W PKW zarejestrowały się już 33 komitety wyborcze. Na razie tylko czterech kandydatów złożyło wymagane 100 tysięcy podpisów, ale podpisy można zbierać jeszcze prawie miesiąc. Wszystko wskazuje na to, że na prawicy antysystemowej będzie duży ścisk
Aż milion sto tysięcy podpisów złożył w PKW w czwartek 6 marca sztab Rafała Trzaskowskiego, co sprawi, że zostanie niedługo trzecim oficjalnie zarejestrowanym kandydatem w wyborach (na zdjęciu u góry). Nie jest to jednak rekord w historii polskich kampanii prezydenckich. Trzaskowski nie przebił własnego wyniku z 2020 roku, kiedy dosłownie w kilka dni w czerwcu (marszałek Sejmu wyznaczyła wtedy ekstremalnie krótkie terminy przy „dodatkowych” wyborach) jego sztabowi udało się zebrać 1,6 mln podpisów.
Złożenie list w PKW przez Trzaskowskiego wzbudziło pytania o to, jak idzie zbiórka drugiego w sondażach Karola Nawrockiego, „obywatelskiego” kandydata Prawa i Sprawiedliwości.
„Niebawem złożymy podpisy, to już jest, mogę zdradzić, kilkaset tysięcy podpisów. Z całą pewnością niedługo będzie ten moment, w którym złożymy podpisy. Uspokajam panią redaktor i całą opinię publiczną” – mówił Karol Nawrocki 6 marca podczas konferencji prasowej w Piasecznie.
W PKW zarejestrowane zostały już 33 komitety wyborcze. Czas na zgłoszenie jest do 24 marca, więc liczba ta może nadal rosnąć. Do 4 kwietnia komitety muszą złożyć po 100 tysięcy podpisów, by móc zarejestrować kandydata. OKO.press podsumowuje, który z komitetów jest blisko tego pułapu.
Pierwszym komitetem, który złożył w PKW podpisy potrzebne do rejestracji kandydata był komitet Sławomira Mentzena. Konfederaci przeprowadzili zbiórkę w dwa tygodnie i 30 stycznia zakończyli ją z wynikiem 250 tysięcy podpisów. Ruch współgrał z koncepcją całej kampanii szefa Nowej Nadziei. Sławomir Mentzen ogłosił się kandydatem już we wrześniu 2024 i właściwie od razu rozpoczął objazd kraju. W momencie składania podpisów w PKW miał za sobą już ponad sto spotkań w terenie.
Jako drugi podpisy potrzebne do rejestracji złożył Grzegorz Braun. Zrobił to prawie miesiąc później, 28 lutego. Komitetowi Brauna, którego wyrzucono z Konfederacji ze względu na jego start w wyborach prezydenckich, udało się zebrać 170 tysięcy podpisów.
Czwartym kandydatem (trzeci był Trzaskowski), którego komitet poinformował o przekazaniu PKW 100 tysięcy podpisów, był Artur Bartoszewicz. To ekonomista, wykładowca SGH, który zdobywa popularność w internecie jako komentator o profilu prawicowo-antyestablishmentowym. Jego postulaty wyborcze to m.in. wprowadzenie wiążących referendów, veta obywatelskiego, likwidacja finansowania partii politycznych z budżetu państwa, patriotyczne wychowanie zakładające m.in. codzienne składanie przyrzeczenia wierności RP przez dzieci w wieku szkolnym, dostęp do broni dla każdego dorosłego obywatela, realizacja dużych projektów infrastrukturalnych, a także zmiana hymnu na „Rotę”. Ekonomista współpracuje z NSZZ „Solidarność”, dla której opracował raport na temat Zielonego Ładu.
Bartoszewicz jest także radykalnie antyukraiński. Twierdzi, że Ukraińcy to śmiertelne zagrożenie dla Polski, że bardziej prawdopodobna jest inwazja Ukrainy na Polskę niż Rosji na Polskę, a Wołodymyra Zełeńskiego należy zakuć w kaftan bezpieczeństwa. Swoje poglądy wyłożył m.in. w rozmowie z Leszkiem Sykulskim, jawnie prorosyjskim działaczem, liderem Polskiego Ruchu Antywojennego.
Jak ekonomiście, którego popularność jest bańkowa i za którym nie stoi żadna partia, udało się zebrać 100 tysięcy podpisów? W rozmowie z telewizją braci Karnowskich wpolsce24 mówił, że zbiórka idzie bardzo dobrze, ponieważ na swojej stronie umieścił informację, że prowadzi taką zbiórkę oraz opublikował tam „kształt list”.
