W środę zacznie się czystka wśród sędziów Sądu Najwyższego. Ale też chaos, bo będzie tylko 55 sędziów ze 120 zapowiadanych. Nie będzie ławników, nie działają też dwie nowe Izby. Tak wchodzi w życie „reforma” tego najważniejszego sądu w wykonaniu prezydenta i PiS. Jest jeszcze możliwość, że zmiany w SN zablokuje Trybunał Sprawiedliwości UE
I Prezes Sądu Najwyższego zamierza 4 lipca 2018 roku przyjść jak co dzień do pracy. Mimo, że wchodząca w życie 3 lipca ustawa PiS o Sadzie Najwyższym wysyła ją na emeryturę. Murem za swoja Prezes stoję obecni sędziowie SN. W czwartek zebrali się na ostatnim w historii niezależnego Sądu Najwyższego Zgromadzeniu i jednomyślnie przyjęli dwie uchwały (obecnych na Zgromadzeniu było 63 sędziów).
W pierwszej uchwale stwierdzili, że prezes SN Małgorzata Gersdorf nadal będzie prezesem, którego kadencję gwarantuje Konstytucja (PiS przerwał ją ustawą).
"My, sędziowie Sądu Najwyższego, uczestniczący w Zgromadzeniu Ogólnym Sędziów Sądu Najwyższego w dniu 28 czerwca 2018 roku, pamiętając o złożonym ślubowaniu sędziowskim i wierni Konstytucji RP, która jest najwyższym prawem Rzeczypospolitej Polskiej, stwierdzamy, że sędzia Sądu Najwyższego prof. dr hab. Małgorzata Gersdorf pozostaje – zgodnie z bezpośrednio stosowanym art. 183 ust. 3 Konstytucji RP (art. 8 ust. 2 Konstytucji RP) – do dnia 30 kwietnia 2020 roku Pierwszym Prezesem Sądu Najwyższego, kierującym instytucją, w której pełnimy naszą służbę społeczeństwu".
Rzecznik SN sędzia Michał Laskowski podczas konferencji prasowej po zakończeniu Zgromadzenia komentował: „Chciałbym zwrócić uwagę na słowa „bezpośrednie stosowanie przepisu konstytucji”. Uznajemy, że nie można zgodnie z regułami, obowiązującymi w prawie, w drodze ustawy zmieniać jasnej, kategorycznej i pełnej normy, wynikającej wprost z konstytucji. Tam kadencja I prezesa została uregulowana i obowiązuje zakaz regulowania tej samej materii mocą ustawy”.
W drugiej uchwale sprzeciwili się usunięciu SN starszych sędziów, z uwagi na obniżenie przeze PiS wieku emerytalnego (z 70 do 65 lat).
"Niezgodna z art. 180 ust. 1 Konstytucji RP regulacja zawarta w art. 111 § 1 ustawy o Sądzie Najwyższym z dniem 4 lipca 2018 r. usuwa ze składu Sądu Najwyższego znaczną liczbę sędziów. Stanowi to oczywiste naruszenie przez władzę ustawodawczą jednej z podstawowych gwarancji niezależności sądownictwa i już w najbliższym czasie istotnie zakłóci normalne funkcjonowanie Sądu Najwyższego. Sędziowie, którzy rozpoczęli służbę w Sądzie Najwyższym przed dniem wejścia w życie ustawy z dnia 8 grudnia 2017 r. o Sądzie Najwyższym, powinni pełnić tę służbę do ukończenia 70 roku życia, bez spełnienia jakichkolwiek dodatkowych warunków".
Rozwiązanie obecnego Sądu Najwyższego i powołanie nowego to skutek ustaw uchwalonych przez PiS. Ustawy te już obowiązują, ale 4 lipca w środę, wchodzą w życie regulacje obniżające wiek emerytalny sędziów Sądu Najwyższego. Co w praktyce oznacza, że część z 74 orzekających obecnie sędziów, będzie musiała odejść na emeryturę, bo PiS chce wymienić sędziów Sądu Najwyższego na „swoich”.
W efekcie 4 lipca do pracy przyjdzie tylko 55 sędziów, w tym prezes Gersdorf. I na razie tylko tyle jest pewne, co wydarzy się w Sądzie Najwyższym po 3 lipca, bo „reforma” SN, która jest jednym ze sztandarowych projektów obecnej władzy, nie zostanie wdrożona w ciągu kilku najbliższych miesięcy.
