0:000:00

0:00

"Może my, obywatele, zdołamy dowieść, że Polska, która była kiedyś symbolem walki o wolność, a potem symbolem walki o solidarność, teraz staje się symbolem walki o praworządność?

Może jeszcze ten kryzys obróci się w coś pozytywnego – naukę dla całej Unii Europejskiej, co to jest państwo prawa, naukę dla nas co to znaczy być obywatelem i patriotą Polski i Unii Europejskiej?

Może się okaże, że służalczość i oportunizm, a także łamanie Konstytucji mają swoją cenę?" - pytała mec. Paulina Kieszkowska-Knapik, obrończyni praw pacjentów, aktywistka inicjatywy #WolneSądy, członkini Rady Programowej Archiwum Osiatyńskiego, w przemówieniu otwierającym II Kongres Praw Obywatelskich.

Uwaga! Kongres trwa. Warto przyjść do Muzeum Polin, posłuchać, zabrać, poczuć atmosferę wolności. Program na piątek i sobotę jest tutaj.

Bodnar cytuje Piotra Szczęsnego: Każda chwila zwłoki...

Atmosfera była zarazem podniosła i lekka, jakby zgromadzenie takiej liczby aktywistów i teoretyków prawa i wolności stworzyło w Muzeum Historii Żydów Polskich Polin własną przestrzeń.

"Spotykamy się po raz drugi i możemy jeszcze raz porządnie i rzetelnie porozmawiać o stanie przestrzegania praw człowieka, zastanowić się nad diagnozą, porozmawiać o perspektywach, w 70. rocznicę uchwalenia Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka i wywalczenie - a nie przyznania, co podkreślam - praw wyborczych przez kobiety – mówił Adam Bodnar na otwarciu II Kongresu Praw Obywatelskich.

Rzeczowość, z której słynie, wzmocnił cytatem z Piotra Szczęsnego, Szarego Człowieka, który 19 października 2017 dokonał samospalenia w proteście przeciwko ograniczaniu wolności przez władze PiS: "Jeśli nie my, to kto? Kto jak nie my, obywatele ma zrobić porządek w naszym kraju? Jeśli nie teraz, to kiedy?

Każda chwila zwłoki powoduje, że sytuacja w kraju staje się coraz trudniejsza i coraz trudniej będzie wszystko naprawić".

Dwudniowy Kongres (14-15 grudnia) to 43 panele i warsztaty oraz wioska praw człowieka. Jest ogromną, wielobarwną imprezą (co próbowaliśmy opisać, zachęcając do uczestnictwa), gdzie nasze prawa i wolności przeglądają się w nieoczekiwanych kontekstach ograniczeń i wykluczeń: politycznych, społecznych, obyczajowych czy gospodarczych (jak wykluczenie transportowe w mniejszych miejscowościach). Uwaga - relacje z paneli już pojawiają się na stronie Kongresu.

"Liczę, że ten Kongres będzie równie konstruktywny i zakończy się równie konkretnymi rekomendacjami jak pierwszy Kongres Praw Obywatelskich przed rokiem - powiedział Bodnar.

Kongres witali m.in. wicemarszałek Senatu Bogdan Borusewicz, wiceprezes Sądu Najwyższego Stanisław Zabłocki, wiceprezes NSA Janusz Drachal.

Wicemarszałek Senatu Bogdan Borusewicz dziękował RPO za zorganizowanie Kongresu: - Jestem zawsze z tymi, którzy o prawa człowieka walczą. Bo jak obywatele o to nie zabiegają, to zachęca władze do łamania praw.

Wiceprezes Sądu Najwyższego Stanisław Zabłocki przypomniał z kolej, jak RPO, „nasz rzecznik” rozniecał iskrę nadziei do końca broniąc niezawisłych sądów w Sejmie i Senacie - pokazywał, że warto trwać przy wartościach. To zadziałało w 2017 roku w debacie nad sądami, zadziała i teraz. Idea praw człowieka tak głęboko tkwi w Polakach, że jej nie zaprzepaszczą.

Wiceprezes NSA Janusz Drachal mówił, że wymiar sprawiedliwości w Polsce należy zmieniać i reformować, ale nie tak, jak się to dzieje teraz. "Ufam, że Kongres wypracuje konkretne rozwiązania potrzebne do poprawy działania sądownictwa. Widać dziś światełko w tunelu, ale spoczywać na laurach nie można".

