Stanisław Tyszka ogłosił w mediach społecznościowych, że leczenie Ukraińców w Polsce kosztowało od setek milionów do miliardów złotych rocznie. Brzmi to poważnie, lecz podane kwoty wynikają z manipulacji danymi i pomijają kluczowy kontekst. W efekcie powstał obraz, który nie oddaje rzeczywistych obciążeń ani realnego wpływu Ukraińców na finanse publiczne
2 grudnia 2025 roku na platformie społecznościowej X (dawniej: Twitter), Stanisław Tyszka, europoseł reprezentujący partię Konfederacja, stwierdził, że:
Koszty leczenia Ukraińców w Polsce: 2023 r. – 848 milionów zł 2024 r. – 2,2 miliarda zł 2025 r. – 1,4 miliarda zł (styczeń-lipiec)
Stworzony zgodnie z międzynarodowymi zasadami weryfikacji faktów.
Te przedstawione przez niego dane zostały zmanipulowane, a bez istotnego uzupełnienia nie da się ich w pełni zrozumieć.
Zaraz tę lukę wypełnimy.
Liczby przywołane przez Stanisława Tyszkę są nieprawdziwe, ponieważ w sposób luźny oraz niejawny dobierają definicję kosztu leczenia. Całkowity koszt leczenia Ukraińców w ramach publicznego systemu ochrony zdrowia powstaje w wyniku korzystania z tego systemu przed dwie różne grupy Ukraińców.
Po pierwsze mamy pracujących przybyszów zza wschodniej granicy, którzy jak wiele innych pracujących w Polsce, odkładają co miesiąc składki do NFZ, więc są ubezpieczeni w ramach tego systemu.
Ponadto mamy jeszcze uchodźców, którzy nie są w jego ramach ubezpieczeni. Nie oznacza to wcale, że nie pracują. Mogą pracować, ale na przykład na umowie o dzieło. Z tego powodu, podobnie jak Polak w takiej sytuacji, nie płacą składki zdrowotnej, więc nie są ubezpieczeni.
Jednak mogą oni liczyć na szereg nieodpłatnych usług NFZ. Niedługo po rozpoczęciu przez Rosjan inwazji w lutym 2022 roku, w Polsce uchwalono prawo (art. 37), które stanowi, że każdy Ukrainiec legalnie przebywający na terenie Polski, nawet jeżeli nie jest ubezpieczony, ma prawo do opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych. W praktyce więc nawet nieubezpieczeni Ukraińcy mogą nieodpłatnie korzystać ze świadczeń oferowanych przez państwowy system ochrony zdrowia, co prawda nie wszystkich, ale o tym zaraz.
Pieniądze na opłacenie świadczeń dla nieubezpieczonych Ukraińców gromadzi Fundusz Pomocy Banku Gospodarstwa Krajowego (BGK), a następnie przekazuje je do NFZ. Jak informuje BGK, Fundusz środki na te oraz inne cele (m.in. na wypłacie uchodźcom świadczeń rodzinnych, rodzicielskich i społecznych) pozyskuje z:
Zgodne z postanowieniami ustawy z września 2025 roku, grupa ta ma obecnie dostęp do ograniczonej grupy świadczeń. Jak możemy wyczytać w Sprawozdaniu Rady Ministrów z wykonania ustawy o pomocy obywatelom Ukrainy w związku z konfliktem zbrojnym na terytorium tego państwa (dalej Sprawozdanie o pomocy) ze względu na zmianę przepisów od 30 września 2025 roku obywatel Ukrainy, którego pobyt na terytorium RP jest uznawany za legalny, ma takie uprawnienia jak pozostali ubezpieczeni w NFZ: „z wyłączeniem leczenia uzdrowiskowego i rehabilitacji uzdrowiskowej, a także podania produktów leczniczych wydawanych świadczeniobiorcom w ramach programów polityki zdrowotnej ministra właściwego do spraw zdrowia”.
Podane przez Stanisława Tyszkę dane za 2023 rok dotyczą wyłącznie nieubezpieczonych Ukraińców. Jak możemy wyczytać w Sprawozdaniu o pomocy, na świadczenia finansowane z Funduszu Pomocy przeznaczono wówczas 848 mln złotych i to tę kwotę podał europoseł Konfederacji. Ponadto zgodnie z danymi ZUS oraz Ministerstwa Finansów przekazanymi portalowi RynekZdrowia, dodatkowe 1,1 mld złotych kosztowało leczenie pracujących, czyli ubezpieczonych Ukraińców.
Z kolei dane przywoływane przez Stanisława Tyszkę za 2024 i 2025 rok sumują już wydatki na te dwie grupy osób. Według Sprawozdania o pomocy specjalny fundusz BGK w 2024 roku opłacił świadczenia dla nieubezpieczonych Ukraińców na kwotę 747 mln złotych. Oznacza to, że na ten cel wydano łącznie o ok. 100 mln złotych mniej niż przed rokiem, a nie jak sugeruje omawiany tutaj wpis prawie 1,4 mld złotych więcej. Kwota, która widnieje w poście europosła Konfederacji, została sztucznie powiększona poprzez doliczenie do niej kosztów leczenia ubezpieczonych Ukraińców.
