Wiceminister sprawiedliwości opublikował „raport” (w istocie raczej pokaz slajdów), w którym ujawnia: pod przykrywką walki z HIV Warszawa finansuje organizacje LGBT, promuje narkotyki i ryzykowne zachowania seksualne. Sprawdziliśmy, jak jest naprawdę
Wiceminister sprawiedliwości opublikował dziś długo i gorąco zapowiadany w mediach publicznych „raport” o działaniach miasta Warszawa. Zdaniem Kalety miasto pod przykrywką przeciwdziałania uzależnieniom i walki z HIV wspiera organizację, które promują "ideologię gender", narkomanię i ryzykowne zachowania seksualne.
"To jak zatrudnić lisa do ochrony kurnika" - bulwersuje się Kaleta.
Ale to wiceminister jest największym lisem w tym kurniku. Waląc na oślep we wszystko, co kojarzy się z LGBT oraz w nielubiany przez PiS samorząd, Kaleta swoim ignoranckim pseudoraportem atakuje i osłabia wyjątkowo skuteczną politykę prewencyjną i promuje ideologię stygmatyzacji, która ma - dosłownie - zabójcze konsekwencje.
"Raport wiceministra sprawiedliwości" brzmi poważnie. Jak się okazuje, zupełnie niesłusznie. To, co wyprodukował Kaleta, to coś między pokazem slajdów a kolekcją print screenów. Nie ma tam żadnych niejawnych informacji, są za to wycinki z facebooka, które układają się w zaplanowaną całość.
Wiceminister Kaleta donosi: "Warszawski Ratusz wraz z Urzędami Dzielnic corocznie przeznacza miliony złotych na różne programy społeczne, niebudzące istotnych kontrowersji społecznych, takich jak np. przeciwdziałanie uzależnieniom, walkę z HIV/AIDS".
"W niemałej części tych programów wygrywają projekty organizacji, które czynnie wspierają postulaty ruchu LGBT, a niejednokrotnie afirmują postawy społeczne sprzeczne z celami projektów, w ramach których przeznaczane są środki publiczne (np. afirmacja przyjmowania substancji psychotropowych, podejmowanie ryzykownych zachowań seksualnych)".
Wszystko to Kaleta mówi oczywiście w atmosferze oburzenia na to, że samorząd Trzaskowskiego skarży się na obciążenia finansowe spowodowane reformami PiS i konieczność cięć budżetowych.
Najbardziej "demaskującymi" elementami raportu, które szeroko komentowało także TVP Info, są nagrania dotyczące HIV i chemsexu (seksu pod wpływem narkotyków).
Na pierwszym nagraniu dwóch mężczyzn opowiada o różnych rodzajach testów na HIV oraz kiedy się zbadać. Na końcu filmu znalazł się krótki, żartobliwy spot, w którym jeden z mężczyzn gra pacjenta, który chce uprawiać seks z drugim, występującym w roli lekarza. Kiedy klęka przed drugim i rozpina mu płaszcz, okazuje się, że drugi ma tam mnóstwo testów - mruga do widza i mówi "Mam bardzo duży wybór". "A ty kiedy się badałeś" - pyta drugi mężczyzna zza płaszcza.
TVP jest bezlitosne: "w spocie znajduje się inscenizacja homoseksualnego seksu oralnego lekarza z pacjentem".
[embed]https://www.youtube.com/watch?v=Wv05olVzzdg&feature=emb_title[/embed]
Kolejne nagranie, w którym występują ci sami mężczyźni tłumaczy, jak bezpiecznie uprawiać chemsex. Nagranie:
TVP i Kaleta podsumowują to krótko: poradnik, jak zażywać narkotyki.
W raporcie Kalety (zwanym również szumnie "analizą") komentowana jest też kampania #afterparty, działalność grupy Sex Work Polska, która działa na rzecz praw pracownic i pracowników seksualnych oraz działalność jednego z edukatorów Fundacji Prekursor, który prowadzi w szkołach zajęcia przeciwko dyskryminacji.
"Okazuje się, że w kontekście szkoły przyjaznej prawom człowieka dzieci mają zaakceptować nie tylko poglądy, lecz także wszelką inność rówieśników, w tym dewiacje seksualne czy zmianę ich płci" - pisze Kaleta za GPC, którego taka koncepcja praw człowieka najwyraźniej zaskakuje.
Wnioski z raportu Kalety są takie: organizacje, które finansuje Warszawa niby walczą z narkomanią i HIV, ale tak naprawdę je promują! Kaleta nie rozumie też dlaczego kampanie są kierowane do osób LGBT, a związane z organizacje nie wstydzą się uczestnictwa w marszach równości czy tematu seksu albo zabawek seksualnych.
Jak wyglądałoby przeciwdziałanie narkomanii i HIV zgodne z wrażliwością Kalety? Zapewne tak: karać i zamykać w więzieniu, nie spoufalać się i potępiać w czambuł. Jest to zupełnie nieskuteczne i wie o tym niemal cała Europa.
Filozofia redukcji szkód opiera się na dość oczywistych wnioskach.
Świetnym przykładem takiej filozofii działania jest Portugalia.
