0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Slawomir Kaminski / Agencja GazetaSlawomir Kaminski / ...

Kontrowersyjny projekt pojawił się na stronie Rzecznika 8 września 2017 i natychmiast wywołał oburzenie środowisk kobiecych, ale także prawników, zwłaszcza specjalistów praw człowieka. Zgodnie z projektem ustawy "sąd ustanawia adwokata dla dziecka poczętego lecz jeszcze nieurodzonego oraz pełnomocnika z urzędu, chyba że kobieta będąca w ciąży ma pełnomocnika z wyboru".

Rzecznik może odwoływać się do ustawy z 2000 roku o RPD, która w art. 2 ust.1 kategorycznie stanowi, że w rozumieniu ustawy dzieckiem jest każda istota ludzka od poczęcia do osiągnięcia pełnoletności”. Ustawa pochodzi z 2000 roku – uchwalił ją rząd AWS-UW. Rzecznik nie wziął jednak pod uwagę, że w Konstytucji i innych aktach prawnych takich definicji nie ma.

W uzasadnieniu projektu czytamy: "Istotnym novum jest wprowadzenie w projekcie środka zabezpieczającego w postaci tymczasowego zarządzenia o umieszczeniu kobiety w ciąży na leczeniu szpitalnym w oddziale zamkniętym we wskazanym zakładzie leczniczym na czas trwania postępowania". To znaczy, że można prewencyjnie zamknąć ciężarną w szpitalu. A jeśli okaże się, że oskarżenie było bezpodstawne?

Prawnicy zwracają uwagę, że w projekcie:

  • brak jasnego określenia, czy przepisy stosują się do osób, u których stwierdzono uzależnienie od alkoholu czy narkotyków, czy także do osób, które przyjęły szkodliwe substancje raz (a jak zgodnie uznają lekarze, nawet jedna lampka wina może wpłynąć niekorzystnie na płód),
  • nie wiadomo, w jaki sposób i kto może zgłaszać "niebezpieczne zachowania" kobiety w ciąży,
  • nie ma nacisku na działania edukacyjne, które powinny tu odgrywać główną rolę - chodzi o kształtowanie postawy, że w ciąży każda ilość alkoholu jest szkodliwa,
  • nie ma rzetelnej diagnozy problemu - jakie są najczęstsze powody spożywania alkoholu w ciąży (uzależnienie czy brak wiedzy), w jakich grupach problem chorób poalkoholowych u dzieci występuje najczęściej itp. W projekcie nie ma śladu takiej diagnozy.

Karolina Więckiewicz, prawniczka, ekspertka ds. praw reprodukcyjnych i seksualnych: "Płód w przeciwieństwie do kobiety, nie jest podmiotem praw. W tym kontekście perspektywa stosowania przymusu leczenia - łącznie z zamykaniem w zakładzie - wydaje się rażąco nieproporcjonalna do "naruszenia prawa" przez kobietę, która ma konstytucyjne prawo do poszanowania życia prywatnego i decydowania o swoim życiu osobistym".

Dr Krzysztof Śmiszek, prawnik Polskiego Towarzystwo Prawa Antydyskryminacyjnego i członek Rady Programowej Archiwum im. Wiktora Osiatyńskiego: "Jestem zaskoczony i rozczarowany. Do tej pory Rzecznik swoją misję wypełniał poprawnie. Mam nadzieję, że to wypadek przy pracy. Rzecznik Praw Dziecka powinien przecież stać na straży praw człowieka, a nie występować przeciwko nim".

O analizę projektu ustawy poprosiliśmy ponadto trójkę prawników.

Kamila Ferenc: skutek nacisków środowisk anti-choice?

Projekt komentuje dla OKO.press prawniczka Federacji na Rzecz Kobiet i Planowania Rodziny Kamila Ferenc:

"Projekt przewiduje przede wszystkim środki daleko idące, w tym pozbawienie wolności. RPD nie podjął próby ulepszenia programów terapeutycznych i wsparcia psychologicznego dla kobiet w ciąży, które pomogłyby im rozpocząć walkę z problemem, i które stawiałyby w centrum także ich dobrostan.

