Jarosław Kaczyński od lat uczestniczy w niedzielnych mszach w Kościele Św. Stanisława Kostki na warszawskim Żoliborzu. Tak też było w ubiegłą niedzielę, 8 listopada 2020.
Trzy tygodnie wcześniej, w 22 parafiach w różnych miejscowościach, osoby protestujące przeciwko ograniczeniu prawa do aborcji, zakłóciły msze; pomalowano też kilkadziesiąt elewacji świątyń. Wkrótce potem policja dostała nakaz pilnowania kościołów.
Gdy niedzielne nabożeństwo się skończyło i Kaczyński wsiadł do swojej limuzyny, do ubranego po cywilnemu policjanta zabezpieczającego kościół podszedł jego prywatny ochroniarz z firmy Grom Group.
„Przywołano oficera nadzorującego zabezpieczenie. Kaczyński poprosił go o nazwisko i zapytał, gdzie są policjanci.
W odpowiedzi zestresowany funkcjonariusz zameldował, że kościół ochrania kilkunastu policjantów. »Czemu ich nie widzę?« – miał usłyszeć od wicepremiera. Kiedy wyjaśniono mu, że funkcjonariusze są po cywilnemu, początkowo nie dowierzał.
Przy policjancie miał zadzwonić do szefa MSWiA Mariusza Kamińskiego i dopytywać czy funkcjonariusz powiedział prawdę. Po krótkiej rozmowie nieco się uspokoił i podziękował za służbę” – relacjonuje nam jeden z oficerów.
To jednak najwyraźniej nie wystarczyło. Policjanci relacjonują, że przed powrotem do domu wicepremier postanowił sprawdzić jeszcze sytuację w innych świątyniach. „Zrobił rundkę po Żoliborzu i dopiero kiedy zobaczył policjantów w okolicy pobliskich trzech kościołów, odpuścił” – mówi nam inny policjant.
Ta historia powtarzana jest od kilku dni wśród policjantów z Żoliborza jako przykład braku zaufania wicepremiera Jarosława Kaczyńskiego do kierownictwa policji i próby ręcznego sterowania służbą.
Wicepremier od bezpieczeństwa
Od 6 października Jarosław Kaczyński jest wicepremierem rządu. Kieruje komitetem do spraw bezpieczeństwa, nadzoruje Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji, Ministerstwo Obrony Narodowej i Ministerstwo Sprawiedliwości. Dotąd jego wytyczne dotyczące pracy służb nie pojawiały się w oficjalnych komunikatach. Do mediów przenika jednak coraz więcej doniesień o tym, jak wygląda jego nadzór w praktyce.
W pierwszym tygodniu po wybuchu protestów przeciwko orzeczeniu Trybunału Konstytucyjnego w sprawie ustawy aborcyjnej, prezes PiS miał mieć pretensje do Komendanta Głównego Policji Jarosława Szymczyka o to, że ten nie zapewnił ochrony kościołów przed ewentualnymi atakami protestujących.
Jak słyszymy od naszych rozmówców, niepokój Kaczyńskiego narastał stopniowo. Zbulwersował go pierwszy weekend po wyroku, gdy do kościołów wkraczali protestujący z hasłami sprzeciwu, a na murach kościołów pojawiały się też obraźliwe napisy. Prezes PiS uznał, że to poważne zaniedbanie policji. W reakcji na polecenie kierownictwa służby policjanci zostali skierowani do ochrony stołecznych świątyń.
„Radiowozy patrolują okolice parafii, ale jednocześnie są tam kierowani oficerowie po cywilnemu, mający mieć baczenie na to, czy ktoś nie szykuje prowokacji” – relacjonuje jeden ze stołecznych policjantów.
Wotum nieufności dla policji – wezwanie do samoobrony
Kaczyński musiał jednak uznać działania policji za niewystarczające, bo 27 października, w szokującym oświadczeniu opublikowanym w internecie, wezwał Polaków do obrony kościołów.
„Ten atak ma zniszczyć Polskę. Doprowadzić do tryumfu sił, których władza zakończy historię narodu polskiego. Trzeba się przeciwstawić. To obowiązek państwa, ale i nasz, obywateli. W szczególności musimy bronić kościołów. Za wszelką cenę. Wzywam członków PiS i tych, którzy nas wspierają” – apelował wówczas.
Wystąpienie miało być reakcją na doniesienia, jakie dotarły do prezesa PiS poprzedniego dnia. Pod warszawskim kościołem św. Aleksandra, na Placu Trzech Krzyży, doszło wówczas do przepychanek między protestującymi przeciwko ograniczeniu prawa do aborcji, a grupą nacjonalistów i kibiców wezwanych przez Roberta Bąkiewicza, którzy ogłosili się obrońcami kościołów i otoczyli świątynię, broniąc dostępu do środka.
