Ruchom obywatelskim marzą się prawybory - uspołecznienie i demokratyzacja partii politycznych, a przy okazji mobilizacja prodemokratycznego elektoratu. Paweł Kasprzak z Obywateli RP uważa, że tylko tak można stworzyć tamę dla PiS. Katarzyna Lubnauer jest otwarta na ruchy miejskie czy kobiece, "ale w polityce liczą się partie"
OKO.press (28 listopada) opublikowało trzynastopunktowy plan dla opozycji - jak pokonać PiS. Kolejną odpowiedź na to pytanie dają aktywiści ruchów społecznych.
Proponują wspólną listę do wyborów samorządowych w 2018 roku. Ale nie ustalaną odgórnie, lecz wybieraną przez obywateli i obywatelki.
Pomysł prawyborów opracowują Paweł Kasprzak i Rafał Szymczak z grupy Obywatele RP oraz Marcin Skubiszewski z Obserwatorium "Wyborczego".
Ich celem jest zbudowanie sojuszu prodemokratycznych parlamentarnych i pozaparlamentarnych partii opozycyjnych z bezpartyjnymi samorządowcami, ruchami społecznym (takimi jak: Obywatele RP, Ogólnopolski Strajk Kobiet, KOD), ruchami miejskimi, przedstawicielami NGO'sów, a nawet prawicowym środowiskiem Nowej Konfederacji.
W jaki sposób?
Paweł Kasprzak z Obywateli RP mówi OKO.press: "Ułożenie list i wyłonienie kandydatów jest najprostsze. Wystarczy doprowadzić do spotkania konkretnych komitetów i w porozumieniu postawić na konkretne środowiska i nazwiska. Może jednak dojść do sytuacji, że prawybory odbędą się jeszcze przed wyłonieniem okręgów wyborczych. Wtedy będziemy musieli założyć o jaką liczbę mandatów walczymy i dokładnie umówić się na rozkład kandydatów. Drugim wyzwaniem jest zadbanie o konstytucyjność prawyborów. Ta procedura musi być nieskazitelnie czysta. Konkurujące ze sobą komitety muszą mieć pewność, że nawzajem patrzą sobie na ręce".
Wojciech Fusek, warszawski działacz Obywateli: "Są różne środowiska, ruchy, czy nawet partie gotowe, by to zorganizować w wielu miejscach w Polsce".
Kto miałby głosować? I jak zabezpieczyć się przed manipulacją, np. ze strony PiS?
Fusek: "Głosowaliby mieszkańcy danej gminy, dzielnicy, a nawet województwa, gdyby to były prawybory do sejmiku. Pewnym zabezpieczeniem byłoby złożenie podpisu prawyborcy pod deklaracją demokratyczną, np. stwierdzeniem, że partie, które łamią Konstytucję powinny zostać zdelegalizowane". A przy odpowiedniej frekwencji niedemokratyczne siły byłyby bezradne".
Kasprzak: "Najtrudniejsze jest jednak przyciągnięcie do pomysłu partii. Najwięksi gracze - Platforma i Nowoczesna, ale też partia Razem - nie mogą uchylić się od pytania o obywatelską legitymację ich kandydatów, ale odpowiadają, że pomysł choć ważny, jest nierealny, skomplikowany czy wymyślony zbyt późno. Z naszej perspektywy to absurd, bo to właśnie partie mają zaplecze - organizacyjne i finansowe - żeby uruchomić potencjał obywatelski.
Bliższy realizacji jest więc drugi scenariusz - oddolny. Byłoby to porozumienie komitetów, które zdają sobie sprawę, że ordynacja preferuje najsilniejszych. Nawet jeśli za dialogiem nie stoją ideały obywatelskości, przekonywać może troska o wynik wyborów. Chcemy pokazać, że kandydaci ze wspólnych list uzyskują lepsze wyniki i mogą być tamą dla PiS. Chcemy zacząć od jednego województwa, w którym przeprowadzimy dużą kampanię. Liczymy na efekt kuli śniegowej".
Wojciech Fusek, z Obywateli RP: "Partie wciąż nie biorą pod uwagę, jak duża jest niechęć do nich. Wielu aktywistów zapowiada, że nie zagłosuje na opozycję, bo mają dosyć stosowania wybierania na zasadzie mniejszego zła. Idzie też o rzecz zasadniczą - żeby zdemokratyzować nasze partie. Żeby nauczyły się partnerstwa z partnerami społecznymi, zamiast nas marginalizować. Taki pomysł, że siądą sobie Schetyna i Lubnauer i ustalą, kto ma startować w wyborach, bez żadnej dyskusji programowej, bez obywatelskiej debaty, jest naprawdę kiepski.
