Kościół przeciwko technologii? Wręcz przeciwnie. Watykan zaskakuje świeżym, głębokim spojrzeniem na sztuczną inteligencję – od bardzo zaangażowanego Franciszka po Leona XIV, który już samym wyborem imienia zapowiada nowe rozdanie. Co może oznaczać ten pontyfikat dla SI?
8 maja 2025 roku nowo wybrany papież kard. Robert Prevost obrał imię Leon XIV. Kilka dni później na spotkaniu z kardynałami wyjaśnił, iż w ten sposób nawiązał do swojego poprzednika Leona XIII. Bo to właśnie jego przełomowa encyklika Rerum Novarum z 1891 roku poruszała problematykę ówczesnych gwałtownych napięć między kapitalistami tzw. wieku pozłacanego (ang. „Gilded Age”) a robotnikami przemysłowymi, których tamci systematycznie wyzyskiwali. Leon XIII przeszło sto lat temu tak pisał w swojej encyklice:
„Nowe postępy w przemyśle i nowe metody produkcji, zmiana stosunków między przedsiębiorcami a pracownikami najemnymi, napływ bogactw do rąk niewielu przy równoczesnym zubożeniu mas, wzrost zaufania pracowników we własne siły i łączność między nimi, nade wszystko zaś pogorszenie się obyczajów, sprawiły, że walka (społeczna) zawrzała”.
Nawet dziś słowa te w zasadzie niewiele straciły na znaczeniu. A wtedy pod koniec XIX wieku zapoczątkowały nową epokę społecznej nauki Kościoła, która wychodzi naprzeciw postępowi technologicznemu. Leon XIII zdawał sobie bowiem sprawę ze skali zachodzących przemian, a to wymagało od Kościoła zmiany podejścia w kwestii technologii i społeczeństwa.
W tym pontyfikacie zawierała się też pewna symbolika, bowiem Leon XIII był pierwszym papieżem (oraz jednocześnie bodaj najwcześniej urodzonym człowiekiem) uchwyconym w kamerze. Na nagraniu z 1896 roku sędziwy papież wykonuje znak błogosławieństwa w stronę kamery, co z perspektywy czasu można odczytać jako gest otwarcia się Kościoła na dziejące się przemiany technologiczne.
Współczesna sytuacja na styku technologii, społeczeństwa i polityki pod wieloma względami przypomina czasy, w których powstała encyklika Rerum Novarum. Trudno nie dostrzec, że i dziś żyjemy w kolejnej odsłonie pozłacanego kapitalizmu – tym razem cyfrowego – zdominowanego przez swoisty oligopol technologiczno-przemysłowy, który czerpie największe zyski. Także poziom nierówności też jest porównywalny z tym z czasów Leona XIII. Nieprzypadkowo więc Leon XIV, uzasadniając wybór swojego imienia i odwołując się do dziedzictwa swojego poprzednika, nawiązał też do współczesności, mówiąc: „dziś Kościół dzieli się z wszystkimi swoim dziedzictwem nauki społecznej, aby odpowiedzieć na kolejną rewolucję przemysłową i rozwój sztucznej inteligencji, które stawiają nowe wyzwania w zakresie obrony godności ludzkiej, sprawiedliwości i pracy.”
To zarazem wyjątkowa sytuacja w historii Watykanu i papiestwa, by papież, uzasadniając wybór swojego imienia, odwoływał się do sztucznej inteligencji – czy w ogóle do jakiejkolwiek technologii. Stereotypowe wyobrażenie Kościoła jako instytucji zacofanej, niechętnej nowinkom naukowym i technologicznym nie stawiałoby go w awangardzie refleksji nad wpływem technologii na życie społeczne i gospodarcze. A jednak, począwszy od Rerum Novarum, Kościół pozostaje aktywnie zaangażowany w społeczne i etyczne aspekty tej problematyki.
Leon XIV i będzie więc mógł korzystać z dorobku swoich poprzedników. A ten jest obszerny. Następni papieże, w tym także Jan Paweł II, często odwoływali się do Rerum Novarum. Papież Polak w encyklice Centisimus Annus wydanej w 1991, czyli w stulecie Rerum Novarum, pisał tak:
„Istnieje jednak inna forma własności, która szczególnie w naszych czasach nabiera znaczenia nie mniejszego niż własność ziemi: jest to własność wiedzy, techniki i umiejętności. Bogactwo Krajów uprzemysłowionych polega o wiele bardziej na tym typie własności, aniżeli na zasobach naturalnych”.
