0:000:00

0:00

"Upolityczniona Krajowa Rada Sądownictwa przymierza się do obsadzenia ponad siedmiuset wakatów sędziowskich. Minister sprawiedliwości ręcznie steruje podległą mu w pełni prokuraturą. Przede wszystkim zaś każdy sędzia w Polsce może stanąć przed sądem dyscyplinarnym, jeśli tylko taka jest wola ministra Ziobry lub mianowanych przez niego trzech rzeczników.

Ci, którzy ośmielają się wystąpić przeciwko władzy, dziś natychmiast mają ich na karku. Zasada niezawisłości sędziowskiej pozbawiona została systemowych gwarancji. Tym samym Polska nie spełnia dziś wymogu artykułu 19 traktatu o Unii Europejskiej, jakim jest prawo do „sprawiedliwego sądu” - napisali w opublikowanym w środę Apelu Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz, dyrektorka think tanku Forum Idei Fundacji Batorego, i Piotr Buras, dyrektor warszawskiego biura think tanku Europejska Rada Spraw Zagranicznych.

Apel i dołączony do niego raport o nowym systemie postępowań dyscyplinarnych wobec sędziów autorzy przedstawili w środę w Brukseli w siedzibie Parlamentu Europejskiego podczas konferencji prasowej.

Raport powstał przy udziale organizacji pozarządowej European Stability Initiative, którą reprezentował jej dyrektor Gerald Knaus.

Towarzyszyli im RPO Adam Bodnar a także prawnicy z inicjatywy Wolne Sądy Sylwia Gregorczyk-Abram i Michał Wawrykiewicz, którzy dzień wcześniej reprezentowali sędziów SN i NSA w postępowaniu przed Trybunałem Sprawiedliwości UE w Luksemburgu w sprawie pytań prejudycjalnych SN o legalność Izby Dyscyplinarnej SN.

Apel do Komisji Europejskiej

opublikowany 20 marca w "Gazecie Wyborczej"

Komisja powinna niezwłocznie złożyć skargę do Trybunału na polski system dyscyplinarny dla sędziów: na wszechwładną w nim rolę ministra sprawiedliwości oraz na Izbę Dyscyplinarną Sądu Najwyższego pochodzącą z wyboru nielegalnej KRS.

Odkąd na Węgrzech, a potem w Polsce rozpoczął się demontaż demokracji liberalnej i rządów prawa, przekonanie o bezsilności Unii Europejskiej było wspólne jej wrogom i zwolennikom. Ci pierwsi cieszyli się, że Unia nie ma narzędzi, by bronić swych zasad. Drudzy załamywali ręce nad łatwowiernością ojców integracji, którzy nie przewidzieli, że pewnego dnia pewne unijne rządy zaczną się zwracać przeciw fundamentalnym wartościom zjednoczonej Europy.

Polska zdawała się tego najlepszym przykładem. Do marca 2018 r. zawłaszczanie sądownictwa przez Prawo i Sprawiedliwość postępowało bez przeszkód – mimo krytyki ze strony unijnych instytucji i ostrzeżeń ważnych międzynarodowych organizacji.

Satysfakcja niszczących polską demokrację, jak i frustracja jej obrońców były jednak przedwczesne. Unia odkryła w końcu, że ma bardzo silny i skuteczny instrument działania, jakim jest Trybunał Sprawiedliwości.

Złożona do niego 2 lipca 2018 r. skarga Komisji Europejskiej na polską ustawę o Sądzie Najwyższym doprowadziła do bezprecedensowego zwrotu. Trybunał w październiku 2018 r. wstrzymał realizację ustawy, która zakładała łamiące traktaty unijne usunięcie sędziów przed końcem ich kadencji. Rząd PiS zaś, nie czekając na ostateczny wyrok, wycofał się w grudniu 2018 r. z zaskarżonych przepisów. Obrona polskiego Sądu Najwyższego była przełomem dla Unii, która dowiodła, że jest w stanie skutecznie bronić swoich fundamentalnych zasad. Ale nie była przełomem z punktu widzenia stanu rządów prawa w Polsce i jego konsekwencji dla Europy. Niemal rok po tym, gdy opublikowaliśmy tekst wzywający Komisję do wystąpienia ze skargą na ustawę o SN do „naszego Trybunału w Unii”, sytuacja jest znacznie gorsza niż wtedy.

  • Upolityczniona Krajowa Rada Sądownictwa przymierza się do obsadzenia ponad siedmiuset wakatów sędziowskich.
  • Minister sprawiedliwości ręcznie steruje podległą mu w pełni prokuraturą.
  • Przede wszystkim zaś każdy sędzia w Polsce może stanąć przed sądem dyscyplinarnym, jeśli tylko taka jest wola ministra Ziobry lub mianowanych przez niego trzech rzeczników.