„Codziennie tysiące tych list przychodzi do mnie. Polacy sami z własnej inicjatywy… Nie zbieram tak jak partie polityczne, nie płacę nikomu tak jak partie polityczne. Nie obiecuję, że za podpisy ci ludzie będą zasiadali w okręgowych listach wyborczych” – powiedział dr Bartoszewicz.
Start Grzegorza Brauna z oczywistych względów jest problemem dla Sławomira Mentzena. Również Artur Bartoszewicz bije się o podobny elektorat. Ekonomista z SGH zaczepia zresztą w wywiadach i wypowiedziach medialnych szefa Nowej Nadziei, twierdząc, że ten jest niedojrzały i nieodpowiedzialny. Konta wspierające Konfederację zaczęły w ostatnich dniach atakować Bartoszewicza, przypominając jego stare wypowiedzi wspierające szczepienia przeciwko COVID-19.
To jednak nie koniec listy kandydatów prawicowych, którzy mogą zabierać poparcie Sławomirowi Mentzenowi. W ostatnich dniach swoje komitety zarejestrowali także Stanisław Żółtek (wieloletni działacz UPR, szef partii PolExit), Romuald Starosielec (Ruch Naprawy Polski), Paweł Tanajno (lider Polski Liberalnej Strajk Przedsiębiorców), a także Sebastian Ross (działacz Konfederacji). Z tej czwórki Pawłowi Tanajno udało się zarejestrować w wyborach prezydenckich w 2015 i 2020 roku, Stanisławowi Żółtkowi w 2020 roku.
Chęć startu w wyborach prezydenckich zgłosił także Marek Jakubiak, przedsiębiorca, członek partii Kukiz'15. Do Sejmu po raz pierwszy dostał się w 2015 z list Kukiza (z poparciem Ruchu Narodowego), wiosną 2019 w wyborach do Parlamentu Europejskiego współtworzył Konfederację (lista nie przekroczyła progu wyborczego), którą opuścił, by jesienią 2019 bez powodzenia wystartować z list Bezpartyjnych Samorządowców. Do Sejmu dostał się ponownie w październiku 2023, startując z list Prawa i Sprawiedliwości. Obecnie należy do koła poselskiego Wolni Republikanie, gdzie oprócz niego zasiada Paweł Kukiz, Jarosław Sachajko i Jan Krzysztof Ardanowski.
Wokół startu Marka Jakubiaka krąży dużo wątpliwości. Po pierwsze, startował z list PiS i mimo że znajduje się w innym kole poselskim, blisko współpracuje z partią. Jego kampania nie wygląda imponująco. Co jakiś czas informuje o spotkaniach z wyborcami, ale jest ich bardzo mało, przychodzi na nie po kilkadziesiąt osób. Trudno znaleźć w sieci zdjęcia z akcji zbierania podpisów. Nawet o rozpoczęciu zbiórki Marek Jakubiak informował, wrzucając do sieci po prostu pobrany formularz.
Wreszcie, nie jest to jego pierwszy start w wyborach, wokół którego piętrzą się niejasności. Startował także w wyborach w 2020 roku, gdy w marcu, w czasie najsurowszych obostrzeń covidowych zebrał w dwa tygodnie 140 tysięcy podpisów. Twierdził wtedy, że listy mu „przyniesiono” i że sam się „dziwi swojej popularności”. „Gazeta Wyborcza” pisała, że tajemnicą sukcesu było sfałszowanie list poparcia, za co Jakubiak medium pozwał i przegrał proces w obu instancjach. Jakiś czas później w sprawie fałszowania list wszczęła śledztwo prokuratura, ale nie skończyło się postawieniem zarzutów. Marek Jakubiak poparł przed drugą turą Andrzeja Dudę.
W rozmowie telefonicznej spytaliśmy polityka o to, kto w tych wyborach zbiera dla niego podpisy, czy robią to działacze jakiegoś stowarzyszenia, partii lub innej organizacji. „Podpisy zbierają obywatele, spontanicznie” – usłyszeliśmy. Poseł Wolnych Republikanów twierdzi także, że w ciągu najbliższych dwóch tygodni jego komitet osiągnie pułap 100 tysięcy.
