0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Slawomir Kaminski / Agencja Wyborcza.plSlawomir Kaminski / ...

Wraz ze spadającą temperaturą rząd i parlament w szybkim trybie zajmuje się dwoma ważnymi ustawami o wsparciu w czasach wysokich cen energii i opału – chodzi o wsparcie dla gospodarstw domowych i przedsiębiorców.

Niestety obie — szczególnie ta dotycząca przedsiębiorców — budzą wątpliwości.

To ustawy:

  • „o zasadach realizacji programów wsparcia przedsiębiorców w związku z sytuacją na rynku energii w latach 2022-2024” – wsparcie dla przedsiębiorstw energochłonnych, ustawa jest znana od 21 września;
  • „o szczególnych rozwiązaniach służących ochronie odbiorców energii elektrycznej w 2023 roku w związku z sytuacją na rynku energii elektrycznej” – wsparcie dla gospodarstw domowych, pierwszy raz opublikowana 27 września późnym popołudniem.

Sejm zajął się najpierw ustawą o pomocy przedsiębiorcom.

"W tym projekcie nie ma żadnych zasad"

W czasie debaty sejmowej opozycja była wobec projektu przepisów bardzo krytyczna.

„Spóźniony, niekonstytucyjny i bez konkretów” – mówiła w debacie sejmowej Mirosława Nykiel z Platformy Obywatelskiej.

„Ta ustawa to skandal” – dodawała Maria Małgorzata Janyska, również z PO, podkreślając chaos legislacyjny.

„Projekt mówi o zasadach realizacji programów wsparcia przedsiębiorstw w związku z sytuacją na rynku energii. Jakich zasadach? W tym projekcie nie ma żadnych zasad” – grzmiał poseł Mieczysław Kasprzak z Koalicji Polskiej. I miał rację.

Które firmy? Jakie kryteria?

Przede wszystkim – nie jest to ustawa, która ma pomóc szerokiej liczbie przedsiębiorstw, od mikrofirm do największych gigantów. Na pierwszej stronie ustawy czytamy: „Rada Ministrów uznała projekt za pilny z uwagi na trudną sytuację finansową przedsiębiorstw energochłonnych [podkreślenie – OKO.press], spowodowaną wzrostem cen energii, mającą negatywny wpływ na całą gospodarkę”.

Przedsiębiorstwa energochłonne mają swoją definicję w prawie europejskim. Chodzi o firmy, których koszty nabycia energii elektrycznej i gazu wynoszą co najmniej 3 proc. wartości produkcji i które działają w branżach wskazanych przez KE. To choćby produkcja wyrobów ceramicznych, hutniczych, nawozów i związków azotowych, szkła płaskiego i gospodarczego.

Definicji nie ma jednak w przygotowanych przez rząd przepisach. A co gorsza – nie ma nawet określenia kryteriów, na jakich przyznawana będzie pomoc. Decyzje podejmować będzie minister właściwy do spraw gospodarki. Nawet nie minister gospodarki, bo ministerstwa gospodarki w tym momencie nie ma.

Ćwierć tysiąca

Ile firm ma otrzymać wsparcie? Według twórców ustawy – zaledwie 250.

I oczywiście firmy energochłonne – czyli przede wszystkim duże firmy przemysłowe – potrzebują wsparcia. Problem w tym, że nie tylko one. Tytuł ustawy jest mylący. A ustawa ewidentnie nie jest pisana na przykład z myślą o piekarniach, których wiele już dziś jest na krawędzi upadku przez kilkukrotnie wyższe rachunki za prąd i gaz.

Łącznie w latach 2022-2024 na programy pomocowe dla firm energochłonnych rząd zamierza przeznaczyć 17,4 mld zł, z czego już w tym roku ponad 5 mld zł. W 2023 roku będzie to 8,2 mld zł, a w 2024 roku – 4,1 mld zł.

Niestety mało prawdopodobne, by ustawa (ze względu na swój pilny charakter) przeszła gruntowne przemiany w czasie prac w Sejmie. Pomoc dla firm energochłonnych będzie więc najpewniej przyznawana na podstawie arbitralnej decyzji rządu. A małe firmy wciąż będą czekać, aż rząd się nad nimi pochyli.

Wsparcie dla gospodarstw domowych

Przejdźmy teraz do drugiej, świeższej ustawy. W tym przypadku zasady są jaśniejsze.

Najważniejszym założeniem ustawy „o szczególnych rozwiązaniach służących ochronie odbiorców energii elektrycznej w 2023 roku w związku z sytuacją na rynku energii elektrycznej” jest zamrożenie cen energii elektrycznej na stałym poziomie z tego roku dla gospodarstw domowych. Ale nie bez ograniczeń. Cena gwarantowana będzie obowiązywała tylko do 2000 kilowatogodzin rocznie. W rodzinach, gdzie mieszkają osoby z niepełnosprawnościami, limit będzie wynosił 2600 kWh, a w gospodarstwach domowych rolników – 3000 kWh.