Według ustaleń OKO.press, świadkiem zdarzeń był znajomy prezesa, jeden z liderów warszawskiego Klubu „Gazety Polskiej”. „Zrelacjonował mu, że podczas zajść w pobliżu nie było nawet jednego policjanta, a sytuacja była poważna, bo ktoś z protestujących miał rzucić w grupkę obrońców kościoła zbitą butelkę. Policja według niego miała przyjechać dopiero po 40 minutach. Ta relacja zbulwersowała Kaczyńskiego i była bezpośrednią przyczyną wystąpienia” – twierdzi nasze źródło z Nowogrodzkiej.
Policjanci, z którymi rozmawialiśmy w ostatnich tygodniach wezwanie prezesa odebrali jako wotum nieufności dla ich formacji.
on jest już całkowicie odkorowany
A jak już nie miał nic lepszego do roboty jak wałęsanie się po zmroku po żoliborskich świątyniach, to przynajmniej mógłby się wyspowiadać ze swoich grzesznych myśli i uczynków.
Podobno po drodze ludzie się żegnali przyklękając, bo myśleli, że ta liczna grupa (ochroniarze +Kaczyński) to procesja.
Lecz nie poradzisz nic bracie mój
A siostra to pies?
To był cytat z George'a Brassensa…
szacun Ms Anna
Pilnuje kościoła dzięki któremu wygrali wybory, dopóki nie będzie rozdzielności Państwa od kościoła i opodatkowania w/w to będzie tak jak jest obecnie a jest tragicznie…
Nie będzie rozdzielności i opodatkowania, do póki zwykli obywatele nie przestaną dzieci chrzcić, posyłać na lekcje religii katolickiej, a sami brać śluby kościelne i deklarować się jako katolicy. Do tej pory każda partia, która otwarcie deklarowała rozdział państwa od KK nie zdobywała więcej jak nieco ponad 10% poparcia.
To prawda, druga sprawa że każdy człowiek – każdy powinien decydować sam o sobie, albowiem nikt za niego tego życia nie przeżyje a poprzez chrzest dzieciom odbiera się to prawo i w taki oto sposób chcąc nie chcąc jest się katolikiem do końca życia…
Zamiast rozpracowywać grupy przestępcze typu ONR to oficerowie pod przykryciem pilnują kościołów… W Polsce, w XXI wieku… Może jest i pozytywna rzecz – to nadzieja że Kościół naprawdę musi być słabiutki jak potrzebuje ochrony państwa…
Żyjemy w państwie którego nawet Orwell by się nie wymyślił. Pozostaje tylko wierzyć, że prędzej czy później: po pierwsze naród zmądrzeje i dwa rozliczy z tego co się obecnie dzieje….
Od 1000 lat nic się nie zmieniło. Prości ludzie NIE CHCĄ kościołów w swoim kraju, ale władza zapewnia im byt siłą zbrojną.
Hm, czyli nie taktyczne rozgrywanie Polaków przeciwko sobie, tylko zwykła paranoja?
Moim zdaniem to pajacowanie.
Idzie w dobrym kierunku… Wizytując cmentarze, gdy nie było żadnych ograniczeń, zauważyłem pewną ogólną prawidłowość, choć nie robiłem szczególnych badań statystycznych, że pójście TAM było przeważnie w okresie 3 miesięcy przed lub po dacie urodzenia i w większości w latach dzielonych przez 7 z tolerancją do 2 lat, a po przekroczeniu 70 lat do 3 lat przed lub po. Taka ciekawostka przyrodnicza przypomniała mi się w związku z wspominkami domowymi i pobieraniem antygrypiny z hasłem: zdrowie Wasze w gardła Nasze!.
Debil na kaczych łapach to mało powiedziane na takiego sqsyna kapusia ubeckiego !
Mówią, że jak Bóg chce kogoś pokarać to mu rozum odbiera. Tylko czemu karze nas przy okazji..?
Raczej nawet te przyslowie zostalo przywlaszczone przez KK. Orginalne brzmialo :"Jak bogowie kogos nienawidza…" . Zrodlem bylo odebranie rozumu Herkulesowi ktory zabil wlasna rodzine. Istnial by taki bog to odpowiedz jest prosta : dla zabawy. W katolickiej wierze nie ma zadnego przykladu udowodniajacego jego moralna wyzsszosc a mnostwo udowodniajacych infantylnosc. Jak dziecko ktore dla zabawy podpala mrowisko.