Portugalia swój gigantyczny problem narkotykowy (w latach 90 od heroiny uzależniony był około 1 proc. społeczeństwa) rozwiązała, wprowadzając politykę opartą na filozofii redukcji szkód. Postawiono na działania profilaktyczne ukierunkowane na konkretne grupy, wprowadzono leczenie substytucyjne dla uzależnionych i dekryminalizowano posiadanie niewielkiej ilości narkotyków na własny użytek. Osoba przyłapana na posiadaniu narkotyków trafia do Komisji Odwodzenia, która miała zrozumieć, skąd bierze się problem i zachęcić do terapii.
Efekt? Liczba śmierci z przedawkowania drastycznie spadła i jest jedną z najniższych w Europie (3 osoby na milion), problem z uzależnieniem radykalnie zmalał. Polska poszła w przeciwnym kierunku.
„Podejście oparte na kryminalizacji niczego nie zmienia, a nawet pogłębia problem. Liczba użytkowników narkotyków wciąż w Polsce rośnie” - mówi ekspertka.
Strategia Warszawy w walce z HIV jest na skalę europejską wzorcowa. Wykrywalność HIV jest w województwie mazowieckim bardzo wysoka, więc jest też mało osób, które żyją z HIV w niewiedzy i zakażają kolejne osoby. To pokazuje, że miasto skutecznie współpracuje z organizacjami pozarządowymi, które docierają z profilaktyką, tam gdzie powinny. Z pieniędzy miasta utrzymywane są też dodatkowe punkty, w których można wykonać anonimowy i darmowy test na HIV.
Gdyby Kaleta był lepiej poinformowany, wiedziałby też, dlaczego projekty koncentrowały się na środowisku LGBT - nie po to, żeby promować jakąś rzekomą „ideologię”, ale po to, żeby dotrzeć do grupy najbardziej narażonej na zakażenie HIV - mężczyzn uprawiających seks z mężczyznami (MSM).
O ogromnym sukcesie tych programów mogą świadczyć dane, które publikowaliśmy niedawno w OKO.press. MSM to grupa najczęściej (1/3) zgłaszających się do Punktów Konsultacyjno Diagnostycznych (gdzie można anonimowo i bezpłatnie zrobić badania na HIV). Diagnozuje się wśród nich najwięcej przypadków HIV, ale też najczęściej się badają i najszybciej decyduje na leczenie.
Być może dlatego, że już wiedzą, że z HIV można dziś normalnie żyć i nie zakażać. Polska ma duży problem z osobami, które mimo diagnozy HIV, nie decydują się na leczenie albo robią to za późno.
Dr Justyna Kowalska z Wojewódzkiego Szpitala Zakaźnego w Warszawie przez dwa lata badała, co dzieje się z pacjentami, którzy testują się w Punkcie Konsultacyjno-Diagnostycznym w województwie mazowieckim i mają wynik dodatni. Okazało się, że spośród osób ze zdiagnozowanym HIV:
Łącznie 42 proc. pacjentów ze zdiagnozowanym HIV w ciągu dwóch lat nie zgłosiło się na leczenie.
W skali państwa sytuacja wciąż jest tragiczna.
Mamy bardzo wysoki wskaźnik osób diagnozowanych w stadium AIDS. Zapadalność na AIDS jest wyraźnie związana z ilością wykonywanych testów w danym regionie.
„Widzimy wyraźnie, że tam, gdzie testuje się dużo, diagnoza jest szybsza i mało pacjentów zgłasza się z AIDS. To przede wszystkim: Warszawa, Wrocław, Kraków” – mówi prof. Magdalena Rosińska z Polskiego Zakładu Higieny.
Za pomocą wypracowanych przez Unię Europejską narzędzi oszacowano liczbę nierozpoznanych zakażeń. Podczas gdy w województwie mazowieckim jest niska i ciągle spada, na wschodzie kraju aż 1/3 zakażeń może wciąż nie być rozpoznanych. „Jeśli wykluczymy największe miasta: Warszawa, Kraków, Poznań, Szczecin, Wrocław, zapadalność staje się wyższa”.
Mieszkańcy mniejszych miejscowości są więc najbardziej narażeni na wysoki wskaźnik zakażeń i późne wykrywanie HIV. Dlaczego? Rosińska podejrzewa, że winny jest gorszy dostęp do badań, wiedzy i działań prewencyjnych. Większa jest też stygmatyzacja, która odstrasza od badań.
Rząd na profilaktykę poświęca 1 proc. z całego funduszu przekazywanego na walkę z HIV, który co roku uszczupla. Teraz rękoma Kalety i TVP szkaluje także samorząd za wzorcową skuteczność i adekwatne podejście do problemu.
Absolwentka MISH na UAM, ukończyła latynoamerykanistykę w ramach programu Master Internacional en Estudios Latinoamericanos. 3 lata mieszkała w Ameryce Łacińskiej. Polka z urodzenia, Brazylijka z powołania. W OKO.press pisze o zdrowiu, migrantach i pograniczach więziennictwa (ośrodek w Gostyninie).
Absolwentka MISH na UAM, ukończyła latynoamerykanistykę w ramach programu Master Internacional en Estudios Latinoamericanos. 3 lata mieszkała w Ameryce Łacińskiej. Polka z urodzenia, Brazylijka z powołania. W OKO.press pisze o zdrowiu, migrantach i pograniczach więziennictwa (ośrodek w Gostyninie).
Komentarze