Dla jednych to 1,5 mld interes. Dla drugich cierpienie 8 milionów zwierząt rocznie. Lobby futrzarskie ze wsparciem ministra Jurgiela próbuje zablokować zakaz dręczenia zwierząt. Nowym sojusznikiem biznesu futrzarskiego są nacjonaliści. W przemówieniu na Marszu Niepodległości działacz RN Witold Tumanowicz uznał ustawowy zakaz za działalność "antypolską"
Zakaz chowu i hodowli zwierząt na futra pojawił się w polskim Sejmie w 2011 roku jeszcze za pierwszych rządów PO-PSL. Wtedy aktywiści prozwierzęcy złożyli obywatelski projekt ustawy o ochronie zwierząt, pod którym zebrali 220 tys. podpisów. Dzięki aktywnej polityce lobbystów nie zyskał poparcia większości i przepadł podczas głosowania. W drugiej kadencji PO-PSL przygotowaniem ustawy zajął się parlamentarny Zespół Przyjaciół Zwierząt, ale do pracy nad nią posłowie i posłanki zabrali się dopiero w kampanii wyborczej - próbując wywalczyć poparcie środowisk prozwierzęcych i ugrać kilka mandatów dla swoich partii.
Ta kadencja może być przełomowa, bo w Sejmie znalazły się już dwa projekty. Nowelizacja ustawy o ochronie zwierząt miała być jedną z nielicznych ponadpartyjnych inicjatyw, jednak na ostatniej prostej lobbing i interesy partyjne poróżniły parlamentarzystów. Pierwsi projekt złożyli posłowie PiS, kilka dni później w ich ślady poszli posłowie Platformy Obywatelskiej i Nowoczesnej.
Jeszcze nigdy zakaz nie był tak blisko, ale obrońcy praw zwierząt obawiają się, że po raz kolejny lobbyści w polskim Sejmie będą przeciągać procedowanie ustawy, aż doprowadzą do wyrzucenia z jej zapisów regulacji dotyczących hodowli zwierząt na futra.
Stawka jest wysoka, bo Polska jest w czołówce przemysłu futrzarskiego. Pod względem liczby hodowanych zwierząt zajmujemy drugie miejsce w Europie (wyprzedza nas tylko Dania) i trzecie na świecie - pierwsze są Chiny. Z raportu "Stowarzyszenia Viva!" wynika, że co roku w Polsce zabija się ok. 8 mln zwierząt na futra. Najwięcej norek - na 724 farmach ginie rocznie ok. 7.8 mln tych zwierząt.
Dochody, które przynosi przemysł są ogromne, szacuje się je na ok. 1,5 mld. zł. Premier Beata Szydło 11 listopada 2017 twierdziła w RMF.FM, że zakaz hodowli zwierząt na futra to "dyskusja, jak połączyć wodę z ogniem".
Tak jakby argumenty futrzarskiego biznesu i prawa zwierząt były równoważne. To jednak stanowisko etycznie nie do utrzymania. Wysokie zyski właściciele ferm osiągają kosztem okrutnych wręcz warunków, w których hodowane są zwierzęta. Śledztwa "Otwartych Klatek" i "Stowarzyszenia Viva!" ujawniły, że zwierzęta:
klatka dla lisa ma 0,54 m2 - to tak, jakby człowiek całe życie żył w pomieszczeniu wielkości trumny);
Z raportu Najwyższej Izby Kontroli z 2015 roku wynika, że:
Wprowadzenie rygorystycznych tzw. przepisów dobrostanowych (poprawa standardu chowu zwierząt) tak jak stało się w Szwajcarii czy Niemczech sprawia, że zwiększają się koszty prowadzenia i utrzymania ferm, a tym samym biznes przestaje być opłacalny. Jest to decyzja, która w praktyce - tak jak zakaz - eliminuje przemysł futrzarski.
Pod projektem nowelizacji ustawy o ochronie zwierząt PiS podpisał się Jarosław Kaczyński - zadeklarowany obrońca zwierząt. Jak przypomina "Rzeczpospolita", to dopiero trzeci poselski projekt za rządów PiS, pod którym prezes PiS złożył swój podpis - wcześniej była to tzw. mała ustawa o ochronie praw zwierząt (choć PiS znaczną część swoich projektów legislacyjnych wprowadzał tą drogą).
Za zakazem jest też lider PO Grzegorz Schetyna. Poparcie dla projektów zadeklarowali m.in.:
Za będzie też Paweł Kukiz, który na facebooku poinformował, że zrobi to "dla córki".
W parlamencie jest jednak duża reprezentacja interesów branży futrzarskiej. Tak jak w poprzednich kadencjach, już na wieść o pierwszym projekcie PiS zareagowali błyskawicznie.
Projekt PiS wpłynął do Sejmu 6 listopada 2017, a obrońcy interesów hodowców zwierząt już na 9 listopada zwołali specjalne wspólne posiedzenie Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi oraz Samorządu Terytorialnego i Polityki Regionalnej, którego tematem był "wpływ hodowli zwierząt futerkowych na lokalną gospodarkę".
Niewątpliwie był to ukłon Krzysztofa Jurgiela i Ministerstwa Rolnictwa w stronę właścicieli ferm. Już w kwietniu 2017 Jurgiel wydał komunikat popierający hodowców.
Kto w Sejmie wspiera "futrzarzy":
Temat trafił nawet na "Marsz Niepodległości", zorganizowany przez środowiska nacjonalistów i neofaszystów 11 listopada 2017 roku. Działacz "Ruchu Narodowego", Witold Tumanowicz projekt zakazujący hodowli zwierząt na futra uznał za działanie "antypolskie". Mówił: "Tylko Ruch narodowy jest w stanie odzyskać pełną suwerenność od Unii Europejskiej, ochronić życie poczęte i rodzinę przed dewiacją, dbać o polską gospodarkę - nie tak jak PiS, który próbuje zniszczyć branżę futerkową".
Ekologia
Jarosław Kaczyński
Grzegorz Schetyna
Sejm Rzeczypospolitej Polskiej VIII kadencji
prawa zwierząt
ustawa o ochronie zwierząt
Dziennikarz i reporter. Uhonorowany nagrodami: Amnesty International „Pióro Nadziei” (2018), Kampanii Przeciw Homofobii “Korony Równości” (2019). W OKO.press pisze o prawach człowieka, społeczeństwie obywatelskim i usługach publicznych.
Dziennikarz i reporter. Uhonorowany nagrodami: Amnesty International „Pióro Nadziei” (2018), Kampanii Przeciw Homofobii “Korony Równości” (2019). W OKO.press pisze o prawach człowieka, społeczeństwie obywatelskim i usługach publicznych.
Komentarze