0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Sławomir Kamiński / Agencja GazetaSławomir Kamiński / ...

Gdyby dziś odbyły się wybory, też mielibyśmy samodzielną większość w parlamencie
Prawie na pewno fałsz. Sondaże wskazują, że PiS by wygrał, ale nie tak
wSieci,27 grudnia 2016
Nie można oczywiście wykluczyć, że wybory przeprowadzone dzisiaj dałyby, znowu, większość parlamentarną partii Kaczyńskiego, ale jest to mało prawdopodobne.

Jak widać na wykresie, od wyborów poparcie dla PiS spadło o 2-3 pkt proc. (statystycznie bez zmian).

O ile jednak w wyborach 2015 był wyraźny numer dwa (PO), to w trzech grudniowych sondażach dwie główne partie opozycyjne - Platforma i Nowoczesna - mają podobne poparcie. W dwóch sondażach, osiągają - łącznie - przewagę nad PiS, podczas gdy w dniu wyborów pozostawały w tyle.

Może to oznaczać, że koalicja PO i .N wygrałaby z PiS i to ona tworzyłaby rząd. Zwłaszcza gdyby koalicję rozbudować o PSL czy partie lewicowe.

Gdyby wszystkie partie startowały osobno PiS z pewnością wygrałby dziś wybory. Czy mógłby zdobyć większość?

Fenomen wyborów 2015

W wyborach 2015 PiS udało się zdobyć sejmową większość pomimo dość przeciętnego wyniku: 38 proc. (5,7 mln głosów).

W poprzednich wyborach lepsze wyniki - poza Komitetem Obywatelskim w 1989 r. - uzyskały:

  • Platforma Obywatelska w 2007 r. - 41,5 proc.,
  • SLD-UP w 2001 r. 41 proc. oraz
  • PO w 2011 r. - 39 proc.

Mimo tak silnego poparcia żadna z tych partii (koalicji) nie rządziła samodzielnie.

O sukcesie PiS w 2015 r. zadecydowała bowiem wyjątkowo duża liczba głosów oddanych na partie, które nie weszły do Sejmu.

Te "zmarnowane" głosy zasilają głównie wygranego. Zwykle nie przekraczają one 10 proc. (w 2001 - 9 proc., w 2007 i 2011 - po 4 proc.) i premia zwycięzcy (przewaga procentowego udziału mandatów nad procentem uzyskanych głosów) jest kilkuprocentowa.

W 2015 r. odsetek zmarnowanych głosów był ponaddwukrotnie wyższy niż zwykle i wyniósł prawie 17 proc. Premia zwycięzcy dla PiS sięgnęła 14 pkt proc.

Był to wynik przede wszystkim pechowego wyniku koalicji Zjednoczonej Lewicy (7,55), której do progu wyborczego zabrakło 0,45 proc. głosów a także minimalnej "porażki z progiem" partii KORWiN (4,76).

Jest niezwykle małe prawdopodobieństwo, że taka sytuacja mogłaby się powtórzyć. Z sondaży wynika, że poparcie dla partii, które nie przekroczyłyby progu wyborczego, wróciło do ok. 10 proc.

Aby PiS uzyskał znów większość parlamentarną, jego notowania musiałyby mocno wzrosnąć, a opozycji - spaść. Nic nie wskazuje na taki trend.

Wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej, choć nie aż tak dobrze

Z naszych bardzo dla mnie wiarygodnych badań wynika, że ta premia jest. Przy badaniach bezpośrednich, przy odrzuceniu z wyniku niezdecydowanych wyborców poparcie dla nas to ostatnio 49 proc., a były badania, w których przekroczyliśmy 50 proc.
Zbity zegar. Bardzo chcielibyśmy zobaczyć te badania
27 grudnia 2016

To prawda, że badania metodą CAPI (bezpośrednie, tzw. face to face, w domu respondenta) przynoszą PiS-owi wyższe wyniki. W sondażach telefonicznych, gdzie osoby badane mają poczucie anonimowości, notowania PiS są o 5-9 pkt proc. niższe. Socjologowie zwracają uwagę, że badania bezpośrednie mogą zawyżać notowania partii rządzącej, bo przypominają "sytuację oficjalną" (choćby powiadomienia pocztą) i niektórzy badani "na wszelki wypadek" twierdzą, że popierają władze.

W przedstawianym już przez OKO.press zestawieniu sondaży wyborczych (od 25 października 2015 r.) najważniejszych ośrodków badania opinii publicznych (Millward Brown, CBOS, IPSOS, TNS, IBRIS, Pollster, Estymator) najwyższy wynik PiS to było 44 proc. w sondażu TNS, metodą bezpośrednią (w domu respondenta) tuż po wyborach, 6-12 listopada 2015 r.

Przeczytaj także:

Wynik CBOS, który widać na omawianym wcześniej wykresie pochodzi z najnowszego badania metodą bezpośrednią i wynosi tylko 36 proc.

Nawet więc wśród sondaży metodą bezpośrednią nie ma badania, które dawałoby PiS tak wysoki wynik (ponad 50 proc.), o jakim mówi Kaczyński. Jeśli prezes ma takie wyniki, powinien je pokazać, a nie o nich opowiadać.

Inna rzecz, że wyniki wszystkich sondaży są nieco zaniżone, proporcjonalnie do siły poparcia. To "wina" niezdecydowanych, którzy deklarują ankieterom udział w wyborach, ale w końcu nie wskazują swojej partii. Część z nich zagłosowałaby na PiS, ale inni, o czym prezes zapomina, oddaliby głos na inne partie - i tym partiom wynik także wzrośnie.

W badaniu IPSOS dla OKO.press niezdecydowanych jest zaledwie 3 proc., w Millward Brown - 4 proc. W badaniach metodą bezpośrednią, gdy respondenci mają mniejsze poczucie anonimowości, liczba niezdecydowanych rośnie - w sondażu CBOS, pokazanym na wykresie, do podziału między partie jest aż 12 proc. respondentów.

Jeżeli ukrywają swoje poglądy, to raczej nie są wyborcami PiS, ale nawet gdyby wszyscy w głębi duszy popierali PiS nie daje to 49 proc.

Chyba, że chodzi o sondaż, o którym opinia publiczna nie wie, a zna go tylko prezes. Wydaje się dziwne, że tak dobrego sondażu PiS nie opublikuje.

;

Udostępnij:

Piotr Pacewicz

Naczelny OKO.press. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".

Magdalena Chrzczonowicz

Wicenaczelna OKO.press, redaktorka, dziennikarka. W OKO.press od początku, pisze o prawach człowieka (osoby LGBTQIA, osoby uchodźcze), prawach kobiet, Kościele katolickim i polityce. Wcześniej przez 15 lat pracowała w organizacjach poarządowych (Humanity in Action Polska, Centrum Edukacji Obywatelskiej, Amnesty International) przy projektach społecznych i badawczych, prowadziła warsztaty dla młodzieży i edukatorów/edukatorek, realizowała badania terenowe. Publikowała w Res Publice Nowej. Skończyła Instytut Stosowanych Nauk Społecznych na UW ze specjalizacją Antropologia Społeczna.

Komentarze