0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Grazyna Marks / Agencja GazetaGrazyna Marks / Agen...

Media niekontrolowane przez rząd, przedstawiające sytuację w sposób, zdaniem Kaczyńskiego, całkowicie zakłamany, osiągnęły dno.

Prezydent Andrzej Duda powiedział, że opozycji chodzi o wzniecanie niepokojów społecznych. Temu służy krzyk o rzekomym zagrożeniu demokracji i wolności mediów. Duda stwierdził, że w opozycji są wpływy zewnętrznej agentury.

Szefowa Kancelarii Premiera Beata Kempa uznała, że opozycja chce Polski, w której ma być chaos, destrukcja, awantury i hałas. Natomiast szef klubu parlamentarnego PiS Ryszard Terlecki ocenił, że protest opozycji to operetkowy pucz.

Ze stanowisk dowódczych w Wojsku Polskim odeszli kolejni generałowie.

Jarosław Kaczyński stwierdził, że Donaldowi Tuskowi grożą zarzuty karne, niezwiązane z katastrofą w Smoleńsku.

Jesienią 2015 roku życie publiczne w Polsce nabrało gwałtownego przyspieszenia. Zwycięski w wyborach obóz polityczny, choć realnie zdobył poparcie około 20 proc. obywateli i nie ma mandatu do zmian konstytucyjnych, rozpoczął z impetem gruntowną przebudowę państwa polskiego. Jej kierunek to cała wstecz w stosunku do przemian podjętych w 1989 roku. Z lojalną asystą prezydenta rząd PiS podjął energiczny marsz do tyłu. Przekreśla zasadę podziału władz, dziesiątkuje armię i dyplomację, a z publicznej telewizji uczynił instrument propagandy. System szkolny cofa do epoki Edwarda Gierka, ingeruje w muzea i teatry, chce przejąć polityczną kontrolę nad sądami, próbuje politycznie modelować oblicze polskiej kultury, uzależnić wymiar sprawiedliwości i ukrócić samodzielność samorządów. Odrzuca reguły demokracji liberalnej wypracowane we wspólnocie euroatlantyckiej. W rezultacie odpycha Polskę od centrum cywilizacji Zachodu, kieruje nas na peryferie, do szarej strefy pomiędzy Europą a Rosją.

Bombardowani niemal codziennie informacjami o dymisjach kolejnych generałów i projektach „polonizacji” tej czy innej sfery życia publicznego, z trudem nadążamy za biegiem spraw, próbując zrozumieć, co się właściwie dzieje i dokąd to wszystko zmierza. Stąd pomysł Kroniki mającej być kalendarium tzw. dobrej zmiany, lakonicznym zapisem podejmowanych przez rząd PiS działań i ich często równie bulwersujących uzasadnień. Nie będzie to, oczywiście, zapis kompletny. Kronika to autorski wybór wydarzeń i opinii, które ilustrują przestawianie zwrotnicy na torze, po którym Polska porusza się od 1989 roku. Obserwowany „na żywo” przebieg tej operacji chcę stopniowo uzupełniać sięgając wstecz. Toteż Kronika będzie miała także charakter retrospektywny, pokazując minione etapy rozpoczętej w 2015 roku eskapady, o których często już nie pamiętamy.

W roli kronikarza zamierzam wykorzystać zarówno swoje doświadczenie dziennikarskie (w tym 12 lat pracy w „Rzeczpospolitej”), jak i warsztat historyka. Sporo aspektów „dobrej zmiany” przypomina ludziom starszej daty realia życia w PRL. Mam wszelako mocną nadzieję, że jeśli nawet historia się powtarza, to tylko jako farsa.

Jan Skórzyński

NOTA BIOGRAFICZNA

Jan Skórzyński (ur. 1954) jest historykiem i politologiem, profesorem Collegium Civitas, gdzie wykłada historię XX wieku.

Uczestnik ruchu opozycyjnego w PRL, był jednym z założycieli Samorządu Studentów Uniwersytetu Warszawskiego. 13 grudnia 1981 roku został internowany. Jako dziennikarz pracował w redakcjach „Przeglądu Katolickiego”, „Tygodnika Solidarność”, „Spotkań” i „Rzeczpospolitej”. W latach 2000-2006 był I zastępca redaktora naczelnego „Rzeczpospolitej” i szefem dodatku „Plus-Minus”.

