Skoro ludzie kiedyś powszechnie uważali, że Ziemia jest płaska, to czy za jakiś czas nie okaże się, że mylimy się też co do obecnej zmiany klimatu? Logika przedstawiona przez Roberta Mazurka i Krzysztofa Stanowskiego z Kanału Zero logiczna jest tylko z pozoru.
- To nie jest tak, że cały świat z czymś się zgadza. Są tacy, którzy się nie zgadzają – mówi o wpływie człowieka na zmianę klimatu Krzysztof Stanowski w Kanale Zero. – Nie jesteśmy tu po to, żeby kwestionować kryzys klimatyczny. Możemy kwestionować rzekomą jednogłośność w tym temacie – dodaje.
- Chcę panu powiedzieć, że 500 lat temu powszechna zgoda naukowa panowała wokół tego, że Ziemia jest płaska – wtóruje mu Robert Mazurek.
To fragmenty wypowiedzi obu dziennikarzy z przeprowadzonej w tym tygodniu na Kanale Zero rozmowy z dwójką aktywistów Ostatniego Pokolenia. To grupa ludzi, którzy w ostatnich tygodniach oblali farbą warszawską Syrenkę, zakłócili wyścigi konne na Służewcu oraz przyklejali się każdego dnia do dróg na mostach w całej stolicy.
Cel? Przypomnienie, że kryzys klimatyczny nasila się, a politycy powinni działać, by go ograniczać i łagodzić jego konsekwencje.
Wspomniane wypowiedzi dziennikarzy, choć wskazują na chęć podążania za prawdą i obiektywizmem, w rzeczywistości są tego przeciwieństwem.
Na zdjęciu: Robert Mazurek (z lewej) i Krzysztof Stanowski (z prawej) rozmawiają w studiu Kanału Zero z aktywistami Ostatniego Pokolenia.
Zacznijmy od wypowiedzi red. Mazurka.
Przytaczanie tego typu argumentów jest typowym zabiegiem stosowanym przez osoby, które chcą podważyć wpływ człowieka na zmianę klimatu. Ludzie tacy próbują pokazać się jako progresywni i otwarci na nową wiedzę. Stawianie się w jednej linii z Mikołajem Kopernikiem czy następnie Galileuszem jest jednak nieporozumieniem.
Redaktor Mazurek nie zatrzymuje Słońca, by ruszyć Ziemię. Zamiast tego, niczym Kościół Katolicki potępiający Galileusza, odrzuca wiedzę i naukę w imię wiary, przekonań, opinii (niepotrzebne skreślić).
„Współcześni badacze posługują się wykorzystującą dowody eksperymentalne i wyniki pomiarów metodą naukową, której pionierem był Galileusz. Sceptycy negujący te wyniki badań, które zagrażają ich wizji świata, bliżsi są oskarżającym Galileusza inkwizytorom, opierającym się na wierzeniach” – komentuje portal Nauka o Klimacie.
Na jego łamach już dekadę temu pojawił się artykuł wyjaśniający, że
sceptycy klimatyczni jako „Galileusze naszych czasów” to mit.
Przez wieki powszechnie uważano, że centrum wszechświata jest Ziemia. Tak samo na przestrzeni wieków przeważała też opinia, że człowiek nie jest w stanie zmieniać klimatu na skalę globalną.
Jeszcze w wieku XX przeważająca większość naukowców była przekonana, że atmosfera jest stabilnym, automatycznym, samoregulującym się systemem. „Pomysł, że ludzkość mogłaby trwale zmienić globalny klimat, był tak nieprawdopodobny, że prawie niewarty uwagi naukowców” – wyjaśnia historyk nauki Spencer Weart, którego wypowiedź przytacza Nauka o Klimacie.
Pierwsze wzmianki o tym, że emisje CO2 wpływają na ocieplenie planety, pojawiły się już w XIX w. Przez kolejne dekady naukowcy próbujący przekonać do tych tez innych badaczy nie byli w stanie tego zrobić. Przekonywano, że ich wyliczenia są zbyt uproszczone, a dowody niewystarczające.
Pojawienie się komputerów i modeli komputerowych pozwoliło przenieść naukę na wyższy poziom i znacznie przyspieszyć proces zdobywania wiedzy. W efekcie tysiące badaczy stopniowo dochodziło do tych samych wniosków, które główny nurt nauki jeszcze 100 lat wcześniej odrzucał.
W sprawie naszego zrozumienia wpływa człowieka na klimat prawdziwymi Galileuszami byli więc odrzucani przez „naukowy establishment” nieżyjący od wielu lat badacze, tacy jak Svante Arrhenius i Guy Stewart Callendar.
