0:00
0:00

0:00

Sobotni Kongres (20 maja 2017) skonsolidował całe środowisko prawnicze w obronie państwa prawa, Konstytucji i niezależnych sądów. W nowoczesnym centrum kongresowym w Katowicach było ok. 1,5 tysiąca prawników różnych zawodów – sędziowie, radcowie prawni, adwokaci, komornicy, prokuratorzy czy profesorowie prawa. Po raz pierwszy spotkali się razem i po raz pierwszy razem powiedzieli głośno „nie” planom podporządkowania sądów władzy PiS.

Mimo ostrych diagnoz i krytyki działań władzy wobec wymiaru sprawiedliwości, końcowa uchwała Kongresu Prawników Polskich jest utrzymana w tonie pojednawczym i proponuje władzy współpracę.

"Apelujemy o zaprzestanie i w przyszłości unikanie antagonizujących postaw w relacjach prawa i polityki w prowadzonych debatach. Chcemy działać razem, a nie przeciw sobie, w imię nadrzędnego dobra, jakim jest stabilne demokratyczne państwo prawne służące ludziom" - zapisano w uchwale.

Uchwała Kongresu Prawników Polskich

Priorytetem wymiaru sprawiedliwości XXI wieku powinna być pełna realizacja prawa do sądu w demokratycznym państwie prawa przy zapewnieniu efektywności i szybkości postępowania.

Sądownictwo XXI wieku powinno być przyjazne obywatelowi - proste i dostępne.

Misją niezawisłego sędziego XXI wieku powinno być wymierzenie sprawiedliwości poprzez rozstrzyganie i rozwiązywanie sporów, przy niezbędnej dbałości o zachowanie konstytucyjnych i wspólnotowych praw obywateli.

Postulat dobrej reformy wymiaru sprawiedliwości XXI wieku wymaga podjęcia szerokiej dyskusji w trzech podstawowych obszarach:

  • po pierwsze organizacji sądów w taki sposób, aby zapewnić w nich efektywność udzielanej ochrony prawnej,
  • po drugie uproszczenia procedur i wprowadzenia instytucji sprzyjających szybkiemu zakończeniu sporów,
  • po trzecie zagwarantowaniu niezależnego i transparentnego sądownictwa jako warunku koniecznego w niezawisłym orzekaniu przez konkretnego sędziego.

Konieczne jest zaangażowanie w proces legislacyjny kapitału społecznego, jakim jest potencjał intelektualny stutysięcznej rzeszy prawników polskich oraz skupiających ich samorządów zawodowych i stowarzyszeń.

Należy powołać Społeczną Komisję Kodyfikacyjną, reprezentującą różne zawody prawnicze. Pierwszym jej zadaniem powinno być opracowanie i przekazanie podmiotom posiadającym inicjatywę ustawodawczą konkretnych projektów ustaw lub nowelizacji w sprawach będących tematem Kongresu.

Apelujemy o zaprzestanie i w przyszłości unikanie antagonizujących postaw w relacjach prawa i polityki w prowadzonych debatach. Chcemy działać razem, a nie przeciw sobie, w imię nadrzędnego dobra, jakim jest stabilne demokratyczne państwo prawne służące ludziom.

Katowice, 20 maja 2017 r.

Ważnym skutkiem Kongresu będzie współpraca w obronie państwa prawa sędziów, adwokatów i radców prawnych. Powołana zostanie społeczna komisja kodyfikacyjna złożona z prawników i autorytetów prawa. Zastąpi komisje kodyfikacyjne, które dotąd działały przy ministerstwie sprawiedliwości i zasiadali w nich wybitni prawnicy. Obecny minister, Zbigniew Ziobro, komisji nie potrzebuje, zamroził ich działanie.

Komisja przygotuje projekty reform prawa i wymiaru sprawiedliwości. Zostaną przekazane politykom, głównie z PiS. Bo sędziowie i prawnicy chcą rozmawiać z władzą o zmianach, przedstawiają też swoje pomysły.

Na razie PiS nie chce ich słuchać i wszystko wskazuje na to, że słuchać nie będzie, czego dowodem był odczytany na Kongresie list prezydenta Andrzeja Dudy oraz konfrontacyjne i obraźliwe dla sędziów wystąpienie wiceministra sprawiedliwości Marcina Warchoła.

Największe brawa zebrała pierwsza prezes Sądu Najwyższego Małgorzata Gersdorf. Jej przemówienie nagrodzono owacją na gorąco. Jest dziś główną twarzą sprzeciwu wobec łamania Konstytucji i przejmowania kontroli nad sądami przez PiS.

Przeczytaj także:

Gorące brawa dostał wiceprezes Trybunału Konstytucyjnego Stanisław Biernat (był gościem Kongresu), który jest szykanowany przez obecną prezes TK przymusowym wykorzystaniem zaległego urlopu, co w praktyce oznacza, że Biernat do końca swojej kadencji (upływa w czerwcu) nie będzie już orzekał.

Gośćmi Kongresu byli m.in. były prezes TK Andrzej Rzepliński, prof. Ewa Łętowska, prof. Marek Safjan, czy prof. Adam Strzembosz, były prezes SN (też był gorąco witany), Rzecznik Praw Obywatelskich Adam Bodnar, prezes Trybunału Sprawiedliwości UE Koen Lenaerts i szef Krajowej Rady Sądownictwa Dariusz Zawistowski.

Prezes Naczelnej Rady Adwokackiej Jacek Trela, który otwierał Kongres (adwokaci byli jego współorganizatorami), mówił, że jego nazwisko czytane od tyłu to Alert.

"To stan gotowości do wspólnego działania na rzecz reform wymiaru sprawiedliwości adwokatów, radców prawnych i sędziów" – podkreślał.

Mówił, że sądy mają być dla obywateli, ale dziś procesy trwają za długo, za dużo jest w nich procedur. Bolączką jest też słaba praca biegłych sądowych. Zaznaczył jednak, że „nie wolno podejmować działań politycznych wokół wymiaru sprawiedliwości”. Ostrzegał też, że ataki na sądy mogą zburzyć ich autorytet co doprowadzi do „anarchizacji życia społecznego”.

