W czwartek Jarosław Kaczyński, w imieniu Komitetu Politycznego PiS, zdecydował, że ministrowie rządu Beaty Szydło muszą przekazać otrzymane w 2017 r. nagrody na fundusz kościelnej organizacji dobroczynnej Caritas, choć w ubiegłym tygodniu mówił, że nagród trzeba bronić, a w wywiadzie, który ukazał się we środę o nagrodach nie powiedział ani słowa
Prezes partii rządzącej zapowiedział także obcięcie wynagrodzeń posłów, senatorów i władz samorządowych. Wysokie nagrody w 2017 r. przyznawała sobie również Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji obsadzona w całości przez nominatów PiS, jednak o tym Kaczyński nie wspomniał.
Szef gabinetu politycznego premiera Marek Suski oświadczył, że prezydent Andrzej Duda będzie się musiał ciężko napracować, żeby odzyskać jego głos po zawetowaniu tzw. ustawy degradacyjnej. Rzecznik prezydenta Krzysztof Łapiński ocenił, że obóz dobrej zmiany dostał zadyszki.
Sędziowie wybrani przez Sejm do Krajowej Rady Sądownictwa zebrali się na „czysto towarzyskim” spotkaniu w siedzibie KRS i wystosowali list do I Prezes Sądu Najwyższego z apelem o niezwłoczne zwołanie posiedzenia plenarnego KRS. Lista podpisów nie została ujawniona.
Jarosław Kaczyński zapowiedział, że politycy PiS, którzy jako ministrowie i sekretarze stanu pobierali wysokie nagrody w 2017 r, przekażą je do Caritasu na cele społeczne. W Sejmie złożony zostanie także projekt obniżenia o 20 proc. pensji posłów i senatorów. Prezes PiS ogłosił również, że zostaną wprowadzone niższe limity zarobków wójtów, burmistrzów, prezydentów, marszałków i starostów, a także ich zastępców. Zniesione będą wszelkie dodatkowe świadczenia kierownictw spółek Skarbu Państwa, w tym spółek komunalnych.
„Będziemy egzekwować z całą stanowczością dyscyplinę w tych sprawach. Jeżeli ktoś by nie chciał głosować za tego rodzaju decyzjami, […] to traci szansę na miejsce na liście wyborczej, traci szansę na dalszy udział w polityce”
– zagroził szef partii rządzącej swoim kolegom i koleżankom. Decyzje te zostały podjęte w Komitecie Politycznym PiS jednomyślnie.
„Vox populi, vox dei – głos ludu, głos Boga. Jeśli społeczeństwo tego chce, a widać wyraźnie, że chce, to my się przychylamy do tej decyzji i będziemy w związku z tym ponosić finansowe straty, ale dla dobra ojczyzny, dla budowy przeświadczenia społeczeństwa, że polityka rzeczywiście nie jest dla bogacenia się, jest po to, żeby służyć dobru publicznemu” – podkreślił prezes PiS.
Kaczyński stwierdził, że nie mówił Beacie Szydło, aby „pokazała pazurki” przed jej wystąpieniem w Sejmie, podczas którego oświadczyła, że nagrody rządowi się należały. Ale w rozmowie z portalem wPolityce.pl, opublikowanej 26 marca, a przypomnianej jeszcze w „Sieci” 3 kwietnia, lider obozu rządzącego powiedział, że radził premier: „pokaż, proszę, pazurki”. Mówił, że nagród „trzeba bronić, bo nie można popadać w szaleństwo. […] Tutaj mamy do czynienia z legalnymi nagrodami za ciężką pracę. […] To absolutnie nie jest żaden skandal”.
W sprawie premii i nagród Jarosław Kaczyński zarządził terapię szokową – ocenił redaktor naczelny „Sieci” Jacek Karnowski w wPolityce. „Jest to działanie sprzeczne z całą filozofią państwową prezesa PiS, co on sam dziś także zasygnalizował, przywołując spadające wskaźniki opisujące relację zarobków posłów do średniej pensji. […] Prezes PiS ogłosił nie tylko wstrzymanie nieformalnych podwyżek, ale także obniżkę zarobków. W oczywisty sposób dotkliwą dla wszystkich sił politycznych, także dla posłów i ministrów Prawa i Sprawiedliwości. Ta obniżka ma być dowodem determinacji kierownictwa PiS, ma wreszcie uśmiercić sprawę nagród. Ale nie tylko – jest ona także sygnałem, że w tej, w sumie chorej konkurencji, w tym ultrapopulistycznym wyścigu „na skromność”, PiS jest w stanie wytrzymać bardzo dużo. A na pewno więcej niż jego konkurenci. […] Być może za podjętymi decyzjami kryje się także zamysł, by owe chore trendy - a czynienie z posłów i ministrów ubogich dziadów (zwłaszcza na tle biznesowego i europejskiego otoczenia) jest chore – doprowadzić do takiego punktu, za którym zacznie się racjonalna rozmowa. Do punktu, którego osiągnięcie wymusi jakiś rodzaj akceptacji dla systemowego uregulowania tej sprawy”.
