Po dwuletnim konflikcie z Polską Komisja Europejska sięgnęła po broń atomową – uruchomiła procedurę z artykułu 7 Traktatu o UE. Jednocześnie wydała czwartą rekomendację i dała Polsce trzy miesiące na jej wdrożenie. To ostatnia szansa dla rządu. Gotowy jest też pozew przeciwko Polsce w sprawie ustawy o sądach powszechnych
Ogłaszając 20 grudnia 2017 decyzję Komisji Europejskiej, jej pierwszy wiceprzewodniczący Frans Timmermans tłumaczył, że Komisja "nie miała wyjścia", bo polskie władze nie reagowały na upomnienia.
Podkreślił, że Komisja po raz pierwszy w historii UE podjęła tak drastyczną decyzję, ale zrobiła to "z ciężkim sercem". Tłumaczył, że ustawy o SN i KRS zostały już przegłosowane przez Senat, a prezydent Andrzej Duda zapowiada, że je podpisze.
"O tym, co będzie dalej zadecyduje nie Komisja Europejska, ale polski naród" - mówił Timmermans. Jego zdaniem wniosek Komisji dostanie na obradach Rady Europejskiej poparcie wystarczającej liczby państw członkowskich (minimum 22 na 28, bo Polska nie głosuje).
Timmermans pozostawił uchyloną furtkę: "Gdyby jednak prezydent nie podpisał ustaw, Komisja może zmienić zdanie".
Przewodniczący Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker zaprosił Mateusza Morawieckiego na "roboczy lunch lub kolację" 9 stycznia 2018 w Brukseli. Będzie też Frans Timmermans.
W opublikowanym na twitterze liście do Morawieckiego Juncker pisze o ich wspólnym spotkaniu podczas szczytu 14 grudnia: "W naszej rozmowie zgodziliśmy się, że należałoby zintensyfikować naszą dyskusję o wszystkich wspólnych kwestiach, włącznie z praworządnością. Szczery dialog to jedyna droga, by przezwyciężyć różnice, które nas dzielą".
Tymczasem Timmermans podkreślał, że w podejściu do praworządności rząd Morawieckiego nie różni się od rządu Szydło.
Decyzję Komisji skomentował Donald Tusk, który przebywa w Krakowie: "Jest to decyzja wynikająca z głębokiej zmiany, jaką zaproponowała większość parlamentarna - więc PiS i rząd PiS-u - zmiany polegającej na tym, że to władza będzie ponad prawem, a nie prawo ponad władzą" - podkreślił - jak podał PAP - szef Rady Europejskiej.
"Nie mówię tego, by w jakikolwiek dyskredytować działania rządu - to jest ich świadomy wybór i tego, że taką filozofię polityczną przyjęli, że władza wybrana demokratycznie ma prawo stanąć ponad prawem, a to oznacza w praktyce zlikwidowanie niezawisłości sądownictwa w Polsce" - ocenił Donald Tusk.
Jak dodał, "tak to przynajmniej ocenia nie tylko Komisja Europejska, ale inne instytucje europejskie i stąd ta decyzja". Tusk powiedział, że liczy, iż mimo wszystko polski rząd "pójdzie po rozum do głowy i nie będzie szukał za wszelką cenę konfliktów w sprawie, w której najzwyczajniej w świecie nie ma racji".
Artykuł 7 Traktatu o Unii Europejskiej mówi o ochronie podstawowych wartości Unii Europejskiej – "szacunku dla ludzkiej godności, wolności, demokracji, równości, poszanowania praworządności, praw człowieka oraz praw mniejszości", i o tym, co robić, jeśli państwo członkowskie je narusza.
Kraje członkowskie pod koniec stycznia lub w lutym 2018 większością głosów (22 kraje) będą mogły stwierdzić w Polsce "poważne i stałe naruszenie wartości unijnych".