Ci, którzy ośmielają się wystąpić przeciwko władzy, dziś natychmiast mają ich na karku. Zasada niezawisłości sędziowskiej pozbawiona została systemowych gwarancji.

Tym samym Polska nie spełnia dziś wymogu artykułu 19 traktatu o Unii Europejskiej, jakim jest prawo do „sprawiedliwego sądu”.

Dlatego Unia raz jeszcze skorzystać musi z najbardziej skutecznego instrumentu obrony rządów prawa i wartości europejskich.

Komisja powinna niezwłocznie złożyć skargę do Trybunału UE na polski system dyscyplinarny dla sędziów: na wszechwładną w nim rolę ministra sprawiedliwości oraz na Izbę Dyscyplinarną Sądu Najwyższego pochodzącą z wyboru nielegalnej KRS.

Zaniechanie w tej sprawie może się okazać bardzo kosztowne. Ośmieli rząd PiS do całkowitego przejęcia sądów pod płaszczykiem zapowiedzianej już ich reorganizacji.

W efekcie sądy państw członkowskich mogą zacząć odmawiać respektowania wyroków polskich sądów, stawiając pod znakiem zapytania istnienie wspólnej unijnej przestrzeni prawnej. Bezkarność w łamaniu zasad państwa prawa zachęci też innych we Wspólnocie do podążania tą ścieżką.

Decyzja Komisji o zaskarżeniu zmian w polskim sądownictwie może się okazać decydująca dla politycznej przyszłości nie tylko Polski, ale wręcz całej Unii. Dlatego domagać się powinny jej wszystkie demokratyczne partie i środowiska w naszym kraju. To najwyższy czas na ten następny krok."

RPO: Niezawisłość sędziów jest kluczowa dla obywateli

Adam Bodnar tak uzasadniał swój udział w konferencji: "Rzecznik Praw Obywatelskich zajmuje się kwestią niezawisłości sędziów, ponieważ nie ma skutecznej ochrony praw i wolności jednostki bez niezawisłego sądownictwa."

Podkreślił, że wzajemne zaufanie jest kluczowe dla współpracy pomiędzy systemami sprawiedliwości w państwach członkowskich UE. Wskazywał, że już teraz widzimy problemy z zaufaniem do Polski na przykładzie problemów ze stosowaniem mechanizmu Europejskiego Nakazu Aresztowania.

Przypomniał, że w Polsce doświadczamy też problemów z codzienną pracą sądów i innych instytucji wymiaru sprawiedliwości.

Bodnar przypomniał wysiłki społeczeństwa obywatelskiego, zwłaszcza Komitetu Obrony Sprawiedliwości, w monitorowaniu szykan i represji wobec sędziów w Polsce. Za szczególnie niepokojące uznał przykłady represji wobec sędziów, którzy angażują się w działalność na rzecz praw człowieka.

Podał przykład sędzi Doroty Zabłudowskiej, od której rzecznik dyscyplinarny żąda wyjaśnień w związku z przyjęciem Gdańskiej Nagrody Równości od Prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza.

RPO podkreślił, że nie chodzi tylko o status sędziów, ale również o sprawy obywateli rozpatrywane w sądach. Obywatel nie może mieć wątpliwości, czy przy rozpatrywaniu jego sprawy sędzia kieruje się prawem, czy innymi czynnikami - na przykład presją ze strony władzy. "Dlatego monitoruję sprawy nacisków na sędziów i informuję o nich opinię publiczną" - mówił Bodnar.

Przeczytaj także:

Niezawisłość sędziów w Polsce jest ważna dla Unii

Piotr Buras, jeden z autorów Apelu i raportu, przypomniał, że w 2018 r. skuteczna reakcja Komisji Europejskiej na łamanie niezależności Sądu Najwyższego pokazała, że UE nie jest bezradna, gdy chodzi o ochronę podstawowych wartości zapisanych w Traktacie o UE.

Wcześniej powtarzano, że Unia nie ma instrumentów i mechanizmów, które to umożliwiają. Okazało się, że ma - i to bardzo silne: procedurę kontroli naruszeń prawa unijnego przez Trybunał Sprawiedliwości UE. Orzeczenie przez TSUE we wrześniu 2018 r. wstrzymało rozbiórkę Sądu Najwyższego.

"Dzisiaj stan praworządności w Polsce jest gorszy niż rok temu... Od tego czasu w Polsce wprowadzono niespotykany nigdzie indziej w Europie system odpowiedzialności dyscyplinarnej sędziów" - mówił Buras.

Nigdzie w Unii Europejskiej nie spotyka się też takiej jak w Polsce koncentracji władzy w rękach jednej osoby, ministra sprawiedliwości i Prokuratora Generalnego. Może on mianować osoby, które będą oceniać sędziów i prowadzić wobec nich postępowania dyscyplinarne, a także przyłączyć się do każdego z tych postępowań wobec sędziów sądów powszechnych.