Potem były dwa porywające wystąpienia. Pierwsze, prof. Mirosława Wyrzykowskiego przedstawiamy wkrótce w całości, drugie mec. Pauliny Kieszkowskiej-Knapik - jest poniżej.

Paulina Kieszkowska-Knapik: Chcieliśmy pokazać światu, że Polska nie ma tylko zaciętej okropnej twarzy polityków, ale żyją tu i pracują normalni Europejczycy,

Tekst jest podstawą przemówienia otwierającego II Kongres Praw Obywatelskich 14 grudnia w Warszawie.

Jestem warszawską adwokatką, prawniczką w piątym pokoleniu, z rodziny od ponad 150 lat zaangażowanej w polskie sprawy publiczne. Wszystkie, powstania, ruch oporu, Armię Krajową opozycję antykomunistyczną, wszystkie polskie tragedie, armie, ruchy oporu, fronty...

Urodziłam się w czasach głębokiej komuny. Pamiętam czołgi przed moim domem w 1981. Jednocześnie jestem dzieckiem szczęścia, maturę robiłam już w wolnej Polsce i całe moje studenckie i zawodowe życie przypada na najlepszy okres w historii Polski. Jestem dumną Europejką, wyedukowaną w Warszawie i na Uniwersytecie w Utrechcie w ramach programu Erasmus.

Jestem rodzinną dłużniczką samego nawet pana Fransa Timmermansa. Mój wuj, który był pilotem RAFF i po wojnie z karą śmierci spędził 10 lat w stalinowskich więzieniach, właśnie dzięki Timmermansowi, jako ministrowi rządu holenderskiego, otrzymał w latach 80. wsparcie finansowe i ordery państwa holenderskiego.

Mam więc wielki dług zarówno wobec przeszłych pokoleń, jak i wobec Europy. Mam też wielki dług wobec moich babć i prababć, które były kobietami rzutkimi i walczyły o prawa kobiet, żebym mogła tutaj stać jako uczestniczka życia publicznego, mogę działać zawodowo i społecznie. Mimo tego, ze jestem kobietą.

Mam poczucie konieczności spłaty tego długu każdego dnia.

Od szesnastu lat specjalizuję się w prawie ochrony zdrowia. Wybrałam tę dziedzinę prawa, bo wydawało mi się, że działając jako prawnik w tej dziedzinie najbardziej się przydam społeczeństwu. Prowadzę liczne spory z Ministerstwem Zdrowia i Narodowym Funduszem Zdrowia o publiczne finansowanie leczenia, a w tym zwłaszcza refundację leczenia pacjentów z chorobami rzadkimi. Od zawsze dochodzenie prawa do ochrony zdrowia w Polsce kulało. Przepisy dotyczące ochrony zdrowia tworzą matnię wewnętrznie sprzecznych i niespójnych regulacji. Chcąc to zmieniać współtworzyłam razem z m.in. Profesorem Michałem Kuleszą fundację Lege Pharmaciae, której ambicją było pokazywanie absurdów i blokad w prawie ochrony zdrowia i popularyzowanie rozsądnych, dobrych dla ludzi rozwiązań. Angażowałam się w pomoc organizacjom pacjenckim na wykładach i szkoleniach. W sądach walczyłam o propacjencką wykładnię przepisów. Nie było łatwo, były różne problemy:

  • oschły stosunek sędziów do stron, w tym zwłaszcza pacjentów albo rodziców chorych dzieci,
  • formalizm orzeczeń, które nie posuwały problematycznych zagadnień do przodu,
  • nijakie uzasadnienia, nie wyjaśniające ludziom dlaczego zapadł taki a nie inny wyrok,
  • koncentracja na dyskursie prawnym, a nie na istocie prawa do ochrony zdrowia.

Mimo, że było i jest dużo do zrobienia w tych dziedzinach zawsze mogłam zakładać, że sędziowie sądów administracyjnych, przed którymi staję, wydają wyroki mądrzejsze lub głupsze, ale są niezawiśli od władzy, z którą prowadzę spór.

