0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Slawomir Kaminski / Agencja GazetaSlawomir Kaminski / ...

Na początku pomyśleliśmy, że to niemożliwe, ale w środku nocy 1 kwietnia napływało coraz więcej sygnałów, że to się dzieje naprawdę. Michał Danielewski (rocznik 1980) spróbował i udało mu się zarejestrować na szczepienie Pfizerem 5 kwietnia. Udało się kolejnej osobie, i jeszcze kolejnej… O 04:00 nad ranem jako pierwsi podaliśmy informację, że otworzyło się szczepionkowe okno dla czterdziestolatków.

Przeczytaj także:

Zgłosiło się 680 tysięcy osób do tej pory czekających daleko w kolejce: 350 tys. 40-latków i 330 tys. 50-latków. Ich radość była jednak przedwczesna. O 10:17 dowiedzieli się od ministra Michała Dworczyka, pełnomocnika rządu ds. szczepień, że zapisy zostaną anulowane (pierwsza, lakoniczna zapowiedź).

Jak doszło do tak dramatycznego błędu? Kto i jakie podejmował decyzje? Czy winny był "system", czy ludzie? I kto konkretnie? Spróbujmy to teraz - trzy dni post factum- uporządkować.

Wszystko wskazuje na to, że było tak. Decyzję o szczepieniu 40- i 50-latków i zapisywaniu ich na pierwsze wolne terminy podjął wieczorem 31 marca "sztab szczepionkowy" zaniepokojony, że brakuje chętnych i program szczepień może się zawalić. Decyzja była zła, można było reagować inaczej (o czym na końcu), ale była właśnie taka.

Potem doszło do serii informacji i dezinformacji, przy czym dwaj główni bohaterowie tej tragifarsy zmieniali zdanie, zapewne pod wpływem innych - nieznanych z nazwiska - aktorów, którzy kazali przedstawiać interpretację wybielającą władzę, że doszło do "błędu systemu".

Przy czym zarówno Dworczyk, jak Niedzielski powiedzieli najpierw jak było naprawdę, a potem to korygowali.

1. Dworczyk 1 kwietnia o 08:00: otworzyliśmy rejestrację, bo są miejsca

W czwartek 1 kwietnia rano w RMF FM Robert Mazurek zapytał ministra Michała Dworczyka pełnomocnika rządu ds. szczepień przeciw COVID-19 :

"W tej chwili moi koledzy, szczęśliwcy czterdziestolatkowie zarejestrowali się na szczepienia. Jak to jest możliwe, jak to ma być? I mają je mieć w niedzielę, we wtorek, tu, teraz, zaraz, za parę dni, a siedemdziesięciolatkowie jeszcze czekają".

Dworczyk na to: „W tej chwili mamy rejestrację otwartą dla wszystkich osób powyżej 60. roku życia. W systemie centralnej rejestracji zarejestrowanych jest łącznie około 11 milionów osób, z tego wolnych terminów do szczepień do końca maja jest około 1,8 mln.

W ostatnich dwóch dniach ta rejestracja dla osób powyżej 60. roku życia zwolniła, dlatego zdecydowaliśmy się uruchomić zapisy dla osób, które w styczniu zgłosiły gotowość do rejestracji. I zostały dziś w nocy wystawione e-skierowania dla osób od 40. do 60. roku życia.

Od rana dostają telefony, sms-y z propozycją umówienia się na konkretny termin".

Mazurek mówi konkretnie o terminach dla czterdziestolatków "zaraz, za parę dni, w niedzielę, we wtorek".

Na Dworczyku nie robi to wrażenia. Gdyby o tym nie wiedział, powinien zawołać: "Jak to za parę dni? To niemożliwe", albo "Muszę to wyjaśnić", ale tego nie robi. Nie odnosi się też do kwestii niesprawiedliwej kolejności: 40-latkowie przed 70-latkami.

2. Rano 1 kwietnia. Interwencja nr 1

Wiadomość o zapisach 40-latków hula po mediach, budzi sensację i wątpliwości.

Przypuszczamy, że dochodzi do interwencji nr 1. Ktoś, może nawet Jarosław Kaczyński uznaje, że Dworczyk popełnił błąd, narażając się ogromnej rzeszy osób 60 plus (ok. 9,7 mln), które stanowią wyborczą bazę PiS. Wiele byśmy dali, by być świadkami rozmowy osoby X z Dworczykiem.