Szef Stowarzyszenia Sędziów Polskich Iustitia Krystian Markiewicz – jego stowarzyszenie też współorganizowało Kongres – pytał z kolei, czy sędziowie i prawnicy mają milczeć, patrząc na to, co z prawem i sądami robi PiS (partia Kaczyńskiego uważa, że mają milczeć, bo sędziowie mają być „apolityczni”).

"Mamy obowiązek zabierać głos by obronić najważniejsze wartości konstytucyjne. My pozostawiamy politykę politykom, ale wymiar sprawiedliwości należy pozostawić sądom" – mówił szef Iustitii.

Dodał, że wartościami nie da się handlować dla słupków poparcia.

List od prezydenta - buczenie i okrzyki "Konstytucja"

Po przemówieniach na otwarcie Kongresu głos zabrał prezydencki minister Andrzej Dera, odczytał list od prezydenta Andrzeja Dudy. Prezydent przypomniał, że naród jest suwerenem – powoływanie się na wolę suwerena to ulubiona formuła obecnie rządzących, gdy próbują legitymizować swój atak na niezależność sądów.

Gdy Dera czytał słowa o suwerenie, na sali było słychać „Uuuu...”. Wypomniał, że procesy w sądach trwają latami, sprawy nawet się przedawniają. W jego ocenie sędziowie zbyt emocjonalnie reagują na krytykę i traktują ją jako atak na swoją niezawisłość. Nie dodał, że w bezprecedensowych atakach na sądy specjalizują się politycy PiS i związane z nim media, to celowa strategia urabiania sądom złej opinii w oczach „suwerena”.

Gdy czytał słowa prezydenta o tym, że sędziowie powinni być apolityczni i nie powinni "recenzować działalności innych organów władzy", na sali było słychać buczenie i okrzyki „Konstytucja, Konstytucja”. Prawnicy nad głowami trzymali małe książeczki z Konstytucją, które można było wziąć przed Kongresem.

Potem minister Dera czytał słowa o patologii, która może wziąć się z braku zaufania do sądów. Prezydent nie dodał, że to PiS usilnie szuka jej w sądach i, że to PiS niemal codziennie recenzuje trzecią, niezależną władzę. Gdy Dera skończył czytać list znów rozległy się okrzyki „Konstytucja, Konstytucja”.

Szanowni Państwo, Panie i Panowie Sędziowie!

Szanowni Państwo Adwokaci i Radcowie prawni!

Szanowni organizatorzy i uczestnicy dzisiejszego spotkania.

Z satysfakcją i aprobatą witam każdą inicjatywę, która w zamyśle jej organizatorów ma służyć usprawnianiu funkcjonowania sądownictwa w Polsce.

Ufam, że państwa dzisiejsze spotkanie będzie forum rzeczowej i konstruktywnej wymiany myśli na ten temat. Ze swej strony chcę zwrócić uwagę na zagadnienia, które w tym kontekście uważam za pierwszoplanowe.

Konstytucja określa Rzeczpospolitą, jako demokratyczne państwo prawne, którego suwerenem jest naród. Racją istnienia wszelkich władz, w tym sądów, jest służba obywatelom. Obywatel powinien mieć pewność, że w wypadku naruszenia jego praw, niezwłocznie przyjdą mu z pomocą organy i instytucje powołane do ochrony tych praw. Musi też wiedzieć, że ma rzeczywisty dostęp do pomocy prawnej. Realne prawo do obrony oraz do reprezentacji przed organami państwa. Dlatego wszystkich nas powinna niepokoić przewlekłość postępowań, liczba przedawnień spraw o przestępstwa i wykroczenia, a w konsekwencji bezkarność sprawców.

Cóż bowiem znaczą przyznane prawa jeśli droga ich egzekwowania pozostaje niepewna lub nadmiernie długotrwała.

Istotna jest również budowa zaufania obywateli do trzeciej władzy. Powszechnie wyrażanym, społecznym oczekiwaniem jest, aby środowisko sędziowskie zdecydowanie i konsekwentnie potępiało wszelkie, choćby incydentalne, nieetyczne działania swoich przedstawicieli. Pozytywnego wizerunku trzeciej władzy nie buduje też nazbyt emocjonalna reakcja sędziów na krytykę, ani też zbyt pochopne, a przez to nieprzekonujące, kwalifikowanie krytycznych komentarzy, jako ataków na zasadę niezależności sądów.

Warto natomiast przypomnieć, iż z gwarancją niezawisłości sędziowskiej ściśle wiąże się nakaz apolityczności. Konstytucja zakazuje sędziom przynależności do partii politycznej, oraz prowadzenia działalności publicznej, które nie można pogodzić z zasadami niezależności sądów i niezawisłości sędziów.

Uważam, że w ślad za doktryną prawa konstytucyjnego, zakaz ten należy rozumieć rozszerzająco: sędzia nie powinien recenzować działalności innych organów władzy publicznej oraz występować jako strona debaty religijnej (buczenie), etycznej (buczenie), światopoglądowej, czy politycznej. (okrzyki z sali: Konstytucja! Konstytucja! Konstytucja! Konstytucja!)

(Prowadzący: Szanowni państwo, bardzo proszę, panie ministrze proszę o dokończenie).

(Andrzej Dera: Dziękuję.)

Przypominam o tym, ponieważ nadwątlone zaufanie obywateli do rzetelności i bezstronności procedur sądowych oraz do standardów etycznych i zawodowych, korporacji prawniczych, a także utrudniony dostęp do pomocy prawnej dla osób niezamożnych i mniej wykształconych, jest potencjalnym źródłem patologii i zagrożeniem dla porządku publicznego.

Skłania to do poszukiwania zastępczych środków ochrony swoich praw i uzasadnionych interesów. Ufam, że reprezentowane na tym kongresie środowiska zawodowe gotowe są wesprzeć wszelkie działania zmierzające do zapobieżenia tym groźnym zjawiskom.

Szanowni Państwo!

Sądy sprawne, bezstronne i szanowane to filar nowoczesnego państwa demokratycznego i warunek jego niezakłóconego rozwoju.