Wydał szereg książek o najnowszej historii Polski, m.in. Ugoda i rewolucja. Władza i opozycja 1985–1989 (1996), System Rywina czyli druga strona III Rzeczpospolitej (red., 2003), Od Solidarności do wolności (2005), Rewolucja Okrągłego Stołu (2009), Zadra. Biografia Lecha Wałęsy (2009). Siła bezsilnych. Historia Komitetu Obrony Robotników (2012), Krótka historia Solidarności 1980-1989 (2014). Redaktor naczelny pisma „Wolność i Solidarność. Studia z dziejów opozycji wobec komunizmu i dyktatury” oraz trzytomowego słownika biograficznego Opozycja w PRL. Jego książki były trzykrotnie nominowane do Nagrody Historycznej im. Kazimierza Moczarskiego.

Poniedziałek 26 grudnia. Pucz z zamówionymi kanapkami

Jarosław Kaczyński w wywiadzie dla „wSieci” ocenił wydarzenia w Sejmie w dniu 16 grudnia: „Trzeba to nazwać wprost: to była próba puczu. Sygnały o takiej możliwej próbie przejęcia władzy docierały już do nas wcześniej. […] To była poważna próba sparaliżowania władzy w sposób siłowy, niedemokratyczny. Jej podstawą było założenie, że nie uchwalimy budżetu”.

Według prezesa PiS hasło rewolty miało brzmieć: „kryzys państwa, bo nie ma budżetu. A okupacja Sejmu w tych planach miała uniemożliwić uchwalenie go także w następnych tygodniach, a może i miesiącach. Tak to sobie zaplanowali, ale nie daliśmy się w tę pułapkę wciągnąć i budżet został sprawnie oraz legalnie uchwalony”. Nie złamią nas – oświadczył Kaczyński. „Mamy precyzyjne rozpoznanie, gdzie są nasze słabości i ciężko pracujemy nad ich naprawianiem. Wiemy też, które punkty węzłowe w państwie należy pilnie zreformować, żeby jeszcze szybciej ruszyć do przodu. Nie zdołają nas zatrzymać w naprawie państwa”.

Zdaniem szefa obozu rządzącego kwestia ograniczenia dostępu dziennikarzy do Sejmu była „w tym puczu” tylko pretekstem. „Gdyby nie było sprawy mediów, wymyśliliby coś innego. Byli przygotowani na tę akcję. Zamówili kanapki w Sejmie, mieli gotową scenę i zmobilizowany aktyw przed Sejmem. To była planowana awantura. Następnie opozycja ogłosiła, że nie obowiązują jej żadne reguły, także prawne, które panują w Sejmie, że nie obowiązuje jej prawo karne, że może atakować posłów, funkcjonariuszy publicznych”. „Media osiągnęły dno” – stwierdził Kaczyński. „Po pierwsze, brały bezpośrednio udział w próbie puczu, później ataku na Sejm. Ona się wprawdzie nie udała, bo okazali się za słabi, ale taką próbę podjęto, a media zwoływały ludzi, by wzięli w niej udział. To coś w państwie demokratycznym niesłychanego. Po drugie, potem pokazywały to, co się stało w sposób całkowicie zakłamany. Gdy bojówki zaatakowały kobietę, posłankę, prof. Krystynę Pawłowicz, lżąc ją, rzucając plastikowymi butelkami, w mediach przedstawiono to jako akt agresji z jej strony. Bo postanowiła wyjść z Sejmu! Jakby jej tego nie było wolno. Mieliśmy do czynienia z obrzydliwymi kłamstwami. […] Tak łgać, tak odwracać wartości, przedstawiać lżonego i atakowanego człowieka jako agresora, nie wolno. Nie wolno też pomijać informacji o przestępczym charakterze działań opozycji”.

„Na pewno przebudowa mediów jest potrzebna, chociaż tu udział państwa z natury rzeczy nie może być decydujący. […] W Polsce zarówno w mediach, jak i w polityce mamy do czynienia ze stałą próbą decydowania przez jednych o prawach innych. Są tacy, którzy tu rządzili z niewielkimi przerwami od ćwierć wieku i uważają się za jedynych do tego uprawnionych, za naturalnych rządców, za środowiska mające stałe i niepodważalne prawo żerowania na Polsce i Polakach. […] Ich zwycięstwo oznacza, że Polska staje się bardzo represyjną oligarchią. […] Oni nie chcą nas pokonać, przekonać do siebie Polaków. Oni chcą nas zniszczyć. I mówią to otwarcie, mówią o wyrzucaniu pisowców z okien”.

Zapytany czy rząd PiS poprze Donalda Tuska na drugą kadencję na stanowisku Kaczyński oświadczył, że nie. „To człowiek, który wedle mojej wiedzy może stanąć w obliczu zarzutów karnych i wedle mojej wiedzy nie chodzi o Smoleńsk” – oświadczył szef obozu rządzącego.

