Serce demokratom podpowiada, że słowackim prezydentem może być prozachodni Ivan Korčok, liczby przemawiają jednak za Petrem Pellegrinim. A rozum przypomina, że kompetencje słowackiej głowy państwa są jeszcze słabsze, niż te w Polsce
Zwolennicy Ivana Korčoka zdają się żyć w przekonaniu, że ich kandydat może wygrać tylko wtedy, kiedy przekonają Słowaków, że prezydent zupełnie nic nie może.
Sobotnia (23 marca 2024) pierwsza tura wyborów prezydenckich na Słowacji zakończyła się sporym zaskoczeniem. Wbrew większości sondaży zwyciężył były minister spraw zagranicznych Ivan Korčok. Dostał 42,51 proc. głosów. Tuż za nim znalazł się były premier i obecny marszałek parlamentu Petr Pellegrini – 37,02 proc. Na Štefana Harabina głosowało 11,73 proc. wyborców. Pozostałych ośmiu (o urząd głowy państwa ubiegali się sami mężczyźni) kandydatów zebrało w sumie mniej niż 9 proc. poparcia. Wśród nich: kandydat mniejszości węgierskiej Krisztián Forró – 2,90 proc., były premier Igor Matovič – 2,18 proc. czy prawomocnie skazany za promowanie neofaszyzmu Marian Kotleba – 0,56 proc.
6 kwietnia (Słowacy głosują w sobotę) w drugiej turze wyborów spotkają się Ivan Korčok i Petr Pellegrini.
Ten pierwszy w latach 2020-2022 pełnił funkcję ministra spraw zagranicznych i europejskich w koalicyjnym rządzie prawicy i liberałów. Wcześniej był wieloletnim słowackim dyplomatą, między innymi w USA.
Korčok na swojej stronie internetowej krytykuje nowy słowacki rząd stworzony przez partie, na czele których stoją Robert Fico, Petr Pellegrini i Andrej Danko. Oskarża ich o korupcję. Przestrzega, że Słowacja może stracić fundusze europejskie, bowiem „instytucje europejskie z niezadowoleniem patrzą na wybryki słowackiego rządu”.
Na swojej stronie wyborczej zamieścił zdjęcie z ustępującą prezydentką Zuzaną Čaputovą,
która w zeszłym roku ogłosiła, że nie będzie ubiegać się o reelekcję (wiele przemawia za tym, że mogła liczyć na ponowny wybór).
Fotografię wykonano jeszcze w czasie pandemii COVID-19 – Korčok i Čaputova są na nim w maseczkach. Na innych wykorzystywanych w kampanii zdjęciach polityk ściska rękę papieża Franciszka lub stoi w towarzystwie byłego przewodniczący Parlamentu Europejskiego Martina Schulza.
Kampania wyborcza Ivana Korčoka przypomina zwycięską walkę o prezydenturę w Czechach Petra Pavla. Ten – podobnie jak jego słowacki odpowiednik – cieszył się w swoim kraju mniejszą rozpoznawalnością od konkurenta. Ivan Korčok – po swoim ewentualnym zwycięstwie – podobnie jak Pavel z pewnością obejmie kurs zdecydowanie prounijni, proatlantycki. Ukraińcy mogą liczyć, że – wbrew stanowisku premiera Roberta Ficy – będą mieli w nim sojusznika.
Marszałek słowackiego jednoizbowego parlamentu przez lata uchodził za bliskiego współpracownika Roberta Ficy, lidera partii SMER.
Zastąpił go na fotelu premiera, kiedy ten musiał podać się do dymisji w 2018 roku po ogromnych antyrządowych protestach z powodu zabójstwa dziennikarza śledczego Jána Kuciaka i jego narzeczonej archeolożki Martiny Kušnírovej.
Po przegranych przez SMER wyborach, Pellegrini rzucił rękawicę Ficy i wystartował w wyborach na szefa partii. Przegrał. Wraz z grupą polityków opuścił SMER i założył konkurencyjną socjaldemokratyczną (przynajmniej jeśli idzie o ideowe deklaracje) partię Hlas. Otwartym pytaniem pozostaje, czy i kiedy Pellegrini postanowił po prostu zostać koncesjonowaną opozycją wobec SMER. Partia Ficy postanowiła zawalczyć o bardziej zradykalizowanego i antysystemowego wyborcę, kiedy Hlas zaczął łowić wyborców bliżej centrum.