„Zamiast przybliżyć się do znalezienia dobrego rozwiązania ws. zarobków ważnych osób w państwie, rządzący robią olbrzymi krok wstecz. Oszczędność w skali wszystkich wydatków państwa będzie niewielka, ale spadek jakości działania państwa odczujemy wszyscy. Nie dziś, nie jutro, nie za miesiąc, nie za rok. W perspektywie lat to jednak strzał w kolano. Państwo potrzebuje sprawnych fachowców, skutecznych realistów, a nie pustych sloganów o „służbie”, które na serio będzie traktować tylko wąska grupa ideowców. Ich miejsce szybko zajmą ludzie, którzy na wolnym rynku nigdy nie mogliby liczyć nawet na takie uposażenia. […] Jeśli obóz Zjednoczonej Prawicy aspiruje do rządzenia państwem w wieloletniej perspektywie, musi dojrzeć również do podejmowania niepopularnych decyzji. Nawet kosztem niewielkiego bądź co bądź spadku poparcia. Jeśli Prawo i Sprawiedliwość aspiruje do bycia czymś więcej niż Platformą à rebours, musi stawiać na długofalowe rozwiązania, a nie doraźne triki PR-owe, które nie przyczynią się wcale do poprawienia kondycji państwa” – ocenił komentator portalu wPolityce.pl, Aleksander Majewski.
„Skromność, pracowitość, odpowiedzialność, pokora i rzetelność; to wszystko charakteryzuje polityków PiS i członków rządu, dla których człowiek jest wartością nadrzędną. Pracujemy dla Polski i Polaków!” – napisał marszałek Senatu Stanisław Karczewski na Twitterze zaraz po konferencji prasowej Jarosława Kaczyńskiego, na której zapowiedziano obniżkę pensji parlamentarzystów.
Zastępca naczelnego „Do Rzeczy” Andrzej Horubała złożył dymisję i odchodzi z redakcji. „Redaktor naczelny tygodnika <Do Rzeczy> Paweł Lisicki, zabronił mi opublikowania krytycznej opinii o tweecie Rafała Ziemkiewicza, w którym użył on rasistowskiego określenia <parchy>. Zakaz ten uważam za złamanie niepisanej umowy, iż w tygodniku będzie panowała wolność słowa” – napisał Horubała na Facebooku. 28 stycznia br. Ziemkiewicz odniósł się do płynącej m.in. z Izraela krytyki ustawy o IPN pisząc na twitterze: „Przez wiele lat przekonywałem rodaków, że powinniśmy Izrael wspierać. Dziś przez paru głupich względnie chciwych parchów czuję się z tym jak palant”.
Rzecznik prezydenta Krzysztof Łapiński powiedział w Radio Zet, iż „obóz dobrej zmiany dostał teraz zadyszki, ma pewne problemy – więc nie ma sensu, żeby jeszcze się jakoś kłócić, podgrzewać atmosferę przez emocjonalne i daleko idące wypowiedzi. Pax między chrześcijany”.
Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji złożona w całości z nominatów PiS przyznała sobie w 2017 r. nagrody pieniężne. Przewodniczący KRRiT Witold Kołodziejski otrzymał 24 115,97 zł netto. Wiceprzewodnicząca Teresa Bochwic – 13 318,51 zł, Janusz Kawecki i Andrzej Sabatowski – po 14 164,51 zł, Elżbieta Więcławska-Sauk – 15 966,51 zł. Cała Rada w 2017 r. w sumie wypłaciła sobie 81,7 tys. zł netto – poinformowała „Gazeta Wyborcza”. Rzeczniczka Rady nie udzieliła odpowiedzi, za co zostały przyznane te nagrody.
Przedstawiciel prezydenta w Krajowej Radzie Sądownictwa sędzia Wiesław Johann zorganizował „czysto towarzyskie” spotkanie członków KRS przed oficjalną inauguracją pracy Rady. Pytany przez dziennikarkę „Gazety Wyborczej” o cel tego spotkania, odparł: „Chcemy powitać wiosnę”.
Po czym dodał: „Nie będę odpowiadał na żadne pytania. Jasne?”. Ewa Łąpińska, jedna z sędziów uczestniczących w spotkaniu zapytana o to, dlaczego się zdecydowała kandydować do KRS wbrew ocenom wielkiej części środowiska sędziowskiego, odpowiedziała: „Uznałam, że podejmuję słuszną decyzję i zdecydowałam się kandydować. Dziękuję”.