Sztab Szymona Hołowni zamierza złożyć podpisy za dwa lub trzy tygodnie. Zbierają je zarówno działacze Polski 2050, którzy mają w tej chwili ok. 100 tysięcy, jak i działacze PSL-u, którzy zebrali ok. 120 tysięcy. Politycy obu partii podkreślają fakt, że zbiórka jest solidarna, co ma związek z coraz wyraźniejszym rozdźwiękiem między koalicjantami oraz pogłoskami o tym, że partia Władysława Kosiniaka-Kamysza nie wspiera kampanii Szymona Hołowni. Faktem jest jednak, że PSL nie podjęło nadal oficjalnej decyzji o wpłacie partii na kampanię popieranego kandydata. I na razie nie zanosi się, żeby miało się to wydarzyć.
Również komitet Magdaleny Biejat już jakiś czas temu zebrał wymagane 100 tysięcy podpisów. Ale sztabowcy nie spieszą się z decyzją o rejestracji kandydatki, ponieważ – jak słyszymy – zbieranie podpisów to dobry sposób na rozruszanie struktur. Działacze nawiązują komunikację między sobą, wychodzą na ulicę, rozmawiają z wyborcami, rozdają ulotki. Podpisy zostaną złożone najprawdopodobniej pod koniec marca.
Pułap 100 tysięcy przekroczył niedawno także Adrian Zandberg. Dla Partii Razem był to niemały wysiłek organizacyjny ze względu na targające nią wewnętrzne konflikty. Najpierw w grudniu struktury opuściło pięć parlamentarzystek, z którymi odszedł szereg innych członków. Następnie zaostrzyła się walka frakcyjna w związku z wyborem nowych władz partii. Pojawiały się momenty, w których przez konflikty niektórzy działacze regionalni nawet odmawiali uczestniczenia w zbiórce.
Po lewicowej stronie kampanię prezydencką prowadzi także Piotr Szumlewicz, przewodniczący Związku Zawodowego Związkowa Alternatywa. W rozmowie OKO.press działacz zapowiada, że zdąży zebrać 100 tysięcy podpisów w terminie. Na razie ma ich ok. 40 tysięcy.
Około 40 tysięcy podpisów zebrał także Krzysztof Stanowski, co ogłosił w ubiegły poniedziałek. Dziennikarz i szef Kanału Zero zapowiadał, że jest kandydatem dla żartu, ale w samą kampanię zamierza zaangażować się na serio, czyli znaleźć się na liście wyborczej, mieć możliwość emitowania spotów i wzięcia udziału w debacie w TVP w likwidacji. Stanowski cieszy się ogromną rozpoznawalnością i dużymi zasięgami w sieci, dlatego fakt, że jeszcze nie udało mu się zebrać podpisów, może nieco dziwić.
„Zbieranie podpisów, gdy na zewnątrz piździło, było nieludzkie, a ja w przeciwieństwie do moich kontrkandydatów jestem osobą wybitnie empatyczną. No, ale teraz już nie piździ, tylko nadchodzi piękna wiosna, więc trzeba się za to zabrać” – napisał kilka dni temu na Twitterze (X).
Dziennikarz rozpoczął także objazd po kraju, w ostatnich dniach był w Katowicach i w Krakowie. Nie zmienia to faktu, że nie tylko jako jedyny uwzględniany w sondażach kandydat nie zebrał jeszcze wymaganych 100 tysięcy podpisów, ale nawet nie zarejestrował swojego komitetu, do czego wymaganych było zaledwie tysiąc podpisów. Na stronie PKW nie ma na razie śladu po Krzysztofie Jakubie Stanowskim. Według prawa agitację wyborczą można zacząć prowadzić dopiero po rejestracji komitetu wyborczego. Rejestracja wiąże się jednak także z formalnymi rygorami – materiały dotyczące kampanii Stanowskiego, której w tej chwili produkuje i emituje Kanał Zero, będą materiałami wyborczymi, co oznacza, że będą musiały być oznaczane jako materiały komitetu oraz być przez taki komitet finansowane.
Wybory
Magdalena Biejat
Marek Jakubiak
Sławomir Mentzen
Karol Nawrocki
Rafał Trzaskowski
Adrian Zandberg
Artur Bartoszewicz
Absolwentka Prawa i Filozofii Uniwersytetu Warszawskiego. Publikowała m.in. w Dwutygodniku, Res Publice Nowej i Magazynie Kulturalnym. Pisze o praworządności, polityce i mediach.
Absolwentka Prawa i Filozofii Uniwersytetu Warszawskiego. Publikowała m.in. w Dwutygodniku, Res Publice Nowej i Magazynie Kulturalnym. Pisze o praworządności, polityce i mediach.
Komentarze