Zgodnie z danymi, do których dotarł portal RynekZdrowia, na ubezpieczonych, pracujących Ukraińców Narodowy Fundusz Zdrowia wydał w ubiegłym roku 1,49 mld zł. Suma wydatków na obie grupy Ukraińców daje nam 2,2 mld złotych, co jest kwotą, na którą powołuje się Stanisław Tyszka. Z kolei w 2025 roku w okresie od stycznia do lipca na tę pierwszą grupę przybyszów zza wschodniej granicy NFZ przeznaczył 434 mln zł, a na tę drugą 946 mln zł, co daje łącznie 1,4 mld złotych. Ponownie to właśnie ta ostatnia kwota widnieje we wpisie Stanisława Tyszki.
Wpis europosła Konfederacji przedstawia sytuację wyłącznie od strony kosztowej, co jest problematyczne, ponieważ nie uwzględnia tego, że Ukraińcy oprócz pobierania świadczeń, płacą również składki i to relatywnie duże. Jak informuje portal RynekZdrowia:
Oznacza to, że gdyby nie przybysze z Ukrainy dwa lata temu deficyt Narodowego Funduszu Zdrowia byłby większy o 1,2 mld zł, a rok temu o 1,6 mld zł.
Korzystny wpływ Ukraińców na stan finansów NFZ jest pochodną struktury wiekowej imigrantów. Jednym z ważniejszych czynników determinujących wielkość wydatków na zdrowie na daną grupą jest to, w jakim jest ona wieku, ponieważ starsi pacjenci pochłaniają nieproporcjonalnie dużą część wydatków publicznego systemu ochrony zdrowia.
Zgodnie z danymi NFZ, w 2023 roku (nie ma świeższych informacji) łączna wartość refundacji świadczeń oraz leków dla pacjentów i pacjentek powyżej 60 roku życia wyniosła ok. 76,7 mld zł. Z kolei wydatki NFZ na pozostałą część społeczeństwa osiągnęły 64,5 mld zł. Oznacza to, że na grupę stanowiącą wówczas 26,3 proc. polskiego społeczeństwa przypadło ponad 54 proc. całkowitej wartości refundacji świadczeń oraz leków. Wydatki zdrowotne na osoby starsze są większe nie tylko dlatego, że ludzie w podeszłym wieku częściej mają problemy ze zdrowiem, ale również tego, że średnio cierpią one na przypadłości droższe w leczeniu.
Tymczasem Ukraińcy przebywający na terenie naszego kraju są jako grupa znacznie młodsi od Polaków. Co prawda nie dysponujemy danymi pozwalającymi dokładnie ustalić wiek Ukraińców przebywających w Polsce, ale wszystkie dostępne źródła prowadzą do podobnego wniosku.
Według danych GUS, które dotyczą jedynie pracującej części populacji, w końcu grudnia 2023 r. średnia wieku Ukraińców w Polsce wyniosła 38,2 lat, podczas gdy analogiczna liczba dla Polaków osiągnęła 42,8 lat, tj. była o 4,6 roku większa.
Z danych GUS dotyczących wyłącznie osób o statusie UKR, tj. uchodźców wojennych, wynika, że na koniec grudnia 2023 roku osoby mające minimum 60 lat stanowiły zaledwie 7 proc. populacji Ukraińców, którym nadano taki status. Z kolei zgodnie z danymi pochodzącymi z przeprowadzonego przez Narodowy Bank Polski w okresie od 8 maja do 7 lipca 2023 badania ankietowanego wśród Ukraińców w Polsce wynikało, że 9 proc. uchodźców ma co najmniej 60 lat, a w przypadku imigrantów przedwojennych odsetek ten wyniósł 3 proc.
Wiek imigrantów w momencie przyjazdu do danego kraju należy do najważniejszych czynników decydujących o tym, czy ich obecność będzie miała pozytywny, czy negatywny wpływ na finanse publiczne. Z przeglądu badań OECD z 2013 roku dotyczącego czynników kształtujących długookresowy wpływ imigracji na budżet wynika, że to właśnie struktura wieku imigrantów w dużej mierze tłumaczy, dlaczego poszczególne państwa odnotowują tak różne efekty fiskalne migracji.
Im imigranci są młodsi, tym lepiej dla finansów publicznych. Jako przyczyny tego stanu rzeczy badacze wskazują na to, że: „osoby, które przybywają wcześniej, przy wszystkich innych czynnikach niezmienionych, mają dłuższe życie zawodowe, podczas którego ich wkład fiskalny netto jest zazwyczaj dodatni, a także dlatego, że młodsi migranci mają większą motywację do inwestowania w edukację i szkolenia, w szczególności w naukę języka kraju przyjmującego”.
Czyli: liczby podawane przez Stanisława Tyszkę są efektem wybiórczego dobierania danych i pokazują jedynie część obrazu, przez co uniemożliwiają rzetelną ocenę faktycznego wpływu Ukraińców w Polsce na finanse publicznego systemu zdrowia. Po uwzględnieniu wysokości składek zdrowotnych odprowadzanych przez pracujących obywateli Ukrainy w naszym kraju widać wyraźnie, że ich obecność nie stanowi obciążenia dla budżetu. Co więcej, dane wskazują, że jest odwrotnie, ponieważ bez ich udziału deficyt Narodowego Funduszu Zdrowia byłby w ostatnich latach zauważalnie wyższy.
Dziennikarz w Obserwatorze Gospodarczym. Ekonomista zarażony miłością do tej nauki przez Ha-Joon Chang. To on pokazał, że ekonomia to nie są nudne obliczenia, a nauka o życiu społecznym.
Dziennikarz w Obserwatorze Gospodarczym. Ekonomista zarażony miłością do tej nauki przez Ha-Joon Chang. To on pokazał, że ekonomia to nie są nudne obliczenia, a nauka o życiu społecznym.
Komentarze