Jarosław Kaczyński powiedział w wywiadzie dla „Gazety Polskiej”:
o odszkodowaniach za II wojnę światową – „Polska nie otrzymała odszkodowań za zniszczenia wojenne. W żadnym wypadku nie możemy zaakceptować sytuacji, w której nie otrzymaliśmy rekompensaty nie tylko za niemieckie zbrodnie, lecz także za skutki działań ZSRR wobec Polski, na które Zachód się zgadzał. I mamy także za nie płacić".
o nowelizacji ustawy o IPN – „jest ona obowiązującym w Polsce prawem”. Jej cel „był i jest zupełnie jasny - powstrzymanie pomawiania Polski, przypisywanie nam państwowego, ogólnonarodowego zaangażowania w zbrodnie Niemców. Jako państwo, jako naród, nie mieliśmy z tym nic wspólnego, przeciwnie – Polskie Państwo Podziemne, podobnie jak rząd na emigracji, mimo bardzo ograniczonych możliwości, robiło, co mogło, by chronić obywateli narodowości żydowskiej. […] Gdy dziś słyszę apele, byśmy, jak Austriacy, czuli się i napastnikami, i ofiarami jednocześnie, to przyznam szczerze – wpadam w wielki gniew. Hitler w Austrii witany był entuzjastycznie przez ogromną część obywateli. Austriacy stanowili niemałą część obsługi fabryk śmierci, zbudowanych przez Niemców. Zresztą sam Hitler był Austriakiem. Takie porównanie przeczy podstawowym i łatwo weryfikowalnym faktom historycznym. Naprawdę musimy bronić się przed kłamstwem, bo wprowadzanie go w życie przekroczyło już dawno granice bezczelności i absurdu”.
o premierze Morawieckim – „czy uda nam się przekonać wyborców, że nasza polityka będzie im stale oferowała korzystne rozwiązania: od tych ekonomicznych, aż po takie o charakterze godnościowym. To zadanie pana premiera Mateusza Morawieckiego”. W ocenie szefa PiS premier spisuje się bardzo dobrze. „I co ważne – coraz lepiej. A przecież to dopiero początek jego misji”.
o nagrodach dla rządu Beaty Szydło – ani słowa.
Wiceminister spraw zagranicznych Jan Dziedziczak został odwołany decyzją premiera Mateusza Morawieckiego. Na prośbę ministra Jacka Czaputowicza zlikwidowano także stanowisko sekretarza stanu zajmowane przez Dziedziczaka – informuje PAP. Nowym wiceministrem w MSZ mianowano Andrzeja Papierza, dotychczasowego konsula generalnego w Stambule.
„Pan prezydent oczywiście ma prawo wetować ustawy, ale mojego głosu już nie ma” – oświadczył 31 marca w Superstacji szef gabinetu politycznego premiera Marek Suski, komentując veto Andrzeja Dudy wobec tzw. ustawy degradacyjnej. Zapytany w Radio Zet czy przestał być wyborcą Andrzeja Dudy, Suski odpowiedział: „będzie się prezydent musiał ciężko napracować, żeby odzyskać mój głos”. Według niego tzw. ustawa degradacyjna „to był tak naprawdę akt takiej minimalnej sprawiedliwości historycznej”. „Ja rozumiem, że są osoby, które pamiętają stan wojenny jako dzień, w którym nie było <Teleranka>. I być może z tego pokolenia jest pan prezydent, być może dlatego pan prezydent uważa, że to jest surowa kara” – stwierdził poseł PiS.
Historyk i politolog, wykładowca Collegium Civitas. W PRL uczestnik ruchu opozycyjnego, jeden z założycieli Samorządu Studentów Uniwersytetu Warszawskiego. Członek Klubu Inteligencji Katolickiej w Warszawie. Pracował w redakcjach „Przeglądu Katolickiego”, „Tygodnika Solidarność”, „Spotkań”, był zastępcą redaktora naczelnego „Rzeczpospolitej” i szefem dodatku „Plus-Minus” (2000-2006). Jest redaktorem naczelnym pisma naukowego „Wolność i Solidarność”. Napisał m.in. „Rewolucję Okrągłego Stołu”, biografię Lecha Wałęsy, historię Komitetu Obrony Robotników, „Krótką historię Solidarności 1980-1989”. Ostatnio wydał „Nie ma chleba bez wolności. Polski sprzeciw wobec komunizmu 1956-1980”. Jego książki były trzykrotnie nominowane do Nagrody Historycznej im. Kazimierza Moczarskiego.
Historyk i politolog, wykładowca Collegium Civitas. W PRL uczestnik ruchu opozycyjnego, jeden z założycieli Samorządu Studentów Uniwersytetu Warszawskiego. Członek Klubu Inteligencji Katolickiej w Warszawie. Pracował w redakcjach „Przeglądu Katolickiego”, „Tygodnika Solidarność”, „Spotkań”, był zastępcą redaktora naczelnego „Rzeczpospolitej” i szefem dodatku „Plus-Minus” (2000-2006). Jest redaktorem naczelnym pisma naukowego „Wolność i Solidarność”. Napisał m.in. „Rewolucję Okrągłego Stołu”, biografię Lecha Wałęsy, historię Komitetu Obrony Robotników, „Krótką historię Solidarności 1980-1989”. Ostatnio wydał „Nie ma chleba bez wolności. Polski sprzeciw wobec komunizmu 1956-1980”. Jego książki były trzykrotnie nominowane do Nagrody Historycznej im. Kazimierza Moczarskiego.
Komentarze