Nie wiadomo też kiedy i jak zacznie działać nowy Sąd Najwyższy, w którym kontrolę nad obsadą sędziów będzie miał prezydent i wybrana przez PiS nowa, niekonstytucyjnie wybrana Krajowa Rada Sądownictwa.
Sprawę komplikuje także nacisk Komisji Europejskiej na rząd PiS, by wycofał się z reform naruszających niezawisłość sądów i sędziów. Obok uruchomionej procedury z art. 7 Traktatu o UE, Komisja zdecydowała się - wiadomo a razie ze źródeł nieoficjalnych - na skierowanie ustawy o SN do Trybunału Sprawiedliwości. A ten może wstrzymać działanie ustawy i nakazać cofnięcie skutków jej wejścia w życie 3 lipca.
Od 4 lipca niezgodnie z Konstytucją zostanie przerwana kadencja prezes Sądu Najwyższego Małgorzaty Gersdorf. Nie złożyła ona do prezydenta oświadczenia o woli dalszego orzekania. Gersdorf publicznie zadeklarowała jednak, że 4 lipca przyjdzie normalnie do swojego gabinetu, bo zamierza dokończyć swoją kadencję do 2020 roku.
Co w takiej sytuacji zrobi obecna władza? Wyprowadzi prezes z sądu przy pomocy policji? Nie wiadomo. Zapytaliśmy o to Kancelarię Prezydenta – prezydent ma duży wpływ na obsadę nowego Sądu Najwyższego – oraz ministerstwo sprawiedliwości.
"Tak jak każdego Polaka, tak i I prezes SN Małgorzatę Gersdorf obowiązują przepisy prawa, których powinna przestrzegać" – odpowiedziało biuro prasowe ministerstwa.
A Kancelaria Prezydenta napisała do OKO.press: „Zgodnie z art.83 Konstytucji, każdy (a zatem również sędziowie) ma obowiązek przestrzegania prawa RP. Kancelaria Prezydenta nie ma możliwości przewidzenia przyszłych działać sędziów Sądu Najwyższego”.
Kancelaria odpowiedziała też na pytanie OKO.press, czy prezes może być wyprowadzona siłą: „Ani policja, ani prokuratura nie podlegają prezydentowi”.
W czwartek na konferencji dziennikarze pytali Michała Laskowskiego z SN, co będzie jak 4 lipca przyjdzie do pracy nowy prezes wskazany przez prezydenta. "Zobaczymy" – odpowiedział.
Dziennikarze dociekali też, czy są wśród sędziów osoby, które mogły przyjąć propozycję od prezydenta, bo na Zgromadzeniu było 63 sędziów z 74. Laskowski odpowiedział, że z tego co wie, to osoby nieobecne na Zgromadzeniu są na urlopie.
Od 4 lipca starsi sędziowie przechodzą na emeryturę, ale nie wszyscy. Obecnie orzeka tam 74 sędziów, a maksymalnie sędziów może być 120. Uchwalona przez PiS ustawa pozwala zostać sędziom, którzy przekroczyli 65 rok życia, ale pod warunkiem, że złożyli do prezydenta oświadczenie o takiej woli, wraz z opinią lekarską.
Teraz sędziów, którzy skończyli 65 lat jest 27.
