0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. Slawomir Kaminski / Agencja Wyborcza.plFot. Slawomir Kamins...

„To jest żółta kartka dla rządzących” – tymi słowami wieczór wyborczy w sztabie Prawa i Sprawiedliwości rozpoczął Rafał Bochenek. Jeśli za probierz uznać wyniki do sejmików, to PiS zatriumfował podwójnie: nie tylko zameldował się na mecie jako pierwszy, ale utarł nosa wszystkim, którzy wieszczyli sromotną klęskę partii Kaczyńskiego. Zgodnie z wynikami exit poll z godziny 21:00 PiS dostał 33,7 proc. głosów, o prawie 2 pkt proc. więcej niż Koalicja Obywatelska. „To nasze dziewiąte zwycięstwo i wielka zachęta do pracy” – stwierdził podczas przemówienia w sztabie PiS prezes Jarosław Kaczyński. „Okazuje się, że ci, którzy chcieli nas chować, dziś muszą usłyszeć: wiadomość o mojej śmierci była przedwczesna” – mówił.

Przeczytaj także:

Kaczyński uznał, że dzisiejszy wynik w wyborach lokalnych mógłby przynieść jego partii zwycięstwo także na poziomie krajowym, i to nie tylko w liczbach bezwzględnych, ale zdolności do rządzenia. „Ale te wybory dopiero za trzy lata. Musimy przede wszystkim wygrać w wyborach europejskich, a następnie przygotować się i zwyciężyć w prezydenckich” – mówił Kaczyński, kilkukrotnie zagrzewając kolegów i koleżanki do wytężonej pracy i rozbudowy partii. „Bardzo dawno w Polsce nie było tyle zła, tyle fatalnych działań władzy, dlatego to nasze zadanie [red. – zwycięstwa] jest zadaniem partyjnym, ale też zadaniem polskim. Polska nie może iść drogą, na którą wpycha ją Donald Tusk. To jest nie do przyjęcia dla naszej przyszłości i teraźniejszości”.

Kaczyński broni przywództwa w partii

Przemówienie Kaczyńskiego miało charakter mobilizacyjny. PiS z pewnością zmniejszy swój stan posiadania w sejmikach, bo mimo wyniku zbliżonego do tego z 2018 roku i sześciu województw, w których mógłby rządzić, w większości będzie mu trudno zdobyć zdolność koalicyjną. Prawo i Sprawiedliwość osiągnęło jednak doraźny cel polityczny: utrzymało się na powierzchni po utracie władzy. Dla prawicy ważne było, żeby zameldować się na mecie na pierwszym miejscu i nie spaść poniżej 30 proc.

Gorsze wyniki mogłyby jeszcze mocniej zagrozić nie raz kwestionowanemu w ostatnich miesiąc przywództwu Kaczyńskiego i pogłębić proces dekompozycji partii.

Kaczyński w przemówieniu nie złożył także broni w kwestii kontroli nad sejmikami, bo to one będą rozdzielać pieniądze z Krajowego Planu Odbudowy. „Musimy zrobić wszystko, żeby w województwach władza była nasza. Trzeba dokonać wielkiego wysiłku. Mówiono, że będziemy mieli jedno, a daj boże, że będziemy mieli więcej” – stwierdził.

Strategia PiS w wyborach samorządowych była prosta: przejechać przez linię mety grając na demobilizację, wychodzenie z ostrego sporu i ochładzanie atmosfery. Kaczyńskiemu na pewno pomogła mała frekwencja i mała aktywność mieszkańców miast. W 2018 do urn ruszyło 54,9 proc. uprawnionych do głosowania, w 2024 – 51,5 proc.

Gdy Kaczyński zszedł ze sceny, Rafał Bochenek nazwał go „architektem kolejnych zwycięstw PiS”. Po długim aplauzie Kaczyński wrócił do działaczy, żeby powiedzieć im, że dziesiąte, okrągłe zwycięstwo, byłoby „bardzo ładne”.

„Razem możemy góry przenosić” – odpowiedział mu Bochenek.

Od „mamy to” po „czerwoną kartkę”

W mediach społecznościowych politycy Zjednoczonej Prawicy wtórują prezesowi. „Mamy to! Prawo i Sprawiedliwość wygrywa wybory samorządowe” – cieszył się Mariusz Błaszczak. „Piękna czerwona kartka dla Tuska i jego siepaczy” – napisał Przemysław Czarnek. „Jest zwycięstwo! Wielkie ukłony dla pracy wykonanej przez tysiące przyjaciół i sympatyków PiS” – to wpis Mateusza Morawieckiego, którego zabrakło podczas wieczoru wyborczego w sztabie PiS. Obok Jarosława Kaczyńskiego na scenie stali Beata Szydło, Mariusz Błaszczak i Joachim Brudziński. Miejsce znalazło się niespodziewanie także dla Jacka Kurskiego.

Patryk Jaki, zastępujący Zbigniewa Ziobro w roli lidera Suwerennej Polski, pokusił się o bardziej złożoną analizę. Na portalu X umieścił zdjęcie z przeszukania ABW w domu Ziobry, z podpisem: „Ta akcja, jak widać, zdemobilizowała rozsądnych ludzi z tamtej strony i zmobilizowała obóz patriotyczny. Jeśli wyniki się potwierdzą, brakuje nam ok. 5 proc., aby wrócić do władzy. Ciężką pracą i ambitnym programem to nadrobimy. I wtedy Tusk, Bodnar i ich ekipy w nielegalnie zajętych instytucjach zobaczą prawdziwe przywracanie praworządności. Żadna Unia już nie pomoże”.

;

Udostępnij:

Anton Ambroziak

Dziennikarz i reporter. Uhonorowany nagrodami: Amnesty International „Pióro Nadziei” (2018), Kampanii Przeciw Homofobii “Korony Równości” (2019). W OKO.press pisze o prawach człowieka, społeczeństwie obywatelskim i usługach publicznych.

Komentarze