Znowu kobiety - znajdujące się w stanie ciąży mającym wpływ na ich zdrowie fizyczne i psychiczne - zamiast po partnersku, ze zrozumieniem i szczególną uwagą, są traktowane jak potencjalne przestępczynie.

Zawarte w projekcie propozycje („adwokat dziecka nienarodzonego”), jak i cały jego wydźwięk, są sprzeczne z wynikającym z polskiego systemu prawa statusem prawnym płodu.

Zgodnie z kodeksem cywilnym zdolność prawną (czyli możliwość bycia podmiotem praw i obowiązków w prawie cywilnym) ma każdy człowiek od chwili urodzenia. Częściowa i pełna zdolność do czynności prawnych przyznawana jeszcze później.

Dochodzenie roszczeń o naprawienie szkód doznanych przez płód przed urodzeniem też możliwe jest dopiero od momentu urodzenia się dziecka. Instytucja przedstawicielstwa ustawowego funkcjonuje jedynie w stosunku do osób, które się urodziły. Tym bardziej trudno więc sobie wyobrazić istnienie stosunku pełnomocnictwa między adwokatem a płodem.

To, co uderza to także zastosowany w piśmie RPD język – przesądzający status płodu jako „dziecka nienarodzonego” i nieoparty na wiedzy medycznej wyróżniającej stadia zygoty, zarodka, płodu w okresie prenatalnym.

Z drugiej strony język ten ma zakotwiczenie w anachronicznych pozostałościach warstwy językowej niektórych przepisów prawa, tj. w ustawie o Rzeczniku Praw Dziecka i kodeksie karnym. Mówię o warstwie językowej, a nie normatywnej, bo

polski system prawa ani nie przesądza o początku życia od poczęcia, ani nie zrównuje sytuacji prawnej urodzonego człowieka i płodu. Już w samej Konstytucji mowa jest o ochronie kobiet w ciąży i macierzyństwa, a więc ochrona ta jest ujęta z perspektywy kobiety jako podmiotu praw.

Być może inicjatywa RPD spowodowana jest naciskami na niego ze strony środowisk anti-choice i pretensjami z ich strony, że do tej pory RPD nie wspierał ich działań".

Wojciech Brzozowski: jeśli nie ma uzależnienia, to z czego leczyć?

Dla OKO.press komentuje dr hab. Wojciech Brzozowski, adiunkt w Instytucie Historii Prawa Wydziału Prawa i Administracji UW oraz kierownik Zakładu Prawa Wyznaniowego:

"Ten projekt ma dwa aspekty. Z jednej strony – spożywanie alkoholu i substancji psychoaktywnych w ciąży. To problem społeczny i zdrowotny, zwłaszcza gdy mówimy o uzależnieniu. Z drugiej strony – czy pomysł Rzecznika jest właściwym rozwiązaniem tego problemu? Ten projekt może wywoływać zarzuty uprzedmiotowienia kobiety w ciąży, naruszenia jej godności osobistej. A ta zgodnie z Konstytucją jest nienaruszalna.

Oczywiście trzeba zachować należyte proporcje w ocenie. W polskim prawie jest już teraz środek zabezpieczający w postaci terapii uzależnień, przewiduje go kodeks karny. To raczej nie budzi naszego sprzeciwu. Poza tym jest przepis tzw. ustawy antyalkoholowej (ustawy o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi), który dopuszcza skierowanie do zakładu lecznictwa odwykowego osoby uzależnionej. Zakład może być stacjonarny lub niestacjonarny. Chodzi o osoby, które w związku z nadużywaniem alkoholu powodują rozkład życia rodzinnego, demoralizację małoletnich, uchylają się od pracy (sic!) albo systematycznie zakłócają spokój lub porządek publiczny.

