0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Franciszek Mazur / Agencja GazetaFranciszek Mazur / A...

"Mieliśmy okazję wymienić poglądy oraz zasygnalizować różnicę zdań w tych sprawach, w których różnie oceniamy bieg wydarzeń w Polsce, jak i w Unii Europejskiej. Były także miłe akcenty" - mówił minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro po spotkaniu z unijnym komisarzem do spraw sprawiedliwości Didierem Reyndersem.

"Miłym" akcentem było w ocenie ministra sprawiedliwości podarowanie komisarzowi dwóch zdjęć zniszczonej w trakcie II wojny światowej Warszawy.

"Pozwoliłem sobie już w warstwie rozmowy rzeczowej, która przebiegała w bardzo dobrej atmosferze, nawiązać do symboliki tych zdjęć i tego miejsca - pokazując, że Polacy są i będą zawsze bardzo wrażliwi na zasadę równego traktowania i szanowania poszczególnych państw wewnątrz wspólnoty europejskiej" - wyjaśniał Ziobro na konferencji prasowej.

Mówił także, że rząd nigdy nie zgodzi się "na takie stanowisko, by jednym wolno było wprowadzać pewne zmiany w obszarze sądownictwa (...) a inne państwa były tego pozbawione, bo tak chce urzędnik KE, bo tak chce jakiś sędzia TSUE, bo tak sobie życzy tego jakiś polityk na przykład w Berlinie".

PiS do komisarza: ktoś wprowadza pana w błąd

W podobnej atmosferze przebiegało posiedzenie łączone Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka i Komisji do Spraw Unii Europejskiej, na którym Reynders przedstawiał raport dotyczący praworządności w Polsce. "Z szeregiem tez raportu nie zgadzam się. Zarzuty postawione Polsce są niesprawiedliwe, tendencyjne i odnoszą się do nieistniejących realiów" - komentował na wstępie przewodniczący obradom poseł Marek Ast.

"Mówi się, że polska demokracja jest młoda, niedojrzała i wymaga szczególnego nadzoru. Chciałbym przypomnieć, że Polska test demokratycznego państwa prawa zdała w 2004 roku w chwili przystąpienia do UE" - stwierdził. Dodał, że "wówczas w Polsce rządzili postkomuniści", a w sądach zasiadali "komunistyczni sędziowie".

"Minister sprawiedliwości sprawował funkcję prokuratora i nikomu to nie przeszkadzało" - kontynuował. Dodał, że opinia publiczna ma wątpliwości dotyczące obiektywizmu instytucji unijnych.

Krytycznie o raporcie wypowiadała się również współprzewodnicząca komisji posłanka PiS Anita Czerwińska. "Ja również mam poczucie, że raport, o którym będziemy dzisiaj rozmawiali, nie jest rzetelny. Zapewne, dlatego że opiera się pan na źródłach, które wprowadzają pana w błąd, nad czym bardzo ubolewamy" - oceniła.

"W samej nazwie partii, Prawo i Sprawiedliwość, jest zawarty nasz program wyborczy. W tym naszym programie przede wszystkim odnosimy się do naprawy wymiaru sprawiedliwości, który od czasu komunizmu nigdy nie został zreformowany. Polacy, wybierając nas po raz 7., dali nam silną legitymację, żeby wymiar sprawiedliwości został zreformowany" - dodała posłanka.

Lista zarzutów

Po chłodnym powitaniu, Didier Reynders przedstawił kluczowe kwestie z rocznego sprawozdania Komisji Europejskiej na temat praworządności. Taki raport jest przygotowywany dla całej UE, a poszczególne rozdziały odnoszą się do konkretnych krajów członkowskich. Pierwszy taki dokument opublikowano w 2020 roku.

"Poszanowanie praworządności to podstawa funkcjonowania rynku wewnętrznego, współpracy wymiarów sprawiedliwości. Niestety przekonaliśmy się w minionych latach, że przestrzeganie praworządności nawet w UE nie jest oczywiste" - mówił.

Przypomniał o ciążących na Polsce karach dziennych za niezastosowanie się do orzeczeń TSUE o środkach tymczasowych. Chodzi o kopalnię odkrywkową węgla brunatnego Turów oraz nielegalną w świetle prawa europejskiego Izbę Dyscyplinarną Sądu Najwyższego. Kwota codziennie rośnie o 1,5 mln euro (500 tys. za Turów i milion za Izbę Dyscyplinarną). "Reformy systemu sprawiedliwości w Polsce zwiększyły wpływ władzy wykonawczej i ustawodawczej na system sprawiedliwości ze szkodą dla niezawisłości sędziów" - mówił.

Co znalazło się w raporcie?