Życzę, aby obrady dzisiejszego kongresu umocniły państwa przekonanie o konieczności istotnych zmian w funkcjonowaniu wymiaru sprawiedliwości w Polsce. Wyrażam też nadzieję, że nie zabraknie głosów odnoszących się do ram ustrojowych, w których osadzone jest sądownictwo, to znaczy do norm konstytucyjnych. Moje zaproszenie do debaty nad nową konstytucją skierowane jest do wszystkich Polaków. W sposób naturalny opinie znawców prawa będą przedmiotem szczególnie wnikliwych analiz. Z zainteresowaniem oczekuję na konkluzje państwa dyskusji, dotyczących również tej materii. Życzę państwu udanych obrad

z poważaniem

prezydent Rzeczpospolitej Polskiej

Andrzej Duda

Potem głos zabrała prezes SN Małgorzata Gersdorf. Wyraziła to, co czują i myślą sędziowie, do których już dotarło, że PiS nie będzie się z nimi patyczkował, że jeśli będzie chciał, to wymieni wszystkich niepokornych i niezależnych, na swoich uległych sędziów.

Gersdorf mówiła, że jesteśmy w głębokim kryzysie prawno-ustrojowym. Trybunał Konstytucyjny istnieje teoretycznie. Zniszczono niezależność prokuratury. A minister sprawiedliwości i Prokurator Generalny w jednej osobie - ma władzę absolutną. Że kpiną jest mówienie o tym, że zmiany PiS to demokratyzacja wymiaru sprawiedliwości.

„W czasach pokoju państwo nie może przypominać obozu wojskowego, a sędziowie nie mogą być posłusznymi wykonawcami wniosków o areszt i aktów oskarżenia prokuratury” – podkreślała.

"Społeczeństwu wmawia się, że piastun trzeciej władzy ma milczeć w sprawach publicznych, ma być biernym narzędziem w rękach polityków brylujących w mediach i ogrzewających się w blasku posiadanej władzy. Są jednak takie sprawy, o których sędziowie szanując godność swojego urzędu, milczeć nie powinni i nie mogą, właśnie dlatego, że władza sędziego, jak pisał Monteskiusz, jest poniekąd żadna, staje się on sumieniem państwa" - mówiła I prezes SN.

„My przysięgaliśmy przed Narodem i wielu z nas przed Bogiem, a nie przed taką czy inną partią polityczną” – dodała.

Mówiła, jak zresztą wielu innych mówców potem, że wymiar sprawiedliwości potrzebuje zmian, ale teraz nie zmierzamy w tym kierunku. Zaproponowała by napisać program odbudowy państwa prawa z odbudową TK, przekazaniem nadzoru nad sądami prezes SN lub KRS, z niezależną prokuraturą i silną pozycją niezależnego Prokuratora Generalnego.

Sądy miałyby też być bliżej obywateli, samorządu lokalnego np. kandydatów na prezesów sądów mogliby opiniować radni. Opowiedziała się za zmniejszeniem napływu spraw do sądów (dziś jest ich za dużo). Te prostsze mogłyby załatwiać specjalne sądy. Więcej spraw powinno być też załatwianych bez procesu - przez komisje pojednawcze i mediatorów.

Szanowni Państwo,

Dzisiaj mamy wielkie wydarzenie, które odbywa się w stulecie Sądu Najwyższego i wymiaru sprawiedliwości. Mamy zatem bardzo dobrą okazję, do świętowania, ale także do rozmowy o polskim wymiarze sprawiedliwości, który wyprzedzał powstanie państwa polskiego. Jestem bardzo dumna, że mogę być prezesem Sądu Najwyższego w to stulecie. Ale to jest jedna sprawa.

Druga sprawa to jest to wydarzenie, które nas tu zgromadziło. To jest wielkie wydarzenie w powojennych dziejach polskiego środowiska prawniczego, Ogólnopolski Kongres Prawników, który zjednoczył nas wszystkich z różnych profesji i dziedzin prawa. Nawiązujemy tym do godnej tradycji międzywojennych zjazdów prawników polskich, które odbyły się trzykrotnie, w Wilnie w 24 roku, w Warszawie w 29 roku, w Katowicach w 36. Przygotowywany IV zjazd przerwała wojna. Katowice zawsze były w czołówce miast organizujących „Dni prawnicze” i za tą gościnność trzeba Katowicom podziękować. (oklaski).

Przypomnijmy też, że od 91 roku takie spotkania prawników, dni prawnicze odbywały się rokrocznie przez paręnaście lat. My kontynuujemy to. Nie wiem, czy organizatorzy naszego kongresu świadomie dokonali wyboru miejsca, ale trudno byłoby podjąć lepszą decyzję.

Skoro już tutaj jesteśmy, to należy postawić otwarte pytanie: dlaczego tutaj jesteśmy, co chcemy osiągnąć?

Przyczyny zorganizowania tego kongresu są oczywiste, trwa głęboki kryzys prawno-ustrojowy naszego państwa. Trybunał Konstytucyjny istnieje prawie teoretycznie. (oklaski)

Zniszczona, niedoskonała, ale jednak jakaś, niezależność prokuratorów. Prokuratorowi generalnemu i ministrowi sprawiedliwości w jednej osobie przyznano władzę iście królewską i to absolutną. Jedna osoba ma uzyskać teraz pełne i nieograniczone prawo powoływania, odwoływania prezesów sądów powszechnych. Będzie też powoływała asesorów, to znaczy osoby pełniące funkcję sędziego, ale jeszcze niemające tego statusu sędziego.

Kiedyś ta konstrukcja została uznana za sprzeczną z konstytucją. Ale w tej chwili to drobiazg. Instytucje, o których mówię, dotyczą głównie absolwentów Krajowej Szkoły Sądownictwa i Prokuratury, szykowanych na nowych sędziów bez konkursu i bez konkurencji.

Zresztą cóż to byłaby za konkurencja, jeśli powstanie nowa Krajowa Rada Sądownictwa?

Stwierdzenie, że w ten sposób sądownictwo zostanie zdemokratyzowane, bo dotąd panowała w nim sędziokracja, to jest kpina, kpina z nas.

