0:000:00

0:00

Zakaz chowu i hodowli zwierząt na futra pojawił się w polskim Sejmie w 2011 roku jeszcze za pierwszych rządów PO-PSL. Wtedy aktywiści prozwierzęcy złożyli obywatelski projekt ustawy o ochronie zwierząt, pod którym zebrali 220 tys. podpisów. Dzięki aktywnej polityce lobbystów nie zyskał poparcia większości i przepadł podczas głosowania. W drugiej kadencji PO-PSL przygotowaniem ustawy zajął się parlamentarny Zespół Przyjaciół Zwierząt, ale do pracy nad nią posłowie i posłanki zabrali się dopiero w kampanii wyborczej - próbując wywalczyć poparcie środowisk prozwierzęcych i ugrać kilka mandatów dla swoich partii.

Ta kadencja może być przełomowa, bo w Sejmie znalazły się już dwa projekty. Nowelizacja ustawy o ochronie zwierząt miała być jedną z nielicznych ponadpartyjnych inicjatyw, jednak na ostatniej prostej lobbing i interesy partyjne poróżniły parlamentarzystów. Pierwsi projekt złożyli posłowie PiS, kilka dni później w ich ślady poszli posłowie Platformy Obywatelskiej i Nowoczesnej.

Jeszcze nigdy zakaz nie był tak blisko, ale obrońcy praw zwierząt obawiają się, że po raz kolejny lobbyści w polskim Sejmie będą przeciągać procedowanie ustawy, aż doprowadzą do wyrzucenia z jej zapisów regulacji dotyczących hodowli zwierząt na futra.
  • zakaz chowu i hodowli zwierząt na futra: lisa pospolitego i polarnego, norki amerykańskiej, tchórza, jenota oraz nutrii (wyłączony spod zakazu jest tylko królik);
  • zakaz trzymania psów na łańcuchach (ale dopiero od 2022 roku);
  • zakaz wykorzystywania zwierząt w cyrkach;
  • wprowadzenie kategorii psów i kotów rasowych – w celu wyeliminowania pseudo-hodowli;
  • zakaz transportu ryb bez wody;
  • zakaz uboju rytualnego;
  • podwyższenie kary za znęcanie się nad zwierzętami z dwóch do czterech lat;
  • nowe standardy dla schronisk dla zwierząt – potwierdzenie adopcji 50 proc. zwierząt w ciągu roku i 60 proc. w ciągu trzech lat.

Stawka jest wysoka, bo Polska jest w czołówce przemysłu futrzarskiego. Pod względem liczby hodowanych zwierząt zajmujemy drugie miejsce w Europie (wyprzedza nas tylko Dania) i trzecie na świecie - pierwsze są Chiny. Z raportu "Stowarzyszenia Viva!" wynika, że co roku w Polsce zabija się ok. 8 mln zwierząt na futra. Najwięcej norek - na 724 farmach ginie rocznie ok. 7.8 mln tych zwierząt.

Infografika przygotowana przez Fundację Viva! na podstawie "Fur Annual Report Europe 2014", źródło

Ekonomia i etyka

Dochody, które przynosi przemysł są ogromne, szacuje się je na ok. 1,5 mld. zł. Premier Beata Szydło 11 listopada 2017 twierdziła w RMF.FM, że zakaz hodowli zwierząt na futra to "dyskusja, jak połączyć wodę z ogniem".

Tak jakby argumenty futrzarskiego biznesu i prawa zwierząt były równoważne. To jednak stanowisko etycznie nie do utrzymania. Wysokie zyski właściciele ferm osiągają kosztem okrutnych wręcz warunków, w których hodowane są zwierzęta. Śledztwa "Otwartych Klatek" i "Stowarzyszenia Viva!" ujawniły, że zwierzęta:

  • trzymane są w ciasnych klatkach,
klatka dla lisa ma 0,54 m2 - to tak, jakby człowiek całe życie żył w pomieszczeniu wielkości trumny);
  • nie mają dostępu do wybiegu;
  • często nie mają nawet dostępu do wody;
  • a pod ich klatkami piętrzą się odchody.

Z raportu Najwyższej Izby Kontroli z 2015 roku wynika, że:

  • prawie 90 proc. hodowli nie przestrzega wymagań ochrony środowiska, m.in. nie ma skutecznych oczyszczalni i szkodliwe substancje płyną ze ściekami do kanalizacji;
  • połowa hodowli mieści się w nielegalnie postawionych lub użytkowanych budynkach;
  • co trzecia hodowla prowadzona jest niezgodnie z przepisami weterynaryjnymi.

Wprowadzenie rygorystycznych tzw. przepisów dobrostanowych (poprawa standardu chowu zwierząt) tak jak stało się w Szwajcarii czy Niemczech sprawia, że zwiększają się koszty prowadzenia i utrzymania ferm, a tym samym biznes przestaje być opłacalny. Jest to decyzja, która w praktyce - tak jak zakaz - eliminuje przemysł futrzarski.