W podobnym tonie, prawnicy z Wolnych Sądów podkreślali, że walka o niezależność sędziów w Polsce ma znaczenie dla wszystkich mieszkańców Unii Europejskiej. Zawisłe przed Trybunałem Sprawiedliwości UE sprawy dotyczące praworządności w Polsce mogą doprowadzić do podwyższenia standardu ochrony niezawisłości sędziów w całej Europie, a dzięki temu pozytywnie wpłynąć na prawa obywateli wszystkich państw członkowskich.

Stąd apel, by Komisja Europejska jeszcze w tej kadencji pozwała Polskę o naruszenie prawa unijnego przez obowiązujący obecnie system odpowiedzialności dyscyplinarnej sędziów.

Knaus: To test dla Komisji Junckera

Gerald Knaus zwrócił uwagę, że dzięki takiej decyzji Komisja da wyraźny sygnał politykom i partiom politycznym z całej Europy, którzy mają zakusy, żeby kopiować niepraworządne rozwiązana wcielane w życie w Polsce czy na Węgrzech.

"Dziś z Polski mogą się uczyć jak dyscyplinować, zastraszać, ograniczać niezależność sędziów. Jeśli politycy z innych państw członkowskich wcielą te rozwiązania w swoich krajach, będzie to egzystencjalne wyzwanie dla całej Unii" - przestrzegał Knaus.

Komisja kończy kadencję. Ale kwestia ochrony praworządności w Polsce jest doniosłym tematem, który wykracza ponad podziały partyjne i ponad kadencje. "Każda frakcja w Parlamencie Europejskim, która szanuje europejskie wartości, powinna poprzeć ideę skierowania przez Komisję Europejską do TSUE przepisów polskich ustaw, które wprowadzają obecny system odpowiedzialności dyscyplinarnej" - mówił Knaus.

"To da sygnał politykom i partiom politycznym w całej Europie, że instytucje unijne traktują poważnie, chcą i potrafią chronić fundamentalne wartości UE i będą działać, aby ich realizacja dla dobra obywateli była możliwa w każdym państwie członkowskim."

Niech praworządność ocenią niezależni eksperci

Wystąpienia prawników i ekspertów od spraw europejskich na konferencji Parlamencie Europejskim miały miejsce w szczególnym kontekście. W Europie, szykującej się do majowych wyborów do europarlamentu, trwa dyskusja o ulepszeniu mechanizmów ochrony praworządności i innych wartości europejskich w państwach członkowskich UE.

17 marca Manfred Weber - przewodniczący Europejskiej Partii Ludowej (EPL) - największej frakcji w europarlamencie - i kandydat na przyszłego szefa Komisji Europejskiej, zaproponował nowy mechanizm oceny praworządności w państwach UE.

Ocenę miałaby przeprowadzać niezależna rada ekspertów, która badałaby czy państwa członkowskie wciąż spełniają kryteria wymagane od państw wstępujących do UE. To wspólny pomysł Webera i Udo di Fabio, uznanego prawnika, byłego sędziego niemieckiego Federalnego Trybunału Konstytucyjnego.

19 marca minister spraw zagranicznych Belgii Didier Reynders i minister ds. europejskich w niemieckim MSZ Michael Roth wspólnie zaproponowali wprowadzenie Przeglądu Okresowego Praworządności w Państwach UE.

Byłby to jednolity system monitorowania rządów prawa, do którego państwa członkowskie przystępowałyby dobrowolnie. Ocenie podlegałyby niezawisłość sędziów, efektywność ochrony sądowej obywateli i pewność stanowionego w państwach członkowskich prawa.

Mechanizm nie przewiduje sankcji. Jego pomysłodawcy przekonują, że coroczny przegląd praworządności we wszystkich państwach członkowskich doprowadziłby do lepszego oglądu sytuacji w całej Unii i zminimalizował nieporozumienia i napięcia, które wynikają w ich ocenie z tego, że do tej pory procedury kontroli praworządności przewidzianej a artykule 7 Traktatu o UE użyto tylko wobec dwóch państw członkowskich: Polski i Węgier.

Udostępnij:

Anna Wójcik

Pisze o praworządności, demokracji, prawie praw człowieka. Współzałożycielka Archiwum Osiatyńskiego i Rule of Law in Poland. Doktor nauk prawnych. Pracuje w Instytucie Nauk Prawnych Polskiej Akademii Nauk. Stypendystka Fundacji Humboldta, prowadzi badania w Instytucie Maxa Plancka Porównawczego Prawa Publicznego i Międzynarodowego w Heidelbergu.

Przeczytaj także:

Komentarze