Komisja Europejska zwróciła uwagę przede wszystkim na:

  • nieprawidłowości w wybieraniu członków Trybunału Konstytucyjnego;
  • wyroki Trybunału Julii Przyłębskiej z 14 lipca i 7 października 2021 (czyli "prawny polexit"),

Przeczytaj także:

  • fakt, że minister sprawiedliwości jest jednocześnie prokuratorem generalnym;
  • przejęcie Polska Press przez państwowy Orlen;
  • projekty przepisów podatkowych dotyczących niektórych grup medialnych. "Uważamy, że to coraz mniej przyjazne środowisko dla mediów z zagranicznym kapitałem" - mówił komisarz;
  • zastraszanie dziennikarzy;
  • stosowanie przemocy przez policję podczas pokojowych protestów;
  • stosowanie szybkiej ścieżki legislacyjnej, jaka miała być zarezerwowana dla rozwiązań związanych z walką z pandemią, do innych celów;
  • zagrożenie dla praw kobiet i osób LGBT.

UE jako bezpiecznik

Czy raport Komisji Europejskiej pomoże polskiej praworządności?

"Można powiedzieć, że Unii Europejskiej zawdzięczamy to, że wciąż nie doszło do pełnej likwidacji sądownictwa w Polsce" - mówi OKO.press Bartłomiej Przymusiński, sędzia i członek zarządu Stowarzyszenia Sędziów Polskich „Iustitia”.

"Rządowi Morawieckiego udało się wyłączyć bezpieczniki dzięki posiadaniu większości, która przegłosuje wszystko. Ale na szczęście nie udało się wyłączyć tych bezpieczników w Unii Europejskiej. Można narzekać na to, że unijne instytucje działają wolno. Ale sam fakt zajmowania się polską praworządnością, obok działań sędziów i obywateli, spowolnił upolitycznienie sądownictwa w naszym kraju" - dodaje.

Jak zaznacza, raport KE pokazuje, jaką drogę przeszła Polska w ostatnich latach. "Od kraju, który nie miał problemów z praworządnością, a może jedynie ze sprawnością sądów, do państwa, w którym lista zarzutów dotyczących praworządności jest coraz dłuższa" - mówi Przymusiński.

Komisarz Reynders w czwartek spotkał się również z ministrem ds. UE Konradem Szymańskim i Marianem Banasiem, szefem Najwyższej Izby Kontroli. "Tematem rozmów były m.in. niezależność NIK oraz rola i miejsce Izby w kontekście Krajowego Planu Odbudowy" - napisał później Banaś na Twitterze.

Musicie wykonać decyzję TSUE

Wieczorem komisarz Reynders był gościem Piotra Kraśko w TVN24. "Główny problem, który mamy, to jest ta negatywna ewolucja [w Polsce] przeciwko niezawisłości sądownictwa. Jest to bardzo ważne, abyśmy mieli pewność, że mamy niezawisły system sprawiedliwości. Jest to ważne dla wszystkich obywateli Polski. Bo sędziowie polscy, są też sędziami europejskimi. Jest to też ważny element rynku" — mówił.

Didier Reynders w Programie Fakty po Faktach

"Prosimy polski rząd, by wdrożył ostatnią decyzję Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej na temat zakończenia procedur dyscyplinarnych przeciwko sędziom w Polsce" - podkreślał. - "Jeśli chcecie mieć zastosowanie tego samego prawa unijnego we wszystkich państwach członkowskich, to musicie wdrażać i stosować decyzje TSUE".

Zapytany o karę nałożoną przez TSUE za niezawieszenie Izby Dyscyplinarnej, której Polska nie płaci, powiedział: "Jeżeli się nie zastosujecie do tej decyzji, będziecie płacić. Jest wiele form przepływu pieniędzy pomiędzy państwem członkowskim a Unią. Jestem przekonany, że jest realne zaangażowanie ze strony polskiego rządu, żeby zostać w Unii. Problemem teraz jest to, żeby otworzyć realny dialog z polskimi władzami".

Reynders wypłatę środków z KPO wiązał, podobnie jak szefowa KE Ursula von der Leyen, z wdrożeniem ostatniego wyroku TSUE.

W piątek Didier Reynders będzie jeszcze rozmawiał z pierwszą prezes Sądu Najwyższego Małgorzatą Manowską, a także Rzecznikiem Praw Obywatelskich Marcinem Wiąckiem. Na piątkowe (19 listopada) popołudnie zaplanowano konferencję prasową komisarza.

;

Udostępnij:

Katarzyna Kojzar

Absolwentka Uniwersytetu Jagiellońskiego i Polskiej Szkoły Reportażu. W OKO.press zajmuje się przede wszystkim tematami dotyczącymi ochrony środowiska, praw zwierząt, zmiany klimatu i energetyki.

Komentarze