Wyniki kolejnej kontroli Animalsów w Instytucie Technologiczno-Przyrodniczym są szokujące: dwa kolejne chore cielaki, krowy od dwóch tygodni stojące we własnych odchodach. Instytucja podlega Ministerstwu Rolnictwa. „Dyrektor Instytutu podjął decyzję o wyrzuceniu nas z terenu oraz wezwaniu policji” – pisze Animal Rescue Polska
Kilka dni temu informowaliśmy o kontroli inspektorów OTOZ Animals, Animal Rescue Polska, OTOZ Animals Inspektorat w Warszawie oraz Fundacji Przyjaciół Braci Mniejszych, która miała miejsce 30 kwietnia 2019 roku w Zakładzie Doświadczalnym Instytutu Technologiczno-Przyrodniczego w Falentach Nowych pod Warszawą. Znaleziono jedno martwe i siedem cieląt w bardzo złym stanie: wychudzone, wygłodzone, odwodnione, z przewlekłym zapaleniem płuc i oskrzeli. Ponadto, jednemu z nich, w wyniku tzw. samoamputacji, odpadła racica (trzeba go było uśpić), drugiemu - ogon. Sześć zwierząt zabrano na leczenie. Niestety, dwa z nich były zbyt wyniszczone i zmarły. Cztery dochodzą do siebie.
Animalsi przeprowadzili kolejną kontrolę 2 maja 2019 roku. Niestety, ujawniła ona kolejne skandaliczne zaniedbania zwierząt.
Instytut Technologiczno-Przyrodniczy jest jednostką badawczo-rozwojową, nad którą nadzór sprawuje Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi. Jak czytamy na stronie instytucji, „prowadzi badania naukowe i prace rozwojowe w dziedzinie nauk przyrodniczych i technicznych”, m.in. w obszarze zootechniki.
Podczas drugiej kontroli znaleziono kolejne cielaki, które już na pierwszy rzut oka wyglądały na chore. „Jeden cielak klęczał na przednich nogach z tylnymi wyprostowanymi i nie zmieniał swojej pozycji przez co najmniej 30 minut, a kolejny czterodniowy, niezakolczykowany cielak miał poważne problemy z oddychaniem” – relacjonuje Fundacja Animal Rescue Polska na Facebooku.
Wezwany na miejsce lekarz weterynarii stwierdził u pierwszego zwierzęcia wadę ortopedyczną, sprawiającą ból podczas chodzenia, a u drugiego - zapalenie płuc oraz odwodnienie.
Cieląt nie odebrano interwencyjnie tylko dlatego, że przybyła do Zakładu Doświadczalnego policja potwierdziła w rozmowie z weterynarzem sprawującym pieczę nad tą hodowlą, że "jakieś leczenie zostało wdrożone tego dnia". "Dokumentacji weterynaryjnej nam jednak nie przestawiono" - pisze Fundacja Animal Rescue Polska.
Dalszy przebieg kontroli hodowli w Zakładzie Doświadczalnym ujawnił, że w dwóch półotwartych pomieszczeniach w fatalnych warunkach przetrzymywane są kolejne zwierzęta - tym razem dorosłe krowy.
"Wszystkie były stłoczone i ślizgające się na własnych odchodach".
Według relacji jednego z pracowników, "stoją tak w swoich odchodach od co najmniej dwóch tygodni". I zapewne jeszcze postoją, bo zepsuła się zwrotnica w traktorze, na której zakup instytucja nie ma pieniędzy i nie ma czym wywieźć odchodów. "Na nasze żądanie natychmiastowego usunięcia odchodów z tej obory, Dyrektor Instytutu podjął decyzję o wyrzuceniu nas z terenu oraz wezwaniu policji" - pisze Animal Rescue Polska. I zapowiada kontynuację interwencji.
Skoro rzekomo Instytut Technologiczny-Przyrodniczy nie ma pieniędzy na zakup zwrotnicy traktora, by można było czyścić oborę, to organizacje uznały, że... kupią ją same.
"W związku z tym w czynie społecznym postanowiliśmy zorganizować zbiórkę na zakup trzech zwrotnic (jedna zapasowa). Łączny koszt 1044,54 zł (kurier i czerwona wstążka w gratisie). [...] Nie możemy dłużej patrzeć, w jakim gnoju stoją te zwierzęta pod okiem państwowych urzędników" - czytamy na stronie Animal Rescue Poland. Strona zrzutki jest tu.
Dziennikarz i publicysta. W OKO.press pisze o ochronie przyrody, łowiectwie, prawach zwierząt, smogu i klimacie oraz dokonaniach komisji smoleńskiej. Stały współpracownik miesięcznika „Dzikie Życie”.
Dziennikarz i publicysta. W OKO.press pisze o ochronie przyrody, łowiectwie, prawach zwierząt, smogu i klimacie oraz dokonaniach komisji smoleńskiej. Stały współpracownik miesięcznika „Dzikie Życie”.
Komentarze