0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Sławomir Kamiński / Agencja GazetaSławomir Kamiński / ...

Komisja Europejska zdecydowała, że uruchomi tzw. postępowanie w sprawie uchybienia zobowiązaniom państwa członkowskiego przeciwko Polsce, Węgrom i Czechom, za odmowę uczestnictwa w programie dystrybucji uchodźców przebywających obecnie w obozach na terenie Grecji i Włoszech.

Rząd Ewy Kopacz zgodził się w 2015 roku przyjąć ok. 6,5 tys. uchodźców na teren Polski. Rząd Beaty Szydło niemal natychmiast po wygranych wyborach zadeklarował, że nie zamierza respektować europejskiego porozumienia.

Konsekwencje, którymi od dawna straszyła KE, nabierają właśnie formalnego kształtu. Co grozi teraz Polsce?

Postępowanie opiera się na artykule 258 Traktatu ustanawiającego Wspólnotę Europejską.

W takich sytuacjach KE stara się na początku załatwić sprawę polubownie. Dąży do rozwiązania problemu w dialogu z państwem członkowskim, które podejrzane jest o naruszenie przepisów. Najpierw zwraca się do niego o przesłanie pisemnych wyjaśnień. Jeśli nie satysfakcjonują one Komisji, publikuje tzw. informed opinion, w której tłumaczy, dlaczego wytłumaczenie jest niewystarczające i nawołuje państwo do skorygowania działań naruszających zasady UE.

Na tym etapie kończyło się ok. 85 proc. tego typu spraw. W przypadku Polski to jednak mało prawdopodobne, biorąc pod uwagę jasne i wielokrotnie powtarzane deklaracje rządu, że uchodźców do Polski nie przyjmie.

Jeśli tak się stanie, sprawa trafi do Trybunału Sprawiedliwości w Luksemburgu. Ten zadecyduje, czy skarga KE jest zasadna. Jeśli uzna, że KE ma rację, TS będzie domagał się od Polski podporządkowania się unijnemu prawu. Jeśli Polska wciąż będzie się sprzeciwiać, w kolejnej procedurze Trybunał może zasądzić nam olbrzymie kary: jednorazowo lub w formie kar okresowych, które będziemy płacić za każde opóźnienie w dostosowaniu się do unijnych zasad.

Taka kara może wynieść w przypadku Polski nawet około miliona złotych dziennie.

Ale ponieważ każdy z dwóch etapów procedury może ciągnąć się nawet przez dwa lata, kary pieniężne mogą zostać wymierzone dopiero pod koniec 2021 roku. Jeśli PiS nie utrzyma się u władzy, będzie to oznaczać, że za krnąbrność obecnej władzy, zapłacą jej następcy. Decyzję dotyczącą uchodźców kolejna władze będzie mogła odwrócić, ale będzie bezradna wobec niektórych konsekwencji obecnej postawy rządu.

Do końca 2020 roku będą np. trwały negocjacje dotyczące następnej siedmioletniej perspektywy budżetowej. Pozostając na obecnym stanowisku, Polska nie ma szans wynegocjować korzystnej umowy. A gdy nowa perspektywa wejdzie już w życie, zmienić jej nie sposób.

Nie mówiąc o tym, że nasz kraj będzie zapewne ignorowany w debatach dotyczących przyszłego kształtu wspólnoty. Ktokolwiek obejmie władzę po PiS - w 2019 czy 2023 roku odziedziczy spadek, z którym trudno będzie się uporać.

Udostępnij:

Szymon Grela

Socjolog, absolwent Uniwersytetu Cambridge, analityk Fundacji Kaleckiego. Publikował m.in. w „Res Publice Nowej”, „Polska The Times”, „Dzienniku Gazecie Prawnej” i „Dzienniku Opinii”.

Komentarze