Na emeryturę przejdzie w przyszłym tygodniu 11 z nich, bo nie złożyli oświadczeń do prezydenta. Są to:
- Henryk Gradzik, 71 lat, Izba Karna
- Józef Frąckowiak, 70 lat, Izba Cywilna
- Zbigniew Kwaśniewski, 70 lat, Izba Cywilna
- Beata Gudowska, 68 lat, Izba Pracy
- Mirosława Wysocka, 68 lat, Izba Cywilna
- Mirosław Bączyk, 68 lat, Izba Cywilna
- Henryk Pietrzkowski, 67 lat, Izba Cywilna
- Kazimierz Zawada, 67 lat, Izba Cywilna
- Jan Górowski, 67 lat, Izba Cywilna
- I Prezes Sądu Najwyższego Małgorzata Gersdorf, 65 lat, Izba Pracy
- Krzysztof Pietrzykowski, 65 lat, Izba Cywilna
Kolejnych 16 sędziów złożyło oświadczenia, że nadal chce orzekać. Z tym, że 9 sędziów złożyło oświadczenia w trybie uchwalonej przez PiS ustawy. Są to:
- Rafał Malarski, 67 lat (Izba Karna)
- Zbigniew Myszka, 65 lat (Izba Pracy i Ubezpieczeń Społecznych)
- Bogumiła Ustjanicz, 67 lat (Izba Cywilna)
- Anna Kozłowska, 66 lat (Izba Cywilna)
- Anna Owczarek, 66 lat (Izba Cywilna)
- Maria Szulc, 65 lat (Izba Cywilna)
- Wojciech Katner, 68 lat, (Izba Cywilna)
- Jacek Gudowski, 68 lat (Izba Cywilna)
- Marian Kocon, 68 lat (Izba Cywilna)
Pozostałych 7 sędziów złożyło zaś oświadczenia, w których powołali się na konstytucyjną zasadę nieusuwalności sędziów (art. 180 ust. 1 Konstytucji RP) i do oświadczeń nie dołączyli zaświadczeń lekarskich. To:
- Józef Iwulski, 66 lat (Izba Pracy i Ubezpieczeń Społecznych)
- Jerzy Kuźniar, 67 lat (Izba Pracy i Ubezpieczeń Społecznych)
- Stanisław Zabłocki, 67 lat (Izba Karna)
- Andrzej Siuchniński, 66 lat (Izba Karna)
- Krzysztof Cesarz, 65 lat (Izba Karna)
- Przemysław Kalinowski, 66 lat (Izba Karna)
- Józef Szewczyk, 66 lat (Izba Karna).
O tym dlaczego sędziowie powołują się na Konstytucję OKO.press pisało w kwietniu.
Pozostali, młodsi sędziowie, mogą przejść na wcześniejszą emeryturę. Czas na decyzję mają do września. Z tej możliwości skorzystali już:
Dorota Rysińska,
Bogusław Cudowski,
Roman Sądej
i Małgorzata Wrębiakowska – Marzec.
A w lipcu dwóch kolejnych sędziów skończy 65 lat - są to Andrzej Wróbel i Krzysztof Rączka.
O dalszym losie sędziów, którzy złożyli oświadczenia o chęci dalszej pracy, zdecyduje prezydent Andrzej Duda. Opinię w tej sprawie wyda wcześniej nowa KRS. Zażądała ona od sędziów uzupełnienia zaświadczeń lekarskich.
Sędzia Zabłocki jednak odmówił. KRS decyzję może podjąć w sprawie tych 16 sędziów w połowie lipca.
Nie wykluczony jest też wariant, że kolejni młodsi sędziowie też odejdą z SN. Ci, co pozostaną, będą czekać na rozwój sytuacji, jeśli uznają, że jest źle, mogą odejść.
Sędzia Michał Laskowski, który niedawno podał się do dymisji z funkcji rzecznika SN – bo nie chce firmować swoją twarzą zmian – nie wykluczył w wywiadzie dla „Gazety Wyborczej” gremialnego odejścia sędziów.
Zamysłem „reformy” PiS jest wymiana kadrowa w Sądzie Najwyższym, który partia Jarosława Kaczyńskiego uważa, ze niezdekomunizowany relikt.
W pierwszej wersji ustawy o nowym SN wpływ na wybór nowych sędziów miał minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro, ale po uchwaleniu prezydenckiej nowelizacji te uprawnienia scedowano na prezydenta.
I tak prezydent ma prawo ogłosić nabór na wolne stanowiska w Sądzie Najwyższym. Tyle, że od miesiąca jego obwieszczenie leży w Rządowym Centrum Legislacji i czeka na publikację. Z nieoficjalnych informacji wynika, że jest spór prawny między kancelarią prezydenta i kancelarią premiera, czy to obwieszczenie wymaga też podpisu premiera. Obwieszczenia nadal nie wydrukowano, a bez tego nie mogą się zgłaszać kandydaci na wakaty w Sądzie Najwyższym.
Nie wiadomo też kiedy będzie nowy prezes i kto nim zostanie.
Z ustawy wynika, że w okresie przejściowym prezesa powoła prezydent z grona sędziów SN (będzie on urzędował do czasu wyboru prezesa przez Zgromadzenie Ogólne sędziów SN). Prezydent może też wskazać na okres przejściowy prezesów Izb w SN.
Tyle, że okres przejściowy może potrwać co najmniej kilka miesięcy, bo w Zgromadzeniu, które może wybrać prezesa, musi wziąć udział aż 110 sędziów, a takiej ich liczby szybko nie będzie.
