"Jesteśmy dumne z tego, że przez tyle lat byłyśmy z kobietami, które potrzebowały wsparcia w doświadczeniu aborcji. Nie damy się zastraszyć - mówi Justyna Wydrzyńska, założycielka forum „Kobiety w sieci - aborcja po polsku” po przesłuchaniu na warszawskiej komendzie
"To było moje trzecie przesłuchanie. Działamy od 12 lat i od dawna próbuje nam się udowodnić nakłanianie i pomocnictwo w wykonaniu aborcji".
Moderatorki strony „Kobiety w Sieci” zostały dziś (7 czerwca 2018) przesłuchane w Komendzie Rejonowej Policji (Warszawa I, przy Wilczej) w charakterze świadków "w sprawie podejrzenia o popełnienia przestępstwa z art. 152§ 2 KK". Przestępstwo miałoby polegać na udzielaniu pomocy lub nakłanianie kobiet do nielegalnej aborcji. Grożą za to trzy lata.
Zawiadomienia dokonała Fundacja „Pro-Prawo do życia”, znana z radykalnych poglądów w obronie "życia poczętego"; według informacji z ich strony od 2013 fundacja zorganizowała 1294 pikiety i 232 wystawy antyaborcyjne. Prowadzi też stronę pigulkiaborcyjne.info z hasłem "Stop biznesowi śmierci" i makabrycznymi zdjęciami "płodów po aborcji".
Przed przesłuchaniem użytkowniczki Kobiet W Sieci wydały oświadczenie, stwierdzając m.in.
"Naszą działalność na rzecz praw kobiet, polegającą na przekazywaniu informacji na temat dostępu do środków służących wykonaniu samodzielnie aborcji farmakologicznej, jak i samego jej wykonania,
określano jako mafię aborcyjną. Milczałyśmy wiele dni cierpliwie, nie komentując tych oszczerstw.
Utworzono stronę internetową, której celem jest zniszczenie reputacji grupy Kobiet w Sieci. Wprowadzano w błąd media. Przyszedł czas na naszą reakcję, na odpowiedź.
My, Kobiety w Sieci, grupa tysięcy kobiet z doświadczeniem aborcji dziś oświadczamy, że
przystępujemy do walki o prawa reprodukcyjne w Polsce, prawa do wykonywania aborcji w warunkach tak klinicznych, jak i domowych, z godnością i poszanowaniem nas i naszych ciał.
Każdej kobiecie należy się prawo do wiedzy, jeśli staje przed dylematem podjęcia decyzji czy wykonać aborcję czy nie, jak ma wyglądać dalsze życie jej i jej najbliższych, jakie są jej prawa w tej kwestii".
Jedna z przesłuchiwanych moderatorek forum Justyna Wydrzyńska udzieliła po wyjściu z komendy wywiadu. Dla OKO.press przeprowadziła go Karolina Domagalska, reporterka, autorka m.in. książki "Nie przeproszę, że urodziłam. Historie rodzin z in vitro".
Karolina Domagalska: Byłaś dziś przesłuchiwana w sprawie zgłoszenia złożonego przez Fundację Pro -Prawo do życia. Czy zostały postawione ci zarzuty?
Justyna Wydrzyńska, założycielka forum "Kobiety w sieci": Nie. Nawet jestem zaskoczona, że tak się nie stało.
Czego dokładnie dotyczy zgłoszenie Fundacji Pro?
Fundacja znalazła na forum Kobiety w sieci posty kobiet, które pisały w trakcie przyjmowania tabletek aborcyjnych. Na podstawie tego zrobiono zgłoszenie o pomocnictwo w aborcji zgodnie z artykułem 152, punkt 2, Kodeksu Karnego, który mówi o tym, że ten kto udziela kobiecie ciężarnej pomocy w przerwaniu ciąży lub ją do tego nakłania podlega karze pozbawienia wolności do lat 3.
O co was pytano?
Czym zajmujemy się na forum, a to przecież widać. Tematem przewodnim Kobiet w sieci jest aborcja i to w jaki sposób można ją wykonać. Korzystamy z rekomendacji Światowej Organizacji Zdrowia, protokołów opublikowanych na na ich stronie. Mówimy też o tym, że kobiety mogą skorzystać z aborcji za granicą, jeżeli mają na to fundusze i czas. Głównym tematem są prawa reprodukcyjne, ale rozmawiamy też o dzieciach, o gotowaniu, o facetach, o seksie, o antykoncepcji. O przeróżnych rzeczach, które istnieją w życiu wielu kobiet.