Już abstrahując od tego, iż to słowa papieża Polaka, to myśl ta trafnie wpisuje się w obecną problematykę rozwoju Polski. Ekonomiści i naukowcy usilnie apelują, by Polska rozwijała własny know-how i kapitał technologiczny, a nie tylko eksportowała zasoby naturalne np. talenty informatyczne za granicę.
Na pontyfikat Karola Wojtyły przypadł także rozwój internetu, który do Watykanu trafił już w 1993. Jan Paweł II był pierwszym papieżem, który w 2001 roku wysłał maila z domeny watykańskiej. Proponował, by „Kościół zajął się problematyką internetu, jako nowej możliwości głoszenia Ewangelii”.
Z kolei Benedykt XVI już w 2009 roku pisał w swojej encyklice Caritas in veritate:, „…wolność ludzka pozostaje sobą tylko wtedy, gdy na fascynację techniką odpowiada decyzjami będącymi wynikiem odpowiedzialności moralnej. Stąd pilna potrzeba wychowywania do odpowiedzialności etycznej w posługiwaniu się techniką”.
Takie sformułowanie równie dobrze mogłoby odnaleźć się wydawanych piętnaście lat później podręcznikach higieny cyfrowej, etyki technologii czy nawet w przewodnikach o społecznej odpowiedzialności przedsiębiorstw.
Gdy w 2013 roku Benedykt XVI zszokował Watykan – i cały świat – decyzją o przejściu na emeryturę, po drugiej stronie oceanu zaczynała się rewolucja głębokich sieci neuronowych, zapowiadająca dynamiczny rozwój sztucznej inteligencji. To już czasy pontyfikatu papieża Franciszka, następcy Benedykta. Warto podkreślić, że Franciszek miał w swoim pontyfikacie znacznie więcej wspólnego ze sztuczną inteligencją niż tylko to, że stał się bohaterem paru głośnych deepfejków.
Liczne wypowiedzi Franciszka o etyce SI równie dobrze można by przypisać czołowym świeckim badaczom czy publicystom z tego obszaru. Mówił na przykład, że już „samo użycie słowa „inteligencja” jest mylące”, gdyż maszyny może i lepiej przetwarzają dane, ale to „tylko człowiek musi rozszyfrować ich sens“. W tym samym – nomen omen – duchu wypowiadają się również krytyczni badacze, tacy jak prof. Emily Bender, która apeluje o sprzeciw wobec nadużywania nieprecyzyjnego pojęcia „sztucznej inteligencji” oraz związanej z tym tendencji do dehumanizacji.
W swoim nauczaniu Franciszek kładł nacisk, by SI była rozwijana i wdrażana przede wszystkim z poszanowaniem godności ludzkiej. To samo zresztą dotyczyło technologii jako takiej. W 2015 roku w encyklice Laudato si, poświęconej w dużej mierze ekologii, Franciszek wprowadził pojęcie „technokratycznego paradygmatu”. Technokratyczny paradygmat to pogląd, zgodnie z którym technologię traktuję się jako uniwersalne rozwiązanie każdego problemu. A ponadto podporządkowuje istoty ludzkie wydajności i postrzega pracę ludzką jedynie jako koszt, który należy zminimalizować – nie zaś jako istotną część ludzkiej godności.
W dobie „technosolucjonizmu” rodem z Doliny Krzemowej czy narastających obaw o turbulencje na rynku pracy wywołane pochopnym wdrażaniem SI, słowa Franciszka sprzed dziesięciu lat nie straciły na aktualności.
To także za jego pontyfikatu z początkiem 2020 roku został opublikowany „Rzymski apel o etykę sztucznej inteligencji”. Dokument ten, będący efektem współpracy Papieskiej Akademii Życia oraz korporacji technologicznych, m.in. Microsoftu i IBM, zawiera sześć zasad etycznej SI: jawność, inkluzywność, odpowiedzialność, bezstronność, niezawodność oraz bezpieczeństwo i prywatność. W następnych latach apel ten podpisały inne firmy, jak również przedstawiciele innych religii. Wydaje się jednak, że apel miał charakter przede wszystkim symboliczny, żeby nie powiedzieć fasadowy, nieprzekładający się znacząco na praktyki biznesowe nawet zaangażowanych w niego korporacji. Być może to jednak część szerszej strategii biznesowej Microsoftu, który rozwija tę cokolwiek zaskakujące współpracę w obszarze SI z Watykanem, np. w projekcie cyfrowej rekonstrukcji Bazyliki Świętego Piotra.
