0:000:00

0:00

Prawa autorskie: EU/Lukasz KobusEU/Lukasz Kobus

"Nasz system opieki zdrowotnej znalazł się pod ogromną presją. Dlatego też państwa członkowskie podjęły nadzwyczajne środki, by spowolnić rozprzestrzenianie się koronawirusa. Środki te mogą być skuteczne tylko wówczas, gdy są skoordynowane. Dlatego przedstawiliśmy dziś wytyczne dotyczące granic" - mówiła Ursula von der Leyen w wideo opublikowanym m.in. na Twitterze Komisji Europejskiej.

Unia postanawia pójść za przykładem Stanów Zjednoczonych i ograniczyć wjazdy na swoje terytorium obywatelom państw trzecich.

"Im mniej podróżowania, tym lepiej będziemy w stanie sobie radzić. Dlatego, jak zdążyłam poinformować naszych partnerów - kraje grupy G7 - zaproponuję głowom państw członkowskich, byśmy wprowadzili tymczasowe ograniczenie we wjazdach do UE. Te ograniczenia w podróżowaniu obowiązywałyby na początku na 30 dni i mogły być wydłużane" - wskazała przewodnicząca Komisji.

Od tej zasady Komisja planuje wyjątki dla rezydentów długoterminowych, członków rodzin obywateli UE, dyplomatów, niezbędnego personelu medycznego, ekspertów i badaczy pracujących nad powstrzymaniem wirusa oraz osób transportujących towary.

"Aby takie ograniczenie miało sens, musi zostać wdrożone także przez cztery państwa stowarzyszone strefy Schengen" - podkreśliła Von der Leyen. Państwa te to Szwajcaria, Norwegia, Islandia i Liechtenstein. Choć nie należą do Unii, ich obywatele mogą w UE swobodnie podróżować.

Pandemia koronawirusa z ogromną siłą uderzyła w Europę. Przypadków jest tu już ponad 75 tys., ich liczba rośnie znacznie szybciej niż w szczycie epidemii w Chinach.

Przeczytaj także:

"Zielone korytarze" dla transportu

Do Brukseli napływają kolejne informacje o państwach, które postanowiły tymczasowo zwiesić działanie układu z Schengen i przywrócić kontrole graniczne. Jak dotąd zrobiło to siedem krajów UE: Czechy, Polska, Słowacja, Słowenia, Austria, Węgry oraz Niemcy. Granice zamknęła Szwajcaria, a od strony Włoch także Słowenia.

Unii takie posunięcia są bardzo nie po drodze, bo zakłócają funkcjonowanie jednolitego rynku. Choć państwa członkowskie w sytuacjach awaryjnych mają do tego prawo, w wytycznych KE przypomina im, że zastosowane środki powinny być proporcjonalne do zagrożenia.

W Brukseli spekulowano o możliwym wszczęciu procedury antynaruszeniowej wobec Niemiec za to, że zbyt pochopnie zamknęły granice. Dziś, gdy dołączyły do nich kolejne kraje, taki ruch po stronie KE wydaje się mało prawdopodobny.

Komisja proponuje za to utworzenie w Unii "zielonych korytarzy transportowych", aby zapewnić, że mimo kontroli na granicach, towary będą sprawnie płynąć pomiędzy członkami UE.

"Musimy zapewnić sprawny przepływ towarów na jednolitym rynku, by zapobiec gospodarczym wstrząsom. Proponujemy tzw. zielone korytarze, pasy szybkiego ruchu, na których pierwszeństwo będzie miał transport wyrobów medycznych i towarów łatwo psujących się, w tym jedzenia" - powiedziała w poniedziałek 16 marca Von der Leyen.

"Tylko w taki sposób uda nam się zapobiec niedoborom sprzętu medycznego i pożywienia. To nie tylko kwestia gospodarcza - jednolity rynek to także instrument solidarnościowy" - dodała.

Jak wskazuje Komisja, aby system ten mógł działać, osoby pracujące w transporcie - kierowcy, piloci i załoga samolotów - powinni móc nadal swobodnie przekraczać granice wewnątrz Unii. KE przypomina też, że towary transportowane w ramach jednolitego rynku nie wymagają żadnych dodatkowych certyfikatów bezpieczeństwa.

"Nie ma dowodów na to, by żywność była źródłem transmisji COVID-19" - stwierdził Europejski Urząd ds. Bezpieczeństwa Żywności.

Polska spóźniona na zakupy

Unia koordynuje także zakupy najpotrzebniejszego sprzętu medycznego i leków.

"Polska bierze udział w unijnym wspólnym przetargu na zakup respiratorów i odczynników do testów na koronawirusa" – pochwalił się brukselskiej korespondentce RMF FMrzecznik Ministerstwa Zdrowia Wojciech Andrusiewicz. Termin zgłaszania potrzeb przez państwa członkowskie upłynął w piątek, 13 marca 2020.

Polska po raz pierwszy weźmie udział we wspólnych zakupach UE. Do mechanizmu europejskich przetargów przystąpiliśmy 6 marca 2020. Mocno spóźnieni - byliśmy 26. z 27 krajów Unii Europejskiej. Wkrótce, jako ostatnia, dołączy także Finlandia.