Aż nadszedł rok 2015 i następne. I okazało się, że jest polityczny plan podporządkowania sądów i sędziów władzy wykonawczej i że moje zaangażowanie w społecznie ważne sprawy już nie wystarczy.

Minister Sprawiedliwości uzyskał niesamowitą kontrolę nad całym ciągiem technologicznym od wyłaniania, przez promowanie aż do wyrzucania sędziów z zawodu.

Członkowie rządu i parlamentarzyści zaczęli sędziom grozić, a powoływanie się na Konstytucję albo zadawanie pytań prejudycjalnych do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej może spowodować ściganie dyscyplinarne. Powstało zagrożenie Polexitem w związku ze sporem polskiego rządu z Unią Europejską w sprawie reformy sądownictwa.

Nagle zrozumiałam, że mogę stracić nie tylko sądy, przed którymi staję w obronie obywateli przed ich własnym państwem. Zrozumiałam, że mogę stracić wszystko, o co walczyły pokolenia moich przodków – wolną, europejską Polskę.

Życie zmusiło mnie więc, abym zaangażowała się w walkę już nie tylko o jakość orzecznictwa w moich sprawach, ale w ogóle o istnienie sądu, który będzie dawał szansę na niezawisły, sprawiedliwy wyrok, a Polskę utrzyma w rodzinie państw członkowskich Unii Europejskiej.

Rządząca Polską większość partyjna nie mająca poparcia wystarczającego do zmian w Konstytucji postanowiła wbrew jej zapisom podporządkować sobie sądy – m.in. te, przed którymi staję w obronie zdrowia małych obywateli.

Wprowadzone reformy wielkimi krokami cofają polski wymiar sprawiedliwości do epoki komunistycznej.

  • Trybunał Konstytucyjny obsadzony został od nowa dublerami, a starych sędziów zamroziły wnioski Ministra Sprawiedliwości w sprawie ich powołania.
  • Krajową Radę Sądownictwa, która promuje sędziów, wybrano przez Parlament poprzedniej Radzie skracając konstytucyjną kadencję.
  • Stworzono Izbę Dyscyplinarną Sądu Najwyższego dla sędziów złożoną w części z byłych podwładnych Ministra Sprawiedliwości.
  • Politycy wybrali prezesów sądów i uchwalono niezliczoną ilość przepisów wymierzonych przeciwko sędziom.
  • Wysłano znaczną część sędziów Sądu Najwyższego na przymusową emeryturę.
  • Zaczęto wzywać „niesłusznych” sędziów na przesłuchania dyscyplinarne nie wiadomo w jakim charakterze odmawiając im prawa do adwokata.

Co mogłam zrobić w takiej sytuacji jako adwokatka zaangażowana od lat w batalie prawne z Państwem Polskim w obronie interesów chorych obywateli? Demonstrować ? Oczywiście. Pisać o tym, co się dzieje. Też. Ale to wszystko wydawało się za mało.

Jeszcze w czasie demonstracji, dosłownie na ulicy, założyliśmy z przyjaciółmi na szybko i spontanicznie inicjatywę pro bono #wolnesądy.

Uznaliśmy, że trzeba się z obywatelami podzielić w przystępny sposób naszą wiedzą o tym, czym każdemu z nas grozi utrata niezależnego sądownictwa. Polacy mają w sobie fantastyczny gen wolności, który ludzi przywiódł na ulice w obronie wartości abstrakcyjnych – wolności właśnie.

Nie cen benzyny, przywilejów zawodowych, ale wartości fundamentalnych!

Ludzie czuli, że odbiera im się powietrze, ale potrzebowali fachowego wyjaśnienia co się właściwie dzieje.

Filmami, grafikami, wywiadami, prelekcjami zaczęliśmy wyjaśniać przystępnym, nieprawniczym językiem, dlaczego dla każdego człowieka wolność sądów – ich niezależność i niezawisłość sędziów - jest absolutnie kluczowa i niezbędna dla ochrony podstawowych praw i wolności. Pokazywaliśmy też i nadal pokazujemy, na czym polega cofanie naszego wymiaru sprawiedliwości do czasu – jak to w Polsce mówimy – „słusznie minionych”, kiedy partia rządzi wszystkim.

