"Wiele dzieci w Polsce mówi o strachu przed każdym kolejnym dniem. A od dorosłych nierzadko słyszą: »Ja w twoim wieku miałem prawdziwe problemy«" - mówi Monika Kamińska z Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę
856 - tyle nieudanych, czyli niezakończonych zgonem, prób samobójczych odnotowała polska policja w styczniu 2023 roku. Dane udostępniła KGP na wniosek organizacji Hejt Stop.
Najwięcej interwencji dotyczyło młodzieży w wieku 13-18 lat - aż 144 zgłoszenia. Niewiele mniej przypadków to młodzi dorośli (19-24 lat) - 127. Zdarzały się też próby samobójcze wśród najmłodszych (7-12 lat,) dokładnie 4.
W sumie zgłoszeń było znacznie więcej, aż 3 244, ale 856 interwencji dotyczyło właśnie bezpośredniego zamachu na własne życie (a nie np. myśli samobójczych).
Przypomnijmy, że Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) szacuje, że za każdą zarejestrowaną próbą samobójczą jest ok. 100-200, które nie trafiają do oficjalnych statystyk.
Dane ze stycznia 2023 roku pokazują kontynuację przerażającego trendu, o którym mówi się od kilku lat. Kryzysy psychiczne, w tym suicydalne, są powszechne, a najmocniej dotykają dzieci i młodzież. Pokazały to już ubiegłoroczne statystyki.
Z danych komend wojewódzkich zebranych przez Fundację GrowSpace wynika, że w 2022 roku odnotowano 2031 próby samobójcze wśród dzieci i młodzieży, z czego 150 zakończyło się zgonem. To wzrost o 150 proc. w stosunku do 2020 roku.
Skalę kryzysu widać też na pierwszym froncie wsparcia. Fundacja Dajemy Dzieciom Siłę, która od 2008 roku prowadzi 116 111 - telefon wsparcia dla dzieci i młodzieży,
w 2022 roku odebrała 53 tys. telefonów i podjęła 885 interwencji ratujących życie.
To najwięcej w historii organizacji. W styczniu 2023 telefon 116 111 dzwonił 4 638 razy, a na skrzynkę pomocową spłynęły 582 wiadomości. Fundacja podjęła aż 66 interwencji w kryzysach suicydalnych.
"Kiedyś były dwa główne tematy rozmów: problemy rówieśnicze i relacje z rodzicami. Dziś dzieci dzwonią głównie z kryzysami psychicznymi. Opowiadają o lękach, niepokojach, samookaleczeniach, myślach samobójczych" - mówi OKO.press Monika Kamińska, rzeczniczka prasowa Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę.
"Młodzież mówi, że nie ma wsparcia, bliskich dorosłych, z którymi mogłaby porozmawiać o swoich problemach. Oczywiście, źródła niepokojów są podobne: odrzucenie, kłopoty w szkole, przemoc rówieśnicza, brak akceptacji, trudne relacje z rodzicami. Tyle że dziś dzieci, nie radząc sobie z trudnościami, czując się osamotnione, sięgają po zachowania niebezpieczne, tj. okaleczenia. One przynoszą czasem chwilową ulgę, ale nie są przecież rozwiązaniem ich problemów" - dodaje.
UNICEF podawał, że na pogorszenie stanu psychicznego dzieci ogromny wpływ miała epidemia COVID-19. "To nie jest tak, że pandemia wywołała kryzys. Raczej uwypukliła problemy, z którymi dzieci i nastolatki mierzyli się już wcześniej" - wyjaśnia Kamińska. "Każda sytuacja, która destabilizuje młodych - lockdown, nauka zdalna, chaos w szkołach - nasila poczucie niepewności.
Wielu młodych ludzi mówi dziś wręcz o strachu przed każdym kolejnym dniem".
Według Moniki Kamińskiej podstawową zasadą w kontakcie z młodym człowiekiem powinno być szczere zainteresowanie.
"Nie chodzi o to, by pytać, jak poszła klasówka, czy co w szkole. Takie powierzchowne relacje nie budują ani poczucia bezpieczeństwa, ani zaufania.
Dzieci często mówią, że czują się wręcz bagatelizowane przez dorosłych.
Gdy otwarcie mówią, że z czymś sobie nie radzą, dostają w odpowiedzi: »Nie przesadzaj«, »Daj spokój«, »Zajmij się nauką« - mówi rzeczniczka FDDS.
Rodzice nie mają też świadomości, jak może przejawiać się depresja wśród młodzieży. "Niechęć do rozmowy, wagary, zamykanie się w pokoju, agresja - często uważamy, że to zachowania, które świadczą jedynie o dojrzewaniu. Tyle że kryzysy osób młodych nie są kopią kryzysów psychicznych osób dorosłych" - tłumaczy Kamińska.
Zdolność do prewencji i wsparcia mają nie tylko rodzice. To w szkole młodzi ludzi spędzają większość czasu. Potrzebny jest tam powszechny dostęp do psychologów i pedagogów, a także przeszkolenie kadry z rozpoznawania objawów kryzysów psychicznych. Kamińska uważa, że nauczyciele sami potrzebują wsparcia. "Dziś mogą liczyć na kolegów i koleżanki, ale chodziłoby o prawdziwe superwizje, czy poradnictwo" - mówi.
Ostatnim elementem jest przestawienie systemów ochrony zdrowia i edukacji: z interwencji na profilaktykę. "Wciąż pomagamy głównie w najcięższym kryzysie, często, gdy jest po próbach samobójczych. Powinniśmy raczej myśleć o tym, jak zaprojektować system, by do nich nie dochodziło. Myślę, że zajęcia w szkołach z radzenia sobie z trudnymi emocjami, informacje o tym, gdzie szukać pomocy - to podstawowe narzędzia, które moglibyśmy wdrożyć już dziś".
Dziennikarz i reporter. Uhonorowany nagrodami: Amnesty International „Pióro Nadziei” (2018), Kampanii Przeciw Homofobii “Korony Równości” (2019). W OKO.press pisze o prawach człowieka, społeczeństwie obywatelskim i usługach publicznych.
Dziennikarz i reporter. Uhonorowany nagrodami: Amnesty International „Pióro Nadziei” (2018), Kampanii Przeciw Homofobii “Korony Równości” (2019). W OKO.press pisze o prawach człowieka, społeczeństwie obywatelskim i usługach publicznych.
Komentarze