Ustawa dopuszcza możliwość, że w okresie przejściowym na wniosek „tymczasowego” prezesa SN, minister sprawiedliwości może delegować do tego sądu sędziów z 10-letnim doświadczeniem. Czy w ten sposób uzupełni się braki kadrowe?
To wszystko oznacza, że przez najbliższe miesiące Sąd Najwyższy nie będzie funkcjonował normalnie.
Brakować będzie sędziów, zwłaszcza do dwóch nowych Izb – Dyscyplinarnej i Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych, która m.in. będzie badać skargi na stare wyroki, już od trzech miesięcy powinny działać.
Obie Izby od trzech miesięcy powinny już działać.
Ale nie działają.
Izba Dyscyplinarna na razie jest tylko na papierze. Obecna prezes jej nie zorganizowała, bo ma się tym zająć prezes tej Izby, który będzie miał specjalny status w SN. A wskaże go prezydent. Prezes Małgorzata Gersdorf szukała jedynie lokalizacji dla obu Izb, bo dziś w SN nie ma już miejsca dla nowych sędziów.
Prezes pytała o wolne nieruchomości w zasobach Skarbu Państwa, ale się one nie znalazły. Wysłała też zapytanie do kilku agencji nieruchomości. Znalazło się kilka wolnych lokalizacji w centrum Warszawy.
Ale według informacji OKO.press nowe Izby mogą znaleźć miejsce w Sądzie Okręgowym w Alei Solidarności, bo w lipcu ma zacząć się wyprowadzać stamtąd do nowej siedziby Sąd Okręgowy Warszawa – Praga, który zwolni się całe skrzydło w tym największym gmachu sprawiedliwości w Polsce.
Pieniądze na nowe etaty są zagwarantowane przez rząd, który dokonał przesunięć w budżecie. Prezes Gersdorf nie udało się jednak porozumieć z rządem w kwestii wynajmu dodatkowej powierzchni dla Sądu Najwyższego.
Dlatego Gersdorf w przypadku Izby Dyscyplinarnej ograniczyła się tylko do rejestrowania wpływu pism do tej Izby. Wpłynęło już ich 128, w tym odwołanie od umorzenia sprawy dyscyplinarnej dla sędziego Dominika Czeszkiewicza z Suwałk.
Lepiej wygląda organizacja Izby, która zajmie się skargami nadzwyczajnymi, bo ta Izba podlega prezes Gersdorf. Ona jest już formalnie powołana. Ma też sędziego, który zajmuje się sprawami biurowymi. W tej Izbie już zarejestrowano 143 nowe sprawy. Na razie nie wpłynęła jeszcze żadna skarga nadzwyczajna na stary wyrok.
Braki kadrowe po 4 lipca odbiją się też na pozostałych Izbach – Cywilnej, Karnej, Pracy i Ubezpieczeń Społecznych, bo będzie w nich za mało sędziów. Na przykład w Izbie Cywilnej powinno być 35 sędziów, będzie 20. A to oznacza opóźnienia w rozpoznawaniu spraw obywateli.
Po raz pierwszy pojawią się w Sądzie Najwyższym, bo PiS chce by tzw. czynnik społeczny orzekał w sprawach dyscyplinarnych sędziów, prokuratorów i prawników oraz by sądził skargi nadzwyczajne.
Problem w tym, że i tu nie ma jeszcze wybranych osób na te funkcje. Ławników ma być 36. Ale Senat dopiero ma dokonać ich wyboru. Na razie we wtorek senacka komisja sprawiedliwości rekomendowała wybór 13 osób – nauczycieli, inżynierów, lekarza i czynnych dotąd ławników.
Zgłosiło się kilka osób więcej, ale ich kandydatury nie spełniały wymogów formalnych. Senat będzie mógł ogłosić kolejny nabór. W okresie przejściowym na wolne stanowiska będzie można delegować ławników z sądów warszawskich.
O wysłuchaniu kandydatów na ławników w Senacie pisaliśmy w środę
OKO. press zapytało Kancelarię Prezydenta i ministerstwo sprawiedliwości o to jak trwają przygotowania do powołania nowego SN. Obie instytucje odpisały wymijająco, odsyłając do przepisów kompetencyjnych w uchwalonej przez PiS ustawie o Sądzie Najwyższym.
Sędzia Laskowski zapowiedział w czwartek, że 4 lipca sędziowie normalnie przyjdą do pracy.
Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.
Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.
Komentarze