W 2006 roku Trybunał Konstytucyjny w sprawie K 43/05 puścił oko do ustawodawcy i zasugerował, że ustawa antyalkoholowa, uchwalona w 1982 roku, chyba już nie pasuje do dzisiejszych realiów społecznych i konstytucyjnych. Jednak nadal obowiązuje i jest stosowana, choć raczej nie w odniesieniu do uchylania się od pracy.

Czy bulwersuje nas przymusowe leczenie z alkoholizmu kogoś, kto co noc się awanturuje i nie daje ludziom spać? Pewnie nie. Może więc z kobietą w zaawansowanej ciąży, która od tygodnia nie trzeźwieje, też miałoby to pewien sens.

Największy problem mam z czym innym. Projekt mówi o skierowaniu na leczenie w przypadku spożywania alkoholu w ciąży. Podobnie napisano o narkotykach. Ale jeśli nie ma uzależnienia, to z czego tu leczyć?

Z projektu wynika, że „leczenie” obejmuje głównie opiekę lekarską, pomoc w zachowaniu abstynencji i pogadanki o szkodliwości picia, czyli to żadne leczenie.

Ile razy trzeba spożyć, żeby wpaść w sidła ustawy? A jeżeli ktoś trafi na nadgorliwego sędziego, który przeczytał, że nawet jednorazowa konsumpcja alkoholu może zaszkodzić płodowi?

Według tego projektu tymczasowy pobyt w zakładzie zamkniętym, zarządzony przez sąd w trybie natychmiastowym, mógłby potrwać nawet dwa miesiące!"

Monika Płatek: Kobieta w ciąży występuje w tym projekcie jako zagrożenie dla własnego dziecka

Komentuje prof. Monika Płatek (karnistka, członkini Rady Programowej Archiwum im. Wiktora Osiatyńskiego):

"W pierwszym zdaniu uzasadnienia RPD pisze: "Zgodnie z Konstytucją Rzeczypospolitej Polskiej, Konwencją o prawach dziecka, oraz innymi aktami prawnymi, które jednoznacznie wskazują, że ochrona praw dziecka jest priorytetem, a państwo ma obowiązek chronić dzieci, w tym dzieci jeszcze nieurodzone...".

Konwencja praw dziecka w art. 1 stanowi, że dzieckiem jest istota ludzka do 18 roku życia. Konstytucja RP nic nie mówi o dzieciach nienarodzonych. Jest art. 38 "Rzeczpospolita Polska zapewnia każdemu człowiekowi prawną ochronę życia". Jest art. 72: "Rzeczpospolita zapewnia ochronę praw dziecka".

W Kodeksie cywilnym istnieje kategoria dziecka poczętego, które może być spadkobiercą, jednak tylko wtedy, gdy urodzi się żywe. Akt zgonu dziecka nienarodzonego można uzyskać tylko wtedy, gdy można określić płeć dziecka - czyli nie w pierwszych tygodniach ciąży.

Ustawa o planowaniu rodziny przewiduje legalne podstawy do przerwania ciąży zarówno w pierwszych miesiącach, jak i w ciągu trwania ciąży. Nawet w przypadku wprowadzonego przez PiS jednorazowego świadczenia dla dzieci z niepełnosprawnością w wysokości 4 tys. zł, nie ma mowy o dziecku nienarodzonym. Świadczenie przysługuje jedynie wtedy, gdy dziecko urodziło się żywe.

Także 500 plus nie przysługuje kobiecie w ciąży, a kodeks rodzinny wyraźnie mówi, że matką jest kobieta, która urodziła, a nie ta która jest w ciąży.

Projekt RPD jest więc uporczywą próbą powtarzania zabiegu stosowanego przez Ordo Iuris, by lekceważyć język i treść Ustawy o planowaniu rodziny z 1993 roku, która posługuje się poprawnym terminem płodu.

Ważna jest odpowiedź o ratio legis ustawy – jakie racje uzasadniają jej wprowadzenie. RPD deklaruje w uzasadnieniu, że dwa razy zwracał się do ministra sprawiedliwości, ministra zdrowia i ministra rodziny o podjęcie działań na rzecz ochrony "dobra dziecka zagrożonego utratą zdrowia lub życia na skutek nieodpowiedzialnego zachowania matek".

