Polskie wizytówki. Do 1989 - "Polska - blok sowiecki". Lata 1990. - „Polska - kandydat do UE i NATO". 2004-2015 - "Polska - sukces transformacji, najbardziej znaczący kraj nowej Unii”. Morawieckiemu się marzy: "Polska - lider Międzymorza, wzór demokracji, kraj prawdziwych wartości", ale prawdziwa wizytówka, którą ma - brzmi: "Polska - adresat art. 7"
W pierwszym miesiącu urzędowania premier Morawiecki odebrał brutalną lekcję polityki zagranicznej - pisze dla OKO.press Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz, specjalistka polityki wschodnioeuropejskiej, wiceminister spraw zagranicznych (2012-2014) i ambasador RP w Moskwie (2014-2016).
Z nominacją nowego premiera pojawiły się głosy, że młody, mówiący po angielsku polityk będzie w stanie ocieplić międzynarodowy wizerunek Warszawy, zwłaszcza zaś poprawić nasze nadwyrężone stosunki z Brukselą i niektórymi unijnymi partnerami. Sam premier wydawał się potwierdzać ten optymizm deklarując w swoim exposé m.in. „My chcemy żeby Polska była wielka. Polska jest częścią Zachodu. A jeśli tak, to musi mieć globalne aspiracje i nie bać się konkurencji. Nie bać się współpracy”.
Dwie pierwsze podróże zagraniczne Mateusza Morawieckiego szybko przekreśliły te oczekiwania. Dowiodły one, że
relacje międzynarodowe Polski stały się dzisiaj zakładnikiem antydemokratycznej i antyunijnej polityki wewnętrznej. Bez zmiany tej polityki nasz kraj czeka coraz więcej upokorzeń, które rząd będzie kompensować eskalacją pompatycznej narracji na rynku wewnętrznym.
W tydzień po nominacji premier Morawiecki uczestniczył w szczycie UE. Na dwustronne spotkanie z Emanuelem Macronem, francuski prezydent spóźnił się pół godziny, co w języku dyplomatycznym nie jest bynajmniej objawem szacunku. W czasie rozmowy poruszona została kwestia reform sądownictwa i naruszeń praworządności w Polsce.
Nie doszło natomiast do spotkania z szefem KE, gdyż polski premier z niewyjaśnionych przyczyn opuścił szczyt 1,5 godziny przed końcem. W efekcie był jedynym przywódcą kraju członkowskiego, który nie uczestniczył w części obrad dotyczących Brexitu.
Pojawienie się nowego polskiego premiera na „salonach europejskich” nie zmieniło także, wbrew oczekiwaniom niektórych polityków i ekspertów, decyzji Komisji o uruchomieniu wobec Polski art. 7 traktatu o Unii Europejskiej.
W drugim tygodniu sprawowania urzędu Mateusz Morawiecki przewodził więc rządowi jedynego w historii UE państwa członkowskiego, wobec którego wszczęto procedurę, której celem jest piętnowanie za poważne naruszenia praworządności.
Pierwszą oficjalną wizytę dwustronną nowy szef Rady Ministrów złożył w Budapeszcie. Oświadczenia Morawieckiego i Orbána wygłoszone w czasie konferencji prasowej potwierdziły, że
poza „migrantofobią” oraz antyliberalną ideologią Polskę i Węgry łączy niewiele.
Trudno zresztą oczekiwać poważnych wspólnych interesów z państwem, z którym nie graniczymy, a którego gospodarka pod względem potencjału plasuje się na 18. miejscu w UE z 0,8 proc. udziałem w unijnym PKB - dla porównania gospodarka Polska zajmuje 10 miejsce z udziałem 2,9 proc. Sam fakt wybrania takiego właśnie kraju, jako celu pierwszej wizyty zagranicznej, ilustruje poziom osamotnienia Polski w Unii i szerzej w Europie.
Dzisiaj w relacjach międzynarodowych, jeśli nie jest się wielkim mocarstwem, trzeba mieć, tak jak każdy zwykły śmiertelnik, wizytówkę - z krótkim wytłumaczeniem kim się jest, jaką „firmę” się reprezentuje i jakie zajmuje w niej stanowisko.
Za czasów ZSRR nasza wizytówka wyglądała następująco: „Polska - blok sowiecki".
Potem zmieniła się na: „Polska - kandydat do UE i NATO".
Wreszcie, w ostatniej dekadzie mogliśmy powiedzieć o sobie „Polska - sukces transformacji, najbardziej znaczący kraj »nowej Unii«”.
Ta wizytówka zaczęła nam otwierać drzwi w relacjach z Rosją - Moskwa uznała, że trudno będzie się porozumieć z Unią, bez dialogu z jej kluczowym ”młodym"członkiem". Wzbudzała szacunek na Ukrainie - Polskę uznano tam za model do naśladowania i most do UE, wreszcie budowała naszą pozycję w Brukseli - sukces Polski był bowiem sukcesem modelu transformacyjnego Unii, oraz w Europie Środkowej.
W tej ostatniej nie założono nam wprawdzie „korony lidera”, ale jeśli region chciał w UE wspólnie zabrać głos, to bez Warszawy takie wystąpienie było nie do pomyślenia.
Polski rząd i jego nowy premier właśnie doświadcza tego czym są relacje z innymi krajami - z wizytówką, która jest bardziej świadectwem degradacji, niż rozwijającej się kariery.
Przy nazwisku ciągle widnieje znacząca firma - Unia Europejska, ale nie ma już żadnego prestiżowego stanowiska. Co więcej, znajduje się tam adnotacja: „Polska - adresat art. 7”.
Premier Morawiecki miał nadzieję, że uda mu się wydrukować własne wizytówki: ”Polska - kraj prawdziwych wartości", albo "Polska - wzór demokracji, lider Trójmorza”. Rzeczywistość szybko zweryfikowała te wyobrażenia, pokazując, że takie wizytówki można rozdawać wśród własnych zwolenników w kraju. Jednak na świecie budzą one tylko zniesmaczenie i natychmiast lądują w politycznym śmietniku.
*Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz
Dyrektorka instytutu Strategie2050. Pełniła funkcję podsekretarza stanu w Ministerstwie Spraw Zagranicznych (2012-2014) oraz ambasadora RP w Federacji Rosyjskiej (2014-2016). Po zakończeniu służby dyplomatycznej kierowała programem Otwarta Europa Fundacji im. Stefana Batorego, a następnie think tankiem Fundacji - forumIdei.
Dyrektorka instytutu Strategie2050. Pełniła funkcję podsekretarza stanu w Ministerstwie Spraw Zagranicznych (2012-2014) oraz ambasadora RP w Federacji Rosyjskiej (2014-2016). Po zakończeniu służby dyplomatycznej kierowała programem Otwarta Europa Fundacji im. Stefana Batorego, a następnie think tankiem Fundacji - forumIdei.
Komentarze