Jeśli ustawa przejdzie przez Sejm i Senat w obecnym kształcie, dodatkowo będzie można uzyskać dodatek energetyczny o maksymalnej wysokości 1500 złotych dla tych, którzy używają prądu do ogrzewania mieszkania.

Koszt zamrożenia cen prądu w 2023 roku ma wynieść 23 mld złotych, koszt dodatku energetycznego – 1 mld zł. Te pieniądze trafią do firm energetycznych, które będą zmuszone sprzedawać energię dla gospodarstw domowych po starej cenie. Państwo tę różnicę wyrówna.

Pieniądze z funduszu

Według ustawy źródłem finansowania dodatku ma być Fundusz Przeciwdziałania COVID-19. Oczywiście pomoc gospodarstwom domowym w czasach nie ma nic wspólnego z przeciwdziałaniem epidemii. Ale fundusz ten już od dawna nie pełni takiej funkcji. Rząd wykorzystuje go do finansowania kolejnych projektów za pomocą długu.

Funduszem zarządza Bank Gospodarstwa Krajowego. I jest on poza kontrolą budżetową. Co więcej, we wrześniu Ministerstwo Finansów przyznało, że tworząc budżet na 2023 rok, nie znało planów BGK co do funduszu. Dziś wydatki funduszy BGK liczą się do stabilizującej reguły wydatkowej, która uniemożliwia nadmierne zadłużanie się. Ale właśnie w tej ustawie zapisano przepis, który fundusze BGK z reguły wyłączy.

Artykuł 49 omawianej ustawy brzmi:

„W ustawie z dnia 23 czerwca 2022 r. o zmianie ustawy o finansach publicznych oraz ustawy – Prawo ochrony środowiska (Dz. U. poz. 1747) po art. 4 dodaje się art. 4a w brzmieniu:

„Art. 4a. W roku 2022 i roku 2023 do wydatków stanowiących nieprzekraczalny limit wydatków ustalony w ustawie budżetowej nie wlicza się wydatków:

1) państwowych funduszy celowych,

2) funduszy utworzonych, powierzonych lub przekazanych Bankowi Gospodarstwa Krajowego na podstawie odrębnych ustaw

3) Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej – wykonanych ponad kwoty objęte tym limitem”.

Tak o przerzucaniu wydatków budżetowych do specjalnych funduszy mówił nam pod koniec sierpnia dr Michał Możdżeń z Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie:

„Taki ruch zmniejsza transparentność oraz możliwość kontroli społecznej i zwiększa arbitralność części wydatków realizowanych za pośrednictwem funduszy Banku Gospodarstwa Krajowego”.

PiS nie pierwszy raz wprowadza istotną zmianę w ustawie, która dotyczy zupełnie innego problemu. Tutaj mamy dalsze rozmywanie transparentności finansów publicznych za pomocą przepisów, które mają pomóc wszystkim w trudnych czasach. Niestety do nieczystej gry legislacyjnej ze strony PiS już się przyzwyczailiśmy. Tymczasem w uzasadnieniu ustawy nie znajdziemy ani słowa o tej zmianie.

Przeczytaj także:

Redukcja zużycia

W ustawie ministerstwa klimatu znajduje też cel redukcji zużycia energii elektrycznej w urzędach.

Kierownicy jednostek sektora finansów będą zobowiązani, by od 1 grudnia 2022 do 31 grudnia 2022 zmniejszyć zużycie energii elektrycznej w użytkowanych budynkach o 10 proc. w stosunku do średniej z lat 2018-2019. Taki sam obowiązek dotyczy 2023 roku. Za niewykonanie tego obowiązku będzie groziła kara do 20 tys. złotych.

Podobną funkcję ma zamrożenie cen energii tylko do określonych pułapów (wspomniane już 2000-2600-3000 kWh). Limit zużycia, do którego cena jest chroniona, z pewnością przyczyni się też do zmniejszenia zużycia energii elektrycznej w wielu rodzinach, a taki właśnie powinien być cel przepisów w obliczu kryzysu energetycznego — dobrze więc, że taki limit jest, choć niektórzy politycy opozycji domagali się zamrożenia cen energii bez progu zużycia (tutaj np. Władysław Kosiniak-Kamysz).

Czy to znaczy, że pomoc dla gospodarstw domowych nie pozostawia nic do życzenia? Niezupełnie.

„Dziś każda technologia ma zapowiedziane oddzielne wsparcie: węgiel, gaz, pellet, prąd. Trzeba będzie sprawdzać, kto i czym pali, jakie jest zużycie, na ile jest prognozowane, jak te prognozy się zmieniają. Rząd mógłby wszystko uprościć, wprowadzając kryterium dochodowe, które uprawniałoby do wsparcia wszystkich z niskimi dochodami, niezależnie od technologii” – mówił OKO.press Jakub Sokołowski z Instytutu Badań Strukturalnych.

;
Na zdjęciu Jakub Szymczak
Jakub Szymczak

Dziennikarz OKO.press. Autor książki "Ja łebków nie dawałem. Procesy przed Żydowskim Sądem Społecznym" (Czarne, 2022). W OKO.press pisze o gospodarce i polityce społecznej.

Komentarze