W moich wystąpieniach publicznych wielokrotnie podkreślałam, że władza sądownicza jest praktycznie najsłabszą z władz, jakie wymienia w art. 10 konstytucja. Nie mają sędziowie inicjatywy prawodawczej, nie uchwalają ustaw, nie drukują dzienników urzędowych. Nie wydają bezpośrednich poleceń policji, służbom, nie organizują prowokacji, ani nie sterują mediami. Nie mają swoich mediów, żadnych. A jednak są oni władzą odrębną od innych. I bardzo ważną.

Bez niezależnego i sprawnego sądownictwa nie ma pokoju społecznego, ani w ogóle zaufania do państwa. Konflikty międzyludzkie rozwiązywane są destrukcyjnie.

Nie bez racji stare rzymskie przysłowie i powiedzenie głosi: cedant arma togae, oręż ustąpi przed togą.

W czasach pokoju państwo nie może przypominać obozu wojskowego, kiedy sędzia zaczyna być traktowany, jako przedłużenie policji, jako trybik w aparacie państwowym. To jest to dramatyczny przejaw słabości, a nie mocy państwa.

Spychaniem sędziego do roli posłusznego wykonawcy wniosków aresztowych i aktów oskarżenia, sądownictwa nie naprawimy i myślę, że tego właśnie wszyscy się obawiamy i dlatego tutaj jesteśmy.

„Walka” polityków z sędziami przebiega dzisiaj pod pewnym hasłem apolityczności, tutaj już była o tym mowa. W ciągu ostatniego półtora roku to określenie jest oszałamiające, jeśli chodzi o karierę, jaką zrobiło.

Społeczeństwu wmawia się, że piastun trzeciej władzy ma milczeć w sprawach publicznych, ma być biernym narzędziem w rękach polityków brylujących w mediach i ogrzewających się w blasku posiadanej władzy.

Są jednak takie sprawy, o których sędziowie szanując godność swojego urzędu, milczeć nie powinni i nie mogą, właśnie dlatego, że władza sędziego, jak pisał Monteskiusz jest poniekąd żadna, staje się on sumieniem państwa. Powinniśmy przedstawicielom egzekutywy i legislatury przypomnieć, aby pomiarkowali się w tym swoim dążeniu do władzy absolutnej, która zgodna z trafnym stwierdzeniem lorda Actona „deprawuje absolutnie”.

Nasze słowa wiele znaczą, bowiem nawet władza autorytarna poszukuje za wszelką cenę legitymizacji swoich działań. Stąd próby uciszania nas, a kiedy to nie skutkuje, dążenie do zastąpienia nas przyuczonymi ad hoc technikami prawa.

Kiedy zarzuca się nam, niekiedy w bardzo nieparlamentarny sposób, że jakoby nie mamy „słuchu społecznego”, to warto przypomnieć sobie, co oznacza niezawisłość sędziów: od poziomu sądów rejonowych aż po Trybunał Konstytucyjny.

Bo przecież to właśnie oskarżycielskie tyrady polityków, bez dania racji odsądzające nas, polskich sędziów, od czci i wiary wyciągają nas w wir gier politycznych.

My się o to nie prosimy, jeśli jednak politycy chcą recenzować sędziów, to sędziowie piastujący funkcje takie jak moja, stają wobec konieczności recenzowania działań polityków. Nas nie obowiązuje ślepe wykonawstwo programu rządowego, ale realizacja norm i zasad zapisanych w Konstytucji. My przysięgaliśmy przed Narodem i wielu z nas przed Bogiem, a nie przed taką czy inną partią polityczną.

Mówi się, że wymiar sprawiedliwości potrzebuje zmian - i to jest prawda. Ale droga do prawdziwych reform nie prowadzi tam, dokąd teraz zmierzamy. Jedynowładztwo ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego, choćby nawet był nim człowiek najbardziej prawy i o największej z możliwych wiedzy prawniczej, nie przyspieszy biegu spraw, przyczyni się za to do powstania nowych patologii: służalczość wobec przełożonych oraz dyspozycyjności politycznej sądów na niewyobrażalną wręcz skalę.

Prezesi sądów „przywiezieni w teczce” nawet nie będą czekać na telefon z ministerstwa - będą dzwonić do niego sami. Pogłębi się również zapaść kadrowa w sądownictwie, bowiem w sądach przypominających magnacki folwark będzie trwała ciągła rotacja pracowników, a sędziowie - i to paradoksalnie ci młodzi - po „odsłużeniu" inwestycji państwa w ich kwalifikacje zawodowe nie będą chcieli dłużej męczyć się w ciągłym chaosie organizacyjnym, pod presją statystyk oraz płynących z góry poleceń służbowych, jak mają być prowadzone sprawy. Sędziów starszych i bardziej doświadczonych państwo polskie pozbędzie się samo. Przejdą na wcześniejsze stany spoczynku (60, 65 lat).

Co mamy robić?

Moim zdaniem nie chodzi o to, abyśmy w trakcie tego Kongresu narzekali albo ograniczyli się do podjęcia pięknie brzmiących uchwał. Trzeba przestać rozpamiętywać zło, które się stało; na to przyjdzie czas, kiedy indziej.

Teraz musimy natomiast szybko stworzyć platformę współpracy prawników różnych profesji dla dobra wspólnego - dla Rzeczpospolitej. Musimy szybko zacząć pisać program budowy - w ramach obowiązującej Konstytucji - lepszego państwa prawa.

To da się zrobić wyłącznie razem, współpracując, bo trochę inna jest perspektywa naukowca, inna sędziego, adwokata lub notariusza. Nawzajem się uzupełniajmy.

Jako ludzie możemy mieć różne poglądy, ale wszyscy jesteśmy obywatelami i to jest nasze wspólne państwo, które potrzebuje i będzie potrzebowało projektów ustaw. O tym trzeba debatować już dzisiaj, bo ten czas upłynie, wbrew pozorom, bardzo szybko.

Program odbudowy państwa prawa powinien moim zdaniem opierać się na kilku punktach, które - w formie luźnej propozycji - pozwolę sobie naszkicować:

1. Absolutnym priorytetem jest przywrócenie autorytetu Trybunałowi Konstytucyjnemu. Zapewne ustawodawca nie uniknie przy tym trudnych decyzji personalnych, jednak co do zasady należy opracować takie rozwiązania, które

po pierwsze uniemożliwią aktualnej większości rządowej, jaka by nie była, manipulowanie przy wyborach sędziów, po drugie, zapewnią ponadpartyjny kompromis w tych sprawach.

