0:000:00

0:00

“Zostanie skrócona bezprawnie kadencja Pierwszego Prezesa Sądu Najwyższego, chociaż w konstytucji jest napisane, że trwa sześć lat” - powiedziała o prezydenckim projekcie ustawy o SN Dominika Wielowieyska w rozmowie z marszałkiem Karczewskim w Radiu TOK FM.

Stanisław Karczewski najpierw próbował uniknąć odpowiedzi, twierdząc, że w sprawie konstytucyjności projektu ustawy o SN może wypowiadać się tylko Trybunał Konstytucyjny: “Jeśli coś wydaje się, że jest niekonstytucyjne w zapisie prawnym, to musi być zakwestionowane przez Trybunał Konstytucyjny”.

Marszałek częściowo ma rację: uchwalone przez parlament i podpisane przez prezydenta przepisy obowiązuje domniemanie konstytucyjności, które podważyć może jedynie Trybunał.

W tym przypadku mamy jednak do czynienia nie z uchwaloną ustawą, ale jedynie z projektem. Projekty ustaw mogą i powinni oceniać pod kątem konstytucyjności przede wszystkim posłowie i senatorzy, w tym Marszałek Senatu Stanisław Karczewski.

Jeśli senator uznałby, że przepisy projektu ustawy nie są zgodne z konstytucją, nie powinien czekać aż stwierdzi to TK, tylko po prostu zagłosować przeciwko nim.

Przeczytaj także:

W dalszej części rozmowy marszałek Karczewski przyznał jednak, że w kwestii skracania zapisanych w konstytucji kadencji już wyrobił sobie zdanie.

Za radą marszałka zajrzyjmy do konstytucji. Artykuł 183 ust. 3 mówi:

“Pierwszego Prezesa Sądu Najwyższego powołuje Prezydent Rzeczypospolitej na sześcioletnią kadencję spośród kandydatów przedstawionych przez Zgromadzenie Ogólne Sędziów Sądu Najwyższego”.

Przerwanie kadencji byłoby więc rażącym naruszeniem art. 183 ust. 3 konstytucji. A projekt prezydencki właśnie taką możliwość wprowadza. W tym projekcie ustawy jest zapis, że sędzia SN musi ustąpić ze stanowiska po osiągnięciu 65. roku życia. Dotychczas sędziowie SN mogli zasiadać w tym sądzie do 70. roku życia. Obecna I prezes prof. Małgorzata Gersdorf, której kadencja mija w 2020 roku, 65 pięć lat ukończyła kilka dni temu. Więc po wejściu w życie ustawy prezydenckiej jej kadencja zostanie przerwana niekonstytucyjnie.

Równie klarownie zapisano długość trwania kadencji Krajowej Rady Sądownictwa w artykule 187 ust. 3 konstytucji:

“Kadencja wybranych członków Krajowej Rady Sądownictwa trwa cztery lata”.

Kadencje obecnych 15 sędziowskich członków KRS kończą się w różnym czasie. Pierwsze z nich zakończą się w lutym i marcu 2018 roku, ale np. kadencja przewodniczącego KRS Dariusza Zawistowskiego powinna trwać do listopada 2019 roku.

PiS - w tym m.in. minister Zbigniew Ziobro - uzasadnia przerwanie kadencji KRS w nowej ustawie, powołując się na wyrok Trybunału Konstytucyjnego z 2007 roku. Rzeczywiście, w 2007 roku, czyli za poprzednich rządów PiS, Ziobro chciał skrócić ustawą kadencje części członków KRS i TK wypowiedział się w tej sprawie, ale uznał, że jest to rozwiązanie niekonstytucyjne.

W uzasadnieniu wyroku wspomniał o sytuacjach, w których skrócenie kadencji (członka Rady lub innego organu) może być uzasadnione, np. w celu przeciwdziałania korupcji lub w przypadku prawomocnego skazania członka danego organu. „W obydwu tych przypadkach istniał jednak ważny interes publiczny i chodziło o wyeliminowanie stanów faktycznych o charakterze patologicznym” – napisał TK w uzasadnieniu.

Żadnemu z obecnych członków KRS ani Sądu Najwyższego nie udowodniono przestępstwa. PiS i prezydent nie mogą więc uzasadniać przerwania kadencji KRS i prof. Gersdorf przepisami konstytucji lub orzecznictwem TK, bo znajdą w nich jedynie argumenty przeciwko personalnej czystce.

Żeby to wiedzieć, wystarczy przeczytać konstytucję, panie marszałku Karczewski.

;

Udostępnij:

Daniel Flis

Dziennikarz OKO.press. Absolwent filozofii UW i Polskiej Szkoły Reportażu. Wcześniej pisał dla "Gazety Wyborczej". Był nominowany do nagród dziennikarskich.

Komentarze