Komisja Europejska zarzuca Polsce, że zmiany w Trybunale Konstytucyjnym i ustawy sądowe – dotyczące Krajowej Rady Sądownictwa, sądów powszechnych i Sądu Najwyższego – naruszają praworządność, a więc jedną z podstawowych wartości UE. Komisja domaga się od Polski wycofania tych ustaw, albo ich zmiany – tak, by były zgodne z Konstytucją RP i europejskimi standardami ochrony sędziowskiej niezawisłości.
Po dwóch latach konfliktu z polskim rządem Komisja Europejska 20 grudnia 2017 podjęła dwie ważne decyzje dotyczące Polski:
W polskim systemie prawnym zasada praworządności stanowi zasadę naczelną i została uregulowana w art. 7 Konstytucji RP z 1997 roku: „Organy władzy publicznej działają na podstawie i w granicach prawa.” Jest również podstawową zasadą prawną Unii Europejskiej, dwukrotnie wymienioną w Preambule i bezpośrednio w artykule 2 Traktatu o Unii Europejskiej (dalej TUE).
Więcej o praworządności jako podstawie funkcjonowania Unii Europejskiej można przeczytać w analizie prof. Roberta Grzeszczaka z Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego i członka PAN, opublikowanej przez Archiwum Osiatyńskiego.
Żeby rozpocząć procedurę art. 7, potrzebny jest wniosek Komisji Europejskiej, zgoda 1/3 krajów UE oraz Parlamentu Europejskiego. 20 grudnia 2017 właśnie na wniosek Komisji uruchomiono pierwszy etap procedury wobec Polski.
Sama procedura składa się z dwóch etapów.
Do jego uruchomienia potrzeba jednak jednomyślności wszystkich członków UE. Sankcje wobec Polski prawdopodobnie zostałyby zawetowane przez Węgry Viktora Orbána.
Artykuł 7 miał chronić obywateli krajów unijnych przed konsekwencjami rządów populistycznej prawicy, która w późnych latach 90. zaktywizowała się w Europie. Unia Europejska zastosowała „sankcje dyplomatyczne” wobec Austrii w lutym 2000 roku, kiedy Partia Wolności (FPÖ) weszła do koalicji rządowej. Nie było to zastosowanie artykułu 7, ale dużo osób – w tym Austriaków – do tej pory tak uważa.
W związku z sankcjami antyeuropejskie nastroje i popularność prawicy w Austrii tylko się wzmocniły, dlatego w czerwcu 2000 roku Unia się z nich wycofała.
Od tego czasu Komisja Europejska ma alergię na sankcje – artykuł 7 jeszcze nigdy nie został zastosowany.
W październiku 2015 roku Parlament Europejski odrzucił wniosek, by uruchomić art. 7 w sprawie Węgier. Reakcja polskiego rządu zmusiła Komisję do zmiany kursu – to precedens.
Więcej o artykule 7 można przeczytać w analizie prof. Roberta Grzeszczaka na stronie Archiwum Osiatyńskiego.
Zaskoczeniem jest, że Komisja Europejska jednocześnie uruchomiła i procedurę z art. 7 i wystosowała polskiemu rządowi kolejną, czwartą już rekomendację w ramach tzw. procedury kontroli praworządności.
Została ona stworzona w 2014 roku po to, żeby uniknąć konieczności uruchamiania art. 7 wobec Węgier. Składa się z trzech etapów: oceny sytuacji w danym kraju, wysłania trzech zaleceń i oceny, czy zalecenia te zostały wypełnione. Jej celem jest dialog między Komisją a krajem członkowskim. Ale Polska przystąpić do dialogu nie chciała i ignorowała zalecenia Komisji.
Komisja wysłała do Polski pierwsze zalecenie po uchwaleniu przez PiS drugiej nowelizacji ustawy o Trybunale Konstytucyjnym, w lipcu 2016 roku. Drugie zalecenie zostało wysłane w grudniu 2016. Trzecie zalecenie zostało wysłane przez Komisję w lipcu 2017. Oprócz zmian w Trybunale Konstytucyjnym dotyczyło ono także ostatnich zmian w sądownictwie. Polska miała miesiąc na ustosunkowanie się do argumentów Komisji i pod koniec sierpnia wysłała do Brukseli swoją odpowiedź, która nie usatysfakcjonowała jednak Komisji.