Kto popiera zakaz hodowli

Pod projektem nowelizacji ustawy o ochronie zwierząt PiS podpisał się Jarosław Kaczyński - zadeklarowany obrońca zwierząt. Jak przypomina "Rzeczpospolita", to dopiero trzeci poselski projekt za rządów PiS, pod którym prezes PiS złożył swój podpis - wcześniej była to tzw. mała ustawa o ochronie praw zwierząt (choć PiS znaczną część swoich projektów legislacyjnych wprowadzał tą drogą).

Przeczytaj także:

Za zakazem jest też lider PO Grzegorz Schetyna. Poparcie dla projektów zadeklarowali m.in.:

Za będzie też Paweł Kukiz, który na facebooku poinformował, że zrobi to "dla córki".

Infografika stowarzyszenia Viva!, źródło

Lista posłów i posłanek popierających zakaz hodowli zwierząt na futra:

  • Waldemar Buda (PiS)
  • Wojciech Buczak (PiS)
  • Tadeusz Cymański (PiS)
  • Krzysztof Czabański (PiS)
  • Zbigniew Dolata (PiS)
  • Jan Dziedziczak (PiS)
  • Jarosław Kaczyński (PiS)
  • Zbigniew Kuchciński (PiS)
  • Grzegorz Puda (PiS)
  • Marek Suski (PiS)
  • Jolanta Szczypińska (PiS)
  • Michał Wójcik (PiS)
  • Artur Dunin (PO)
  • Grzegorz Furgo (PO)
  • Zdzisław Gawlik (PO)
  • Andrzej Halicki (PO)
  • Agnieszka Hanajczyk (PO)
  • Bożena Kamińska (PO)
  • Ewa Kołodziej (PO)
  • Józef Lassota (PO)
  • Małgorzata Pępek (PO)
  • Marek Rząsa (PO)
  • Grzegorz Schetyna (PO)
  • Paweł Suski (PO)
  • Kamila Gasiuk-Pihowicz (Nowoczesna)
  • Paweł Kobyliński (Nowoczesna)
  • Ewa Lieder (Nowoczesna)
  • Krzysztof Mieszkowski (Nowoczesna)
  • Elżbieta Stępień (Nowoczesna)

Obrońcy "futrzarzy"

W parlamencie jest jednak duża reprezentacja interesów branży futrzarskiej. Tak jak w poprzednich kadencjach, już na wieść o pierwszym projekcie PiS zareagowali błyskawicznie.

Projekt PiS wpłynął do Sejmu 6 listopada 2017, a obrońcy interesów hodowców zwierząt już na 9 listopada zwołali specjalne wspólne posiedzenie Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi oraz Samorządu Terytorialnego i Polityki Regionalnej, którego tematem był "wpływ hodowli zwierząt futerkowych na lokalną gospodarkę".

Niewątpliwie był to ukłon Krzysztofa Jurgiela i Ministerstwa Rolnictwa w stronę właścicieli ferm. Już w kwietniu 2017 Jurgiel wydał komunikat popierający hodowców.

Kto w Sejmie wspiera "futrzarzy":

  • Zbigniew Ajchler (PO) - inwestor fermy norek w Lubosinie (rodzinny interes prowadzony przez syna Ajchlera), asystentką społeczną w jego biurze jest Klaudia Gołąbek - współwłaścicielka fermy w miejscowości Kotowskiej i dyrektor biura Polskiego Związku Hodowców i Producentów Zwierząt Futerkowych. W marcu 2017 dołączył parlamentarnego Zespołu Przyjaciół Zwierząt próbując sabotować jego prace. Jego powiązanie z branżą futrzarską OKO.press opisało tutaj;
  • Jarosław Sachajko (Kukiz '15) - przewodniczący Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi, członek Stowarzyszenia Rolników i Konsumentów w skład, którego wchodzą hodowcy;
  • Norbert Kaczmarczyk (Kukiz '15) - również członek Stowarzyszenia Rolników i Konsumentów, reprezentował w Sejmie Fundację Wsparcia Rolnika Polska Ziemia;
  • Robert Winnicki (Ruch Narodowy) - na Komisji projekt PiS nazwał "skrajnym lewactwem" i komplementował rozwój branży futrzarskiej;
  • Jerzy Gosiewski (PiS) - w interpelacji do Ministra Rolnictwa pisał "o bezzasadnym zakazie", który "zniszczy ważną gałąź gospodarki". Uważa też, że człowiek winien być gatunkiem panującym.

Temat trafił nawet na "Marsz Niepodległości", zorganizowany przez środowiska nacjonalistów i neofaszystów 11 listopada 2017 roku. Działacz "Ruchu Narodowego", Witold Tumanowicz projekt zakazujący hodowli zwierząt na futra uznał za działanie "antypolskie". Mówił: "Tylko Ruch narodowy jest w stanie odzyskać pełną suwerenność od Unii Europejskiej, ochronić życie poczęte i rodzinę przed dewiacją, dbać o polską gospodarkę - nie tak jak PiS, który próbuje zniszczyć branżę futerkową".

Udostępnij:

Anton Ambroziak

Dziennikarz i reporter. Uhonorowany nagrodami: Amnesty International „Pióro Nadziei” (2018), Kampanii Przeciw Homofobii “Korony Równości” (2019). W OKO.press pisze o prawach człowieka, społeczeństwie obywatelskim i usługach publicznych.

Przeczytaj także:

Komentarze