Na promocji książki historyczki Justyny Błażejowskiej o KOR Jarosław Kaczyński mówił, że „tradycja niepodległościowa” w KOR „była spychana” oraz obrażał „lewicę laicką”. Przypominamy mu, jak było naprawdę
Nie jest łatwo również zweryfikować tezę, że „lewica laicka (...) zawłaszczyła dziedzictwo komitetu”.
Niemniej jednak wypada uznać ją za fałsz:
nikt nigdy nie negował roli Antoniego Macierewicza (z kontekstu wynika, że to o niego chodziło Kaczyńskiemu, kiedy mówił o „tradycji niepodległościowej”) w czasie zakładania KOR.
W książce Andrzeja Friszke „Czas KOR” – monumentalnej monografii wydanej w 2011 r. – nazwisko Macierewicza pojawia się 41 razy. „Gazeta Wyborcza” pisała o roli Macierewicza w zakładaniu KOR kilkadziesiąt razy od 1989 r., co można bardzo łatwo sprawdzić w jej archiwum.
Kaczyński nie powiedział jednak – i przemilczał to także sam Macierewicz – że droga ideowa późniejszych „środowisk narodowych” była skomplikowana. Sam Macierewicz zaczynał jako zwolennik radykalnej lewicy, a jego fascynacja Che Guevarą była powszechnie znana. Jego ewolucja w stronę prawicy nabrała tempa dopiero w drugiej połowie lat 70.
O podziale wewnątrz KOR tak pisze historyk Andrzej Friszke:
„Inny konflikt narastał (...) między Macierewiczem i wspierającą go grupą «Głosu», a Kuroniem, Michnikiem ich najbliższym kręgiem oraz stopniowo znaczną większością członków KOR-u. Był to spór początkowo nie tyle programowy, ile ambicjonalny. Macierewicz, który odegrał kluczową rolę w zainicjowaniu akcji pomocy dla robotników Ursusa oraz w tworzeniu KOR-u, już jesienią poczuł się zdystansowany przez bardziej rzutkiego i szeroko znanego Kuronia. Napięcie między nimi – a od jesieni 1977 r. także Michnikiem – będzie narastało, przyjmowało charakter sporu o taktykę działania i stopniowo też zasady ideowe.
Macierewicz dążył wyraźnie do osłabienia pozycji Kuronia, a zwłaszcza powołania własnej grupy, niepoddającej się autorytetowi Jacka”.
Większość członków i współpracowników KOR, którzy byli po 1989 r. aktywni politycznie, nie była związana z Macierewiczem; wspierała raczej Unię Demokratyczną, a później Unię Wolności (m.in. Jacek Kuroń, Henryk Wujec, Jan Lityński). Być może to ma na myśli Kaczyński, kiedy mówi o „zawłaszczeniu tradycji KOR”. Jest to jednak nieprawda:
w rzeczywistości Macierewicz znalazł się w mniejszości w KOR. To też nie znaczy, że ktokolwiek negował historyczne zasługi Macierewicza.
Na zakończenie zauważmy i doceńmy językową manipulację Kaczyńskiego: przeciwstawia on „lewicę laicką”, którą ocenia negatywnie, „tradycji niepodległościowej”. Sugeruje w ten sposób jednoznacznie, że „lewica laicka” jest czymś obcym i co najmniej niechętnym niepodległości. Dla każdego przedstawiciela tego nurtu ideowego jest to pogląd obraźliwy.
Udostępnij:
Historyk i socjolog, profesor na Uniwersytecie SWPS, publicysta. Autor dwóch książek reporterskich o Afryce i kilku książek o historii. "Szkalował" Polskę m.in. w „the Guardian”, „Le Monde”, „El Pais”, „Suddeutsche Zeitung”. Ostatnio wydał „Ludową historię Polski” (WAB 2017). W OKO.press pisze o polityce i historii.
Historyk i socjolog, profesor na Uniwersytecie SWPS, publicysta. Autor dwóch książek reporterskich o Afryce i kilku książek o historii. "Szkalował" Polskę m.in. w „the Guardian”, „Le Monde”, „El Pais”, „Suddeutsche Zeitung”. Ostatnio wydał „Ludową historię Polski” (WAB 2017). W OKO.press pisze o polityce i historii.
Komentarze