Z tego powodu nie weźmiemy już udziału w przetargu na maseczki ochronne i inne środki ochrony osobistej, który został zamknięty niedługo przed podpisaniem przez polski rząd porozumienia.

Wzięło w nim udział 20 państw członkowskich, zaproszenia do wzięcia udziału wysłano do wyselekcjonowanych uprzednio firm.

"Dzięki temu niezbędny dostęp sprzęt ochronny będzie sprawnie i w zrównoważony sposób płynął do państw członkowskich, unikniemy także niedoborów" - tłumaczy Komisja na stronie poświęconej odpowiedzi na wirusa.

Choć procedury są przyspieszone, kontrakty z firmami produkującymi maseczki zostaną podpisane najwcześniej na początku kwietnia. Polska już wkrótce będzie mogła wziąć udział w kolejnych przetargach - uspokajają urzędnicy KE.

Wspólne przetargi dla chętnych

O systemie wspólnych przetargów UE dyskutowała jeszcze w 2010 roku, po tym, jak przez kontynent przetoczyła się pandemia wirusa świńskiej grypy (A/H1N1). Wówczas Rada Europejska zwróciła się do Komisji o opracowanie mechanizmu zamawiania szczepionek dla całej Unii.

W październiku 2013 UE wydała decyzję "w sprawie poważnych transgranicznych zagrożeń zdrowia". Dokument precyzuje, jak Bruksela i państwa członkowskie powinny postępować na wypadek epidemii. W art. 5 jest mowa o planowanej wspólnej procedurze przetargowej na środki ratunkowe, w której unijne instytucje i państwa członkowskie będą mogły (nie "musiały", bo decyzja nie ma charakteru bezwzględnie wiążącego) wziąć udział.

Na podstawie decyzji w kwietniu 2014 roku Komisja Europejska zatwierdziła Umowę w sprawie wspólnych zamówień.

Jako pierwsze, w czerwcu 2014, podpisały ją: Belgia, Chorwacja (nie była jeszcze wówczas członkiem UE), Czechy, Cypr, Estonia, Grecja, Łotwa, Malta, Holandia, Portugalia, Słowacja, Słowenia i Hiszpania. Kilka dni później dołączył Luksemburg a do końca roku także Rumunia, Włochy, Węgry, Dania i Litwa. W 2015 umowy podpisały kolejno Irlandia i Francja, w 2016 Austria i Niemcy, a w 2019 Bułgaria.

28 lutego 2020, na kilka dni przed Polską, do systemu dołączyła Szwecja. We wspólnych zamówieniach może uczestniczyć także Wielka Brytania.

W ramach tej procedury chętne państwa członkowskie wspólnie kupują leki, sprzed medyczny, a także wszelkie inne usługi i towary, które mogą pomóc zaradzić epidemii. Mogą to być m.in. testy laboratoryjne i urządzenia diagnostyczne, szczepionki, produkty odkażające czy maseczki.

Wspólne zakupy mają pomóc państwom członkowskim uzyskać niezbędny ekwipunek w niższej cenie, obniżyć koszty administracyjne i poprawić bezpieczeństwo dostaw.

Stymulacja gospodarki

Na zatwierdzenie czeka także w Brukseli tzw. "Koronafundusz Inwestycyjny". Komisja zaproponowała, by w tym roku państwa członkowskie mogły nie zwracać do budżetu UE niewydanych zaliczek na fundusze strukturalne i inwestycyjne.

Kraje Unii miałyby wykorzystać je od razu, przekierowując do:

  • ochrony zdrowia;
  • małych i średnich przedsiębiorstw;
  • rynku pracy;
  • innych potrzebujących sektorów gospodarki.

W ramach "Koronafunduszu" Polsce ma przypaść 1,125 mld euro. Nie będą to jednak pieniądze nowe, a część tych, które otrzymaliśmy, a nie zdążyliśmy na czas wydać. Kwota 1,125 mld ma pozwolić Polsce zmobilizować 7,4 mld euro na inwestycje.

Projekt funduszu czeka na akceptacje Rady UE i Parlamentu Europejskiego, które powinny spotkać się (zdalnie) w ciągu najbliższych dwóch tygodni. Jak donosi z Brukseli Tomasz Bielecki komisja budżetowa PE wyraziła już zgodę na fundusz, choć była niezadowolona, że Unia nie znalazła na ten cel dodatkowych środków.

W poniedziałek 16 marca wieczorem na temat dodatkowych środków dla ratowania gospodarki dyskutować mają ministrowie finansów państw członkowskich. Propozycje KE to m.in. znaczne zwiększenie pułapu dozwolonej pomocy publicznej dla firm, poluzowanie kryteriów dyscypliny budżetowej oraz wsparcie Europejskiego Banku Inwestycyjnego.

O pomysłach wspierania gospodarki w dobie koronakryzysu dyskutowała dziś także z krajami grupy G7 przewodnicząca KE Ursula von der Leyen. Konkretne plany poznamy w najbliższych dniach.

Udostępnij:

Maria Pankowska

Dziennikarka, absolwentka ILS UW oraz College of Europe. W OKO.press od 2018 roku, od jesieni 2021 w dziale śledczym. Wcześniej pracowała w Polskim Instytucie Dyplomacji, w Komisji Europejskiej w Brukseli, a także na Uniwersytecie ONZ w Tokio.

Komentarze