Podejście technologicznych korporacji do współpracy z Watykanem, przy jednoczesnym np. zwalnianiu działów etycznych zdaje się dobrze opisywać przysłowie, głoszące „Panu Bogu świeczkę a diabłu ogarek”. Nie wiadomo tylko, kto jest dla nich Panem Bogiem, a kto diabłem.
W kolejnych latach zainteresowanie SI jeszcze bardziej wzrosło, co znalazło odzwierciedlenie w zaangażowaniu papieża Franciszka, który wielokrotnie zabierał publicznie głos na rzecz etycznego rozwoju tej technologii. Towarzyszyła mu przy tym głęboko humanistyczna refleksja w nauczaniu o SI, podkreślająca niezastępowalność i znaczenie ludzkiej godności w dobie technologicznych przemian.
W encyklice Fratelli tutti z października 2020 apelował, by rozwój technologii i nauki szedł w parze ze sprawiedliwością społeczną:
„Technologia stale się rozwija, ale „jakże wspaniale by było, gdyby rozwojowi innowacji naukowych i technologicznych towarzyszyło także zwiększenie sprawiedliwości i integracji społecznej! Jakże by było wspaniale, gdybyśmy odkrywając nowe odległe planety, odkrywali na nowo potrzeby brata i siostry na mojej orbicie”
Z kolei w swojej ostatniej encyklice Dilexit nos wydanej jesienią 2024 roku Franciszek bezpośrednio odwoływał się do SI, pisząc o osobistym doświadczeniu człowieka, które jest nieredukowalne do algorytmów.
„W erze sztucznej inteligencji nie możemy zapominać, że do ocalenia człowieczeństwa niezbędne są poezja i miłość. To, czego żaden algorytm nigdy nie będzie mógł pomieścić, to na przykład, ten moment z dzieciństwa, który pamięta się z czułością i który, mimo upływu lat, wciąż się powtarza w każdym zakątku planety. Myślę o sklejaniu brzegów domowych pierożków za pomocą widelca, wraz z naszymi mamami czy babciami”.
Zaangażowanie papieża Franciszka w temat sztucznej inteligencji wyrażało się nie tylko w jego etycznym nauczaniu, zawartym m.in. w encyklikach, lecz także regularnej modlitwie. W listopadzie 2020 roku za pośrednictwem Światowej Sieci Modlitewnej opublikowano nagranie, na którym papież zachęcał do modlitwy w intencji „aby postęp robotyki i sztucznej inteligencji był zawsze w służbie człowieka.”
Papież rozumiał, że rozwój i wpływ tej technologii jest przede wszystkim kwestią polityczną. Dlatego podczas swojego pontyfikatu wynosił swoje etyczne nauczanie na globalną scenę z udziałem światowych przywódców, kształtując tym samym dialog o SI daleko poza murami Watykanem.
Przykładem może być jego wystąpienie na szczycie G7 z czerwca 2024. Franciszek został tam zaproszony, by wypowiedzieć się o sztucznej inteligencji. W swoim przemówieniu podkreślił przełomowe znaczenie SI w kształtowaniu nowej poznawczo-przemysłowej rewolucji, ale też wyraźnie zaznaczył, iż algorytmy nie są ani obiektywne, ani neutralne.
Przywołał też pojęcie „algor-etyki” opracowane przez papieską prawą rękę ds. SI o. Paolo Benantiego. Zakłada ono, iż SI może wprawdzie dokonywać algorytmicznych wyborów, ale tylko ludzie są zdolni do tego, by podejmować faktyczne decyzje. W tym też duchu Franciszek wezwał światowych przywódców do zakazania używania autonomicznej broni, gdyż według niego „Żadna maszyna nie powinna nigdy decydować o odebraniu człowiekowi życia”.
Z kolei w tekście skierowanym do uczestników Światowego Forum Ekonomicznego w Davos w styczniu 2025 roku wezwał globalną elitę do przedkładania godności ludzkiej nad wydajność w pracy. Apelował też w duchu Leona XIII:
„Rozwój technologiczny, który nie poprawia życia dla wszystkich, a zamiast tego tworzy lub pogarsza nierówności czy konflikty, nie może być nazywany prawdziwym postępem”.