3. Dworczyk 1 kwietnia o 14:00: winny "błąd systemu"

Dworczyk pierwszą korektę podaje już o 10:17, ale na 14:00 zwołuje konferencję. Dziennikarzom tłumaczy, że wolnych terminów jest nawet więcej niż 1,8 miliona, bo "jeszcze na kwiecień dokładamy kolejne pół miliona slotów. Czyli będzie do wypełnienia 2,3 miliona wolnych miejsc".

Powtarza, że "aby nie marnowały się puste terminy, na które nie ma zgłaszających się osób powyżej 60. roku życia, podjęliśmy decyzję o uruchomieniu terminów dla osób, które zgłaszały od stycznia chęć zaszczepienia poprzez formularz elektroniczny i że te osoby dostaną priorytetową możliwość zarejestrowania się na szczepienia" (podkr. - red.). Podaje, że takich osób w wieku 40-59 lat zgłosiło się około 680 tysięcy, w tym 350 tysięcy 40-latków.

Słowo "priorytetową" jest jeszcze z porannej wersji. Ale dochodzi nowy wątek: "Założenie było takie, że te osoby zaczną być obdzwaniane dzisiaj przez automat z propozycjami terminów szczepień, przy czym grupa 40-latków miała otrzymywać propozycje na maj.

"Niestety wskutek błędu systemu te osoby zaczęły być zapisywane również w kwietniu".

Osoby zapisane na kwiecień przez błąd systemu otrzymają informację. W ciągu jednego dnia błąd naprawimy i oczywiście bardzo za niego przepraszamy".

Dodaje, że "drugie potknięcie było związane z komunikacją, która zdecydowanie powinna być bardziej efektywna, bo bez niej mieliśmy właśnie do czynienia z pewnym chaosem i zdezorientowaniem części osób. Za te dwa potknięcia przepraszamy".

Dworczyk z jednej strony: "My podejmujemy decyzje w kilkudziesięcioosobowym zespole, ale oczywiście odpowiedzialność ponoszę ja i absolutnie się od niej nie uchylam".

Z drugiej strony: "Nie zamierzam składać dymisji".

Warto dodać, że pojęcie "błąd systemu" sugeruje, że system sam się pomylił. Tymczasem "system słucha się" poleceń, które otrzymuje.

4. Niedzielski, 2 kwietnia po południu: Nie błąd systemu, ale zła decyzja

Minister zdrowia Adam Niedzielski ocenił w Radiu Zet, że Dworczyk "wyraźnie wziął na siebie odpowiedzialność za to, co się zdarzyło". Ale potem zdefiniował to, co się zdarzyło inaczej niż Dworczyk po południu 1 kwietnia, za to tak jak Dworczyk rano 1 kwietnia:

"Doszło do błędu, który tak naprawdę nie był nawet błędem systemu, tylko błędem polegającym na tym, że została podjęta decyzja, która nie została skonsultowana, i która nie została zakomunikowana, więc od tego zaczęła się lawina tych zdarzeń".

Podkreślił, że o tej decyzji nie wiedział, nie był obecny na "sztabie szczepionkowym", bo był na Śląsku.

Żeby zupełnie zdjąć z siebie odpowiedzialność dodał: "Tak jak rozmawiamy prawie codziennie z ministrem Dworczykiem, a wieczorem są organizowane sztaby szczepieniowe, to w tę środę akurat wieczorem nie mieliśmy okazji porozmawiać".

Pytany o dymisję Dworczyka, mówił, że "takie decyzje podejmuje premier. Ja oceniam pracę ministra Dworczyka bardzo wysoko".

Przy okazji trochę skłamał o tempie szczepień w Polsce.

Proces szczepień w Polsce jest jednym z najbardziej dynamicznych w Europie

Wywiad w Radiu Zet,02 kwietnia 2021

Sprawdziliśmy

Polska jest w UE na 16 miejscu, za nami 11 krajów. Trudno mówić o szczególnej dynamice

Według danych portalu Our world in data z 3 marca, Polska jest na 17. miejscu w UE mając 12,01 proc. populacji zaszczepionej przynajmniej jedna dawką szczepionki (nie należy tego mylić z używanym też wskaźnikiem liczby wszystkich szczepień na 100 osób).