Kandydatów na sędziów zgłaszać powinny środowiska prawnicze, a nie partyjne, oraz powinni oni podlegać obowiązkowo tzw. monitoringowi obywatelskiemu.

Delegitymizacja władzy jest faktem, z którym musimy jako państwo, jako naród szybko sobie poradzić.

2. Sądy nie mogą być zależne od ministra sprawiedliwości. Model ustrojowy musi korespondować z modelem społecznym. W Polsce tradycje demokratyczne są zbyt słabe, aby pozwolić na bliskie powiązanie sądów z władzą wykonawczą. Państwu musi wystarczyć, że w polskich procedurach sądowych - nie tylko karnej - zagwarantowana jest silna obecność prokuratora.

Zewnętrzny nadzór administracyjny - znacznie ograniczony w stosunku do stanu obecnego - wraz z częścią administracji realizującej to zadanie trzeba przenieść poza MS do Krajowej Rady Sądownictwa lub struktury funkcjonującej pod zwierzchnictwem Pierwszego Prezesa Sądu Najwyższego. Sądownictwo musi również mieć autonomiczny budżet, którego dysponentem nie będzie członek rady ministrów.

3. Prokurator generalny musi być organem niezależnym od rządu, choć z tak silnymi kompetencjami, aby móc ponosić pełną odpowiedzialność za prawidłowe funkcjonowanie prokuratury.

Nie może on mieć prawa wydawania prokuratorom wiążących ich poleceń, a tym bardziej osobistego dokonywania jakichkolwiek czynności w toczących się postępowaniach.

Prokuratorzy powinni posiadać immunitet, ale nie mogą oni być chronieni przed odpowiedzialnością za działania podjęte w ogólnie pojętym „interesie społecznym” - na taką klauzulę o czysto sowieckim rodowodzie w Rzeczypospolitej nie ma miejsca

4. Sądownictwo należy zbliżyć bardziej do lokalnego samorządu, tak aby obywatele mieli większe poczucie, że należy one do nich i dla ich dobra działa. Być może kandydatury prezesów sądów rejonowych mogłyby opiniować sądy właściwych powiatów, a prezesów sądów okręgowych i apelacyjnych - sejmiki wojewódzkie? Składy ławnicze powinny orzekać w znacznie większej liczbie spraw niż dotąd, a kandydatów na ławników należy gruntownie i systemowo szkolić.

5. Kognicja sądów wymaga znacznego uszczuplenia. W dalszej przyszłości należy pochylić się nad dewolutywnością apelacji, szczególnie w sprawach bagatelnych (choć raczej tylko cywilnych) można wyobrazić sobie tzw. instancje poziome. Należy rozważyć, czy we wszystkich sprawach II instancja musi ponownie rozpatrywać kazus. Chodzi tu o procedurę - szczególnie cywilną - ze wszelkimi wymaganiami procesowymi, które zostały wprowadzone w celu zachowania pełnego prawa do sądu. Trzeba zweryfikować zastały stan prawny oczywiście zachowując gwarancje bezstronnego procesu.

Do rozważenia jest gruntowne przemodelowanie orzecznictwa w sprawach wykroczeniowych. W sprawach pracowniczych należy wprowadzić obligatoryjne postępowanie przedsądowe przed komisjami pojednawczymi. Należy powrócić do szerszego wykorzystania postępowań przedsądowych. Państwo w ogóle musi bardzo dużo zainwestować w pozasądowe rozstrzyganie sporów, o którym się głównie mówi, ale stosunkowo niewiele zrobiono.

6. Potrzebna jest zmiana sposobu zarządzania sądami - dyrektorzy sądów nie mogą być „oberprezesami” poddanymi hierarchicznie ministrowi sprawiedliwości. Powinna istnieć podległość służbowa dyrektora prezesowi sądu. Tym, czego sądy naprawdę potrzebują, jest lepsze zarządzanie wpływem spraw, wykorzystanie narzędzi elektronicznych do przyjmowania, ważenia i przydzielania spraw. Inwestycja w biura podawcze, publikowanie informatorów pn. „Obywatel w sądzie”, akcje edukacyjne adresowane przede wszystkim do ludzi młodych, biura komunikacji społecznej w każdym sądzie gotowe natychmiast szczegółowo wyjaśnić, jak sąd działa i orzeka, ożywienie niemal martwych Biuletynów Informacji Publicznej, którymi powinni zająć się wyznaczeni do tego fachowcy, itp.

7. Niczego nie ujmując adwokatom i radcom prawnym, których rola jest bardzo ważna, centralną postacią polskiego sądownictwa jest i będzie sędzia. O jego status państwo musi zadbać. Zgodnie z art. 178 Konstytucji sędziom zapewnia się warunki pracy i wynagrodzenie odpowiadające godności urzędu oraz zakresowi ich obowiązków. Zasada ta wyznacza pewien konieczny standard, który musi być respektowany przez ustawodawcę przy ustalaniu ustawowych zasad wynagradzania sędziów. Stanowi ona szczególną gwarancję ochrony wynagrodzeń sędziowskich na poziomie konstytucyjnym, co ogranicza dopuszczalność ingerencji ustawodawcy w system ich kształtowania.

Art. 178 ust. 2 Konstytucji RP niewątpliwie jest elementem ustroju sądownictwa - istotną materialną gwarancją niezawisłości sędziego. Należy zwrócić uwagą, że unormowanie to znajduje się w bezpośrednim sąsiedztwie postanowienia ustanawiającego zasadę niezawisłości sędziów. W wyroku z 4 października 2000 r., P 8/2000, LexisNexis nr 348499 (OTK 2000, nr 6, poz.189) Trybunał Konstytucyjny stwierdził, że: „wymiar sprawiedliwości będzie funkcjonować prawidłowo, gdy warunki pracy sędziów oraz ich wynagrodzenia będą adekwatne do godności urzędu sędziego i zakresu jego obowiązków”.

8. Trzeba ponownie rozważyć awans poziomy. Wybitni sędziowie rejonowi powinni mieć możliwość osiągania wyższych zarobków.