Katarzyna Lubnauer, przewodnicząca Nowoczesnej uważa, że pomysł prawyborów jest co najmniej przedwczesny. "Nie ma jeszcze ordynacji. Nie mamy wyłonionych kandydatów, zresztą z tym też nie należy się zbyt spieszyć, żeby kandydaci się nadmiernie nie zmęczyli i nie "znudzili się" wyborcom. Lepiej też nie ułatwiać pracy PiS, który sam nikogo jeszcze nie zgłasza, ale na pewno gotów jest dezawuować naszych kandydatów.
W Nowoczesnej przygotujemy swoje propozycje do końca pierwszego kwartału. Cały czas powtarzam, że nie jestem zwolenniczką tzw. zjednoczonej opozycji, czyli ścisłego porozumienia, w którym to Platforma dyktowałaby warunki.
Zamiast tego proponuję szerszą koalicję z zachowaniem tożsamości partnerów, złożoną z co najmniej czterech partii: PO, .N, PSL i SLD i otwartej na ruchy miejskie, środowiska samorządowe, ruchy kobiece.
To jedyna skuteczna recepta na PiS, bo "zjednoczona" pod przywództwem PO opozycja zniechęciłaby do głosowania wielu wyborców np. Nowoczesnej, SLD czy PSL. A naszym zadaniem jest zmobilizować jak najszerszy krąg wyborców.
Już stworzenie takiej koalicji, o jakiej mówię, jest trudną układanką, nie można tego jeszcze komplikować prawyborami.
Wiem, że są takie głosy, że partie zawiodły, więc postawmy na ruchy społeczne. Ale w polityce liczą się partie, tylko partie mogą wygrywać wybory i brać odpowiedzialność za politykę, a potem są rozliczane. To nie znaczy, że dla organizacji nie ma miejsca. Jako liderka partii chciałabym np. umieścić na listach aktywistki Strajku Kobiet czy innych ruchów kobiecych, ale to w drugim kroku. W Łodzi Nowoczesna ściśle współpracuje z ruchami miejskimi" - mówi Lubnauer OKO.press.
Paweł Kasprzak: "Prawybory traktujemy też jako mechanizm kontroli - ograniczający zapędy PiS do sfałszowania wyborów. Na jak największych obszarach - w gminach, powiatach, województwach - chcemy postarać się o frekwencję przekraczającą 50 proc. Tak żeby móc porównać poparcie z prawyborów z finalnymi wynikami". Poza tym:
Jedną z największych zalet prawyborów jest położenie akcentu na transparentny sposób układania list. Dziś wszystko toczy się za zamknięty drzwiami i jest wynikiem politycznych rozgrywek między największymi graczami. Uspołecznienie list dałoby:
W rezultacie prawybory mogłyby uruchomić nieaktywnych, niezdecydowanych wyborców.
Sondaż IPSOS dla OKO.press z sierpnia 2017 roku pokazał kryzys reprezentacji politycznej w Polsce. Poza elektoratem PiS niezwykle silna jest potrzeba "nowej partii". Najczęściej wyrażali ją wyborcy Nowoczesnej - aż 80 proc. odpowiedziało twierdząco.
Potrzeba nowej partii jest szczególnie silna wśród osób w wieku 25-39 lat (63-65 proc.), najsłabsza u 60 plus (36 proc.). Nowej partii szczególnie pragnęłyby także osoby z wykształceniem wyższym (66 proc.).
Tę potrzebę mogłyby wypełnić uspołecznione listy wyborcze. Patrząc w przód - jest to też szansa na oddolne wyłonienie nowych liderów lub zbudowanie nowej siły politycznej przed wyborami parlamentarnymi (2019).
Lider Platformy Obywatelskiej Grzegorz Schetyna 8 grudnia 2017 roku na antenie TOK.fm mówił, że nie wierzy w powodzenie prawyborów - "to pomysł teoretycznie dobry, ale w praktyce nie do zrealizowania".
Myśmy to robili kiedyś (...)uczestnicy ruchu Platformy Obywatelskiej mogli głosować, ustawiać listę kolejności na listach wyborczych. Teraz nie zrobimy tego przez jedne wybory. To jest proces, do którego Polacy muszą dojrzewać
Dodał, że "to co dziś jest potrzebne, tak jak dziś patrzę na konieczną współpracę między opozycją parlamentarną i pozaparlamentarną, to jest budowanie całego systemu ochrony i gwarancji uczciwych wyborów".
