„Nad zgwałconymi nikt się nie pochylał. Musiały upchnąć to wydarzenie najgłębiej w pamięci, jakby to był ich wstyd, ich stygma. Musimy odwstydzić to słowo” – Podleśna. 4 sierpnia zorganizowała czuwanie na placu targowym stołecznej Ochoty, gdzie hitlerowcy wraz z żołnierzami RONA więzili, mordowali i gwałcili ludność cywilną podczas Powstania Warszawskiego
Trzy dni po wybuchu Powstania Warszawskiego na Zieleniaku, placu targowym stołecznej Ochoty, hitlerowcy urządzili obóz przejściowy dla ludności cywilnej. Nadzorowała go współpracująca z hitlerowcami jednostka SS RONA (Rosyjska Wyzwoleńcza Armia Ludowa). Więzionych cywilów kierowano następnie do kolejnego obozu przejściowego w Pruszkowie.
+ 14
Przez Zieleniak w dniach 4-19.08.1944 przeszło kilkadziesiąt tysięcy mieszkanek i mieszkańców Ochoty i okolic. Zginęło tam około tysiąca z nich. Na placu panował głód, brakowało wody, ludzie spali na ziemi, żołnierze strzelali dla zabawy do więzionych, a kobiety masowo gwałcono, bito i mordowano. „Zieleniak był dla relatywnie nielicznych zakończeniem życia, ale dla wszystkich miejscem odzierania ich z ludzkiej godności. Zstąpieniem do piekła” – pisała więziona tam Elżbieta Skotnicka-Illasiewicz („Zieleniak – zstąpienie do piekła”).
Od 2019 roku Elżbieta Podleśna organizuje czuwanie na Zieleniaku. „Gwałt. Słowo wykreślone z historii wojen. Niemal nieobecne w maczystowskim kulcie wojaczki. Tym bardziej w mitologii Powstania Warszawskiego” – mówi Podleśna.
„Nad zgwałconymi nikt się nie pochylał. Musiały upchnąć to wydarzenie najgłębiej w pamięci, jakby to był ich wstyd, ich stygma. Musimy odwstydzić to słowo” – kontunuuje.
Gwałty wojenne przez dziesięciolecia był tematem tabu. Kobiety starały się nie pamiętać, nie opowiadać – aby uniknąć kolejnego upokorzenia i potępienia społecznego. Tak, jakby gwałt hańbił tę, która go doświadczyła, nie sprawcę, dla którego kobieta była łupem wojennym. Ofiary milczały więc, aby przetrwać i próbować żyć dalej.
Od kilkunastu lat częściej pojawiają się jednak publikacje opisujące doświadczenia kobiet. Poniżej publikujemy cytaty z trzech z nich – są to właśnie relacje z Zieleniaka. Więcej fragmentów znajdziecie Państwo we wpisie inicjatorki czuwań na Zieleniaku, Elżbiety Podleśnej. Ostrzegamy, to bolesna, wstrząsająca lektura. Wojennemu pokoleniu kobiet należy się jednak z naszej strony pamięć o ich cierpieniu. Tym bardziej, że wojna bywa dziś romantyzowana i oczyszczana z opowieści o ogromie cierpienia ludności cywilnej.
„Jesteśmy zobowiązani do pamięci o tych faktach. W 2019 r. stanęliśmy tam [na Zieleniaku – przyp. red.] po raz pierwszy, w rocznicę likwidacji obozu. Z małą, prywatną tabliczką. Z bukietami kwiatów. Tak, jak prosiła o to Halina Bortnowska, która przeżyła Zieleniak” – mówi Podleśna.
„Zapadł wieczór i noc, rozświetlona przez pożary domów w pobliżu Zieleniaka. Było czerwono i krwawo. Zaczęła się piekielna noc.
Pijane grupy rozwydrzonych mołojców deptały po ludziach, szukając młodych kobiet i dziewczyn.
Potem wlekli je pod mur i tam w nieludzkim wrzasku, śmiechu i wyciu, gwałcono je (nawet po jedenastu na jedną dziewczynę). Po tym, półnagie leżały, nieraz z nogami opartymi o mur, zastrzelone przeważnie strzałem w brzuch lub piersi” – Lidia Ujazdowska: „Zagłada Ochoty”.
„Na okrucieństwo strażników mniej byli narażeni ci, którzy niczego nie mieli: pierścionków na opuchniętych palcach – bo takim obcinano ręce, wisiorków i medalików na szyi – bo takie zrywano bez ich rozpinania, dziewczęcej kobiecości, bo takie gwałcono. Zieleniak, bo to miejsce wspominam, był dla relatywnie nielicznych zakończeniem życia, ale dla wszystkich miejscem odzierania ich z ludzkiej godności. Zstąpieniem do piekła” – Elżbieta Skotnicka-Illasiewicz: „Zieleniak – zstąpienie do piekła”.
„Honorata Wolska widziała, jak któryś z mężczyzn zabrał dwunastoletnią dziewczynkę i zabił matkę, która oferowała siebie w zamian za dziecko. Zgwałcił dziewczynkę tuż obok ciała matki… Drugiej nocy w obozie Eugenia Wilczyńska ukryła się, kiedy żołnierze Kamińskiego, biegając po dwóch dookoła targowiska, zabierali ładne, młode dziewczyny. Następnego dnia widziano trupy tych dziewcząt w rowie. (...)
Ryszard Lemiszewski wspominał, że niektóre kobiety były zabierane więcej niż jeden raz: te, które wracały, były w histerii, nie mogły mówić.
(...) Marta Piekarz, która była uwięziona na Zieleniaku przez kilka tygodni, uniknęła gwałtu, ponieważ była przykryta szmatami. Leżała na niej piątka dzieci jej siostry i inni członkowie rodziny” – Alexandra Richie: „Warszawa 1944. Tragiczne powstanie. Los Ochoty”.
Zdjęcia z czuwania: Robert Kuszyński/OKO.press
Zobacz także relację z czuwania:
Więcej galerii zdjęć z wydarzeń znajdziesz tutaj.
Psycholożka, dziennikarka i architektka. Współpracuje z OKO.press i Fundacją Dajemy Dzieciom Siłę. W OKO.press pisze głównie o psychiatrii i psychologii, planowaniu przestrzennym, zajmowała się też tworzeniem infografik i ilustracji. Jako psycholożka pracuje z dziećmi i młodzieżą.
Psycholożka, dziennikarka i architektka. Współpracuje z OKO.press i Fundacją Dajemy Dzieciom Siłę. W OKO.press pisze głównie o psychiatrii i psychologii, planowaniu przestrzennym, zajmowała się też tworzeniem infografik i ilustracji. Jako psycholożka pracuje z dziećmi i młodzieżą.
Komentarze