Nieoczekiwanie Komisja sformułowała jednak czwarta rekomendację.
Procedura kontroli praworządności jest prawnie niezależna od art. 7, to nazywana jest „przygotowaniem do artykułu 7”.
Oprócz uruchomienia procedury z art.7, Komisja zdecydowała się też przejść do kolejnego etapu tzw. procedury dyscyplinującej dotyczącej ustawy o sądach powszechnych, czyli pozwania Polski przed Trybunał Sprawiedliwości UE.
Podstawą procedury dyscyplinującej (ang. infringement procedure) jest art. 258 Traktatu o funkcjonowaniu Unii Europejskiej, dotyczący złamania zobowiązań traktatowych. W przeciwieństwie do artykułu 7 i procedury kontroli praworządności, jest to ścieżka sądowa, a nie polityczna. Procedura stosowana jest wobec krajów, które złamią obowiązujące prawo europejskie i może doprowadzić do postawienia kraju członkowskiego przed Trybunałem Sprawiedliwości UE.
Jeśli chodzi o ustawę o sądach powszechnych, Komisja argumentuje, że ustawa łamie prawo europejskie „z uwagi na wprowadzenie odmiennego wieku emerytalnego dla kobiet (60 lat) i mężczyzn (65 lat) sprawujących urząd sędziowski, co stanowi dyskryminację ze względu na płeć” oraz ze względu na „uprawnienie Ministra Sprawiedliwości do uznaniowego przedłużania kadencji sędziów, którzy osiągnęli wiek emerytalny, jak również do uznaniowego odwoływania i powoływania prezesów sądów, które podważy niezależność polskich sądów, co jest niezgodne z art. 19 ust. 1 Traktatu o Unii Europejskiej (TUE) w związku z art. 47 Karty praw podstawowych Unii Europejskiej”. Zdaniem Komisji, ustawa podważa zasadę nieusuwalności sędziów i pozwala Ministrowi Sprawiedliwości wywierać na nich wpływ, gdy rozstrzygają w sprawach dotyczących stosowania prawa UE.
Komisja przeszła do trzeciego, ostatniego etapu, czyli pozwania Polski przed Trybunał Sprawiedliwości. Jeśli Polska nie zastosuje się do wyroku, Trybunał Sprawiedliwości może nałożyć karę finansową (art. 260 Traktatu o funkcjonowaniu Unii Europejskiej). Do tego – zanim zapadnie wyrok – Komisja ma możliwość wnioskowania do Trybunału Sprawiedliwości o tzw. środki tymczasowe – np. nakaz zamrożenia wprowadzanych zmian w prawie pod groźbą kar finansowych. Wobec Polski toczą się jeszcze dwa postępowania przed Trybunałem Sprawiedliwości w związku z procedurami dyscyplinującymi: w sprawie wycinki w Puszczy Białowieskiej i nieprzyjęcia uchodźców z relokacji.
Absolwentka studiów europejskich na King’s College w Londynie i stosunków międzynarodowych na Sciences Po w Paryżu. Współzałożycielka inicjatywy Dobrowolki, pomagającej uchodźcom na Bałkanach i Refugees Welcome, programu integracyjnego dla uchodźców w Polsce. W OKO.press pisała o służbie zdrowia, uchodźcach i sytuacji Polski w Unii Europejskiej. Obecnie pracuje w biurze The New York Times w Brukseli.
Absolwentka studiów europejskich na King’s College w Londynie i stosunków międzynarodowych na Sciences Po w Paryżu. Współzałożycielka inicjatywy Dobrowolki, pomagającej uchodźcom na Bałkanach i Refugees Welcome, programu integracyjnego dla uchodźców w Polsce. W OKO.press pisała o służbie zdrowia, uchodźcach i sytuacji Polski w Unii Europejskiej. Obecnie pracuje w biurze The New York Times w Brukseli.
Komentarze