Daniel Flis
Daniel Flis
Matka Dariusza Kołodzieja, molestowanego w dzieciństwie przez księdza, opowiedziała nam, że ks. Piotr Kuc, opolski sędzia diecezjalny, przyznał w rozmowie z nią, że ofiar było więcej. Zataił to jednak, zeznając przed sądem powszechnym, i jej też nakazał milczenie. To aż trzy przestępstwa, za które grozi nawet 8 lat więzienia. Zawiadamiamy o tym prokuraturę
Dariusz Kołodziej i jego matka Irena podczas konferencji w Sejmie 18 marca 2019 roku oskarżyli kurię opolską o celowe nakłanianie ich do zatajenia, że siedem lat temu Dariusz - wówczas 13-latek - był molestowany przez ks. Mariusza K., wikarego z Jemielnicy.
Media w większości skupiły się na odpowiedzialności biskupa Andrzeja Czai, który według relacji Ireny Kołodziej miał namawiać ją, by zachowała molestowanie w tajemnicy, nawet przed mężem. W otwartym liście do Dariusza biskup nie przyznał się do winy i przeprosił jedynie za sprawcę.
Ale podczas sejmowej konferencji Irena Kołodziej o poważniejsze — bo karalne — tuszowanie sprawy oskarżyła ks. Piotra Kuca [na zdjęciu]. Jest on oficjałem diecezji opolskiej, czyli osobą sprawującą władzę sądowniczą w imieniu biskupa. I to on prowadził postępowanie w sprawie ks. Mariusza K., który wykorzystywał seksualnie chłopca.
Za zgodą Ireny Kołodziej o możliwości popełnienia przestępstwa przez ks. Kuca zawiadamiamy Prokuraturę Okręgową w Opolu.
Złożenie osobnego zawiadomienia w tej sprawie zapowiedziała także Fundacja “Nie lękajcie się”.
18 marca 2019 roku, w Sejmie, Irena Kołodziej przytoczyła rozmowę z ks. Kucem, z 2012 roku:
„Rozmawiając z księdzem Piotrem Kucem, gdy się zapytałam, czy oprócz Darka były skrzywdzone jeszcze jakieś inne dzieci, i powiedział mi, że tak, było jeszcze czterech czy pięciu ministrantów”.
19 marca, w telefonicznej rozmowie z OKO.press, Kołodziej dodała, że ks. Kuc wymienił wtedy nazwiska molestowanych ministrantów:
”To było jeszcze w 2012 roku. Rozmawialiśmy na luźno, nie w sądzie. Tylko on i ja. Zapytałam go, czy byli jeszcze inni chłopcy. Potwierdził. Razem z Darkiem było to czterech lub pięciu ministrantów. Przeczytał mi nawet ich nazwiska. Teraz dokładnie nie pamiętam liczby, ale jedno z nich zapamiętałam” - mówiła OKO.press.
Podczas konferencji 18 marca Irena Kołodziej przytoczyła także inną, nieformalną rozmowę z ks. Kucem, która odbyła się w 2017 roku. Mówiła:
”W rozmowie z ks. Kucem, gdy się go zapytałam,
czy on, gdy zeznawał, powiedział też o tych pozostałych ministrantach, którzy byli molestowani, powiedział mi, że nie. Że oświadczył, iż znana jest mu sprawa tylko Darka i mi kazał powiedzieć tak samo. Że jeżeli mnie się będą w sądzie pytać, czy na policji, czy obojętnie gdzie, mam powiedzieć, że jest tylko znana mi sprawa mojego syna.
A są jeszcze inni ministranci, którzy do dzisiaj noszą to w sobie”.
W wywiadzie dla OKO.press z 21 marca Kołodziej potwierdziła tę wersję wydarzeń i dodała, że powyższa rozmowa odbyła się po złożeniu przez ks. Kuca zeznań w prokuraturze.
Irena Kołodziej nie posłuchała ks. Kuca. Podczas składania zeznań przed sądem, w obecności prokuratora, przytoczyła słowa diecezjalnego oficjała o „czterech lub pięciu ministrantach”. Ku jej zaskoczeniu nikt jednak na nie nie zareagował.
Jeżeli relacja Ireny Kołodziej jest prawdziwa, ks. Piotr Kuc, zatajając wiedzę o molestowanych ministrantach i nakłaniając ją do tego samego, mógł popełnić trzy przestępstwa:
Zgodnie z nowelizacją kodeksu karnego z lipca 2017 roku, osobom, które mają „wiarygodną wiadomość o karalnym przygotowaniu albo usiłowaniu lub dokonaniu” przestępstw seksualnych, w tym m.in. molestowania małoletnich poniżej lat 15, a nie powiadomią o tym organów ścigania, grozi do 3 lat więzienia (art. 240 kk).
Według naszej wiedzy sprawa opolskiego sędziego diecezjalnego może być pierwszą, w której zostaną wykorzystane te przepisy.
A przynajmniej pierwszą sprawą, w której za niezawiadomienie o przestępstwie seksualnym może zostać oskarżona osoba duchowna.
Ks. Joachim Kobienia, rzecznik kurii opolskiej, zapytany w rozmowie z OKO.press o zatajenie przez ks. Kuca wiedzy o innych ministrantach molestowanych przez ks. Mariusza K., zapewnił: „Takiej wiedzy nie ma w materiałach procesowych procesu kanonicznego, a ks. Kuc też jest zobowiązany przysięgą prawdomówności. Na pewno do nas nie zgłosił się nikt inny. Nie możemy zawiadomić prokuratury, bo nie wiemy, w czyjej sprawie”.
Jeżeli jednak ks. Kobienia nie mówił prawdy,
za niezawiadomienie o popełnieniu przestępstwa przez ks. Mariusza K. może odpowiadać więcej osób, które miały wgląd w akta jego procesu kanonicznego, w tym biskup opolski Andrzej Czaja.
Żeby się o tym przekonać, prokuratura powinna postarać się o wgląd w akta postępowania kanonicznego w sprawie ks. Mariusza K.
Od 2023 r. reporter Frontstory. Wcześniej w OKO.press, jeszcze wcześniej w Gazecie Wyborczej. Absolwent filozofii UW i Polskiej Szkoły Reportażu. Był nominowany do nagród dziennikarskich.
Od 2023 r. reporter Frontstory. Wcześniej w OKO.press, jeszcze wcześniej w Gazecie Wyborczej. Absolwent filozofii UW i Polskiej Szkoły Reportażu. Był nominowany do nagród dziennikarskich.
Komentarze