0:000:00

0:00

OKO.press śledzi wybory w KOD także od strony proporcji płci, czyli udziału kobiet. Porównujemy go z historyczną "Solidarnością" z lat 80., do której KOD bywa porównywany i z dzisiejszą polską polityką, w której chcąc nie chcąc uczestniczy (szczegóły - poniżej).

Kobiety w centralnych władzach partii i w KOD
Kobiety w centralnych władzach partii i w KOD

Na Mazowszu korekta w ostatniej chwili

Punktem wyjścia była przedwyborcza debata 26 stycznia 2017 w regionie Mazowsze, w której udział wzięli sami mężczyźni w liczbie 11. Na zdjęciach widać przewagę kobiet na sali i samych panów za stołem prezydialnym.

Zadaliśmy nawet pytanie: Czy to zdjęcie pokazuje prawdę o genderowych proporcjach w największym prodemokratycznym ruchu społecznym w Polsce? Czy nie powtórzył się casus „Solidarności”, gdzie harowały kobiety, ale rządzili mężczyźni?

Wydawało się, że na Mazowszu tak to się może skończyć, bo na przewodniczącego kandydowali trzej mężczyźni (ostatecznie Mateusz Kijowski wygrał z Pawłem Bilskim a Marcin Skubiszewski się wycofał), a do zarządu tylko jedna kobieta Magdalena Röhrig.

Daliśmy nawet tytuł "Kijowski bez kobiet..." - tekst ukazał się 28 stycznia o godz. 19. Gdy jednak dwie godziny później doszło do głosowania do zarządu, Kijowski zwrócił uwagę, że kandyduje za mało kobiet i sam zgłosił Anitę Szymańską i Joannę Dymowską-Moussa.

Wyniki podano o 22:15. Obie kandydatki zostały wybrane, podobnie jak Magdalena Röhrig, w efekcie w siedmioosobowym zarządzie znalazły się trzy kobiety, co stanowi 43 proc.

Przeczytaj także:

Bilans regionów

Wybór Kijowskiego - poza zwycięstwem "murarzy" (murem za Mateuszem, bo ma zasługi dla ruchu) z "fakturowcami" (kompromitacja z fakturami dyskwalifikuje lidera KOD) - oznaczał także minimalną wygraną mężczyzn nad kobietami na fotelu szefa regionu.

Kobiety zostały przewodniczącymi zarządu w pięciu regionach: kujawsko-pomorskim, małopolskim, świętokrzyskim, podlaskim, zachodnio-pomorskim. Na 11 regionów daje to wysoki wskaźnik 45 proc.

Mężczyźni wygrali w sześciu regionach: wielkopolskim, śląskim, warmińsko-mazurskim, lubuskim, opolskim i właśnie mazowieckim Wybrano też 11 zarządów regionalnych KOD, zwykle siedmioosobowych. Liczba kobiet jest taka:

  • region zachodnio-pomorski: 4 kobiety na siedem osób – 57 proc.
  • wielkopolski: 3 – 43 proc.
  • podlaski: 3 – 43 proc.
  • śląski: 3 – 43 proc.
  • kujawsko-pomorski: 3 – 43 proc.
  • mazowiecki: 3 – 43 proc.
  • warmińsko-mazurski: 2 – 29 proc.
  • lubuski: 1 – 20 proc. (tylko 5 osób w zarządzie)
  • świętokrzyski: 1 – 14 proc.
  • małopolski: 1 – 14 proc.
  • opolski: 1 – 14 proc.

W regionach świętokrzyskim i małopolskim w zarządzie jest tylko jedna kobieta, ale jest to jednocześnie jego przewodnicząca.

Proporcja członkiń zarządów jest niższa niż szefowych. Na 75 osób wybranych do zarządów w 11 regionach, kobiet jest 25, czyli 33 proc.

Wybory w regionie łódzkim, dolnośląskim, pomorskim i podkarpackim odbędą się w weekend 4-5 lutego 2017, a w lubelskim 11 lutego.

Solidarność - rządy mężczyzn

Porównanie KOD - "Solidarność" musi oczywiście uwzględniać ogromne zmiany kulturowe, które nastąpiły w ostatnich kilkudziesięciu latach (w 1980 roku wolno było palić bez ograniczeń, nawet w samolotach). W czasach "Solidarności" nawet same aktywistki uznawały męską dominację za coś "naturalnego".

Minęło sporo lat po 1989 roku, nim doszła do głosu świadomość feministyczna.

Ze zwycięstwa "Solidarności" skorzystali głównie mężczyźni. Ale to nie oni je wywalczyli, a w każdym razie nie sami.

Taką tezę najwyraźniej postawiła Shana Penn, amerykańska dziennikarka, w latach 1991-96 dyrektorka Network of East-West Women, organizacji wspierającej ruchy feministyczne.