Także miesiąc później, w liście do prezydenta Francji Emmanuela Macrona z okazji szczytu SI w Paryżu Franciszek przypominał o konieczności sprawowania kontroli ludzkiej nad wytworami algorytmów SI.
Papież spotykał się także na niespotykaną wcześniej skalę z technologicznymi magnatami w osobach Marka Zuckerberga, Tima Cooka, laureata Nagrody Nobla Demisa Hassabisa czy nawet Elona Muska. To zwłaszcza to ostatnie (mające prywatny charakter) spotkanie papieża i Muska z rodziną z lipca 2022 roku wzbudziło gigantyczne zainteresowanie. Jego charakter wciąż pozostaje niejawny, jednak nieoficjalne źródła podają, iż rozmowa dotyczyła technologii i jej wpływu na ludzkość.
Choć jego pontyfikat był światopoglądowo raczej konserwatywny, a momentami budził niemałe kontrowersje, Franciszek stał się symbolicznym sumieniem świata w sprawach technologii.
Wielokrotnie podkreślał znaczenie ekologii i zrównoważonego rozwoju, a także był nazywany papieżem biednych i wykluczonych. Nieprzypadkowo więc zabierał głos w sprawie odpowiedzialnego i etycznego wykorzystania sztucznej inteligencji – z poszanowaniem ludzkiej godności oraz pracy. Tylko czy ostatecznie nie okazał się to być głos wołającego na puszczy?
Pod koniec pontyfikatu Franciszka w styczniu 2025 roku Dykasteria ds. Kultury i Edukacji opublikowała dokument pt. Antiqua et nova – Nota na temat relacji pomiędzy sztuczną inteligencją a inteligencją ludzką. Dokument ten całościowo opisuje podejście Kościoła do SI – a poruszone zostały tam kwestie stanowiące obecnie swoistą wykładnię nauczania kościelnego, szczególnie jeśli chodzi o etyczne, ale także antropologiczne czy społeczne aspekty tej technologii. W duchu nauczania Franciszka proponowane są tam wytyczne mające zagwarantować, że „rozwój i zastosowanie sztucznej inteligencji będą respektować godność człowieka oraz wspierać integralny rozwój osoby i społeczeństwa.”.
Ponadto w wielu miejscach nota ta wprowadza zdecydowane rozróżnienie tego, co ludzkie, od tego, co maszynowe: „AI nie powinna być postrzegana jako sztuczna forma inteligencji, lecz jako jeden z jej produktów”. Dlatego też według Watykanu nie należy zrównywać inteligencji ludzkiej z tą sztuczną, gdyż to „niesie ryzyko popadnięcia w wizję funkcjonalistyczną, według której wartość osoby ocenia się na podstawie wykonywanej przez nią pracy”. A przecież dokładnie to robią największe firmy z obszaru SI, np. definiując generalną sztuczną inteligencję jako „wysoce autonomiczne systemy, które przewyższają człowieka w wykonywaniu ekonomicznie wartościowych prac”. Co więcej, firmy te chętnie wieszczą masowe turbulencje na rynku pracy spowodowane rozwojem SI. Watykan wyraźnie przeciwstawia się takiej wizji, argumentując, iż „praca jest „częścią sensu życia na tej ziemi, sposobem dojrzewania, ludzkiego rozwoju i osobistego spełnienia” i „nie możemy dążyć do coraz większego zastępowania ludzkiej pracy postępem technologicznym; zaszkodziłoby to samej ludzkości”.
Podejście do automatyzacji pracy to niejedyna kość niezgody pomiędzy nauczaniem Watykanu, a Big Techem. W Antiqua et nova Watykan wyraźnie przestrzega przed traktowaniem SI w kategorii bożka (czy nawet bóstwa) – a praktyki takie piętnowane są jako bałwochwalstwo:
„…próba zastąpienia Boga dziełem własnych rąk jest bałwochwalstwem, przed którym przestrzega Pismo Święte (por. Wj 20, 4; 32, 1- 5; 34, 17). AI może być jeszcze bardziej zwodnicza niż tradycyjne bożki – w przeciwieństwie do nich, które „mają usta, ale nie mówią, mają oczy, ale nie widzą, mają uszy, ale nie słyszą. (…) Poszukując w niej „Innego”, większego, z którym mogłaby dzielić swoje istnienie i odpowiedzialność, ludzkość ryzykuje stworzenie substytutu Boga. W rzeczywistości nie AI staje się obiektem boskiej czci i adoracji – lecz sam człowiek, który w ten sposób może stać się niewolnikiem własnego dzieła”.