9. Samorząd sędziowski wymaga reformy, ale nie w stylu ministerialnym - kompetencji musi być więcej, zgromadzenia sędziów na poziomie sądów powinny być wspólne od SN aż po NSA i gromadzić sędziów w proporcji do ich liczby na poszczególnych szczeblach. Sędziów należy otoczyć wsparciem psychologicznym, bo ze stresem, którego na sali jest w nadmiarze, trudno radzić sobie samemu. Trzeba ich również szkolić z komunikacji społecznej, choć nie dorywczo i byle jak, ale systematycznie i cyklicznie.

Szanowni Państwo!

Ważną rolę do odegrania mamy nie tylko jako kolektyw prawniczy, lecz również jako jednostki. Indywidualna rola każdego z nas musi polegać na budowaniu kultury państwa prawnego.

Mianowicie powinno się wychodzić do ludzi i przekonywać ich, że jesteśmy ludźmi, jak każdy, a nie jakąś mafią, którą z nas próbuje się na siłę zrobić (a czynią to, niestety, osoby zajmujące najwyższe stanowiska w państwie, niektóre same z prawniczymi dyplomami w kieszeni).

Nie trzeba wielkich dzieł, wprost przeciwnie! Wystarczy, aby dosłownie każdy z nas uczynił jakąś zupełnie drobną rzecz, wyszedł z inicjatywą spotkania z uczniami szkoły na jakiś temat prawny, poprowadził sprawę pro bono, podpisał apel o przestrzeganie Konstytucji, zainteresował się poważnym naruszeniem prawa przez radę gminy, itp., itd. Bardzo potrzebna jest również większa aktywność prawników w mediach, służących odkłamywaniu wszechobecnej manipulacji środków masowego przekazu na temat prawa i prawników.

To, że dzisiaj polskie społeczeństwo wie na temat kryzysu wokół władzy sądowniczej żenująco mało i wszędzie podejrzewa tylko złą wolę, jest w dużej mierze naszą winą, bośmy nigdy nie dbali o to, aby o prawie mówić po ludzku i traktować je poważnie. Zbyt wielu prawników traktowało swoją pracę jak byle jaki zawód, a nie misję. I dzisiaj zbieramy tego gorzkie owoce.

Każdy kryzys jest zarazem lekcją, z której należy wyciągać wnioski na przyszłość. Te słowa kieruję zarówno do nas samych, jak i do rządzących, którym na zakończenie zadedykuję fragment poematu „Prace i dnie” Hezjoda (700 r. p.n.e.):

„Pycha jest zła dla człowieka biednego, a nawet bogacza Łatwo nie stroi, lecz gnębi, jeżeli w nieszczęście się stacza. Droga zaś inna, do prawa wiodąca, jest lepsza bezsprzecznie. Prawo nad Pychą góruje i zdolne ją zgnieść ostatecznie”.

Tym zatem, którzy rozmyślnie niszczą dzisiaj niezależność sądów i niezawisłość sędziów, życzę opamiętania, zanim nieokiełznana Hybris (Pycha) doprowadzi ich przed oblicze Dike (Sprawiedliwości).

Państwu zaś dziękuję za cierpliwość i uwagę! Mam nadzieję, że nasze dzisiejsze obrady okażą się owocne.

Katowice, 20 maja 2017 r.

Wiceminister Warchoł chce dekomunizować

Emocje na sali wywołało też wystąpienie wiceministra sprawiedliwości Marcina Warchoła. Zapewniał, że „reformy” ministra Ziobry są dla sędziów. Zgodził się, że sądy powinny być wolne od nacisków politycznych. Ale potem mówił tylko ostro, konfrontacyjnie i oskarżycielsko. Tak jakby przyjechał wypowiedzieć wojnę sędziom i dać sygnał, że minister Ziobro i PiS nie cofną się w zmianach, wszak uważają sądy za strefę niezdekomunizowaną.

Mówił o aferach w wymiarze sprawiedliwości ujawnianych przez „niezależne media”, które świadczą o niskiej etyce w środowisku sędziowskim. Gdy mówił o „niezależnych mediach” na sali rozległ się śmiech. Te „afery” ujawniają głównie media związane z PiS.

Potem mówił, że po 1989 r. środowisko sędziów samo się nie oczyściło, że sądy skazały w PRL-u tysiące patriotów i się z tego sędziowie nie rozliczyły. Po tych słowach z sali zaczęli wychodzić uczestnicy Kongresu. Warchoł oskarżał dalej. Mówił o myśleniu kastowym w sądach, o sędziach na telefon i aferach. Dlatego PiS powoła specjalną Izbę Dyscyplinarną przy SN, która będzie mogła usuwać sędziów z zawodu. Gdy kończył przemówienie na sali była garstka osób.

Szanowni Państwo,

nemo iudex in causa sua – nikt nie może być sędzią we własnej sprawie. Przypominam o tej naczelnej zasadzie rzymskiego prawa, ponieważ chciałbym, aby Kongres Prawników Polskich – na którym mam zaszczyt gościć – był raczej kongresem Polaków będących jednocześnie prawnikami. By zebrani na tej sali przedstawiciele zawodu, który sam reprezentuję, potrafili się wznieść ponad środowiskowe interesy. Byśmy mogli dyskutować o ważnych sprawach w kategoriach całego państwa i jego obywateli, a nie wyłącznie prawniczego środowiska.

Reprezentuję zawód prawniczy, ale jako wiceminister reprezentuję też resort sprawiedliwości i rząd Rzeczypospolitej. Ten rząd podjął się reformy wymiaru sprawiedliwości, która ma służyć wszystkim Polakom, ale jest także dla wszystkich prawników, a nie przeciwko nim.

Zmiany mają obowiązywać teraz i w przyszłości, bez względu na to, jaka opcja polityczna uzyska większość w wyborach i będzie sprawować władzę. Dlatego proszę, byśmy dyskutowali o nich bez politycznego kontekstu i bez zacietrzewienia. Sprawny, sprawiedliwy i prawdziwie niezależny wymiar sprawiedliwości leży w interesie wszystkich. Ma być wolny od politycznych nacisków, ale także od korporacyjnych interesów prawniczego środowiska. To gwarancja praworządności, szacunku obywateli dla prawa i sprawnego funkcjonowania całego państwa. Zgodnie z europejskimi standardami.

