0:00
0:00

0:00

W głosach dziennikarzy, którzy jawnie popierali obóz rządzący lub dawali mu duży kredyt zaufania, widać rozczarowanie. Publicyści spodziewali się, że PiS będzie załatwiał społeczne problemy, a w toczącej się nagonce na lekarzy dostrzegają echa antyinteligenckiej kampanii z marca 1968.

Dziennikarstwo śledcze w sprawie kiełbasy

Brak słuchu społecznego zarzuca dziennikarzom publicznych mediów Piotr Trudnowski, redaktor naczelny portalu Jagiellonski24.pl. Na przykładzie swojej redakcji pokazuje, że kwestia warunków pracy młodych lekarzy porusza polskie społeczeństwo: „Pierwszy raz poświęciliśmy im dłuższy tekst na naszym portalu – w październiku 2014 roku! – okazało się, że bije rekordy popularności, choć odbiega od zainteresowań naszych stałych czytelników”.

Krakowski Klub Jagielloński odwołuje się do tradycji chrześcijańskiej, republikańskiej i ordoliberalnej. Prowadzi m.in. Akademię Nowoczesnego Patriotyzmu. To z tego środowiska wywodzi się Krzysztof Szczerski, szef gabinetu prezydenta Andrzeja Dudy.

Trudnowski rozumie poparcie dziennikarzy dla PiS: „Wspieraliście jako dziennikarze Prawo i Sprawiedliwość, bo było najbliżej ludzi. Faktycznie potrafiliście zobaczyć w swoich okołopartyjnych redakcjach to, czego nie dostrzegał mainstream. Ale straciliście, Koledzy i Koleżanki, już całkiem słuch i wzrok”. Konkluduje:

"Gdybyście się, Koledzy i Koleżanki, zajmowali dziennikarstwem, to też pewnie byście to dawno zauważyli. Tylko zamiast opisywać realne problemy, próbować je zrozumieć, by potem pozwolić je zrozumieć Waszym Czytelnikom i Widzom, to Wy zajmujecie się mieleniem partyjnej propagandy. Mogliście zająć się stanem służby zdrowia, ale woleliście być w tym czasie na froncie dziennikarskich śledztw o sędziach kradnących kiełbasę albo posłach jedzących pasztet w Wigilię.

Z tej kiełbasy, pasztetu i kawioru Was zapamiętamy. Tak wygląda misja mediów publicznych od kuchni. Brawo".

„Dobry tekst” - skomentował artykuł Trudnowskiego na Twitterze Łukasz Warzecha, publicysta „Do Rzeczy” przedstawiający się jako „konserwatysta i wolnościowiec”. Sam napisał tekst "Studenci do nauki, pisarze do piór, lekarze do szpitala!"

Rewers pogardy wobec 500 plus

Warzecha widzi analogie z pomarcową propagandą 1968 roku: "Wrogość ludu pracującego wobec inteligencji była swego rodzaju archetypem, w części autentyczną emocją, pod którą komuniści usiłowali się podczepić i - niestety - w jakiejś mierze im się w 1968 roku udało".

„Sympatycy obecnej władzy, a zwłaszcza ich oddziały szturmowe w mediach społecznościowych, zaczęły atakować protest lekarzy w sposób tak głupi, naciągany i absurdalny", że Warzecha postanawia odnieść się do kilku powracających przekazów. I rozbija kolejne elementy antylekarskiej narracji:

  • protest jest finansowany i organizowany przez Sorosa - Warzecha: brak dowodów na powiązania protestów z jakimikolwiek ciemnymi siłami;
  • protest zorganizowała opozycja totalna - znów: dowodów brak. To politycy opozycji próbują się podpiąć pod protest rezydentów, a nie rezydenci pod polityków;
  • studiują za nasze, a potem wyjeżdżają do Niemca, niech kasę oddają - nikogo nie można potępiać za to, że szuka lepszych warunków pracy. Dlaczego kibice PiS nie wzywają informatyków czy inżynierów do zwracania kasy - oni też wyjeżdżają?;
  • Pikulska po świecie jeździła, więc jest bogata - „Ktokolwiek ma pojęcie o tym, jak dziś wygląda podróżowanie, wie, że nie jest żadnym wyznacznikiem bogactwa (…) Trzy minuty zajęło mi znalezienie oferty 28-dniowego wojażu po Afryce za 2 tysiące złotych”. „W zarzutach wobec dr Pikulskiej pobrzmiewa przaśny antyelitaryzm z korzeniami w grze Gnoma: prawdziwy, panie, Polak, to nie jeździ gdzieś tam po jakichś Azjach czy innych Afrykach, ale bierze 500 plus i wali do Władka”.

Warzecha twierdzi, że propaganda wobec elit nie wyjdzie PiS na dobre. Pisze o „uczciwych przedstawicielach elity - artystycznej, naukowej, prawniczej”, którzy włożyli dużo pracy w „budowanie tego, co dziś, według przedstawicieli władzy, okazuje się z gruntu wadliwe. Ale przecież to nie ich wina”.

Wielu prawników, lekarzy, przedsiębiorców, naukowców czy lekarzy czekało na „zerwanie z patologiami III RP”, a dziś dostają po głowie.

Paranoja za 40 tysięcy złotych

"Kiedy zarabiająca 40 tysięcy miesięcznie prezenterka TVP szczuje nad paskiem «Niewdzięczni lekarze», mam poczucie, że sięgnęliśmy granic absurdu" - napisał na portalu wPolityce Piotr Zaremba, publicysta "Sieci prawdy", ostatnio z dystansem do własnej redakcji. "Budowanie propagandy na podburzaniu przeciw jakiejkolwiek grupie źle się [Zarembie] kojarzy - z minionymi epokami".

"Telewizyjnego hejtu czy poselskich krzyków, ba, wypowiedzi pani premier, nie sposób uznać za zbiór przypadków".

Zarazem taka propaganda jest jego zdaniem nieskuteczna.

Zaremba uważa, że PiS "doszedł do władzy między innymi na fali niezadowolenia z kolejek do lekarskich gabinetów, czekania po kilka lat na operacje i krytyki stanu usług świadczonych przez niedopłacanych a przeciążonych lekarzy. I z tym akurat zrobił najmniej".

Jednocześnie publicysta krytykuje opozycję: "opozycja wywołuje wrażenie, że byłaby jeszcze bardziej opiekuńcza, choć z nieznanych powodów nie była taką, kiedy rządziła. Jest to tak niemądre, że komentatorowi obdarzonemu pamięcią nie chce się tego opisywać". Zarzuca też opozycji, że bezpodstawnie porównuje protest rezydentów do Sierpnia '80.

Panie ministrze Radziwiłł, może panu to umknęło?

"Ośmielam się zwrócić z uprzejmą prośbą, apelem o publiczne wezwanie, by nie eskalować kampanii medialnej przeciwko lekarzom" - apeluje do ministra zdrowia Konstantego Radziwiłła Paweł Kowal. Kowal był radnym i posłem PiS, wiceministrem spraw zagranicznych w rządzie Jarosława Kaczyńskiego. W 2010 roku wystąpił z PiS, działał później w Polska Jest Najważniejsza i Polska Razem. Obecnie pracuje w Polskiej Akademii Nauk.

Kowal obawia się, że akcja propagandowa przeciwko rezydentom wpłynie na "społeczny stosunek do lekarzy, szacunek i uznanie dla pracy polskiej służby zdrowia", będzie budować "coraz większe bariery społeczne i podziały".