Opisywane przez nas i naszych filmowych gości sprawy dzielą się w istocie na dwa duże typy:

  • Typ spraw, w których obywatel staje przed sądem w kontrze do państwa – przeciwko pracodawcy publicznemu, przeciwko ZUS-owi w sprawach rent i emerytur, przeciwko szpitalowi publicznemu o odszkodowanie, przeciwko Skarbowi Państwa jako stronie umowy czy tak jak w sądach administracyjnych wprost przeciwko Państwu;
  • Typ spraw, które toczą się pomiędzy obywatelami, kiedy po jednej ze stron sporu staje polityk albo nawet ktoś tylko ustosunkowany politycznie, kto po upolitycznieniu sądów będzie miał, być może, większe szanse na wygraną.

Przykładem tego jak opowiadamy o znaczeniu niezależnego sądownictwa niech będą dwa filmy #wolnychsądów dotyczące wprost mojej dziedziny prawa czyli ochrony zdrowia publicznego.

Uznaliśmy także, że jako patrioci i Europejczycy musimy ratować reputację naszej Ojczyzny i prawa jej obywateli.

Zaangażowaliśmy się w nagłaśnianie tego, co się dzieje w Polsce, pisanie listów do organów Unii Europejskiej, działania w ramach Frontu Europejskiego, tłumaczenia protestacyjnych uchwał dzielnych polskich sędziów, którzy mimo ryzyka, wynikającego dla nich z upolitycznienia wymiaru sprawiedliwości, niezłomnie trwają przy wartościach demokratycznych i Konstytucji.

Chcieliśmy pokazać całemu światu, że Polska nie ma tylko zaciętej okropnej twarzy polityków, ale żyją tu i pracują normalni Europejczycy,

prawdziwi, świadomi tego jako to jest do Europy wchodzić. Przygotowaliśmy więc wraz ze wspaniałymi prawnikami różnych profesji film pokazujący z czym się nie zgadzamy. Wysłaliśmy ten film, gdzie się da. Pokazywaliśmy go na wszystkich spotkaniach, na które nas zapraszano.

Czy coś to wszystko dało? Tak! Europa i świat widzą, że to co w Polsce się dzieje nie ma pełnego poparcia społecznego. Że jesteśmy gotowi demonstrować w obronie abstrakcyjnych wartości. Że nagromadzenie sygnałów obywatelskich, także w ramach tzw. Frontu Europejskiego pokazało Europie, że jesteśmy jej pełnoprawnymi obywatelami i będziemy się domagać ochrony naszych praw zupełnie podstawowych, jak prawo do niezawisłego sądu.

Z pomocą wolnym ludziom, wolnym sędziom i wolnym obywatelom przyszły instytucje europejskie, czyli nasze instytucje – Parlament Europejski, Komisja i wreszcie Europejski Trybunał Sprawiedliwości.

Polski Rząd musiał się cofnąć w sprawie przejęcie Sądu Najwyższego i będzie musiał w niedługiej przyszłości przyznać, że całość jego reformy to po prostu załamanie rule of law, a nie żadna reforma.

Na początku roku Trybunał Sprawiedliwości UE wyda kolejne wyroki w sprawie polskiego wymiaru sprawiedliwości, w ramach kilkunastu postępowań, w których zadano pytania prejudycjalne wskazując na niezgodność z Traktatem upolitycznienia KRS i Izby Dyscyplinarnej SN.

I tak my, obywatele, zrzeszeni w wielu NGO’sach,

może zdołamy dowieść, że Polska, która była kiedyś symbolem walki o wolność, a potem symbolem walki o solidarność, teraz staje się symbolem walki o praworządność.

Może jeszcze ten kryzys obróci się w coś pozytywnego – naukę dla całej Unii Europejskiej, co to jest państwo prawa, naukę dla nas co to znaczy być obywatelem i patriotą Polski i Unii Europejskiej.

Może się okaże, że służalczość i oportunizm, a także łamanie Konstytucji mają swoją cenę. Trzymajmy wszyscy kciuki za tę walkę, bo jak zwykle w historii jesteśmy pionierami. Od naszego wspólnego powodzenia zależy przyszłość całej UE jako wspólnoty wartości. Jeśli przegramy, przegrają wszystkie narody Europy.

Przeczytaj także:

Udostępnij:

Piotr Pacewicz

Naczelny OKO.press. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".

Przeczytaj także:

Komentarze