Jarosław Kaczyński grozi "Wyborczej" pozwem za publikację taśm. Sąd będzie musiał rozstrzygnąć, czy naruszając prawa do dobrego imienia i swobody komunikowania się prezesa PiS, dziennikarze kierowali się prawem i obowiązkiem "rzetelnego informowania, jawności życia publicznego, kontroli i krytyki społecznej". To będzie ważny proces. O ile do niego dojdzie
5 lutego 2019 roku wydawca "Gazety Wyborczej" otrzymał "ostateczne wezwanie przedsądowe " od prezesa PiS, w którym ten domaga się przeprosin i 30 tys. zł. zadośćuczynienia za publikacje dotyczące tzw. taśm Kaczyńskiego. "Wyborcza" ma dwukrotnie wyrazić "ubolewanie".
Prezes PiS uważa, że publikując nagrania rozmów biznesowych z Birgfellnerem prowadzonych przez niego w imieniu spółki Srebrna, "Wyborcza" "upubliczniła przebieg rozmów (...) utrwalonych bez jego wiedzy i zgody”. W ten sposób wydawcy mieli dopuścić się "nielegalnego pogwałcenia dobra osobistego Kaczyńskiego w postaci swobody komunikowania się". I to jest pierwszy zarzut.
Roszczenia oparto o art. 23 i 24 ust. 1 kodeksu cywilnego:
Fakt, że to nie dziennikarze "Wyborczej" nagrali rozmowy nie ma tu znaczenia, bo prawo prasowe mówi o "upublicznieniu". Nagrywający Birgfellner udostępnił dziennikowi swoje nagranie.
Mec. Krzysztof Pluta: "W tej sprawie sąd będzie musiał rozstrzygnąć konflikt dwóch wartości. Prawo do dobrego imienia i swobody komunikowania się Jarosława Kaczyńskiego i prawo obywateli do jawności życia publicznego, kontroli i krytyki społecznej. Te drugie wynikają z art. 1 ustawy prawo prasowe. Upublicznienie nagrań dało możliwość obywatelom zapoznania się z faktycznym przebiegiem rozmowy i wyciągnięcia własnych wniosków. Właśnie w tym sensie, najpełniej może wyrażać się ważny interes publiczny, który stoi za publikacją taśm".
Zawód polityka, jaki uprawia Jarosław Kaczyński, jest z punktu widzenia ochrony dóbr osobistych obarczony ryzykiem, ale jest to uzasadnione prawami obywateli. Gdyby było inaczej demokratyczna kontrola sprawowana przez czwartą władzę nie byłaby możliwa.
Drugie przeprosiny mają dotyczyć zaprezentowania na łamach "Wyborczej" "bezprawnego twierdzenia, w tym sugestii i relacji innych osób", że Jarosław Kaczyński popełnił lub mógł popełnić przestępstwa:
Faktycznie, na łamach "GW" pojawiały się wątpliwości prawne dotyczące zachowania prezesa PiS. Zarzuty formułowane w artykułach dotyczyły m.in.:
Tu też sąd będzie musiał zważyć czy ważniejsze jest dobre imię prezesa Kaczyńskiego, czy jawność życia publicznego. Istotną rolę w ocenie odgrywać będzie forma, w jakiej dziennikarze "Gazety Wyborczej" opisywali zarzuty stawiane Kaczyńskiemu.
Mec. Krzysztof Pluta: "Napisanie, że prawnicy Birgfellnera, Platforma Obywatelska czy Partia Razem złożyły zawiadomienie do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa to opis rzeczywistości. Z tego powodu prasa nie będzie ponosiła odpowiedzialności. Mogłaby za to odpowiadać, gdyby sama przypisała prezesowi Kaczyńskiemu popełnienie przestępstwa".
Publikowanie opinii i interpretacji, które wywołały publikacje "Wyborczej", a także informowanie o krokach prawnych przeciwko Jarosławowi Kaczyńskiemu wpisuje się w oczywisty sposób w obowiązek rzetelnego informowania w imię jawności życia publicznego.