To było moje trzecie przesłuchanie. Działamy od 12 lat i od dawna próbuje nam się udowodnić nakłanianie i pomocnictwo w wykonaniu aborcji. Nic z tego, co robimy nie ma znamion przestępstwa. Empatia nie może być karalna. Myślę, że organizacje, które są przeciwne naszej działalności robią to po to, by wywołać w nas uczucie wstydu. To się nie uda, ponieważ my jesteśmy bardzo dumne z tego, że przez tyle lat byłyśmy z kobietami, które nas potrzebowały i że możemy im w jakiś sposób pomóc.
Tak można by nazwać danie komuś do ręki tabletek z jednoczesnym wymuszeniem ich użycia. Samo danie tabletek nie oznacza przecież, że dana osoba tę decyzję podejmie. To, że ja jej tabletki dam oznacza jedynie, że daję jej narzędzie. To jest dalekie od pomocnictwa, bo ta osoba może wcale z nich nie skorzystać.
Ta strona jest nacechowana przemocą słowną i wizualną. Używa się tam haseł: aborcyjna mafia, biznes śmierci. Według autorów strony sprzedajemy leki i na tym zarabiamy, co jest nieprawdą. Nie podejmujemy takiej działalności, zresztą prawo tego zabrania. Znamy prawo, które obowiązuje i wiemy, co możemy, a czego nie możemy zrobić dla kobiet. Na stronie pigulkiaborcyjne.info jest też petycja do ministra Ziobry, żeby podjął działania prawne celem zamknięcia naszej strony i wsadzenia nas do więzienia.
Na stronie pigulkiaborcyjne.info udostępniono zrzuty ekranów z nickami niektórych użytkowniczek, podano też imiona i nazwiska moderatorek. Ta fundacja łamie prawo, nie stosuje się do konwencji ochrony danych osobowych RODO, pomimo tego, że zwróciłyśmy się z żądaniem, aby te dane usunęli. Wszystko to wywołało strach i spowodowało mniejszą aktywność na forum. Natomiast nasza infolinia jest prawie cały czas zajęta, kobiety wolą zadzwonić.Bo wszelkie działania, które mają na celu zastraszenie nie doprowadzą do tego, że aborcja zniknie.
W internecie rozpoczęła się akcja z hasztagiem #jatezmowieoaborcji. Wiele osób publikuje taki tekst: „W związku z dzisiejszym przesłuchaniem Kobiety W Sieci- aborcja po polsku uprzejmie donoszę, że ja też rozmawiam o możliwościach przerywania ciąży w Europie, dzielę się swoją wiedzą i uczę się od moich rozmówczyń. Wszystkich nas nie przesłuchacie i nie zamknięcie!”.
To niesamowite, dziękuję wszystkim, którzy się w nią angażują. Dobrze jest mówić o aborcji, nigdy nie wiemy, kto kiedyś naszej pomocy będzie potrzebował.
Wydałyście oświadczenie, że przystępujecie do walki o prawa reprodukcyjne.
Gdy doświadczamy ataków personalnych nie możemy pozostać obojętne. Przez wiele lat pracowałyśmy w pewnym sensie w podziemiu, nie za bardzo pokazując się z tym, co robimy. Jakiś czas temu wyszłyśmy z ukrycia, pokazałyśmy jak na prawdę wygląda aborcja farmakologiczna, jak wygląda świat kobiet, które takie doświadczenia mają i solidaryzują się ze sobą. To co się teraz dzieje jest m.in. pokłosiem artykułu opublikowanego w lutym w "Wysokich Obcasach" [sobotnim dodatku do "Gazety Wyborczej" zatytułowanym "Aborcja jest OK" - red.]. Kobiety zaczynają coraz śmielej opowiadać o swoich doświadczeniach, zaczynają coraz głośniej mówić o aborcji.
Choćby nie wiem jak nasiliły się ataki na nas, nie zaprzestaniemy działalności. Nie przestaniemy walczyć o prawo do opieki medycznej, do informacji. Do tego, żeby lekarz mógł nas zbadać po tym jak zrobimy aborcję farmakologiczną. Myślę, że to jest moment, kiedy próbuje nas się wprowadzić w poczucie strachu i zagrożenia. Ale my na to już nie pozwolimy.
Komentarze