Poniedziałek 26 grudnia. Człowiek wolności 2016

Prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński został uhonorowany tytułem "Człowieka Wolności 2016" przyznawanym przez tygodnik „wSieci”. Redaktor naczelny tygodnika Jacek Karnowski napisał: „Jarosław Kaczyński sprawie wolności służy już od kilkudziesięciu lat. Zaczynał w opozycji antykomunistycznej, ale – w przeciwieństwie do wielu współtowarzyszy drogi – nie zaakceptował po 1989 roku ledwie częściowej, w dużej mierze fasadowej, zmiany. Nie zgodził się na zastąpienie dyktatury łagodniejszą, ale wciąż „monowładzą” […]. Rozumiał, że wolność to coś więcej niż „róbta, co chceta”, też zresztą w naszych warunkach często pozorne. Wolność jest możliwa tylko w takim świecie, w którym zorganizowana w państwo wspólnota realnie egzekwuje sprawiedliwe prawo i chroni najsłabszych, powstrzymując jednocześnie najsilniejszych – gangsterów, oligarchów, sitwy, międzynarodowe korporacje, agresywne lobby, monopolistyczne media”.

„Wolność to również wolne wybory. W 2015 roku Polacy zdecydowali, ale ich decyzji siły starego porządku nie chcą uznać. Nie godzą się one na realny, a nie pozorowany pluralizm w mediach, w wymiarze sprawiedliwości, w gospodarce, w – tak naprawdę – żadnej sferze. Nawet wolność wyboru władzy, jak pokazały ostatnie tygodnie, wymaga obrony. W 2016 roku ta obrona demokratycznego werdyktu Polaków się udała i można mieć nadzieję, że tak będzie i w przyszłości. I także dlatego nagrodę Człowieka Wolności tygodnika „wSieci” za rok 2016 otrzymuje Jarosław Kaczyński” – podkreślił Karnowski.

Poniedziałek 26 grudnia. Opozycja z bronią atomową

Wydarzenia w Sejmie komentował w „wSieciach” Piotr Zaremba: „Opozycja parlamentarna sięgnęła po broń atomową. Sposób, w jaki PiS było traktowane przez marszałków z PO w poprzednich kadencjach, nieraz prowokował także mnie do doradzania im dramatycznego protestu. Nigdy po niego nie sięgnięto, jedynie kilka razy prawicowa opozycja wyszła z sali. Próba zerwania obrad to groźny precedens, stosowany do tej pory przez tak skrajne siły jak Samoobrona. W tym przypadku obliczony na rozgłos zewnętrzny”.

Wtorek 27 grudnia. Opozycja, czyli chaos, destrukcja i hałas

Szefowa Kancelarii Premiera Beata Kempa była pytana w TVP Info o słowa prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, który wydarzenia w Sejmie ocenił jako próbę puczu. „Tak naprawdę to mieliśmy do czynienia z puczem, co zresztą dzisiaj już możemy w spokojny sposób oceniać. Próbowano zablokować uchwalenie ustawy budżetowej, ale przede wszystkim ustawy, która jest sprawiedliwością dziejową, myślę tutaj o obniżeniu emerytur, zabraniu niesłusznie nadanych przywilejów tym, którzy walczyli z demokratyczną opozycją, tym którzy przysłużyli się do tego, że wiele osób cierpiało tylko dlatego, że chciało wolnej Polski” – stwierdziła Kempa. Według niej opozycji chodziło o „zablokowanie najważniejszych ustaw, a potem pokazanie, że obecna władza sobie nie radzi i nie potrafi nawet przyjąć budżetu”. Opozycja, zdaniem polityk PiS, chce Polski, w której „ma być chaos, destrukcja, awantury, hałas, ciągłe protesty”.

Środa 28 grudnia. Duda: opozycji chodzi o wzniecanie niepokojów społecznych

Prezydent Andrzej Duda powiedział w „Gazecie Polskiej”, że „opozycji najwyraźniej chodzi o wzniecanie niepokojów społecznych. Ludzie nie lubią stanu niepokoju, więc jeśli wywoła się takie wrażenie, to automatycznie następuje zniechęcenie do ludzi sprawujących władzę. Ludzie zniechęcają się do władzy w dwóch wypadkach. Albo władza musi rządzić źle – w sposób antyspołeczny, antyobywatelski, taki, że większość osób czuje się pokrzywdzona, zapomniana, lekceważona, albo… wszystko jest w porządku i wówczas opozycja na siłę przekonuje, że jest bałagan, niepokój, niebezpieczeństwo”.