Ci, którzy dziś zaprzeczają odpowiedzialności człowieka za obecną zmianę klimatu, ponownie próbuję zaś zatrzymać Słońce i ruszyć Ziemię.
Wypowiedź Krzysztofa Stanowskiego o tym, że jego celem nie jest kwestionowanie kryzysu klimatycznego, ale podważanie „rzekomej”, jak ją nazywa, jednogłośności w tym temacie – można odebrać jako próbę tworzenia fałszywej symetrii.
W swojej książce „Recepta na lepszy klimat” zastanawiam się: jeśli 99 proc. grzybiarzy powie nam, że wzięliśmy do ręki muchomora, czy zrobienie zupy grzybowej byłoby rozsądne? Chyba niekoniecznie.
Tymczasem w sprawie kryzysu klimatycznego 99 proc. badań naukowych prowadzonych przez specjalistów zajmujących się tym tematem stawia sprawę jasno: za aktualną zmianę klimatu odpowiada działalność człowieka. Kiedyś odsetek ten był niższy, ale kolejne badania potwierdzały te same wnioski. I tak właśnie osiągnięto konsensus naukowy.
Potwierdza go m.in. metaanaliza badań naukowych, którą przeprowadzono w 2021 r. Przyjrzano się w niej prawie 3 tys. recenzowanych artykułów o zmianie klimatu opublikowanych od 2012 r. Ponad 99 proc. z nich przypisuje zmianę klimatu wpływowi człowieka. Potwierdza to też ankieta, którą w tym samym roku przeprowadzono wśród kilku tysięcy naukowców. Im bardziej dana grupa była zaangażowana w tematykę zmiany klimatu, tym wyższy był odsetek odpowiedzi uznających odpowiedzialność człowieka za obecną zmianę. Wśród osób aktywnie publikujących badania w zakresie nauki o klimacie odsetek ten wyniósł 98,7 proc.
Z kolei w raporcie Międzyrządowego Zespołu ds. Zmiany Klimatu jasno stwierdzono, że „działalność człowieka, przede wszystkim poprzez emisję gazów cieplarnianych, bezdyskusyjnie spowodowała globalne ocieplenie”. Stwierdzenie to zawarto w dokumencie z 2023 r. I jest to najbardziej stanowcze podsumowanie wpływu człowieka na klimat, jakie pojawiło się w publikowanych przez zespół raportach.
We wcześniejszych pięciu raportach, które pojawiają się co kilka lat od 1990 r., wpływ człowieka na ocieplenie klimatu był uznawany za „zauważalny”, „prawdopodobny”, „bardzo prawdopodobny” i „niezwykle prawdopodobny”.
To stopniowanie nie wzięło się z przypadku.
Im więcej lat mijało, tym świat nauki zyskiwał większą pewność, że za obecną zmianę klimatu odpowiada człowiek. Dzisiaj jesteśmy tego tak pewni, jak tylko proces naukowy może na to pozwolić.
A co z garstką badaczy, która wciąż widzi to inaczej?
„Mimo istnienia powszechnie znanych i silnych dowodów, wciąż można spotkać naukowców, którzy zaprzeczają dominującemu wpływowi naszej działalności na obecną zmianę klimatu Ziemi. Nie prezentują oni spójnego stanowiska. Nie udało im się stworzyć kompletnej, pasującej do obserwacji oraz podstaw wiedzy naukowej, alternatywnej teorii naukowej, opisującej przyczyny ocieplenia. Nie mają nawet jako tako wiarygodnych hipotez” – tłumaczy Nauka o Klimacie.
Portal naukowców wskazuje przy tym, że Galileusz wyciągał wnioski na podstawie obserwacji, a jego metoda badawcza oparta na dowodach i logice przemieniła się w praktykowaną do dziś metodę naukową. „Naukowcy podążają za dowodami tam, gdzie ich prowadzą. Dla denialistów klimatycznych nowe dowody nie mają zaś znaczenia. Liczy się to, by kurczowo trzymać się swoich przekonań ideologicznych” – podsumowuje.
Redaktor serwisu Naukaoklimacie.pl, dziennikarz, prowadzi w mediach społecznościowych profile „Dziennikarz dla klimatu”, autor tekstów m.in. dla „Wyborczej” i portalu „Ziemia na rozdrożu”
Redaktor serwisu Naukaoklimacie.pl, dziennikarz, prowadzi w mediach społecznościowych profile „Dziennikarz dla klimatu”, autor tekstów m.in. dla „Wyborczej” i portalu „Ziemia na rozdrożu”
Komentarze