co trzy dni. U nas to wciąż sześć dni, co nie znaczy, że epidemia jeszcze nie przyspieszy, tak jak było w USA.
W liczbie zakażeń na milion mieszkańców Polska jest prawie na końcu krajów UE. Mamy 89 osób zakażonych na milion mieszkańców, za nami są tylko Węgry (64), Bułgaria (70) i Słowacja (82).
W Czechach - 382. Na czele (z dużych krajów): Hiszpania - 2,5 tys. na milion, Szwajcaria - 3,2 tys., Włochy 2,0 tys.
Na koronawirusa w Polsce zmarło do tej pory 71 (23 kobiety i 48 mężczyzn). Średnia wieku zmarłych zakażonych to 70 lat.
Odsetek śmierci wśród zakażonych od początku epidemii rośnie w Polsce (2 proc.), co jest typowe dla kolejnych faz epidemii: po prostu osoby najciężej chorujące umierają teraz, a zakaziły się zwykle dwa a nawet trzy tygodnie wcześniej. Statystyki polskich zgonów budzą poważne wątpliwości, przypadków zgonów z powodu COVID-19 jest z pewnością więcej.
Każda śmierć jest nieszczęściem, ale nasze liczby bledną w porównaniu z ofiarami ostatniej doby we Włoszech (zmarło 766 osób), Hiszpanii (850), USA (934, ale w samym Nowym Jorku - 397) czy Wielkiej Brytanii (684).
Od początku epidemii w Polsce zrobiono 66 938 testów. W ciągu ostatniej doby zrobiono ponad 5,7 tys. testów, pod nadzorem epidemiologicznym przebywało 44 491 osób, na kwarantannie - 174 997 osób, a 2 158 jest w szpitalu.
Większość z Państwa będzie czytać ten tekst w sobotę rano, kiedy minie miesiąc od pierwszego przypadku koronawirusa w Polsce. Przez ten miesiąc świat zmienił się nie do poznania. Zapomniano już prawie o Chinach, które notują tylko kilkadziesiąt nowych przypadków SARS-CoV-2 dziennie, głównie z zagranicy.
Europa na dobre stała się epicentrum pandemii. Włochy pobiły wszystkie możliwe tragiczne rekordy, jeśli chodzi o ilość przypadków i ofiar śmiertelnych, ale już dogania je w tym smutnym rankingu Hiszpania. Wirus rozprzestrzenia się w Azji, Ameryce Północnej, Południowej, w Afryce, w Australii i Oceanii. Nie ma go tylko na Antarktydzie. Stany Zjednoczone, które przespały (podobnie jak Włochy i Hiszpania) pierwszy etap epidemii, mają już ponad 265 tys. przypadków i licznik nie chce się zatrzymać. Na razie tylko Korea Południowa, Japonia i mniejsze kraje Azji Wschodniej dały sobie radę z pierwszym uderzeniem epidemii, ale teraz wraz z Chinami muszą się zmierzyć z nową falą zachorowań przywiezioną z zagranicy, z Europy i USA.
Połowa ludności świata (3,9 mld!) została poproszona o zostanie w domach albo im to nakazano. Stanął przemysł, bezrobocie osiągnęło niewyobrażalne nawet w 2008 roku rozmiary. W biedniejszych krajach ludzie nie mogą w tej sytuacji liczyć na żadną pomoc ze strony państwa.
Setki tysięcy personelu medycznego na całym świecie naraża życie – i umiera – opiekując się ciężko chorymi i umierającymi. Ludzkość w zamknięciu pokazuje jednak, że jest zdolna do wielkiej solidarności – pomaga zamkniętym w kwarantannie, szyje maseczki i konstruuje przyłbice dla lekarzy, zbiera pieniądze dla potrzebujących. Niestety autorytarni władcy tego świata – od Chin po Węgry (z zachowaniem wszelkich proporcji) wykorzystują pandemię, żeby zacieśnić kontrolę nad społeczeństwem i pozbyć się opozycji.
Gdy późnym wieczorem publikowaliśmy ten tekst, sytuacja wyglądała następująco:
Już 90 proc. Amerykanów siedzi w domach, ale jest jeszcze za wcześnie, żeby te środki przyniosły oczekiwany skutek. Dzienne przyrosty nowych przypadków w USA przekraczają wszystko, z czym mieliśmy do tej pory do czynienia: w czwartek było ich prawie 30 tys., w piątek do momentu publikacji tekstu - już 25 tysięcy.