Prawdą jest, że Petr Pellegrini dał po jesiennych wyborach w 2023 roku władzę Robertowi Ficy. To po nich Michal Šimečka, lider partii Progresywna Słowacja (z niej wywodzi się Zuzana Čaputová), proponował Pellegriniemu stworzenie proeuropejskiego rządu. Na jego czele stanąć mógłby właśnie Pellegrini (choć Hlas w wyborach zajął trzecie miejsce, za partią SMER i Progresywną Słowacją).
Pellegrini odmówił, przyjął propozycję Roberta Ficy i objął funkcję marszałka parlamentu. Już wtedy było jasne, że stanie się kandydatem mocno prorosyjskiego rządu na urząd słowackiego prezydenta.
Dlaczego wbrew większości prognoz pierwszą turę wygrał Ivan Korčok? Na to pytanie próbują teraz znaleźć odpowiedź eksperci. Na Słowacji w ostatnich tygodniach trwają antyrządowe demonstracje – przeciwko upolitycznieniu prokuratury i wojnie, którą premier Fico wypowiedział wolnym mediom i organizacjom pozarządowym. Jednak te sprawy wcześniej nie doprowadziły do tąpnięcia w poparciu dla Pellegriniego.
Być może Korčokowi skutecznie udało się zmobilizować swoich wyborców?
Frekwencja w pierwszej turze wyborów prezydenckich wyniosła 51,91 proc. Była więc zdecydowanie niższa od tej w zeszłorocznych wyborach parlamentarnych – 68,51 proc. Może to sugerować, że wyborcy zwycięskiej koalicji zostali teraz w domu, będąc przekonani, że zwycięstwo ich faworyta, czyli Pellegriniego, nie jest zagrożone.
Warto pamiętać, że Słowacy nie chodzą masowo wybierać prezydentów. W 2019 roku w pierwszej turze frekwencja była jeszcze niższa, niż teraz i wyniosła 48,74 proc., a w 2014 – 43,40 proc.
Przed pięcioma laty w drugiej turze frekwencja wyniosła jedynie 41,7 proc. – antysystemowi wyborcy zostali w domu, bowiem wybór między progresywną Čaputovą i popieranym przez SMER eurokomisarzem Marošem Šefčovičem, jawił się im niczym wybór między dżumą i cholerą. W 2014 roku w drugiej turze głosowania frekwencja wzrosła do 50,48 proc. – wyborcy poszli poprzeć Andreja Kiskę przeciwko Robertowi Ficy.
Dziś więc nie sposób powiedzieć, ilu Słowaków pójdzie na wybory 6 kwietnia.
Nie sposób też odpowiedzieć, czy zwycięstwo w pierwszej turze daje korzyści przy kolejnym głosowaniu – w 2019 roku Čaputová wygrała pierwszą i drugą turę, ale w 2014 roku wygrał Andrej Kiska, który w pierwszej turze był drugi.
Trudno zgodzić się z poglądem, że sukces Ivana Korčoka w pierwszej turze (czy nawet jego ewentualne zwycięstwo w drugiej turze) to zapowiedź odmiany w słowackiej polityce, która przyjęła prorosyjski i antyunijny kurs.
Wynik nie ma żadnego większego znaczenia, poza czysto symbolicznym.
Kompetencje prezydenta na Słowacji są jeszcze mniejsze niż w Polsce. W przypadku prezydenckiego weta do jego odrzucenia wystarczy 76 głosów w 150-osobowym parlamencie, czyli tyle, ile posiada większość parlamentarna.
Prezydent może utrudniać działanie rządu, zaskarżając ustawę do sądu konstytucyjnego. Z czego, oczywiście, korzystała np. Zuzana Čaputová.
Warto jednak pamiętać, że od dwóch kadencji funkcję prezydenta pełnili Andrej Kiska i Zuzana Čaputová, którzy byli zdecydowanymi przeciwnikami Roberta Ficy. W przypadku zwycięstwa Ivana Korčoka będziemy mieli do czynienia z jedynie z utrzymaniem tego status quo. Jeśli wygra Pellegrini koalicja będzie miała w rękach całą władzę.
W niedzielę Petr Pellegrini na swoim oficjalnym profilu na Facebooku opublikował film, w którym przedstawiał się w opozycji do swojego konkurenta.