W książce "Podziemie kobiet" podkreśliła, że kobiety stanowiły połowę z dziesięciu milionów członków "Solidarności", ale ich reprezentacja w strukturach związku była - im wyżej w hierarchii - tym mniejsza. W drugiej pracy o"Kobietach, które pokonały komunizm" przedstawiła sylwetki aktywistek solidarnościowego podziemia (autor tego tekstu pracował w latach 1981-1989 w "Tygodniku Mazowsze", głównym piśmie podziemnej "Solidarności" i potwierdza, że niepodzielnie rządziły w nim kobiety, zresztą jedne z bohaterek książki Penn).

OKO.press przedstawia kilka statystyk z czasów "Solidarności":

  • W Międzyzakładowym Komitecie Strajkowym "S" z Sierpnia 80 na 19 osób były trzy kobiety: Joanna Duda-Gwiazda, Henryka Krzywonos i Anna Walentynowicz (16 proc.).
  • W Krajowej Komisji Porozumiewawczej, która przejęła potem władzę w Związku było siedmiu mężczyzn (Wałęsa, Bujak, Grzelak, Gwiazda, Kalinowski, Modzelewski, Frasyniuk) . Było też czterech oficjalnych doradców. Kobiet - 0 proc.

Trudno ustalić, ile było kobiet wśród 896 delegatów/ek na I zjazd krajowy "S" we wrześniu-październiku 1981, ale da się ustalić, , że zjazd był kierowany przez prawie samych mężczyzn:

  • W prezydium Zjazdu na 16 osób była jedna kobieta (6 proc.), w Komisji Uchwał i Wniosków - na 29 osób - cztery kobiety (14 proc.). W 60-osobowej Komisji Statutowej - dwie kobiety (3 proc.), w 21 osobowej komisji mandatowej - jedna (5 proc.).

We władzach krajowych podziemnej "S" (1981-1986) nie było kobiet (0 proc.).

Przy Okrągłym Stole udział kobiet sięgnął ... 1,7 proc. Zasiadło przy nim 60 osób: wśród 29 przedstawicieli władz PRL nie było żadnej kobiety, po stronie solidarnościowej - jedna, Grażyna Staniszewska. Rzecznicy obu stron byli facetami. Także wśród trzech księży - nie było ani jednej kobiety.

Po wyborach czerwcowych w 1989 r. do Sejmu liczącego 460 osób weszły 62 kobiety (14 proc.).

Zarząd Główny na politycznym tle

W skład siedmioosobowego Zarządu Głównego Stowarzyszenia KOD wchodzą dwie kobiety – Magdalena Filiks i Małgorzata Lech Krawczyk. Było ich trzy – do śmierci rzeczniczki KOD, Beaty Kolis, w sierpniu 2016.

Kobiety stanowią dziś zatem 29 proc. centralnych władz Komitetu Obrony Demokracji.

Gdyby uznać, że wyniki do 11 zarządów regionalnych stanowią prognozę wyników do Zarządu Głównego, można by oczekiwać, że ten odsetek kobiet wzrośnie o kilka punktów.

Jak KOD wypada pod tym względem w porównaniu z innymi podmiotami?

Organizacje pozarządowe – a KOD jest stowarzyszeniem – w powszechnej opinii są „sfeminizowane”, ale według raportu Instytutu Spraw Publicznych tak raczej nie jest. Kobiety stanowią, owszem, ok. 60 proc. pracowników i wolontariuszy (a bez sektora sportowego nawet 70 proc.), ale występuje zjawisko

tzw. szklanych ruchomych schodów, czyli awansowania nielicznych mężczyzn. W organizacjach edukacyjnych i prozdrowotnych, gdzie przewaga pracowniczek sięga 73-74 proc., aż 60 proc. członków zarządu stanowią mężczyźni.

KOD nie jest jednak zwykłym ngo’sem, lecz ruchem społecznym, który odgrywa znaczną rolę polityczną. Trudno znaleźć punkt odniesienia dla tego rodzaju ruchu, zrobiliśmy więc porównanie „branżowe” – władz KOD z władzami partii politycznych.

Oto ich genderowy ranking:

  • Zarząd Krajowy partii Razem: 9 osób, 5 kobiet (55,5 proc.),
  • Zarząd Nowoczesnej:9 osób, 3 kobiety (33 proc.),
  • Zarząd Krajowy Kukiz’15 (formalnie stowarzyszenia): 13 osób, 3 kobiety (23 proc.),
  • Zarząd Krajowy Platformy Obywatelskiej: 27 osób, 5 kobiet (18,5 proc.),
  • Prezydium Prawa i Sprawiedliwości: 7 osób, jedna kobieta, Beata Szydło (14 proc.)
  • Naczelny Komitet Wykonawczy PSL: 9 osób, jedna kobieta (11 proc.).

A porównanie z Sejmem? Posłanki to 27 proc. parlamentarzystów obecnej kadencji – najwięcej w historii. Na listach było ich ustawowe 35 proc., ale – poza PO – raczej na gorszych miejscach.

Zdaje się zatem, że na tle „politycznym” KOD wypada genderowo całkiem nieźle. Kobiet we władzach centralnych więcej ma tylko Nowoczesna i partia Razem.

;

Udostępnij:

Piotr Pacewicz

Naczelny OKO.press. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".

Komentarze