Liczba zakażonych w stanie Nowy Jork przekroczyła już 100 tys., zmarło 2935 osób. Podczas codziennej konferencji prasowej gubernator Andrew Cuomo alarmował, że respiratorów wystarczy mu na sześć dni. Nie próbując ukrywać irytacji, pokazał dziennikarzom maski, fartuchy i inny sprzęt ochronny, pytając: – „Czemu Ameryka nie może tego wyprodukować? To są proste rzeczy. Naprawdę musimy sprowadzać je z Chin?".
W Hiszpanii gorzej niż we Włoszech
Hiszpanię, z 119 tys. wykrytych przypadków SARS-CoV-2 dzieli tylko ponad 600 od Włoch i prawdopodobnie w ciągu najbliższych dni będzie miała ich więcej, bo dynamika wzrostu jest tam w tej chwili większa niż we Włoszech. Już teraz Hiszpanie mają o wiele więcej przypadków na milion mieszkańców – 2549 (Włochy 1982) i dramatyczną liczbę osób w stanie ciężkim lub krytycznym – 6416. Tymczasem przed wybuchem epidemii w Hiszpanii było ok. 4400 łóżek na intensywnej terapii. Dla 2 tys. pacjentów trzeba było stworzyć nowe miejsca, a w dramatycznych przypadkach – pozostawić ich samym sobie.
Dziennikarzom Associated Press udało się wejść do szpitala Braci Trias i Pujol w Badalonie w Kataloni, gdzie lekarze zajmują się chorymi na COVID-19 nawet w przerobionej na salę szpitalną bibliotece. „Ponieważ w Hiszpanii brakuje kombinezonów ochronnych, lekarze i pielęgniarki używają wszystkiego, czego się da, wkładając po kilka razy jednorazowe maski, nakładając plastikowe fartuchy na za duże fartuchy chirurgiczne i zużywając nieskończoną ilość lateksowych rękawiczek. Jak nurkowie, smarują gogle niewielką ilością płynu do mycia naczyń tuż przed wejściem do dusznego, wypakowanego wirusami pomieszczenia – z nadzieją, że zmniejszy to ich nieuchronne zaparowanie spowodowane przez własny oddech” – pisze AP.
W Madrycie tymczasowy szpital dla chorych na COVID powstał w wielkiej hali wystawowej. W piątek władze zdecydowały się również przeznaczyć drugie już z kolei lodowisko na tymczasową kostnicę. Do tej pory na koronawirusa zmarło w Hiszpanii 14 681 osób.
Jednak nowe przypadki w ostatnich dniach nie wzrastają już tak szybko i minister zdrowia Salvador Illa mówi, że „jest światełko w tunelu”. Zdaniem polityka Hiszpania znajduje się już w fazie stabilizacji.
Na poniższym wykresie widać, że dynamika nowych przypadków w trzech dużych europejskich krajach o najwyższej ich liczbie na milion mieszkańców rzeczywiście zwalnia. Najlepiej widać to w przypadku Włoch (które najwcześniej z nich wprowadziły lockdown).
Z powodu epidemii francuscy licealiści nie podejdą w tym roku do baccalauréat, odpowiednika polskiego egzaminu maturalnego. Stanie się tak po raz pierwszy od jej wprowadzenia przez Napoleona w 1808 roku. Zamiast egzaminu licealiści otrzymają średnią ocenę z każdego przedmiotu.
Francja wyłapała już 64 338 przypadków koronawirusa, zmarło 6507 osób.
Piątek był dla Wielkiej Brytanii najgorszym do tej pory dniem epidemii - w ciągu doby zmarło 684 pacjentów (wzrost o 19 proc., razem 3605).
Według ministra zdrowia Matta Hancocka (który sam dopiero co wyzdrowiał), szczyt epidemii przypadnie na Wyspach Brytyjskich w okolicy Wielkanocy. Do tej pory zanotowano tam 38 tys. przypadków.
Władze wyspy Jersey zapowiedziały, że chcą przebadać wszystkich mieszkańców pod kątem odporności na SARS-CoV-2 i zakupiły w tym celu 150 tys. testów. Brytyjskie władze stoją jednak na stanowisku, że dostępne obecnie testy na przeciwciała mają skuteczność tylko 30 proc. i w związku z tym poleganie na nich byłoby ryzykowne.