Według Dudy, „jeśli nie ma argumentu, że władza działa przeciw obywatelom, to trzeba niepokoje wzniecać. Stąd cały krzyk o »zagrożeniu demokracji« – jak przywołany przykład o rzekomym zagrożeniu wolności mediów. […] Chodziło o wywołanie wrażenia, że »nie wpuszcza się mediów do parlamentu, więc ograniczana jest wolność słowa«. A to jest fenomenalny komunikat, by puszczać go w świat i mówić: »Proszę zobaczyć, jaki w Polsce jest straszny reżim, który chce zniszczyć demokrację«. A ponieważ nie jest to pierwsza sytuacja, gdy stosuje się tę retorykę, łatwo zauważyć, że to element walki politycznej”.

Prezydent przekonywał, że w czasie Okrągłego Stołu „powstały jakieś »elity«. Problem polega na tym, że one powstawały w dużym stopniu poprzez zmieszanie części elit solidarnościowych z częścią elit postkomunistycznych”. Zdaniem Dudy, elity te „twierdziły, że będą teraz razem »korzystały z fruktów«. I największy problem polega na tym, że w tym korzystaniu zapędzili się tak daleko, iż zapomnieli o zwykłych ludziach. I dzielili wyłącznie pomiędzy siebie, a zwykli ludzie coraz bardziej tracili, byli marginalizowani. Wydaje mi się, że w taką pułapkę wpadły rządy w czasie ostatnich ośmiu lat. […] Owszem, mieliśmy wzrost gospodarczy, ale też rosło poczucie, że Polska coraz bardziej się dzieli – na beneficjentów transformacji i na tych, którzy z niej nie skorzystali, a nawet na niej stracili”.

Zapytany o ewentualną inspirację z zewnątrz działań opozycji, prezydent powiedział: „To nie jest problem dnia dzisiejszego. Zmagamy się z nim od stuleci. To jest problem, który sprawił, że doszło do zaborów. Wówczas wpływy sąsiednich mocarstw były bardzo silne. One wynikały z uwikłań rodzinnych, magnackich, biznesowych czy wprost łapówkarskich lub innych, o których wiemy, że również mogą występować”. Agenturalnych? – spytał dziennikarz „GP”. „Byłoby naiwnością sądzić, że tych wpływów nie ma. Na pewno są” – odparł Duda.

Środa 28 grudnia. Operetkowy pucz

Wicemarszałek Sejmu, szef klubu parlamentarnego PiS Ryszard Terlecki powiedział: „Opozycja wyraźnie widzi w tej chwili, że nie ma szans wygrać wyborów, gdyby miało do nich dojść, więc sfrustrowana faktem, że nie ma innych perspektyw, niż trwanie w opozycji do końca kadencji, próbuje zdestabilizować sytuację na tyle, żeby okazało się np., że rząd nie jest w stanie panować nad sytuacją w kraju”. Toteż pojawiają się „histeryczne” i „nieco śmieszne” pomysły, takie jak okupacja sali sejmowej. Zdaniem Terleckiego, cytowanego przez PAP, działania opozycji, to „taki trochę operetkowy pucz”.

Czwartek 29 grudnia. Przyłębska: kryzys W TK jest zakończony

Mianowana prezesem Trybunału Konstytucyjnego przez prezydenta Julia Przyłębska powiedziała w TVP Info: „Uważam, że [kryzys w TK] jest zakończony. Jeśli ktoś myśli inaczej, to jest mi bardzo przykro”.

Piątek 31 grudnia. Odejście generałów

Z wojska odchodzą szef Sztabu Generalnego gen. Mieczysław Gocuł i dowódca generalny rodzajów sił zbrojnych gen. Mirosław Różański – poinformowała „Gazeta Wyborcza”.

Prezydent Andrzej Duda mianował gen. Sławomira Wojciechowskiego na stanowisko dowódcy operacyjnego rodzajów sił zbrojnych. Dowódcą wojsk obrony terytorialnej został gen. Wiesław Kukuła.

Udostępnij:

Jan Skórzyński

Historyk i politolog, wykładowca Collegium Civitas. W PRL uczestnik ruchu opozycyjnego, jeden z założycieli Samorządu Studentów Uniwersytetu Warszawskiego. Członek Klubu Inteligencji Katolickiej w Warszawie. Pracował w redakcjach „Przeglądu Katolickiego”, „Tygodnika Solidarność”, „Spotkań”, był zastępcą redaktora naczelnego „Rzeczpospolitej” i szefem dodatku „Plus-Minus” (2000-2006). Jest redaktorem naczelnym pisma naukowego „Wolność i Solidarność”. Napisał m.in. „Rewolucję Okrągłego Stołu”, biografię Lecha Wałęsy, historię Komitetu Obrony Robotników, „Krótką historię Solidarności 1980-1989”. Ostatnio wydał „Nie ma chleba bez wolności. Polski sprzeciw wobec komunizmu 1956-1980”. Jego książki były trzykrotnie nominowane do Nagrody Historycznej im. Kazimierza Moczarskiego.

Komentarze