Warszawa, 14 października 2017 Pan Konstanty Radziwiłł Minister Zdrowia

Szanowny Panie Ministrze,

proszę potraktować ten list jako wyraz szacunku, który zbudowałem sobie w stosunku do Pana na podstawie naszych osobistych rozmów. Dlatego ośmielam się zwrócić z uprzejmą prośbą, apelem o publiczne wezwanie o to, by nie eskalować kampanii medialnej przeciwko lekarzom. Jestem pewien, że Pana głos jest w tym momencie bardzo potrzebny. Chodzi o szacunek dla zawodu i powołania lekarza i budowanie wokół tego odpowiedniej atmosfery społecznej.

Historia najnowsza zna kampanie przeciw różnym grupom zawodowym czy społecznym, lekarzom, uczonym, arystokratom, kułakom, księżom itd.

Bynajmniej nie dlatego przytaczam te przykłady, by snuć historyczne analogie, które bardzo często w niczym nie pomagają i bywają mylące. Mam inny cel. Proszę sobie wyobrazić ten problem w aktualnym kontekście. W czasach mediów społecznościowych, silnych mediów informacyjnych organizowanie opinii publicznej wokół ogólnych akcji dezawuowania jakichś grup jest oczywiście czymś innym, podobnie jak ustrój, w którym żyjemy, ale też w pewnym sensie może być bardziej efektywne niż przed laty. Po prostu ze względu na nieograniczone możliwości powtarzania nieprawdziwych informacji, uogólniania często bolesnych osobistych doświadczeń, korzystania z ludzkiej niewiedzy itd. może budować fałszywy obraz działania całych grup, coraz większe bariery społeczne i podziały.

Dlatego tak bardzo potrzeba także dzisiaj sprawiedliwych ocen, a nie ogólnych uwag o pracowitości czy uczciwości, bogactwie czy skłonności do podróży egzotycznych całych grup zawodowych.

Szanowny Panie Ministrze,

jestem przekonany, że lekarze w Polsce powinni zarabiać więcej, nie jestem jednak specjalistą w dziedzinie zarządzania służbą zdrowia. Pan wie znacznie lepiej co dzisiaj i pod jakimi warunkami jest możliwe a co nie. Dlatego oprócz tego, że chciałbym podkreślić, iż spotkałem w życiu przede wszystkim mądrych i rzetelnych lekarzy, nie chcę, i nie jestem przygotowany, by Panu radzić jak rozwiązać obecny konflikt.

Niezależnie jednak od racji politycznych i ekonomicznych, do których, co rozumiem, mogą być różne podejścia, niezależnie od sporów partyjnych, potrzebny jest w moim przekonaniu Pana apel publiczny, by dzisiejsze spory i atmosfera strajku lekarzy rezydentów nie wpływały na społeczny stosunek do lekarzy, szacunek i uznanie dla pracy polskiej służby zdrowia itd., by nie napędzały pustych ogólnikowych akcji propagandowych.

Rozumiem, że jest Pan w tych dniach zajęty, być może umknęło Panu jakie treści na temat strajku lekarzy prezentowane są w mediach, szczególnie społecznościowych. Czytając te wypowiedzi i ich słuchając, pomyślałem: napiszę do Pana zwykły ludzki list z prośbą o zabranie głosu. Tylko dlatego pozwoliłem sobie skreślić te kilka słów, odwołując się także do faktu, że przez lata jako działacz publiczny był Pan znany z umiaru w języku.

Z rewerencją Paweł Kowal

;
Na zdjęciu Agata Szczęśniak
Agata Szczęśniak

Redaktorka, publicystka. Współzałożycielka i wieloletnia wicenaczelna Krytyki Politycznej. Pracowała w „Gazecie Wyborczej”. Socjolożka, studiowała też filozofię i stosunki międzynarodowe. Uczy na Uniwersytecie SWPS. W radiu TOK FM prowadzi audycję „Jest temat!” W OKO.press pisze o mediach, polityce polskiej i zagranicznej oraz prawach kobiet.

Komentarze