Do tych standardów, niestety, jeszcze zmierzamy. Zapisaliśmy sobie w art. 45 Konstytucji, że „każdy ma prawo do sprawiedliwego i jawnego rozpatrzenia sprawy bez nieuzasadnionej zwłoki przez właściwy, niezależny, bezstronny i niezawisły sąd”. Ale jak mamy mówić o respektowaniu praw obywateli, skoro postępowania sądowe ciągną się latami, a kolejne ujawniane afery świadczą o niskim poziomie etycznym i braku niezależności niektórych sędziów? Ich arogancja budzi oburzenie Polaków, a wyroki są zbyt często kwestionowane, choćby przez Europejski Trybunału Praw Człowieka.

Źródła problemu widzę w zaniechaniu. Po upadku komunizmu zbyt łatwo przyjęliśmy za dobrą dewizę słowa ówczesnego I Prezesa Sądu Najwyższego, obecnego tu na sali Pana Profesora Adama Strzembosza, że środowisko sędziowskie oczyści się samo. Powiedzmy sobie szczerze – nie oczyściło się.

Komunistyczne sądy skazały na śmierć ponad trzy tysiące polskich patriotów, drastyczne wyroki wobec działaczy demokratycznej opozycji były normą nawet u schyłku PRL-u, a mimo to z zawodu usunięto za to po przełomie 1989 roku tylko jednego sędziego. Wobec 42 sądy dyscyplinarne odmówiły wszczęcia postępowania, a 5 uniewinniono lub umorzono wobec nich postępowania. Ustawa z 1998 r. o odpowiedzialności dyscyplinarnej sędziów, którzy w latach 1944-1989 sprzeniewierzyli się niezawisłości sędziowskiej, została przez środowisko sędziowskie zbojkotowana.

Tolerancja wobec dużych win prowokowała bezkarność win małych. Nie chcę już wypominać nieszczęsnych słów o „nadzwyczajnej kaście”, ale właśnie ten sposób myślenia położył się cieniem na decyzjach sądów dyscyplinarnych. 41 procent postępowań dyscyplinarnych kończy się odmową orzeczenia kary, umorzeniem lub uniewinnieniem.

A przecież immunitet sędziowski ma chronić niezawisłość, a nie bezkarność sędziów w prozaicznych i oczywistych sytuacjach.

Są też, niestety, znacznie bardziej kompromitujące sprawy, które stawiały w wątpliwość niezawisłość trzeciej władzy. Jedna z głośniejszych to afera z prezesem Sądu Okręgowego w Gdańsku, który – nie wiedząc, że padł ofiarą dziennikarskiej prowokacji – zgodził się wyznaczać posiedzenia sądu w sprawie afery Amber Gold pod dyktando ówczesnego premiera. Kolejna, równie głośna, to wyłudzenia na wielomilionową skalę z Sądu Apelacyjnego w Krakowie, w które zamieszany był jego prezes, a więc osoba postawiona na jednym z najwyższych stanowisk w sądowniczej hierarchii.

To są powody, dla których całe środowisko sędziowskie – w większości uczciwe – cieszy się dziś tak małym społecznym zaufaniem. Do tej uczciwości się dzisiaj odwołuję. Odwołuję się do poczucia odpowiedzialności za państwo, za Polaków, ale także za renomę prawniczych zawodów.

Nie da się bronić dobrego imienia sędziów, jeśli nie zwiększymy transparentności ich oświadczeń majątkowych, jeśli nie poddamy ściślejszej kontroli prac podejmowanych dodatkowo przez sędziów i jeśli nie zreformujemy sądownictwa dyscyplinarnego.

Temu ostatniemu ma służyć utworzenie w Sądzie Najwyższym cieszącej się dużą autonomią Izby Dyscyplinarnej, która będzie rozpatrywać sprawy dyscyplinarne sędziów, prokuratorów, adwokatów, radców prawnych, notariuszy i komorników. Ma być gwarancją, że niewygodne sprawy nie będą zamiatane pod dywan. Ma chronić przed tym, by niegodne postępowanie „czarnych owiec” w prawniczym środowisku nie obciążało uczciwych przedstawicieli tego zawodu.

Ale wymiar sprawiedliwości nie odzyska też społecznego zaufania, jeśli go nie usprawnimy. To smutny paradoks, że Polska – będąc w europejskiej czołówce pod względem liczby sędziów i wydatków na sądownictwo w przeliczeniu na mieszkańca – ciągnie się jednocześnie w ogonie pod względem długości postępowań. Dlatego proponujemy ograniczenie kognicji, aby sędzia nie musiał zajmować się śmieceniem na ulicy, uproszczenie procedur i równomierny rozkład spraw między sędziów. Postulowały to zgromadzenia sędziów i wychodzimy im naprzeciw. Reforma jest też odpowiedzią na Państwa postulaty.

Również adwokaci, m.in. w osobach tu obecnych Pana prof. Piotra Kardasa, wiceprezesa Naczelnej Rady Adwokackiej oraz Dziekana prof. dr hab. Macieja Gutowskiego, kwestionowali kooptacyjny model powoływania sędziów, nieprzejrzyste procedury awansowe, a także utrudniające życie obywatelom i zbyt formalistyczne procedury sądowe.

Drodzy Państwo,

reforma wymiaru sprawiedliwości – co będę podkreślać – nie jest przeciwko Wam, tylko dla Was. I dla wszystkich Polaków. Ma dać rzeczywistą gwarancję niezawisłości każdemu szeregowemu sędziemu. Zapewnić im komfort, że wydając takie czy inne wyroki, nie są skazani na łaskę i niełaskę prezesów swoich sądów. Że nie muszą działać pod dyktando czy choćby domyślając się oczekiwań zwierzchników, by zasłużyć na awans i większe zarobki.

