0:000:00

0:00

W sygnowanym przez "zespół wPolityce" tekście autor lub autorka informuje, że "z różnych źródeł w środowiskach opozycyjnych" docierają do niego/niej informacje, z których "wyłania się przerażający plan dalszego destabilizowania państwa i zanegowania wyniku wyborów z roku 2015 poprzez kolejne, przemocowe działania".

Plan opozycji - opisany w pięciu punktach - ma być następujący: jak tylko zezwolą na to władze Sejmu, 1. do gmachu parlamentu wracają dziennikarze. 2. "Ci zaprzyjaźnieni z opozycją wprowadzają pierwszych bojówkarzy KOD", a "kolejni wchodzą na zaproszenie polityków". Ma to być 3. "siła zdolna otworzyć drzwi dla pozostałych" - wtedy rozpoczyna się 4. "okupacja, budowanie barykad, palenie ognisk z opon, prowokowanie rozróby, być może z użyciem broni".

Według "wPolityce" "główną siłą bojową mają być ekstremiści z lewicowej organizacji Antifa, także z zagranicy, oraz byli, ale bardzo dziś zdeterminowani, esbecy".

Zespół dowiedział się też, że "elementy do urządzenia z Sejmu płonącej twierdzy mają już być wedle naszych rozmówców przygotowane".

"Wu-ka" wie o "zgromadzonej benzynie, oponach, samochodach ciężarowych i zapasach żywności". Ile, gdzie, kto, jak? Tego nie zdradza. Jedno jest pewne. Idzie o 5. "długotrwałą okupację i prowokowanie walk, które miałyby wymusić ustąpienie rządu i przedterminowe wybory".

Wrażenie grozy osłabia nieco ilustrujące materiał poetyckie w nastroju zdjęcie z piątkowej demonstracji pod Sejmem. Kilkoro demonstrantów i dziennikarze z kamerą wymierzoną w sejmowy budynek ciemną nocą zostało podpisane "piątkowa próba zdobycia władzy".

Przeczytaj także:

Wady zmyślania informacji

Opowieść wPolityce jest wyssaną z palca bzdurą, co także można przedstawić w pięciu punktach.

1. Na swoje sensacyjne wywody wu-ka nie ma żadnego dowodu poza anonimowymi "różnymi źródłami w środowiskach opozycyjnych". To ośmiesza artykuł zamieszczony na pierwszym miejscu strony.

2. Taki plan to nonsens. Dziennikarze nie mają prawa zapraszać do Sejmu gości. Nie ma więc możliwości, żeby "zaprzyjaźnieni z opozycją dziennikarze" mogli wprowadzić "pierwszych bojówkarzy KOD".

3. Jeśli nawet ewentualni bojówkarze chcieliby dostać się do Sejmu, to chyba nie powinni robić tego teraz, gdy z całej Polski do Warszawy ściągane są posiłki policji, by bronić Sejmu.

4. Gdyby artykuł był prawdziwy, portal braci Karnowskich powinien napisać również o kompromitacji policji, służb specjalnych i prokuratury. Snując swoje opowieści, redakcja nie wpadła widać na to, że wbija swoim ulubieńcom z PiS nóż w plecy.

Bo przecież jeśli o przygotowaniach do najazdu na Sejm wie redakcja portalu wPolityce, a nie wiedzą służby państwa (o czym świadczy to, że MSWiA nie podjęło żadnych działań w celu przeciwdziałania wybuchowi przemocy) to fatalnie świadczy o poziomie przygotowania antyterrorystycznego polskich służb. Chyba, że jest jeszcze gorzej: władza wstrzymuje się od działania i z premedytacją czekając na przelanie krwi.

5. Wątpliwości czytelnika musi budzić też, że artykuł tak dobrze wpisuje się w propagandę PiS, którą od piątku reprodukują politycy i bliskie partii władzy media. Wciąż słyszymy o używaniu dziennikarzy do destablizacji pracy Sejmu, o siłowym charakterze piątkowej demonstracji oraz o planach zamachu stanu i destabilizacji sytuacji w kraju.

W rzeczywistości kryzys wywołało PiS, a jego początkiem było wykluczenie przez marszałka Marka Kuchcińskiego z obrad posła Platformy Obywatelskiej, Michała Szczerby za wniesienie na mównicę kartki z napisem "WolneMediawSejmie". Którą zresztą zaraz zdjął i zaczął mówić o finansach orkiestry Sinfonia Varsovia.

Udostępnij:

Stanisław Skarżyński

Socjolog, publicysta. Publikuje na łamach Gazety Wyborczej. Doktorant w ISNS UW.

Komentarze