5. Interwencja nr 2

Wypowiedź Niedzielskiego miała trzy wady. Po pierwsze - jeśli nasza hipoteza jest trafna - była prawdziwa. Po drugie, pokazywała odpowiedzialność władzy nie zwalając jej na jakiś "błąd systemu". Po trzecie - przy pozorach życzliwości - była mordercza dla Michała Dworczyka, bo Niedzielski zarzucał mu nie tylko podjęcie złej decyzji, ale także wypieranie się tego, że ją podjął.

6. Niedzielski, 2 kwietnia wieczorem: "Również błędny algorytm"

Wieczorem tego samego dnia Niedzielski przyjął hipotezę "błędu systemu", w wersji "także błędnego algorytmu" i ogłosił ją na twitterze. To wycofanie się ministra ma charakter nieco dwuznaczny. Używa słowa "także", co oznacza, że nie tylko "system" się mylił. No i algorytmy się nie mylą. Mylą się informatycy, którzy je układają, a także ci, którzy zadają im warunki, jakie mają spełnić.

Na koniec: Co mogli zrobić innego?

Można zrozumieć nerwy sztabu. 1,8 mln wolnych miejsc - a potem Dworczyk doprecyzował, że 2,3 mln - to aż 37 proc. sumy wykonanych szczepień do 1 kwietnia (6 mln 227 tys.).

Proces szczepień wbrew samochwalstwu rządu idzie raczej wolno, nawet na tle UE, która nie jest tu światowym prymusem (patrz wykres wyżej).

Rząd pokazał też plansze z dramatycznie niskimi odsetkami zgłoszeń zwłaszcza młodszych sześćdziesięciolatków.

Na konferencji 1 kwietnia o 14:00 Dworczyk mówił: "O tym, jak jest dużo wolnych miejsc w niektórych miastach, świadczy fakt, że są osoby, które dzisiaj rano rejestrując się otrzymały termin jeszcze na dziś bądź na jutro. Około 60 tysięcy czterdziestolatków otrzymało terminy na kwiecień".

"Sztab szczepionkowy" postanowił zabezpieczyć się przed sytuacją, gdy zabraknie chętnych i szczepionki zaczną się marnować. Ale podjął decyzję histeryczną.

Przede wszystkim trzeba było o tym wszystkim poinformować opinię publiczną, kiedy ogłaszano kolejny "ambitny plan" wyszczepienia 20 mln dawek w II kwartale.

Władza powinna była zrobić to, czego zupełnie nie potrafi - podzielić się problemem. Odwołać się do obywateli, poprosić o pomoc samorządy, organizacje społeczne, media.

Jak pisze Piotr Cieśliński, dziennikarz naukowy "Wyborczej" - "można było przesuwać na wcześniejsze terminy najstarszych, którzy kiedyś zostali zapisani aż na maj. Można było zrobić kampanię zachęcającą do szczepień. Można było przyspieszyć zapowiedziany wcześniej harmonogram stopniowych zapisów dla kolejnych roczników".

Ale o tym wszystkim trzeba było pomyśleć zawczasu. A tu Święta... W panice podjęto więc decyzję, aby szeroko otworzyć zapisy dla 40- i 50-latków. Bez żadnej wcześniejszej zapowiedzi, nawet na infoliniach nikt o tym nie wiedział. Informacja rozchodziła się pocztą pantoflową i przez media społecznościowe. Kto mógł, szturmował portal pacjent.gov.pl.

Wyszło jak zwykle - potworny chaos i bałagan. Zanim system padł, zdołali się zapisać tylko ci, którzy zostali uprzedzeni. Także ci, którzy cierpią na bezsenność, odbierają nocą SMS-y i śledzą media społecznościowe. Przypominają się czasy PRL-u: masz znajomości, to wygrywasz. Jak jesteś zwykłym obywatelem, znaczy frajerem, przegrywasz".

Tymczasem po 10-dniowym przyspieszeniu szczepień - od 22 marca (średnia krocząca ostatnich siedmiu dni = 67 tys.) do 1 kwietnia (122 tys.), średnia znowu spadła i 4 kwietnia wynosi 109 tys. W takim tempie do końca II kwartału zaszczepimy 9,9 mln osób, a obiecanych szczepionek ma być - według zapowiedzi rządu z 31 marca - 20 mln plus obecnie milion w magazynie.

;
Na zdjęciu Piotr Pacewicz
Piotr Pacewicz

Założyciel i redaktor naczelny OKO.press (2016-2024), od czerwca 2024 redaktor i prezes zarządu Fundacji Ośrodek Kontroli Obywatelskiej OKO. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".

Komentarze