Tego rodzaju stwierdzenia wyraźnie kontrastują z retoryką wielu technologicznych magnatów, którzy chętnie przedstawiają swoje produkty jako jednocześnie równe człowiekowi – i zarazem „nadludzkie”. W skrajnych przypadkach entuzjazm wobec sztucznej inteligencji przybiera wręcz formę religijnego prozelityzmu. Transhumaniści tacy jak Ray Kurzweil czy Nick Bostrom obiecują rozmaite formy zbawienia: od możliwości „uploadowania” umysłu do komputera, po stworzenie nowego hybrydowego gatunku – cyfrowego człowieka. Inni snują wizje integracji ludzkiego mózgu z SI czy planetarnej ekspansji. Z kolei postacie takie jak Bryan Johnson czy Peter Thiel dążą do osiągnięcia nieśmiertelności już tu, na ziemi, poprzez podporządkowanie swojego życia przemysłowi długowieczności.
Watykan zdecydowanie sprzeciwia się takim transhumanistycznym fantazjom. Choć nie w tekście głównym, a w przypisach do Antiqua et nova zawarto wyjaśnienie, iż transhumanizm (oraz bliźniaczy posthumanizm) „opierają się na zasadniczo negatywnej percepcji cielesności, która jest traktowana bardziej jako przeszkoda niż integralna część ludzkiej tożsamości, także powołanej do udziału w pełnej realizacji osoby. Takie negatywne spojrzenie jest sprzeczne z właściwym rozumieniem godności człowieka”.
Transhumanistom z Doliny Krzemowej towarzyszy pycha i autentyczne przeświadczenie o możliwości dostąpienia technologicznego raju. Co gorsza, potrafią przy tym wpływać np. na polityków, biznes czy szeroką opinię publiczną rozmaitymi wizjami „nadludzkiej inteligencji”. Paradoksalnie, to transhumaniści znacznie mocniej „wierzą w SI”, aniżeli Kościół. Okazuje się więc, że Watykan doskonale rozumie z kim (i z czym) ma do czynienia, trafnie rozpoznając tę transhumanistyczną otoczkę wokół SI jako konkurencyjny system wierzeń z własnymi prorokami, obietnicami zbawienia, ale też żądaniami posłuszeństwa czy nawet swoistych ofiar.
Pontyfikat Franciszka domknęła symbolicznie ostatnia przestroga, jakiej udzielił on światu kilka dni przed swoją śmiercią, przygotowując rozważania na wielkopiątkową drogę krzyżową. Jedna z odczytywanych tam refleksji głosiła bowiem: „Kiedy technologia łudzi nas wszechmocą, przypomnij nam, że: Jesteśmy gliną w Twoich rękach”.
Leon XIV zasiada na piotrowym tronie wsparty gigantycznym dorobkiem pontyfikatu swojego poprzednika w obszarze sztucznej inteligencji. A odwołanie do dorobku Leona XIII w kontekście wyzwań związanych ze strony SI sugeruje, że to właśnie przemiany technologiczne będą wyznaczać kierunek tego pontyfikatu.
O ile jednak w kwestii etycznego nauczania o SI wydaje się, że nowy papież może kontynuować linię Franciszka, o tyle nie wiadomo jeszcze, w jakim stopniu Leon XIV będzie nawiązywał do swojego XIX-wiecznego poprzednika. Leon XIII w Rerum Novarum odrzucał zarówno ówczesny drapieżny kapitalizm amerykański, jak i również rewolucyjny socjalizm europejski domagający się zniesienia prawa własności. Proponował trzecią drogę. Nie potępiał własności prywatnej, ale jednocześnie mocno upominał się o prawa pracowników i udział w wypracowanych przez nich zyskach. W kontekście SI takie podejście może oznaczać starania o wzmocnienie demokratycznej czy oddolnej kontroli nad tą technologią – np. poprzez silniejsze związki zawodowe czy watchdogi. Ale może też oznaczać znacznie szerszą perspektywą uwzględniającą masy nisko opłacanych anotatorów danych z Globalnego Południa lub twórców i artystów, których dorobek został wchłonięty przez systemy SI bez poszanowania prawa własności intelektualnej.