Nie ma ważniejszej rzeczy niż zbudować przekonanie, a wcześniej mobilizację dziesiątek, setek, tysięcy ludzi, którzy pomogą nam wszystkim zagwarantować uczciwość wyborów
Schetyna zamiast koalicji proponuje sojusz największych graczy - Nowoczesnej i Platformy Obywatelskiej. Podczas rady programowej partii zaproponował, by powołać wspólne prezydium klubów PO i N. Kolejnym krokiem, według wiceprzewodniczącego PO Tomasza Siemoniaka, miałoby być powtórzenie koalicji samorządowej Platformy i Nowoczesnej z Warszawy - w innych ośrodkach miejskich.
Nierealność, o której mówi Schetyna, odnosi się do samej organizacji prawyborów. Krótki czas na wyłonienie list i organizację prawyborów oznacza duże ryzyko, że projekt się skompromituje. Wiedzą o tym sami pomysłodawcy. I dlatego myślą o planie minimum - prawyborach w Warszawie.
W broszurze "Zalety prawyborów" (rozdawanej podczas grudniowych manifestacji w obronie sądów) Jan Skorupiński pisze: "w prawyborach w Warszawie satysfakcjonującym wynikiem mogłoby być już 5 proc. uprawnionych do głosowania (ok. 65 tys. wyborców). Biorąc pod uwagę wielkość pierwszych akcji KOD to wynik nie jest nieosiągalny".
W osiągnięciu takiej frekwencji miałoby pomóc dodatkowo rozłożenie głosowania na dwa dni lub głosowanie internetowe.
W wyborach samorządowych w Warszawie w 2014 roku frekwencja wyniosła 47,2 proc. Druga tura wyborów prezydenckich (Hanna Gronkiewicz-Waltz, Jacek Sasin) przyciągnęła 44,3 proc. wyborców.
Z sondażu prezydenckiego (do wyborów samorządowych) przeprowadzonego w listopadzie 2017 przez "Gazetę Wyborczą" wynika, że w stolicy póki co liczą się duzi gracze, choć jedynym pewnym kandydatem wystawionym przez swoją partię (w koalicji z klubem N.) jest Rafał Trzaskowski [red. sondaż przeprowadzono tuż przed ogłoszeniem wspólnego kandydata PO i N. w Warszawie].
Prawybory są znane w krajach takich jak Francja, Włochy czy Stany Zjednoczone. Inspiracją dla Polski ma być szczególnie włoskie doświadczenie. Prawybory zaproponowała tam w 1995 roku partia Lega Nord, ale do powszechnej praktyki weszły przed wyborami samorządowymi w 2005 roku. Centro-lewicowa koalicja L'Unione wyłoniła w ten sposób kandydatów na prezydentów Apulii i Calabrii (obaj objęli urzędy). W tym samym roku L'unione w całym kraju zorganizowała prawybory, by wyłonić kandydata na premiera. Frekwencja wyniosła 10 proc. (głosowało ok. 4,3 mln Włochów uprawnionych do głosowania).
Najwięcej głosów zebrał Romano Prodi (73,5 proc). I to on - jako kandydat obywatelski L'unione - wygrał wybory parlamentarne z Sylvio Berlusconim i (na krótko) został premierem.
Założyciel i redaktor naczelny OKO.press (2016-2024), od czerwca 2024 redaktor i prezes zarządu Fundacji Ośrodek Kontroli Obywatelskiej OKO. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".
Założyciel i redaktor naczelny OKO.press (2016-2024), od czerwca 2024 redaktor i prezes zarządu Fundacji Ośrodek Kontroli Obywatelskiej OKO. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".
Dziennikarz i reporter. Uhonorowany nagrodami: Amnesty International „Pióro Nadziei” (2018), Kampanii Przeciw Homofobii “Korony Równości” (2019). W OKO.press pisze o prawach człowieka, społeczeństwie obywatelskim i usługach publicznych.
Dziennikarz i reporter. Uhonorowany nagrodami: Amnesty International „Pióro Nadziei” (2018), Kampanii Przeciw Homofobii “Korony Równości” (2019). W OKO.press pisze o prawach człowieka, społeczeństwie obywatelskim i usługach publicznych.
Komentarze