0:000:00

0:00

Podczas protestów w Waszyngtonie zdewastowany został m.in. stojący nieopodal Białego Domu pomnik Tadeusza Kościuszki. Cokół został pomazany antyprezydenckimi i antyrasistowskimi napisami. Część z nich była wulgarna — np. na cokole ktoś namazał napis „Fuck Trump”.

Pomazanie pomnika Kościuszki odbiło się szerokim echem w Polsce. Zareagowała ambasada w Waszyngtonie oraz prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski. Ambasador wyraził „zniesmaczenie”, a prezydent Warszawy zadeklarował pomoc miasta w „odnowieniu pomnika”. "Wiadomości" TVP poinformowały, że pomnik zdewastowała Antifa (cokolwiek miałoby to oznaczać) i w zupełnie pokrętny oraz absurdalny sposób połączyły z tym... Trzaskowskiego.

Polskie media przypominały też, że Kościuszko w testamencie przeznaczył znaczną sumę na wykupywanie z niewoli Afroamerykanów - tak jak gdyby protestujący przeciwko zabiciu przez policję 46-letniego George’a Floyda mieli z tego powodu uszanować pomnik. To zamordowanie Floyda - bezbronnego człowieka, na którego szyi policjant klęczał 8 minut i 46 sekund - wywołało falę oburzenia, która przerodziła się w gwałtowne protesty i zamieszki w ponad 140 miastach USA.

Przeczytaj także:

Kościuszko: bohater-wywrotowiec

Nie wiemy i nie możemy tego wiedzieć, po której stronie w konflikcie wewnętrznym w USA opowiedziałby się Tadeusz Kościuszko, bo zmarł ponad 200 lat temu, w 1817 roku. Wiemy jednak, w co wierzył i po której stronie walczył w amerykańskiej wojnie o niepodległość (1775-1783). Kościuszko walczył o wolność Amerykanów, ale także o demokrację.

Francuskie Zgromadzenie Prawodawcze w czasie Rewolucji Francuskiej nadało mu - w towarzystwie m.in. Jerzego Waszyngtona - honorowe obywatelstwo francuskie jako „obrońcy ludów przeciw despotom”.

Jako Naczelnik powstania w Polsce w 1794 roku z punktu widzenia ówczesnego porządku społecznego był wywrotowcem, godzącym w ład oparty na przywilejach szlachty.

„Mości panowie, w obronie ojczyzny równość u mnie popłaca i dlatego tak żyd, chłop, szlachcic, ksiądz i mieszczanin równego są u mnie szacunku” — miał mówić podczas przemówienia na krakowskim ratuszu. Była to w Rzeczypospolitej idea rewolucyjna. W samym akcie insurekcji znalazła się również wzmianka, że powstańcy „wyrzekają się wszelkich przesądów i opinii, które obywatelów, mieszkań­ców jednej ziemi i synów jednej Ojczyzny dotąd dzieliły i za­ręczają sobie wszyscy nawzajem nie oszczędzać wszelkich ofiar”.

Mimo to powstanie kościuszkowskie nie próbowało znieść pańszczyzny, być może dlatego - jak chciał życzliwy Kościuszce biograf - że akt insurekcji zabraniał zmieniania „konstytucji narodowej”. Ogłoszony przez Kościuszkę uniwersał połaniecki dawał jednak - nareszcie! - chłopom poddanym wolność osobistą, mówiąc jasno, że „osoba wszelkiego włościanina jest wolna” i ma on prawo opuszczać wieś, o ile zapłaci podatki i spłaci długi.

„Hasłem naszym było, jest i będzie do zgonu życia wybawienie Ojczyzny z jarzma obcej niewoli i nadanie prawdzi­wej wolności narodowi naszemu. Ziemia krwią jej prawych synów zbroczona przypomina nami to święte hasło”.

- pisał kilka lat po upadku powstania w liście do generała Henryka Dąbrowskiego, dowódcy polskich legionów, w 1798 roku.

"Prawdziwa wolność" to nie tylko wolność od wroga, ale także właściciela majątku.

Testament wolności

Kościuszko w USA zostawił testament, w którym zobowiązywał wykonawcę - został nim prezydent USA i jego przyjaciel Thomas Jefferson - do wykupienia z niewoli tylu niewolników, na ilu starczy pieniędzy. Kościuszko zostawił 17 tys. dolarów - zaległy żołd oficera armii - stanowiący równowartość mniej więcej 250 tys. dolarów dzisiaj (ceny towarów były inne, a wiele z tego, co dziś kupujemy, jeszcze nie wymyślono, więc trudno dokładnie porównać siłę nabywczą tych pieniędzy). Niewolnicy byli drodzy: silny, młody, zdolny do pracy mężczyzna mógł kosztować nawet równowartość 40 tys. dolarów.

Jefferson nie wahał się nazywać polskiego przyjaciela „najczystszym synem wolności, jakiego poznał, wolności dla wszystkich, a nie tylko dla nielicznych lub bogatych” - pisał o testamencie Kościuszki w „Polityce” w 2017 roku. publicysta Edwin Bendyk. Jefferson testamentu Kościuszki jednak nie wykonał z powodów, o które historycy spierają się do dziś.

Kościuszko uważał - wzorem wielu reformatorów ówczesnej doby - że istnieje uderzające podobieństwo pomiędzy losem czarnych niewolników oraz pańszczyźnianych chłopów na ziemiach polskich. Wolność łączył zawsze z własnością.

W 1807 roku konstytucja Księstwa Warszawskiego - mikropaństewka polskiego utworzonego przez Napoleona - zniosła poddaństwo i dała chłopom wolność osobistą. Nie dała im jednak ziemi, w praktyce uczyniła więc ich zależnymi od dawnych panów, do których należał uprawiany przez chłopów grunt i chałupy.

Kościuszko - wówczas dożywający swoich dni na emigracji w Szwajcarii - dostrzegał ten problem: uważał, że wolność ma sens tylko wówczas, kiedy w ślad za nią uwolnieni otrzymają własność, pozwalającą im się samodzielnie utrzymać. W 1815 roku pisał do ks. Adama Czartoryskiego, wówczas bliskiego współpracownika cara Aleksandra, rządzącego opanowanym przez Rosjan Księstwem Warszawskim (w tym roku zostało ono przemianowane na Królestwo Polskie, okrojone i połączone unią z Rosją): „Wybaczcie - sama tylko wolność nie daje wieśniakowi i jego rodzinie utrzymania. Musi on zarobić na życie bądź pracą, bądź rzemiosłem albo przemysłem lub też przez posiadanie na własność ziemi, co jest najkorzystniejsze dla kraju, inaczej uczyni się z nich złoczyńców”.

Kościuszko popierał więc zawsze wolność i redystrybucję własności oraz burzył ustalony porządek społeczny, który uważał za niesprawiedliwy - czyli walczył o to samo, o co walczą protestujący w USA po śmierci George’a Floyda. Dwóch filozofów — dr Łukasz Moll oraz dr Michał Pospiszyl — wystosowało nawet petycję online, apelując do rządu RP, aby zachował na pamiątkę napisy na pomniku. "Jesteśmy przekonani, że gdyby Kościuszko powstał z martwych, wypisałby na monumencie wielki napis »Black Lives Matter«" — napisali.

;

Udostępnij:

Adam Leszczyński

Dziennikarz OKO.press, historyk i socjolog, profesor Uniwersytetu SWPS w Warszawie.

Komentarze