Na kilkanaście dni przed rozwiązaniem Sądu Najwyższego w obecnym składzie, jego sędziowie i zatrudnieni w nim prawnicy pożegnali się ze sobą nawzajem i z obywatelami. "Jeszcze polska praworządność nie zginęła, póki takich sędziów w Rzeczpospolitej mamy" - mówił, dziękując im za pracę, Adam Bodnar, rzecznik praw obywatelskich
Okazją do pożegnania było coroczne Zgromadzenie Ogólne Sędziów Sądu Najwyższego, które odbyło się w środę, 21 marca 2018 roku. Przejdzie ono do historii, bo to ostatnie w obecnym składzie niezależnych sędziów.
Na początku kwietnia wejdzie w życie uchwalona przez PiS ustawa o SN, która starszych sędziów wysyła na emeryturę i wprowadza Izbę Dyscyplinarną (ma ona szybko usuwać z zawodu sprzeniewierzających się zasadom sędziów, prokuratorów i prawników). Obecna władza zyska też wpływ na obsadę nowego SN.
Obecna prezes SN Małgorzata Gersdorf, którą nowa ustawa też usunie ze stanowiska, otwierając Zgromadzenie mówiła o nowej ustawie, że w sposób „niekonstytucyjny ukształtuje Sąd Najwyższy”. Omawiając roczne sprawozdanie mówiła, że sąd mimo „reform” obecnej władzy załatwił w 2017 roku ponad 11 tysięcy spraw, a średnie oczekiwanie na rozpoznanie sprawy wynosiło 7 miesięcy.
Później głos zabrał Andrzej Dera, minister z Kancelarii Prezydenta RP. Odczytał list od prezydenta Andrzeja Dudy. Nie był on zbyt długi. Prezydent napisał w nim, że praca sędziego jest służbą dla obywateli. Że obywatele mają prawo oceniać SN i mówić, jak go zmienić. I że „reformy” wymiaru sprawiedliwości dają szansę na to, by sądy były sprawne i efektywne.
Prezydent podkreślił, że nowe prawo „przyczyni się do przywrócenia autorytetu Sądu Najwyższego”. Na to ostatnie zdanie sędziowie zareagowali głośnym śmiechem.
Po ministrze przemawiał prezes Naczelnego Sądu Administracyjnego Marek Zirk-Sadowski. Jego przemówienie mogło zaskoczyć, bo o ile rok temu mówił tylko o tym jak pracuje NSA, to w tym roku część wypowiedzi poświęcił filozofii wymiaru sprawiedliwości. Podobnie jak Duda w swym liście mówił, że sądy mają konstytucyjną misję służenia - ale nie rządzącym, tylko rządzonym, czyli obywatelom. Podkreślał, że charakter zmian w wymiarze sprawiedliwości budzi kontrowersje. Że podstawowe standardy europejskie wymagają, by sądy były niezależne. Kończąc wyraził nadzieję, że sędziowie będą orzekać zgodnie ze swoim sumieniem.
Prezes NIK Krzysztof Kwiatkowski podziękował wszystkim sędziom SN za pracę i wręczył Małgorzacie Gersdorf bukiet róż. Prezes SN dziękując za kwiaty, żartowała: "Prezydent mówi, że musimy podreperować swój autorytet, jak widać nie jest on taki zły". A potem dodała: "My musimy swoje robić. Również dobrą minę do złej gry".
Bardzo dobre wystąpienie miał Rzecznik Praw Obywatelskich Adam Bodnar. Zebrał za nie najdłuższe brawa.
Zaczął od tego, że w ostatnim czasie sędziowie SN pracowali pod „presją permanentnych, brutalnych ataków ze strony przedstawicieli władzy i mediów narodowych”, a mimo to zachowali "wierność konstytucyjnym wartościom" i "bronili praworządności". "I za to Wam składam wyrazy najwyższego szacunku. Parafrazując można powiedzieć: jeszcze polska praworządność nie zginęła, póki takich sędziów w Rzeczpospolitej mamy" - mówił Bodnar.