Wyzwań jest wiele, a odpowiedź papieża Leona XIV może realnie wpłynąć na to, czy przyszłość sztucznej inteligencji będzie bardziej sprawiedliwa, wspierająca pracę i szanująca godność człowieka. A właśnie na te kwestie zwrócił uwagę podczas inaugurującego spotkania z kardynałami.
Papież jako zwierzchnik Kościoła Katolickiego sprawuje duchową władzę nad ponad miliardem wiernych. Jest także jednym z najważniejszych światowych przywódców religijnych na świecie, co daje mu ogromny soft power. Jako głowa państwa może prowadzić rozmowy z innymi liderami, a także, jak papież Franciszek, kontynuować spotkania z magnatami technologicznymi. Leon XIV może w ten sposób aktywniej wpływać na debatę publiczną dotyczącą sztucznej inteligencji. Tym bardziej, że jako Amerykaninowi (oraz matematykowi z wykształcenia) być może łatwiej przyjdzie mu znaleźć wspólny język ze swoimi rodakami z Waszyngtonu czy Doliny Krzemowej.
W tym kontekście pytanie o podejście nowego papieża do transhumanizmu czy innych form swoistej ewangelizacji za pomocą sztucznej inteligencji jest równie intrygujące, co fascynujące. Tym bardziej że w amerykańskiej polityce wyzwania stojące przed SI tj. rozwój i sprawiedliwy podział zysków, wielka polityka, ale też sprawy duchowe są ze sobą blisko powiązane. Ich uosobieniem jest chociażby neofita katolicki wiceprezydent JD Vance, orędownik nieskrępowanego rozwoju SI, a zarazem bliski współpracownik, żeby nie powiedzieć protegowany, Petera Thiela. A ten, oprócz transhumanizmu i długowieczności głosi też poglądy o „niekompatybilności wolności z demokracją” i marzą mu się rządy „kognitywnej elity”. Ponadto żywo zajmuje go kwestia nadejścia Antychrysta czy Armagedonu. Wzywał też, by „egzorcyzmować demona różnorodności”.
Choć Leon XIV wydaje się światopoglądowo pozostawać na kursie kolizyjnym z obozem Donalda Trumpa, nie wiadomo jednak, czy i w jakim stopniu papież ten wykorzysta autorytet i władzę swojego urzędu, by oddziaływać na antydemokratyczne zaplecze ideologiczne ruchu MAGA. Zwłaszcza jeśli środowisko to do spółki z Doliną Krzemową aktywnie wykorzystuje technologię, by bezceremonialnie wchodzić Kościołowi w paradę w jego misji głoszenia Dobrej Nowiny.
Mówi się, iż młyny kościelne mielą powoli, ale dokładnie – co zresztą wyraźnie kontrastuje z hasłami Doliny Krzemowej w stylu: „move fast and break things”. Jednak intensywne tempo rozwoju technologii wydaje się zmuszać Kościół do sprawniejszego podejmowania decyzji. Jeżeli Leon XIV będzie przy tym tak skuteczny, jak jego XIX-wieczny poprzednik, Dolinie Krzemowej może wyrosnąć niespodziewany duchowy przeciwnik wagi ciężkiej. A Watykan podczas tego pontyfikatu może okazać się niespodziewanym sojusznikiem świeckich krytyków Doliny Krzemowej z zaskoczeniem odkrywających przenikliwość kościelnej refleksji nad technologiczną. Może jednak sprawiedliwa SI warta jest mszy?
Asystent w Katedrze Zarządzania w Społeczeństwie Sieciowym w Akademii Leona Koźmińskiego. Do zainteresowań naukowych należą kształtowanie się postaw tożsamościowych w mediach społecznościowych, interakcja człowiek-AI, poznanie społeczne, a także wpływ rozwoju technologicznego oraz przemian społeczno-ekonomicznych na rynek pracy, jak również na sensowność pracy jako takiej.
Asystent w Katedrze Zarządzania w Społeczeństwie Sieciowym w Akademii Leona Koźmińskiego. Do zainteresowań naukowych należą kształtowanie się postaw tożsamościowych w mediach społecznościowych, interakcja człowiek-AI, poznanie społeczne, a także wpływ rozwoju technologicznego oraz przemian społeczno-ekonomicznych na rynek pracy, jak również na sensowność pracy jako takiej.