RPD zaznacza, że działania ministrów nie przyniosły oczekiwanych skutków. Zwróćmy znów uwagę na język szczucia i obwiniania. Nie ma tu mowy o potrzebie uświadomienia o szkodliwości alkoholu, tytoniu i narkotyków na płód.

RPD mówi wprost: Ministrowie nie wykonali roboty, więc mamy pretekst, by przerzucić winę na kobiety i dyscyplinować je, pozbawiać praw. Kobieta w ciąży występuje w tym projekcie jako zagrożenie dla własnego dziecka.

Co więcej, w ustawie nie ma mowy o innych - poważnych! - zagrożeniach dla zdrowia i życia płodów. Nie ma też przyznania, że najgroźniejszym szkodnikiem jest zanieczyszczenie powietrza. A co ze stresem w ciąży? Sam projekt musi niepokoić kobiety w ciąży i ciążę planujące. Kobieta już potencjalnie w ciąży zgodnie z tą ustawą może być pozbawiona wolności, zamknięta na minimum dwa miesiące w zakładzie nazywanym leczniczym Jeżeli chcemy informować społeczeństwo o szkodliwych skutkach różnych substancji, taka kampania musi być skierowana do wszystkich, także do mężczyzn.

Kolejny problem z projektem polega na tym, że nie jest określone,

kto i na jakich zasadach zawiadamia sąd o tym, że kobieta zachowuje się "nieodpowiedzialnie". I co z początkiem ciąży? Bo na początku kobieta może nie wiedzieć, że jest w ciąży - czy już wtedy zostanie ukarana za picie alkoholu?

Prawda jest taka, że każda ilość alkoholu może szkodliwie wpłynąć na płód. Nie ma bezpiecznej dawki i nie ma bezpiecznego okresu ciąży, kiedy można pić alkohol. Planując ciążę najlepiej wstrzymać się od picia i palenia wcześniej. I dotyczy to tak kobiety, jak i mężczyzny. Jeśli więc ktoś mówi, że to ustawa tylko dla nadużywających alkoholu, to przeczy istocie problemu. Propozycja RPD jest równie upiorna, co nieskuteczna. Nie tędy droga.

W projekcie następuje kryminalizacja ciąży. Kobieta dostaje jednocześnie nadzór szpitalny, kuratora, psychiatrę i psychologa. Nadgorliwy sędzia może w ten sposób "załatwić" każdą kobietę w ciąży - niezależnie od tego, co i kiedy przyjmowała. I czy coś w ogóle.

To projekt, który łamie art. 12 Konwencji o przeciwdziałaniu przemocy wobec kobiet i przemocy w rodzinie i art. 32 i 33 Konstytucji RP. Jest opresyjny, dyskryminacyjny i tworzy prawo, które ogranicza prawa obywatelskie kobiet i przyzwala na kryminalizację ciąży pod pretekstem trybu cywilnego. To już kolejna ustawa w tym stylu. Pierwsza była Ustawa Gowina i Królikowskiego zwana perwersyjnie ustawą o bestiach.

;
Na zdjęciu Magdalena Chrzczonowicz
Magdalena Chrzczonowicz

Naczelna OKO.press, redaktorka, dziennikarka. W OKO.press od początku, pisze o prawach człowieka (osoby LGBTQIA, osoby uchodźcze), prawach kobiet, Kościele katolickim i polityce. Wcześniej pracowała w organizacjach poarządowych (Humanity in Action Polska, Centrum Edukacji Obywatelskiej, Amnesty International) przy projektach społecznych i badawczych, prowadziła warsztaty dla młodzieży i edukatorów/edukatorek, realizowała badania terenowe. Publikowała w Res Publice Nowej. Skończyła Instytut Stosowanych Nauk Społecznych na UW ze specjalizacją Antropologia Społeczna.

Komentarze