„Chcę być prezydentem ludzi, nie prezydentem elit, mediów, organizacji pozarządowych czy zagranicy. Chcę być prezydentem pokoju, który dumnie i suwerennie broni słowackich interesów narodowych. Nie prezydentem, który dla poklepywania po plecach w Brukseli czy Waszyngtonie zaciągnie Słowację do wojny. Chcę być prezydentem spokoju, a nie prezydentem wiecznego konfliktu, który obiecuje Ivan Korčok, kiedy mówi o przeciwwadze wobec demokratycznie wybranego rządowi” – mówił Petr Pellegrini.
Tym samym prezydencki bój na Słowacji przypomina walkę o prezydenturę w Czechach ze stycznia 2023 roku, kiedy Andrej Babiš przedstawiał się jako kandydat pokoju i próbował zohydzić Czechom Petra Pavla, przypominając jego wojskową karierę i zarzucając mu realizowanie interesów Brukseli czy Waszyngtonu.
W Czechach takie działania okazały się nieskuteczne. Jednak trzeba pamiętać, że Słowacy są zdecydowanie bardziej prorosyjscy niż Czesi. Według raportu Globsec 2023 roku tylko 40 proc. Słowaków uważa, że za rosyjską inwazję na Ukrainę odpowiedzialność ponoszą Rosjanie. W przypadku Czechów takiego poglądu jest 71 proc. ankietowanych (s. 19). Tylko 58 proc. Słowaków głosowałoby za pozostaniem w NATO. Dla porównania za członkostwem opowiedziałoby się 85 proc. Czechów (s. 31).
Ivan Korčok, jego doradcy i sprzyjające mu media wiedzą, o głosy, jakich wyborców walczą.
Dlatego sam kandydat tłumaczy, że, choć prezydent na Słowacji jest zwierzchnikiem sił zbrojnych, to wysłanie słowackich żołnierzy za granicę czy wypowiedzenie wojny nie leży w jego kompetencjach. Konstytucja stanowi, że to rząd decyduje o ogłoszeniu stanu wojennego, zarządzeniu mobilizacji sił zbrojnych czy wysłaniu żołnierzy za granicę. Wypowiedzenie wojny leży w kompetencji jednoizbowego słowackiego parlamentu i potrzeba do tego zgoda trzech piątych posłów.
Tak właśnie Słowacy podczas tej kampanii wyborczej przechodzą szybki kurs wiedzy o swojej konstytucji.
Wszystkie sondaże przed pierwszą turą, nawet te, które przewidywały zwycięstwo Ivan Korčoka, prognozowały, że w drugiej turze zwycięzcą zostanie Petr Pellegrini. W poniedziałek opublikowano pierwszy po głosowaniu sondaż agencji AKO dla telewizji JOJ 24, który pokazuje, jak w drugiej turze mogą zachować się wyborcy przegranych kandydatów.
Te dane pewnie cieszą sztabowców lidera Hlasu. Warto pamiętać, że kampania przed drugą turą będzie krótsza, bo zahacza o Wielkanoc.
Wiele wskazuje na to, że o wyborze prezydenta mogą zdecydować wyborcy byłego prezesa Sądu Najwyższego Štefana Harabina. Polityk w lutym 2022 roku krótko po inwazji Rosji na Ukrainę napisał, że zrobiłby „to samo, co Putin w związku z wydarzeniami w Ukrainie” i „jest obowiązkiem Rosjan pacyfikować nazistów”. Można się domyślić, kogo poprą wyborcy antysystemowego i prorosyjskiego polityka.
Chyba że zostaną w domu.
Co ich może do tego przekonać? Być może ktoś mógłby przypomnieć, że 25 lutego 2022 roku Petr Pellegrini podniósł w słowackim parlamencie rękę za uchwałą krytykującą inwazję Rosji na Ukrainę, w której czytamy, że m.in., że słowaccy posłowie „stoją po stronie ludu Ukrainy i jego demokratycznie wybranych przedstawicieli”.
Któż wie, czy w kampanii wyborczej nie pojawi się temat rzekomej nieheteronormatywnej orientacji byłego słowackiego premiera, który od lat przewija się na marginesie słowackiej debaty publicznej.
Trudno sobie jednak wyobrazić, że Ivan Korčok oficjalnie sięgnie po takie argumenty.
Dziennikarz, publicysta. Nakładem Wydawnictwa Poznańskiego ukazała się jego książka „Słowacja. Apacze, kosmos i haluszki”
Dziennikarz, publicysta. Nakładem Wydawnictwa Poznańskiego ukazała się jego książka „Słowacja. Apacze, kosmos i haluszki”
Komentarze