Prezes PiS wnioskuje o usunięcie w szczególności siedmiu materiałów prasowych - głównie zawierających nagrania, zapis stenogramów i szczegółowe objaśnienia różnych elementów afery. W żadnym z nich nie pada stwierdzenie, że Kaczyński z pewnością "złamał prawo". Dziennikarze piszą, że Birgfellner "uważa, że został oszukany" lub "zarzuca prezesowi oszustwa wielkich rozmiarów".
To jedynie stwierdzenie faktów, poparte cytatami z zawiadomienia do prokuratury czy dokumentami, takimi jak opublikowana w "Wyborczej" 7 lutego 2019 faktura wystawiona przez spółkę-córkę Srebrnej Nuneaton powołaną specjalnie do budowy K-Towers - bliźniaczych wieżowców w centrum Warszawy. W sumie z podatkiem VAT Gerald Birgfellner, który kierował Nuneatonem, chce od Srebrnej 1 mln 580 tys. zł.
Wymowa tego rodzaju dowodów, które zaprzeczają wyjaśnieniom polityków PiS (w tym premiera Morawieckiego, który publicznie zwracał się do Geralda Birgfellnera: "Człowieku, daj fakturę!"), jest znacznie boleśniejsza dla Kaczyńskiego, niż jakakolwiek dziennikarska opinia.
OKO.press przeanalizowało treść wszystkich artykułów "Gazety Wyborczej" dotyczącej sprawy. W 82 materiałach znaleźliśmy dwa fragmenty, które wprost stawiają kwestię odpowiedzialności prawnej prezesa Kaczyńskiego:
Także w tym przypadku sąd - o ile Jarosław Kaczyński odda sprawę do sądu - będzie musiał ocenić zasadność takich stwierdzeń i ich rolę w rzetelnym informowaniu obywateli.
Według mec. Pluty upublicznienie treści rozmów bez ich wyjaśnienia i wskazania, na czym konkretnie miałoby polegać naruszenie prawa, z punktu widzenia interesu publicznego nie miałoby sensu.
"Przeciętny czytelnik nie wiedziałby bowiem, o co tak naprawdę chodzi, więc i za to prasa może nie ponosić odpowiedzialności, jeśli wykaże, że wnioski, jakie wyciągnęła z treści tych rozmów miały uzasadnione podstawy".
Na przykład, czy rzeczywiście prowadzenie przez Jarosława Kaczyńskiego w siedzibie własnej partii wielokrotnych negocjacji dotyczących zapłaty (a potem odmowy zapłaty) za usługę, którą wcześniej zamówił, dotyczącą ponad miliardowej inwestycji, nie narusza zakazu prowadzenia działalności gospodarczej? Bo jeśli są dobre argumenty, że Kaczyński narusza ustawę o partiach politycznych, to opinia publiczna ma prawo o tym wiedzieć, a media mają obowiązek o tym informować.
Oba zawody - polityka i dziennikarza - obarczone są ryzykiem. Rolą sądu będzie ocena, czy dziennikarze narażając polityka na utratę dobrego imienia, działają w interesie społecznym i służą obywatelom.
Afery
Media
Jarosław Kaczyński
Gazeta Wyborcza
Gerald Birgfellner
prawo prasowe
spółka Srebrna
taśmy Kaczyńskiego
Założyciel i redaktor naczelny OKO.press (2016-2024), od czerwca 2024 redaktor i prezes zarządu Fundacji Ośrodek Kontroli Obywatelskiej OKO. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".
Założyciel i redaktor naczelny OKO.press (2016-2024), od czerwca 2024 redaktor i prezes zarządu Fundacji Ośrodek Kontroli Obywatelskiej OKO. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".
Dziennikarz i reporter. Uhonorowany nagrodami: Amnesty International „Pióro Nadziei” (2018), Kampanii Przeciw Homofobii “Korony Równości” (2019). W OKO.press pisze o prawach człowieka, społeczeństwie obywatelskim i usługach publicznych.
Dziennikarz i reporter. Uhonorowany nagrodami: Amnesty International „Pióro Nadziei” (2018), Kampanii Przeciw Homofobii “Korony Równości” (2019). W OKO.press pisze o prawach człowieka, społeczeństwie obywatelskim i usługach publicznych.
Komentarze