Prezes Kaczyński i pozostali uczestnicy obchodów łamali przepisy o 2 metrowych odstępach. Nie było prezydenta, ani nikogo z jego kancelarii.
Wieniec od Andrzeja Dudy został przesunięty na bok, tak, żeby zrobić miejsce na kwiaty od Kaczyńskiego.
Żołnierze z kompanii reprezentacyjnej tuż przed uroczystością ćwiczyli z pustymi rękoma, technikę jego składania. A wieniec od Zbigniewa Komosy, który chciał jak co miesiąc złożyć go przy pomniku wszystkich ofiar katastrofy, został wyrwany przez Żandarmerię Wojskową. Doszło do szarpaniny. Potem Komosa odczytał oświadczenie.
To wszystko na filmie Roberta Kowalskiego. Wkrótce drugi odcinek.
Pamiętam 1968 r. wieńce składane pod pomnikiem T. Kościuszki w Łodzi na placu Wolności . Wypisz wymaluj to samo ZOMO , policja palowanie i studenci w kamaszach Szczecin- Podjuchy.
Wojsko, ubabrane po łokcie w puczu Kaczyńskiego.Tfu!
Sekta, która uprawia kult śmierci. Kult śmierci Kaczyńskiego i kult niezdolnych do życia płodów.