Odniósł się też do „reform” PiS w sądach, w tym do nowej ustawy o SN.
"Moim zdaniem chwieją się wszystkie filary demokratycznego systemu, zagrożona jest w naszym kraju praworządność. Krok po kroku oddalamy się od Konstytucji, a mocą ustaw dokonywana jest zmiana ustroju państwa" – mówił rzecznik.
Podkreślał, że odchodzi się od trójpodziału władzy, ogranicza się niezależność sądów. Przestrzegał, że zmiany uderzą nie tylko w sędziów, ale też w zwykłych obywateli. "Buduje się głęboką nierównowagę w relacjach państwo - obywatel, gdzie rola jednostki jest marginalizowana, przytłaczana przez machinę rosnących uprawnień instytucji publicznych" - mówił RPO. Zaznaczał, że zagrożone mogą być też wolne wybory. Wszak to SN, na który władza zyska wpływ, będzie orzekał o ich ważności.
Bodnar podał kilka przykładów tego jak sądy, które stracą atrybut niezależności mogą uderzyć w prawa obywateli. Mówił o sprawie kierowcy, który zderzył się z samochodem BOR wiozącym premier Szydło. I o ludziach z kredytami we frankach szwajcarskich, którzy w ostatnich czasach wygrywali sprawy przed sądami. Zastanawiał się czy będą mogli liczyć na obiektywny wyrok w sytuacji, gdy połowa banków należy do państwa, a władza wykonawcza, która je kontroluje będzie miała wpływ również na sądy.
Przypominał, że władzy nie wszytko wolno. "Nowoczesne państwo to coś więcej niż władza wykonawcza. To także prawo każdego obywatela do kontrolowania władzy wykonawczej, do uczestniczenia w debacie publicznej, do wolnych mediów, wolnych wyborów, do niezależnych, sprawiedliwych i bezstronnych sądów. Dlatego sędziowie niezależnie od wszystkich oskarżeń i kłamstw, kalumnii, którymi są dzisiaj obrzucani, są pełnoprawnymi uczestnikami demokratycznego procesu, a nie klientami polityków" - mówił Bodnar.
Zakończył tym, że istotą zawodu sędziego jest poczucie misji, wierność wartościom i Konstytucji. I teraz każdy sędzia będzie musiał to rozstrzygać we własnym sumieniu.
Zaapelował, by sędzie nie zatracili przywiązania do wolności: "Niech stanowi ona wartość, która będzie naszym przewodnikiem i źródłem oceny tego co dzieje się w państwie. Naszym państwie. Państwie wolnych ludzi" - apelował Bodnar.
O tym, że sądy mają być niezależne mówili też prezes Naczelnej Rady Adwokackiej Jacek Trela i prezes Krajowej Izby Radców Prawnych Maciej Bobrowicz.
Jacek Trela podkreślał, że trójpodział władzy to fundament państwa demokratycznego. Podkreślał, że jeśli władza kieruje się tylko działalnością na rzecz „suwerena”, a nie przestrzega ustaw, to zawsze to się mści i szkodzi interesom państwa. Mówił, że niezależność sędziowska nie zależy tylko od tego, że zapisze się ją w ustawie, ale od tego - jakie warunki pracy stwarza się sędziom. Od tego, czy sędziowie muszą się czegoś obawiać i czy mogą orzekać zgodnie ze swoim sumieniem. "Dziś jest pytanie co robić, skoro takie warunki pracy zakwestionowano.
Trzeba się więc odwołać do wewnętrznej niezawisłości, odwołać do zasady, że nikt nie ma prawa nakazywać sędziemu, jak ma orzekać" - podkreślał prezes Trela.
Zauważył również, że obywatele obserwują działalność sądów i kiedyś oddadzą sprawiedliwość, tym którzy nie porzucą zasad i ideałów.
Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.
Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.
Komentarze