Władimir Putin szykuje dalsze ograniczania w związku z koronawirusem – w piątek zwieszono wszystkie loty międzynarodowe, zostawiając na lodzie 25 tys. Rosjan próbujących wrócić do kraju. Za to wszystko wskazuje na to, że nie zamierza odwołać wielkiej defilady z okazji Dnia Zwycięstwa. W sieci pojawiło się wideo pokazujące ćwiczących krok defiladowy setek, a może tysięcy żołnierzy (przepraszamy za niecenzuralne słownictwo, które się w nim pojawia, na szczęście w obcym języku). Oficjalnie w Rosji są zakazane zgromadzenia powyżej 50 osób, a w miejscach publicznych trzeba zachować dystans co najmniej 1,5 m od siebie.
8 kwietnia mają zostać zniesione restrykcje w podróżowaniu do i z Wuhanu, pierwszego miasta dotkniętego epidemią. Tymczasem miejscowy sekretarz partii komunistycznej zapowiedział mieszkańcom, że nadal mają siedzieć w domu i przestrzegać wszystkich zasad chroniących przed wirusem. Nie jest jasne, jakie przesłanki stoją za tym apelem – oficjalnie już od ponad tygodnia w prowincji Hubei, której stolicą jest Wuhan, praktycznie nie ma nowych przypadków.
Według agencji Reuters z powodu pandemii emisje dwutlenku węgla mogą w tym roku spaść nawet o 5 proc, co jest rekordem niewidzianym od czasu II wojny światowej. Ostatnio znaczący spadek emisji, o 1,4 proc., miał miejsce podczas kryzysu w 2008 roku.
Google opublikował raport, który na podstawie danych lokalizacji pokazuje, jak przestaliśmy się poruszać. U Włochów, narodu bardzo towarzyskiego, częstotliwość wyjść do restauracji, czy kina spadła o 94%., a do pracy o 63%. Polacy okazali się mniej zdyscyplinowani – rekreacja, czyli centra handlowe, kina jedzenie na mieście odnotowała spadek o 78%, a miejsca pracy o 36%.
Naczelna OKO.press, redaktorka, dziennikarka. W OKO.press od początku, pisze o prawach człowieka (osoby LGBTQIA, osoby uchodźcze), prawach kobiet, Kościele katolickim i polityce. Wcześniej pracowała w organizacjach poarządowych (Humanity in Action Polska, Centrum Edukacji Obywatelskiej, Amnesty International) przy projektach społecznych i badawczych, prowadziła warsztaty dla młodzieży i edukatorów/edukatorek, realizowała badania terenowe. Publikowała w Res Publice Nowej. Skończyła Instytut Stosowanych Nauk Społecznych na UW ze specjalizacją Antropologia Społeczna.
Naczelna OKO.press, redaktorka, dziennikarka. W OKO.press od początku, pisze o prawach człowieka (osoby LGBTQIA, osoby uchodźcze), prawach kobiet, Kościele katolickim i polityce. Wcześniej pracowała w organizacjach poarządowych (Humanity in Action Polska, Centrum Edukacji Obywatelskiej, Amnesty International) przy projektach społecznych i badawczych, prowadziła warsztaty dla młodzieży i edukatorów/edukatorek, realizowała badania terenowe. Publikowała w Res Publice Nowej. Skończyła Instytut Stosowanych Nauk Społecznych na UW ze specjalizacją Antropologia Społeczna.
Założyciel i redaktor naczelny OKO.press (2016-2024), od czerwca 2024 redaktor i prezes zarządu Fundacji Ośrodek Kontroli Obywatelskiej OKO. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".
Założyciel i redaktor naczelny OKO.press (2016-2024), od czerwca 2024 redaktor i prezes zarządu Fundacji Ośrodek Kontroli Obywatelskiej OKO. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".
Miłada Jędrysik – dziennikarka, publicystka. Przez prawie 20 lat związana z „Gazetą Wyborczą". Była korespondentką podczas konfliktu na Bałkanach (Bośnia, Serbia i Kosowo) i w Iraku. Publikowała też m.in. w „Tygodniku Powszechnym", kwartalniku „Książki. Magazyn do Czytania". Była szefową bazy wiedzy w serwisie Culture.pl. Od listopada 2018 roku do marca 2020 roku pełniła funkcję redaktorki naczelnej kwartalnika „Przekrój".
Miłada Jędrysik – dziennikarka, publicystka. Przez prawie 20 lat związana z „Gazetą Wyborczą". Była korespondentką podczas konfliktu na Bałkanach (Bośnia, Serbia i Kosowo) i w Iraku. Publikowała też m.in. w „Tygodniku Powszechnym", kwartalniku „Książki. Magazyn do Czytania". Była szefową bazy wiedzy w serwisie Culture.pl. Od listopada 2018 roku do marca 2020 roku pełniła funkcję redaktorki naczelnej kwartalnika „Przekrój".
Komentarze