Aż się boję co będzie dalej.
"Zestresowany funkcjonariusz zameldował, że kościół ochrania kilkunastu policjantów. »Czemu ich nie widzę?« – miał usłyszeć od wicepremiera.
Kiedy wyjaśniono mu, że funkcjonariusze są po cywilnemu, początkowo nie dowierzał."
Agent X miał już spytać wicepramzesa: " A Boga i jego anioły Pan widzi?", ale ugryzł się w język, że aż krew poszła.
– Wodzu, jak wodza kocham, przysięgam na życie moich dzieci i żony!
– Dobra, agencie X. Niech będzie, że wierzę wam na słowo. Idę do środka, bo mię się jeszcze msza święta skończy. Módlcie się, żeby nic się tu nie stało. Qrwy mi zwijać w przedbiegach, coby mi awantury tu nie zrobiły. Inaczej, będziecie słono żałować. No!
W świątyni…
Ksionc: – Błogosławieni ci, którzy nie widzieli a uwierzyli!
Jarosław K.: – Amen. Moja wina, moja wina, moja bardzo wielka wina…
Po czym poprowadzony w orszaku 20-to osobowej ochrony z Grom Group Corporation Ltd., wsiadł do limuzyny i odjechał. Człowiek wielkiej wiary. Tak wielkiej, jak on sam.
Beretkę mu zerwało.
To, że on jest niebezpiecznym wariatem, wiadomo chyba od zawsze. Ale co z tymi cymbałami którzy go otaczają? Przecież choroby umysłowe nie są zaraźliwe. Co oni mają w głowach? Siano?
No po prostu czub…….
Mamy jeszcze jednego tupolewa…chyba……
Przecież to jest patologia.
Ktoś kiedyś powiedział "państwo teoretyczne"…
brak zaufania to podstawa zamordyzmu i … dowód na niepewność jutra. Jarosław K. ma zwichrowaną psychikę i należałoby mu pomóc.
Czy nie daliście się Państwo wkręcić w PR rozgrywkę zatroskanego ojca narodu wizytującego gospodarstwa bo ma na celu zapewnienia im bezpieczeństwa i ogólnego dobra. Z cyklu bo musiałem poszczuć przecież policja nic nie robi, wiem widziałem
Orwell by tego nie wymyślił- cholerny GNOM
JK boi się własnego cienia. Co to będzie jak go kiedyś pogonią z Sejmu? Gdzie sie schowa? Kto go osłoni?
Ta wiadomość to jak dla mnie jednoznaczny i ostateczny dowód, że Kaczyński oszalał. Dosłownie, w medycznym znaczeniu – jest chory psychicznie, nie ma kontaktu z rzeczywistością.
Pytanie, jak długo reszta PiS-u będzie tolerować psychicznie chorego człowieka na czele swojej partii?
naczelnik pracuje!
Znacie? Znamy: Rząd rzadzi, a partia kieruje. Pierwszy sekretarz składa gospodarskie wizyty i wszystkiego pilnuje. Nawet "w kampanii zniwnej spekulanci znowu doprowadzili do braku sznurka do snopowiązałek" ma swój odpowiednik… Żal i smutek ogarnia, że "wróciło nowe", tym razem jak klisza czarno-białego filmu, to co było na prawo, teraz jest na lewo, czarne jest białe, a i tak dominują smutne listopadowe szarości….
Król Jaruś Pierwszy. Jarosław I powraca do dawnego zawodu. Jego obecna rola zaćmiewa wszystkie dotychczasowe. Może będzie Oskar? Co na to statyści???
Kaczyński chyba za dużo naczytał się "Baśni z tysiąca i jednej nocy". Podobno kiedyś kalif Harun ar-Raszid wieczorami spacerował w przebraniu incognito po Bagdadzie i osobiście sprawdzał, czy wszystko jest w porządku – przynajmniej w jego stolicy. Ale kudy tam Kaczyńskiemu do Haruna ar-Raszida.
Strach sie bac co jeszcze wymysli
Cześć- Zapraszam na nowy portal społecznościowy dla dorosłych!
Znajdziesz tam osoby na szybkie sex spotkania lub na wyskok na imprezke!
Wystarczy wejść aktywować konto i juz randkować! http://exslove.com.pl
_______________-
Wiadomo, że Kaczyński jest szalony nie od dzisiaj, ale jego ostatnie poczynania to już totalny odjazd. Krajem trzęsie wariat! Smutne, że policja godzi się na takie traktowanie.
Wicepremier d/s bezpieczeństwa (kościołów) – wszystko jasne!