Demokratyzacja wyborów do Krajowej Rady Sądownictwa jest sprawą kluczową. Domagały się tego zgromadzenia sędziowskie kwestionując niedemokratyczne i kurialne procedury wyborcze. W odpowiedzi na sugestie OBWE, opozycji oraz samych sędziów wprowadzamy następującą poprawkę do ustawy o KRS:

„W terminie 30 dni od dnia obwieszczenia o zwalnianym miejscu w Radzie stowarzyszenia zrzeszające sędziów lub prokuratorów, do których zadań statutowych należy działanie na rzecz niezależności sądów i niezawisłości sędziów lub reprezentowanie środowiska sędziów lub prokuratorów, grupy co najmniej 20 sędziów lub prokuratorów, Naczelna Rada Adwokacka, Krajowa Rada Radców Prawnych lub Krajowa Rada Notarialna zgłaszają Marszałkowi Sejmu sędziów, spośród których mogą być zgłaszani kandydaci na członków Rady. Do zgłoszenia dołącza się uzasadnienie oraz oświadczenie osoby zgłaszanej o zgodzie na kandydowanie do Rady”.

OBWE w końcowym raporcie nt. projektu ustawy o Krajowej Radzie Sądownictwa zauważyła, że „jeżeli intencją ustawodawców było stworzenie dwuczęściowego systemu, w którym stowarzyszenia zrzeszające sędziów zgłaszają kandydatów Sejmowi, a propozycje te stanowić będą podstawę wyboru przez Sejm sędziów pełniących funkcję członków Krajowej Rady Sądownictwa, podobnie jak w systemie hiszpańskim, obecne brzmienie Projektu Ustawy zyskałoby, gdyby zamiar ten został wyrażony jaśniej”. Stąd też wyżej przedstawiona nasza propozycja, wychodząca naprzeciw tym postulatom.

Pragnę zwrócić uwagę, że najlepszym sposobem zapewnienia sprawiedliwego i efektywnego sądownictwa jest wprowadzenie kontroli i równowagi tej władzy z pozostałymi dwiema: ustawodawczą i wykonawczą, a także poddanie sądownictwa kontroli społeczeństwa obywatelskiego.

Sędziów sądów powszechnych w Niemczech - w Saksonii i w Bawarii powołuje wprost Minister Sprawiedliwości bez opinii jakichkolwiek rad sędziowskich. Tymczasem w naszym kraju, to wciąż Zgromadzenie Ogólne sędziów będzie opiniowało kandydata na sędziego, oceniało go będzie Kolegium sądu, wizytator, a Krajowa Rada Sądownictwa będzie jedynie ostatnim ogniwem tej oceny. I wyboru do niej 15 sędziów będą dokonywali przedstawiciele społeczeństwa dysponujący mandatem demokratycznym, czyli posłowie.

Demokratyzacja sądownictwa w Niemczech sięga tak daleko, że sędziowie Sądu Najwyższego są wybierani przez Radę ds. Wyboru Sędziów (Richterwahlausschuss) składającą się z 16 ministrów landowych i 16 przedstawicieli parlamentu (Bundestagu). Kandydatów zaś zgłaszają ministrowie sprawiedliwości landowi. Izba Sądu Najwyższego opiniuje jedynie kandydatów, ale ta opinia jest niewiążąca dla Rady ds. Wyboru Sędziów.

Sąd Najwyższy Niemiec nie uczestniczy w ogóle na żadnym etapie w procedurze powoływania jego sędziów! Odwrotnie jest zaś u nas, gdzie mamy system pełnej kooptacji wyborów do Sądu Najwyższego. W Holandii w ciągu ostatnich 30 lat było jedynie 5 postępowań dyscyplinarnych, jak przekazali mi sędziowie holenderscy. Uzasadnili to tym, że jeśli sędzia ma coś na sumieniu, to po prostu rezygnuje. Gdyby u nas były takie standardy, to niepotrzebna byłaby reforma!

Szanowni Państwo,

teraz albo nigdy. Ten Kongres, a mówię to bez cienia patosu i przesady, staje przed historycznym wyborem. Przesądzi o tym, czy w ważnym momencie polscy prawnicy potrafią ponad własnymi interesami postawić interes całego państwa i jego obywateli. A tego właśnie wymaga reforma tak ważnej dziedziny, jaką jest wymiar sprawiedliwości. O to do wszystkich Państwa apeluję.

Pytany w przerwie przez dziennikarzy o wystąpienie wiceministra Warchoła szef Iustitii Krystian Markiewicz odpowiedział: "Nie wiem ile wiceminister ma lat [sprawdziliśmy - ma 36 lat]. Ja mam 40 i już mnie męczy nawiązywanie do sędziów stalinowskich. Na sali ich nie było. Nie ma uzasadnienia poza potrzebą konfrontacji by o tym mówić. Takie wypowiedzi niczemu nie służą".

Z kolei szef NRA Jacek Trela dodał, że mimo to prawnicy nadal wyciągają władzy rękę do rozmów, a jeśli władza nie będzie rozmawiać, to prawnicy mogą zwołać kolejny Kongres.

Czy władza zechce rozmawiać i na jakie ustępstwa jest w stanie pójść okaże się w najbliższym tygodniu, gdy w Sejmie będzie uchwalana ustawa o ustroju sądów powszechnych. Ma dać ministrowi Ziobrze więcej władzy nad sądami i pozwoli mu obsadzić je swoimi prezesami.

Sejm zajmie się też ustawą o Krajowej Radzie Sądownictwa. Ten projekt zakłada niekonstytucyjne skrócenie kadencji obecnej rady. PiS chce by nowych członków powoływał tylko parlament, dziś to sędziowie sami wskazują swoich przedstawicieli.

Taka zmiana pozwoli PiS na pełną kontrolę nad decyzjami KRS. Podczas swojego wystąpienia na Kongresie wiceminister Warchoł zapowiedział niewielką zmianę w tym projekcie. Organizacje prawnicze mogłyby zgłaszać kandydatów do KRS, ale nadal członków Rady będzie wybierać zdominowany przez PiS Sejm.

Resort sprawiedliwości nie wycofał się z niekonstytucyjnego pomysłu skrócenia kadencji obecnej KRS. A na to zgody prawników na Kongresie nie było, co podkreślił prezes NRA Jacek Trela. Również prezydent Duda ma wobec tego przepisu poważne zastrzeżenia, ale w swoim liście do uczestników Kongresu nie wspomniał o tym.

;
Na zdjęciu Mariusz Jałoszewski
Mariusz Jałoszewski

Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.

Komentarze